W dzień końca świata

Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,

Rybak naprawia błyszczącą sieć.

Skaczą w morzu wesołe delfiny,

Młode wróble czepiają się rynny

I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata

Kobiety idą polem pod parasolkami,

Pijak zasypia na brzegu trawnika,

Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa

I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,

Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa

I noc gwiaździsta odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,

Są zawiedzeni.

A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,

Nie wierzą, ze staje się już.

Dopóki słońce i księżyc są w górze,

Dopóki trzmiel nawiedza róże,

Dopóki dzieci różowe się rodzą,

Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,

Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,

Powiada przewiązując pomidory:

Innego końca świata nie będzie,

Innego końca świata nie będzie.

Tytuł "Piosenka o końcu świata" w pierwszej chwili budzi jednoznaczne skojarzenia z "Apokalipsy św. Jana". Jednak po pierwszym odczytaniu "Piosenki o końcu świata" moją uwagę zwróciła łagodna i radosna atmosfera wiersza. Z opisu wynika, że kiedy nastąpi koniec świata, to dzień będzie taki sam jak inne, zwyczajny, czyli miód jest nadal zbierany przez pszczoły, rybak naprawia sieć, kobiety spacerują chroniąc twarze pod parasolkami przed promieniami piekącego słońca, uliczni sprzedawcy namawiają przechodniów do kupowania warzyw, układa się pijak na trawniku do snu. Zatem dzień toczy się swoim zwyczajnym rytmem. Nie następuje nic, co miałoby zapowiadać katastrofę. Wizja końca świata w wersji Miłosza zupełnie różni się od opisu znanego z Apokalipsy św. Jana. W wierszu Miłosza koniec świata nie oznacza zagłady w sensie globalnym, lecz jest doświadczeniem jednostkowym. Każdy z nas będzie miał swój prywatny koniec świata w momencie, w którym będzie umierał. Przyroda opisana w wierszu zachwyca swym urokiem, co potwierdzają słowa:

"Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji

Skaczą w morzu wesołe delfiny"

W "dzień końca świata" wszyscy wykonują zwyczajne, powszednie czynności:

"Rybak naprawia błyszczącą sieć (...)

Kobiety idą polem pod parasolem"

Inaczej niż w biblijnej Apokalipsie tutaj nikt nie przeczuwa końca, życie płynie normalnym i naturalnym rytmem. Również w nocy nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego pod osłoną ciemności. Niebo wiąż pokrywają lśniące gwiazdy.

Utwór opisuje codzienne i zwyczajne czynności ludzi, które niejednokrotnie wykonywane są mechanicznie. Wokół panuje spokój, a dzień jest słoneczny. Niestety, upływ czasu działa na naszą niekorzyść, gdyż równolegle mijają godziny i dni naszego życia, a tego nie zawsze jesteśmy świadomi. Przemijanie jako normalny proces stopniowo zbliża każdego człowieka do nieuchronnego końca. Miłosz nie napisał tego jasno, ale spostrzegawczy czytelnik może odszyfrować tą przestrogę. Znamienna jest następująca metafora:

"Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa

I noc gwiaździstą odmyka"

Wywołuje ona poczucie niepewności, zagrożenia. Ów "dźwięk skrzypiec" jest sygnałem, to może nawet głos samej śmierć, jej zapowiedź. Niejednokrotnie ludzie sądzą, że kres życia następuje, gdy umieramy, ale uważam to przekonanie za błędne. Myślę, że właściwego życia doświadczymy dopiero po "tamtej stronie", a ziemskie jest tylko etapem, drogą prowadzącą do niego.

Czytelnik, który po raz pierwszy czyta wiersz Miłosza, zapewne zwróci uwagę na jasność wypowiadanych myśli i prostotę słów. Dzięki temu przesłanie wiersza jest oczywiste. Czytelnik bez problemu może wyobrazić sobie opisane sytuacje. Nie brakuje w wierszu fragmentów, możemy wyobrazić sobie koniec świata. Miłosza posługuje się prostym językiem, zrozumiałym i potocznym słownictwem. Co potwierdzają choćby te wersy: "Młode wróble czepiają się rynny/I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć". Nie ma niczego zaskakującego w tych słowach i nic nie dziwi, co mogłoby przez skomplikowaną treść, utrudnić nam odbiór tego utworu.

