Jeden z wielkich polski poetów napisał kiedyś takie słowa o cierpieniu : "Ból to radość, co jeszcze twarzy nie odkryła". Tym pisarzem był Leopold Staff. Jedna z podstawowych zasad osiągnięcia przez nas szczęścia wiecznego jest zaznanie cierpienia. Ból nie tylko jakoś nas niszczy, ale pozwala też na poznanie swojej głębi. Ma na celu uświadomienie nam sensu naszej egzystencji. Nie możemy w pełni dorosnąć nie zaznając bólu duszy i ciała. Nie staniemy się dorosłymi przed zakończeniem naszego żywota. Ostrzega nas przed tym sam ksiądz Twardowski w wierszu "Oda do rozpaczy". Będziemy potraktowani tak jak dwójka małych aniołków z Mickiewiczowskich "Dziadów". No bo przecież: " Kto nie zaznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie".
Nikt z nas nie potrafi spokojnie zaakceptować cierpienia. Najczęściej wynika to z naszego strachu i słabości. My staramy się zawsze dostrzegać tylko to, co jest naszym szczęściem. Zadajemy pytania różnym ludziom z pytaniem jak uniknąć w swoim życiu cierpienia. Sprawia to, że lek przed nim wynosi go na jedną z najważniejszych pozycji naszego życia. Nikt nas nie nauczy jak przestać czuć cierpienie. Nie jesteśmy kamieniami, żeby wyzbyć się wszelakich uczuć. I tu nie pomoże nam żadna filozofia. Wiedział o tym doskonale Jan Kochanowski kiedy napisał, że "Człowiek nie kamień". Powinniśmy zaakceptować wszystko, co wiąże się z bólem. Wiemy, że jest to trudne i większości z nas wydaje się niewykonalne. Zawsze trzeba zachować godność w takich ciężkich chwilach. Aby osiągnąć życiową harmonię musimy do naszego świat wpuścić cierpienie. Nie ma innego wyjścia. Dopiero wtedy będziemy mogli powtórzyć za Staffem : "Nic mi, świecie, piękności twej zmącić niezdolne".
Kiedy napotykamy na swojej drodze na jakieś nieszczęśliwe zdarzenie zaczynamy się nad wszystkim zastanawiać. Wtedy dostrzegamy jak jesteśmy słabi, że nasze życie jest takie kruche i tak łatwo można je stracić. Często zadajemy pytanie: "Dlaczego?". Co zrobiliśmy, że akurat na nas to spadło? Jak możemy się z tego wydobyć? Czy już zawsze tak będzie? Rzadko zastanawiamy się nad tym, że może to, co teraz przeżywamy nie jest karą, ale próbą naszego człowieczeństwa. Jednak tak samo jak trudno zadaje się takie pytania tak samo trudno szuka się na nie odpowiedzi. Jesteśmy w tym momencie podobni do samego Hioba, ze Starego Testamentu. Pytamy, przybierając dramatyczne pozy, o sprawiedliwość na świecie, o to, czy warto wierzyć i kochać. I sami musimy poszukiwać odpowiedzi na te pytania.
Jedna z bohaterek tragedii Jana Kochanowskiego pt. "Odprawa posłów greckich" wygłosiła gorzka prawdę na temat ludzkiej egzystencji. Z monologu Heleny dowiadujemy się, że najwięcej w życiu spotyka nas tych niedobrych chwil, a szczęście jest nam ofiarowane tylko na chwilę. I jest bardzo ulotne. Nie wiem na ile można się z nią zgodzić a na ile nie. Jedno jest pewne. Cierpienie jest obecne w życiu każdego z nas. Każdy przeżywa swój ból na indywidualny sposób. Może dlatego literatura charakteryzuje się taką jego obfitością w różnorakich opisach.
