Każda literatura ma w swej historii wielkie dzieła. Podobnie jest z literaturą polską, która pełna jest utworów różniących się tematyką, wizją opisywanego świata, czy choćby językiem typowym dla danego twórcy. Każda z nich niesie jakieś przesłanie, wywierając na czytelniku mniejsze lub większe wrażenie. Gdyby przyszło mi wybrać książkę, którą poleciłbym mojemu rówieśnikowi z innego kraju, byłyby to "Dziady" Adama Mickiewicza, a zwłaszcza III część tego cyklu. Myślę, że jest to najważniejszy utwór polskiego romantyzmu.

Tematyka dramatu dotyczy wielorakich antagonizmów: mamy konflikt rosyjsko-polski, walkę despotyzmu z pragnieniem wolności czy wreszcie waśń między dobrem a złem.

Despotyczne aspiracje ówczesnych władców stały się siłą napędową ówczesnych czasów. Zapanowała żądza posiadania jak największej władzy, a wraz z nią niesprawiedliwość i ucisk społeczny. Poznanie dramatu może zaowocować lepszym zrozumieniem naszej historii, pozwoli także docenić, jak wielką wartością jest wolność.

W trzeciej części "Dziadów" Mickiewicz poruszył różnorodne tematy. Pokazał martyrologię młodych Polaków, ukazał jakże zróżnicowane postawy i poglądy polskiej ludności, a także zawarł ostrą krytykę postępowania zaborców wobec podbitego narodu.

Obraz cierpienia narodu polskiego zawiera już I scena dramatu. Widzimy tu celę jednego z więźniów, Konrada, u którego w wieczór wigilijny zebrali się jego współtowarzysze niedoli. Mężczyźni opowiadają o losie, jaki stał się ich udziałem. Zostali uwięzieni bez dowodów na popełnienie winy, są torturowani w czasie śledztwa, przesłuchania trwają godzinami, a oni morzeni są głodem:

"Tydzień nic nie jadłem

Potem jeść próbowałem, potem z sił opadłem

Potem jak po truciźnie czułem bóle, kłucia,

Potem kilka tygodni leżałem bez czucia

Nie wiem, ile i jakiem choroby przebywał,

Bo nie było doktora, co by je nazywał".

Jeden z osadzonych - Jan Sobolewski - podczas drogi na przesłuchanie miał możliwość obserwowania wywózki skazanych na zesłanie. Patrzył nie tylko on, na ulicy zebrał się również lud, który z przerażeniem i zgrozą obserwował przebieg wydarzeń. Skazańcami byli przeważnie młodzi ludzie, a nawet dzieci. Sobolewski wspomina, że wśród skazańców widział dziesięcioletniego chłopca. Dziecko nie było w stanie udźwignąć ważących dziesięć funtów łańcuchów, a skóra jego nóg była poobdzierana do krwi. Wśród więźniów Sobolewski dostrzegł swego przyjaciela - Janczewskiego. Zmienił się on nie do poznania, postarzał się i wychudł, ale przeżyte cierpienia nadały jego twarzy szlachetny wyraz. Mężczyzna, nie dostrzegłszy towarzyszącego Sobolewskiemu kaprala, mimiką twarzy i gestem pokazał mu jak cieszy się z jego uwolnienia, czym mocno wzruszył Sobolewskiego. Janczewski ani przez moment nie pokazał strachu czy cierpienia, stał dumnie na wozie i patrząc na zrozpaczony tłum zdawał się mówić: "nie bardzo mnie boli". Kiedy wóz ruszył, mężczyzna zdjął kapelusz, podniósł do góry rękę i wykrzyknął trzykrotnie: "Jeszcze Polska nie zginęła!"

Sobolewski zapamiętał również, że ostatnim skazańcem, którego wyprowadzano był młody Wasilewski. Został okrutnie pobity podczas przesłuchania i nie mogąc iść samodzielnie, spadł z samej góry schodów prowadzących do ratusza. Obraz mężczyzny leżącego z rozkrzyżowanymi ramionami jest tu analogią do męczeńskiej śmierci Chrystusa na krzyżu.