Zatem język Miłosza zasadniczo różni się od języka biblijnego, który pełen jest archaizmów i symboli. Odczytywanie dosłowne nie jest dopuszczalne, ze względu ukryte znaczenia. "Piosenkę o końcu świata" charakteryzuje ten sam język, jakim posługujemy się w zwyczajnych sytuacjach codziennego życia, gdy komunikujemy się z innymi. Co ciekawe, gdyby zrezygnować z dokonanego przez poetę podziału na wersy i strofy, to powstanie opowiadanie z elementami opisu.

Poeta przedstawia wizję końca świata. Wizję nietypową, bo całkowicie innej niż ta znana nam z tradycji biblijnej. Okazuje się, że koniec jest zawsze, obecnie, już. A mimo to, wszystko pozostaje takie samo, takie pozostanie, niezmienione.

"...Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,

Rybak naprawia błyszczącą sieć.

Skaczą w morzu wesołe delfiny,

Młode wróble czepiają się rynny

I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć."

Nie wybucha tutaj "wojna". Nikt nie głoduje, nie ma cierpienia i zniszczeń, które są jej następstwem.

"Kobiety idą polem pod parasolkami,

Pijak zasypia na brzegu trawnika,

Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa

I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,

Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa

I noc gwiaździstą odmyka."

Nikt nie przyjmuje do wiadomości, że ów koniec następuje w każdej chwili. Być może też nikt tego nie zauważa, skoro wszystko toczy się zwykłym rytmem, a przecież spodziewamy się znaków, które ostrzegą nas, gdy będzie miał nadejść koniec.

"Dopóki słońce i księżyc są w górze,

Dopóki trzmiel nawiedza różę,

Dopóki dzieci różowe się rodzą,

Nikt nie wierzy, że staje się już."

Miłosz miał tutaj zapewne nie ten globalny koniec świata. Symbolem kresu w "Piosence o końcu świata" jest śmierć zupełnie anonimowej osoby. Co chwilę umiera jakiś człowiek, ale często nawet jego najbliżsi o tym nie wiedzą. Mimo tego, że ktoś umiera, życie toczy się swym niezmiennym rytmem. Każda śmierć to doświadczenie jednostkowe, głęboko osobiste. Umierający przeżywa swój własny, indywidualny koniec świata. Ten kto zmarł zakończył wędrówkę po Ziemi, przeszedł do nowego, innego życia.

Taką wizję końca świata ma staruszek. Człowiek posiadający spore doświadczenie, który sporo przeszedł. On wie, jak szybko mija czas i zdaje sobie zapewne sprawę z tego, że jego koniec świata już się zbliża. Natomiast ludzie młodzi oddalają od siebie rozmyślania o śmierci, bo mają jeszcze wiele planów do zrealizowania. Ona kojarzy im się raczej czymś z czymś tak odległym, abstrakcyjnym, jakby nie istniała. Jednak:

"Innego końca świata nie będzie,

Innego końca świata nie będzie."

Przedstawiając zwykły dzień jako dzień końca świata poeta, pragnął nas uwrażliwić na fakt, że właśnie w tej chwili, gdy "pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji", gdy "nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa", a może w tej właśnie chwili, ktoś inny ma swój koniec świata. Wyznacznikiem owego "końca" jest moment śmierci jednostkowej, a większość z nas umrze w powszedni, zwyczajny dzień.

Kolejnym celem wiersza jest uświadomienie ludziom, że kres może nastąpić niemal w każdej chwili i nikt nie będzie wcześniej wysyłał ostrzeżeń. Mało tego sami możemy sprowokować nadejście końca, dlatego trzeba żyć z tą świadomością i szanować wszystkie chwile swojego życia, bo gdy zaskoczy nas koniec świata będzie definitywny nic już wtedy nie da się naprawić lub powtórzyć. Poprzez przywołanie biblijnej "Apokalipsy św. Jana" Miłosz chce też uczulić na problem umierania, wyjaśnić, że aby nastąpił koniec świata nie musi go poprzedzać wojna, której ogromu nie mogą sobie wyobrazić ci, którzy jej nie przeżyli.

Wiersz ten to - przesłanie, w którym można wskazać wiele odniesień do sytuacji znanych z codziennego życia. W "Piosence o końcu świata" poeta doskonale wykorzystał biblijny motyw apokalipsy, by ostrzec współczesnych ludzi przed zagładą, którą niejednokrotnie możemy spowodować sami, ale trzeba czynić wszystko, by jej zapobiec.