Cierpienie nie ominęło dobroczyńcy ludzkości- Prometeusza. Za swą dobroć przeżywał okrutne męki i katusze zesłane mu przez bogów. Również to drastyczne uczucie nie ominęło Niobe, której pozbawiono jej ukochanych dzieci. A nie mogę także zapomnieć o tym ,który stracił wszystko i nadal trwał w swej wierze- o Hiobie. Cierpienie nie ominęło i samego Boga i jego najbliższej rodziny. Jezus Chrystus w ogromnych i niezasłużonych męczarniach cierpiał na krzyżu. A pod miejscem jego kaźni stała matka, której serce umierało z boleści. Matka musiała patrzeć na śmierć swego jedynego syna. Jedna z bohaterek antycznej tragedii, Antygona, cierpiała z powodu tego, ze nie mogła należycie pochować ciała swojego brata. Orfeusz cierpiał cały czas kiedy odebrano mu jego kochaną Eurydykę. Wokulski nie mógł sobie poradzić po odrzuceniu przez Izabelę. To doprowadziło go na skraj rozpaczy. Karusia z ballady Mickiewicza nie chciała żyć bez swego chłopca. Ból sprawił, że wpadła w obłęd. Nikt nie potrafił im w jakikolwiek sposób pomóc. Każdy indywidualnie przeżywa swój ból.
W poszukiwaniu sensu w cierpieniu zawsze stawia się go w opozycji do szczęści, które można później zyskać. Często słyszymy, że dzięki bólowi jesteśmy prawdziwymi ludźmi. Ale pojawia się cierpienie, którego nie można niczym wytłumaczyć. W pewnych przypadkach zostaje przekroczona pewna granica. Nie potrafię opisać bólu człowieka, który widzi jak zabijana jest cała rodzina- żona i dzieci. Nigdy też nie odpowiem na pytanie o odczucia matki, która widzi jak obcy żołnierze bawią się jej małym dzieciątkiem jak zabawką. I nie wiem jak wytłumaczyć cierpienie kogoś, kto truje swoje własne dziecko, aby nie zginęło w komorze gazowej. Ale nie wiem czy komukolwiek uda się wytłumaczyć to, co działo się w sercach ludzi podczas drugiej wojny światowej. Tak samo nieznane pozostaną nam uczucia Algierki, która zobaczyła, że jej ośmioro dzieci zostało zamordowanych. Wszyscy widzieli jej zdjęcia w gazetach, ale jak długo może ona liczyć na ludzką pamięć?
Homer "Iliada"
PRIAM -jest królem Troi, miał wielkie potomstwo i zostało ono całe zabrane przez wojny, wszyscy synowie i córki zginęli, on sam jednak jest nadal bardzo pobożny i cnotliwy.
W księdze XXIV autor "Iliady" przedstawia Priama jako ojca cierpiącego nad zwłokami Hektora, niedawno zabitego syna. Udaję się do obozu przeciwnika i prosi o wydanie ciała, aby mógł odprawić pogrzeb. Achilles tak bardzo się tym wszystkim wzruszył, że Priam odzyskał ciało syna i miał jeden dzień aby je w spokoju pochować.
Biblia - "Księga Hioba"
Ta jedna z ksiąg Starego Testamentu opowiada o niezawinionym cierpieniu. Jest pełna mądrości uczonych ludzi. Jej powstanie datuje się na V- III wiek przed nasza erą. Jest złożona z dwóch części napisanych prozą.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że w naszym życiu napotykamy na różne chwile i zdarzenia. Jedne są wesołe, a inne przeciwnie, bardzo smutne. Cieszymy się z tego, co jest wspaniałe i dobre, a nie potrafimy tak samo zaakceptować tej drugiej strony. Kiedy dzieje się źle w naszym życiu to wtedy pojawiają się pretensje do Boga. Oskarżamy go o wszystkie nieszczęścia i skłonni jesteśmy przestać w niego wierzyć. Wtedy pytamy bardzo często: "Dlaczego Bóg mnie nie kocha? Dlaczego mi nie pomaga? Dlaczego mnie zostawił?".
Nie jesteśmy jednak odosobnieni w takich pytaniach. Pisarz, któremu zawdzięczamy przekaz historii Hioba ma te same dylematy, co my. Zastanawia się dlaczego Bóg tak kazał cierpieć temu człowiekowi, który do końca go umiłował. Dlaczego Bóg go skazał na takie cierpienia?.