Prześladowania i represje dotknęły również gimnazjalistów, a wśród nich młodziutkiego Rollisona. Zrozpaczona matka chłopca błagała Nowosilcowa o łaskę dla jedynaka, który przebywał w wiezieniu już rok, bity i głodzony. Chcąc się jej pozbyć senator wreszcie składa jej obłudną obietnicę, że zajmie się sprawą jej syna najszybciej, jak będzie to możliwe. Prawda jest jednak zupełnie inna, Nowosilcow wraz ze swymi poplecznikami właśnie obmyśla plan, by zręcznie pozbyć się więźnia, o cierpieniach którego już krążą opowieści po całym Wilnie. Bal urządzony przez senatora przerywa nagle pełen rozpaczy krzyk matki Rollisona, która na wieść o śmierci syna wtargnęła do siedziby Nowosilcowa. Ogarnięta wielkim bólem kobieta, której odebrano to, co miała najcenniejszego - jedyne dziecko, rzuca na senatora, mającego na sumieniu wiele podobnych zbrodni, przekleństwo.

Przytoczone tu przykłady cierpienia narodu mają symboliczne znaczenie i z pewnością uświadomiłyby mojemu koledze, jak wyglądały losy Polaków pod zaborem rosyjskim, gdzie tępiono jakiekolwiek przejawy patriotyzmu, karząc za nie często niewinne dzieci.

Dramat zawiera również wnikliwą charakterystykę społeczeństwa polskiego, które wcale nie było w swych poglądach jednomyślne. Przeważali w nim patrioci, gotowi oddać życie za wolność kraju. Byli jednak i kosmopolici, których los ojczyzny zupełnie nie obchodził. Pogodzili się oni z władzą carską, a niektórzy nawet stali się jej stronnikami i przyjęli służbę w rosyjskiej administracji.

Największych patriotów znaleźć możemy w grupie wileńskich studentów, którzy wzrastali w kręgach filomackich, w atmosferze koleżeństwa, przyjaźni i solidarności. Czasy się zmieniły, lecz owe zasady traktowali jako nadal obowiązujące. Siedzący w wiezieniu Tomasz Zan, niegdyś przywódca stowarzyszenia, teraz pragnie wziąć na siebie cała winę, by ratować przyjaciół. Nie zgadza się na to Frejend, który oznajmia, że dałby się powiesić, gdyby tylko uratowało to życie Tomasza. Zgromadzeni mężczyźni śpiewają pieśni patriotyczne, które świadczą o ich odwadze, męstwie i antycarskich nastrojach. Pieśń śpiewaną przez Jankowskiego cechuje niemal bluźnierstwo. Więzień stwierdza bowiem, że jak długo władzę dzierżył będzie okrutny Nowosilcow, on nie uwierzy w to, że Jezus i jego Matka sprzyjają Polakom.

Obok wielkich patriotów, w polskim społeczeństwie znajdują się również zdrajcy. Należy do nich zarówno Pelikan (postać autentyczna - dr Wacław Pelikan), jak i Doktor (noszący cechy ojczyma Juliusza Słowackiego - Aleksandra Becu), obaj będący zausznikami Nowosilcowa. Ludzie ci zrobią wszystko, by tylko przypodobać się senatorowi, prawią mu komplementy i donoszą na rodaków. Kiedy Pelikan, na polecenie Doktora, policzkuje księdza Piotra, ten przepowiada mu rychłą śmierć. Słowa księdza spełniają się, a Doktor ginie rażony piorunem (podobny los spotkał pierwowzór tej postaci - Aleksandra Becu). Pelikan i Doktor rywalizując nawet ze sobą o łaskę senatora, podsuwają mu perfidny pomysł pozbycia się młodego Rollisona. Jednak podłość i okrucieństwo nie uchodzą im na sucho, czego zapowiedzią jest los, jaki spotyka Doktora.

Jeden z głównych bohaterów dramatu, Konrad, nosi szereg cech, jakie można przypisać samemu Mickiewiczowi. Jest poetą, posiada wielki talent improwizatorski, za który znajduje uznanie u przyjaciół. W II scenie utworu Konrad wygłasza Wielką Improwizację, monolog będący owocem wielkiego patriotyzmu i natchnienia. Bohater kreuje się tu na człowieka darzącego ojczyznę tak wielką miłością, że jest gotowy za nią oddać swe życie. Stawia się ponad innymi więźniami, bowiem żaden z nich nie dorównuje mu ani talentem ani wielkim indywidualizmem i siłą uczuć. Bohater "Dziadów", nosząc identyczne imię jak inna postać Mickiewicza - Wallenrod, jest dowodem na to, że obydwie postaci są reprezentantami tej samej idei. Obaj nie potrafią zanieść cierpienia i niewoli swojego narodu. Konrad, przepełniony buntem przeciw nieszczęściom spotykającym Polaków, szuka ratunku w wierze. Jednocześnie jednak wysuwa względem Boga oskarżenie o obojętność wobec ludzkiego losu. W kulminacyjnym momencie owego uniesienia Konrad czuje się potężny i wielki, niemal jak sam Bóg:

"Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili

Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny".

