"Życie na poczekaniu" pióra Wisławy Szymborskiej to poetycka refleksja nad życiem. Autorka nawiązuje w niej do popularnej w kulturze koncepcji theatrum mundi (świat jako teatr). Jej istotę bardzo dobrze oddają słowa pochodzące z jednego z dramatów Williama Szekspira:

"Świat jest teatrem, aktorami ludzie,

którzy kolejno wchodzą i znikają,

Każdy tam aktor niejedną gra rolę..."

Podmiotem lirycznym w wierszu Szymborskiej jest aktorka. I to z jej perspektywy przedstawiany jest świat. Aktorka ma świadomość, że ma w tym spektaklu życia do odegrania jakąś rolę, której właściwie nie zna. Wie jedynie, że ta rola została jej narzucona, wie także, że nie może wymienić jej na żadną inną. Nie pozwolono jej dokonać wyboru, ale zarazem nie wiemy kim jest ów "Wielki Spektator", który rozdaje karty w tej grze; poetka nie przedstawia go z imienia. Brak scenariusza zmusza aktorkę do nieustannego improwizowania. Dlatego nie nadąża za narzuconym jej z góry tempem i zwrotami akcji. Czuje się nieprzygotowana do uczestniczenia w życiu, nazywanym przez nią "zaszczytem".

Ponieważ zaangażowana do spektaklu życia aktorka jest ambitna, pragnie wyznaczone jej zadanie wykonać jak najlepiej, ale pęd wydarzeń sprawia, że czuje się ona zagubiona. Swoje niepowodzenia tłumaczy nie opuszczającą ją trema. Zarazem taki wyjaśnienie własnych niepowodzeń jest dla niej bolesnym upokorzeniem. Skarży się, że jej występ odbywa się w okropnych warunkach, że nie możliwości prób powierzonej jej roli. Tempo akcji paraliżuje, a poszczególne epizody można zagrać tylko raz. Nie dano jej prawa do powtórek, czas nie cofa się bowiem. Każdy jej ruch, gest zostają utrwalone, nawet kwestie i sceny, które nie zostały dokończone. Ten pęd zdarzeń sprawia, że nawet charakter kształtowany jest w biegu ("charakter jak płaszcz w biegu dopinany"). Na tej gonitwie za nieznanym mijają kolejne dni, a aktorka nie zna scenariusz żadnego z nich, bieg wydarzeń jednak zaskakuje ją nieustannie. A jednak nie wszystko jest tu tak przypadkowe, jak mogło się wydawać. Nie ma tu nic prowizorycznego, począwszy od sceny, a kończąc na najmniejszych nawet rekwizytach. Wszystko to wykonano według ściśle określonego planu. Zapalające się światła to znak, że przedstawienie rozpoczyna się znowu. Jego głównym bohaterem jest skazany na tremę i niepewność człowiek, wydany na pastwę nie mającej końca improwizacji. Najgorsza jest samotność na scenie i konieczność stawienia czoła tym zadaniom. Prawdziwą udręka jest poczucie niepewności i niestabilności wyznaczonej roli. A widownią spektaklu jest tłum codziennie mijanych ludzi, którzy obserwują gesty, ruchy, mimikę. Żadnego błędu nie można cofnąć...

Wiersz Szymborskiej jest ironicznym spojrzeniem na otaczający nas świat. Dal poetki życie jest niczym teatr, człowiek-aktor nie ma jednak szansy przygotować się do przeznaczonej mu roli. To zatem nieustanna improwizacja oraz codzienna premiera, które budzą lęk, przerażenie. Są bowiem zadanie, któremu tak ciężko sprostać. Stąd częste narzekania na los i życiowe role. Biorą się one właśnie z tej niepewności przewidzianego dla nas scenariusza. Ta niespodzianka uniemożliwia jakiekolwiek przygotowanie, a przecież każdy chciałby wypaść jak najlepiej. Dla autorki taka sytuacja jest wyraźnie irytująca - konieczność zmiany masek i ciągła improwizacja. Niemniej rytm tego spektaklu wyznaczamy po części my sami. To od nas w jakiejś mierze należy wybór towarzyszących nam osób, miejsc i sytuacji, my tylko dostosowujemy się do nich. Na tym polega jednak niezwykłość życia. Na nieustannej tremie, która towarzyszy nam na scenie życia. Aktorzy teatralni mogą jednak zapanować nad rolą, poznać ją i przećwiczyć. My, podobnie jak podmiot liryczny, o tym co się wydarzy nie wiemy nic, przeszłość pozostaje nieznana. Najgorsze jest jednak to, że żadnej ze scen nie możemy powtórzyć, nic w naszej grze nie możemy poprawić. W dodatku wszystko to zostaje utrwalone, zapisane na zawsze. Na przeszkodzie naszym staraniom o jak najlepszą grę staje tempo wydarzeń. Nie mamy nawet czasu zanalizować tego, co się wydarzyło, bo już nadciąga nowa sytuacja. Mimo najszczerszych chęci, starań by dobrze zagrać, ciągle skazani jesteśmy na "nieznajomość rzeczy".

Ważne wydaje się postawione w wierszu pytanie "czy to w porządku", że życie przebiega według nieznanego nam scenariusza? To niewątpliwie ważny temat do przemyślenia, a odpowiedzi będą z pewnością bardzo różne. Uważam, że tempo wydarzeń to ważne wyzwanie, któremu chce sprostać. Nie warto opuszczać rąk, przecież nic drugi raz nie zostanie nam podarowane. Pozostaje wiara i nadzieja, że złe przygody przeminą szybko, a pozostanie to co dobre. Musimy się zgodzić, że nasza egzystencja to nieustanny występ na scenie życia, a powierzona rola jednak w jakimś stopniu zależy od nas.