Hiob ( z języka hebrajskiego znaczy prześladowany, doświadczany) to moim zdaniem bardzo ciekawa postać ze Starego Testamentu. Żył w bogatym kraju mając wszystko pod ręką. Bogata rodzina miała wiele pieniędzy i Hiob nie musiała martwić się o swoja przyszłość. Wszyscy mogli zaświadczyć również o jego dobroci i cnotliwości. Zawsze starał się unikać wszystkiego co było złe.
Bóg jednak sam chciał się przekonać jak daleko sięga prawomyślność starca. Pozwolił Szatanowi na wykonanie na Hiobie próby. Wszystko dobro odwróciło się od niego w ciągu krótkiego czasu. Nie miał już żadnych pieniędzy, stracił wszystkie dzieci i do tego zachorował na trąd.
On jednak nie poddawał się. Swojej żonie, która śmieje się z niego i nakazuje mu wyrzeczenie się wiary w Boga powtarza, że muszą wszystko odbierać, co ześle im Bóg. Nie ważne czy jest to dobro czy zło. W księdze poruszona zostaje bardzo ważna tematyka. Jest mowa o cierpieniu, które nie zostało przez nikogo zawinione i Boży wymiar sprawiedliwości.
Znajomi Hioba , gdy dowiedzieli się, co się z nim stało, przyszli go pocieszać. Byli pewni, że skoro tak mu się stało to musiała popełnić jakiś wielki grzech. I teraz ma za niego zapłatę.
Bohater, mimo, że tak straszliwie doświadczany nadal wierzy w bożą sprawiedliwość i dobro. Sam zastanawia się dlaczego go coś takiego spotkało, jednak nie skarży się nikomu. Hiob w głębi serca widzi ten głębszy wymiar tego wszystkiego, co się dzieje. Stara się sobie wytłumaczyć, że on nie jest kompetentny do tego, aby rozumieć to, co Bóg chce przez takie działanie osiągnąć. Wie, że jest niedoskonały i nigdy niczego nie zrozumie. Jednak nadal ufa bezgranicznie.
Próba okazała się zakończona zwycięstwem. Hiob wytrwał w swojej wierności Bogu . Za to Stwórca obdarzył go majątkiem ponownie, i to nawet większym niż poprzednio. A nawet dał mu nową rodzinę. Cała ta historia pomaga nam zrozumieć, że nie powinniśmy się wadzić z Bogiem ale pokornie przyjąć to, co na nas zsyła. Kolejny utwór to lament świętokrzyski (" Posłuchajcie, bracia mila")
Ten utwór należy do cyklu pieśni pochodzących z okolic Łysej Góry. Prawdopodobnie pochodzi z XV wieku. Uznaje się go za wzór do naśladowania i jedno z największych osiągnięć polskiego średniowiecza.
Jest to monolog matki, która musi patrzeć na śmierć swojego syna. Autor pokazał bardzo naturalistycznie wszystkie zachowania matki Bożej podczas męki jej syna. Zrozpaczona matka rozmawia ze swoim konającym dzieckiem i nie potrafi w żaden sposób przestać cierpieć. Nic nie potrafi jej ukoić. Pojawia się wiele zdrobnień, co jeszcze bardziej podkreśla jej cierpienia.
W wyniku przejmującego bólu Maryja wadzi się z archaniołem Gabrielem. Miał on kiedyś jej przecież obiecać, że czeka ja wielka radość. A ona tej radości teraz nie czuje. Tylko ból i straszliwe cierpienie. Wszystko kończy się pełnym bólu stwierdzeniem:
Nie mam ani będę mieć innego,
Jedno ciebie, Synku, na krzyżu rozbitego.