Konrad żąda od Boga władzy nad światem, by mógł nim rządzić kierując się uczuciami. Kiedy jednak Stwórca milczy, bunt Konrada przybiera cechy bluźniercze. Najpierw zarzuca Bogu, że ten nie jest miłością, lecz tylko mądrością, chłodnym rozsądkiem. Potem mówi, że miłość panująca na świecie jest tylko pomyłką Boga. Wreszcie posuwa się do największego oskarżenia, zarzucając Stwórcy, że ten nie jest ojcem świata, lecz carem. Przekonany o swej potędze i wyjątkowości chwili, która nastała, Konrad pragnie, podobnie jak mityczny Prometeusz, stanąć do walki z Bogiem w imię dobra ludzkości. Takie pragnienie bohatera jest odzwierciedleniem jego pychy, dumy i zarozumiałości. Utożsamia się on z ojczyzną, pragnie podjąć samotną walkę o szczęście narodu, chce jako wyjątkowa jednostka wyzwolić cały naród. Wszystkie te cechy czynią z niego bohatera będącego nośnikiem postawy zwanej prometeizmem. Pochodzi ona od imienia greckiego tytana Prometeusza, który sprzeciwił się woli bogów i podarował ludziom ogień, nauczył ich też wielu pożytecznych rzeczy. Spotkała go za to sroga kara - wieczne męki.

Występujący przeciw Bogu Konrad, mimo że przepełniał go patriotyzm i miłość do ojczyzny i one były motorem jego działania, ponosi klęskę. Bluźnierstwa, jakich dopuścił się w stosunku do Boga sprawiają, że popada w obłęd i moc diabła.

Nie ma w "Dziadach" bezpośredniego opisu wydarzeń dotyczących powstania listopadowego, jednak Wielka Improwizacja jest odpowiedzią autora na pytanie o przyczynę klęski zrywu narodowego. Poeta wyraźnie mówi, że droga do wolności nie prowadzi przez samotną działalność jednostki, która stawia się ponad tymi, o których losy i szczęście chce walczyć:

"[...] z góry na ludy spoziram [...]

Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha".

Ten sam błąd, zdaniem poety, popełnili spiskowcy, nie próbując zjednoczyć do walki całego narodu.

Trzecia część "Dziadów" Adama Mickiewicza to jeden z najlepszych polskich utworów romantycznych. To dramat o wielkiej sile oddziaływania, który zaskakuje różnorodnością wykorzystanych w nim środków artystycznych. Konrad to typowy bohater romantyczny, który jak Prometeusz prowadzi walkę z Bogiem o szczęście i wolność swojego narodu. To jednostka wybitna, indywidualista, którego spotkał tragiczny los, u podstaw którego legło nieszczęście i niewola narodu. Typowo romantyczny jest również sposób napisania utworu: poeta zerwał z klasyczną regułą trzech jedności (czasu, miejsca i akcji), brak tu także czystości gatunkowej, bowiem obok elementów dramatycznych występują także fragmenty epickie i liryczne. Epicki charakter mają opowieści Adolfa i Sobolewskiego o martyrologii młodych Polaków, natomiast Wielka Improwizacja to doskonały przykład fragmentu lirycznego, który nie jest pozbawiony dramatyzmu (walka dobra ze złem o duszę bohatera czy bunt Konrada przeciwko Bogu). Ważnym osiągnięciem Mickiewicza jest umiejętne, naprzemienne wprowadzanie scen o charakterze realistycznym i fantastycznym, zależnie od poruszanego tematu. Sceny realistyczne najczęściej ukazują niedawną przeszłość Polski, cierpienia jej narodu czy charakterystykę społeczeństwa polskiego. Natomiast sceny o charakterze fantastycznym to przede wszystkim wizje dotyczące przyszłości kraju, jakich doznawał ksiądz Piotr, ale także widzenie Ewy czy walka diabłów o duszę Konrada. W takich właśnie scenach stykamy się z działaniami dobrych i złych mocy, które prowadzą odwieczną walkę o ludzką duszę, ale także obserwować możemy przeprowadzane przez księdza Piotra egzorcyzmy.

O tym, jak wielkim dziełem są "Dziady" świadczyć może ich ogromne oddziaływanie na odbiorców nie tylko z Polski, ale i spoza granicy naszego kraju. Dlatego właśnie uważam, że to książka, która mógłbym polecić nie tylko zagranicznemu koledze, ale każdemu, kogo interesuje polska historia i narodowa mentalność Polaków.