Jan Kochanowski - "Treny"
Utwory napisane przez Jana Kochanowskiego po śmierci jego córeczki są opisem bardzo przejmującego ojcowskiego bólu. 19 utworów opisuje kolejno śmierć małej Urszulki i cierpienia Kochanowskiego. Jest tutaj przedstawionych dwóch bohaterów. Jednym z nich jest nasz wielki poeta, a drugim jego Orszulka. Autor, a zarazem i bohater nie może pogodzić się ze śmiercią swojego ukochanego dziecka. Powoduje to u niego kryzys wiary we wszystko, zwłaszcza w Boga. Przez cały czas trwania utworu poznajemy małe dziecko, jej rysy są nam wiernie przedstawiane. Kochanowski opisuje wszystko, co się z nią wiązało. Kochanowski pisze o wszystkim co w jakikolwiek sposób może łączyć się z dzieckiem. Przez to wyolbrzymia jeszcze opis bólu. Przypomina sobie wspólne zdarzenia i zabawne sytuacje. Mistrz Jan widział w swojej córce swego następcę i kontynuatora wielkiej poezji. Każdy kolejny wiersz to nowa odsłona malutkiej postaci. Dowiadujemy się, że ojciec postrzegał małą jako roślinkę, która może nie przystosować się do ciężkiego klimatu życia. Dowiadujemy się również, że Urszulka miała zbawienny wpływ na życie całej rodziny i zawsze potrafiła ich rozbawić.
Kiedy docieramy do trenu VI to uderza nas oryginalne porównanie. Otóż Jan zestawił ze sobą dwie postacie- córki i wybitnej poetki, Safony. Wspomina również piosenki, które dziewczynka sama układała tuz przed śmiercią.
Jednak Urszulka nie jest główną bohaterka trenów. Tak naprawdę jest nim jej ojciec- wielki Jan z Czarnolasu. Największa rolę odgrywa jego ból, z którym nie potrafi sobie poradzić. Nie umie także wrócić do świata żywych bo ciągle zadaje sobie pytania o sens tego wszystkiego. On pragnie uzyskać wewnętrzny spokój. I właśnie pisanie ma go do tego przybliżyć.
Bohater często mówi do swej córki lub do śmierci. Tłumaczy swoje cierpienie tym, że dziewczynka nie mogła poznać piękna życia i została zabrana w tak młodym wieku. Kiedy ona odeszła znikło wszystko, co łączyło go ze światem żywych. Wszystkie jego plany znalazły się w trumnie. Nie jest nawet pewien, czy mogłaby mu pomóc jego własna śmierć.
Wielkim zmartwieniem i cierpieniem była dla Kochanowskiego ta śmierć. Możemy to dostrzec po tym, że on sam zatracił wiarę i nie wiedział, w którą stronę się udać. On jako człowiek, który pokazywał innym jak mają postępować w życiu. I nagle przyszło załamanie. .
Czytamy w IX trenie o tym, że jest on bardzo rozgoryczony tym, że nie może nigdzie znaleźć żadnej odpowiedzi. , "Nieszczęśliwy ja człowiek, którym lata swoje Na tym strawił, żeby był ujrzał progi twoje. Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony i miedzy insze, jeden z wiela, policzony."
Z przerażeniem odkrywa, że cnota o której tyle razy pisał na nic mu nie jest potrzebna i w niczym nie pomoże. To kolejny cios dla jego światopoglądu. Wszystko straciło dla niego sens, nic nie jest takie jak kiedyś było. Nie można nawet wierzyć Bogu. Bo gdyby naprawdę istniał, to jego dziecko nadal by żyło.
Czasami uświadamia sobie, że chyba pozbywa się rozsądku. Ale zaraz próbuję się usprawiedliwić tym, że tak bardzo kocha swoje zmarłe maleństwo.
Teraz zaczyna się już kolejny proces. Powrotu do świata żywych. Nie stanie się to z dnia na dzień, ale wymaga wielkiej pracy i samozaparcia. Jednak dzięki Opatrzności Bożej uda się tego dokonać. Jan Kochanowski uczy nas, że w momentach cierpienia mamy prawo do załamania i własnej drogi poszukiwania odpowiedzi. Nikt nam nie może tego zakazać.
On sam wraca do Boga, tak jak marnotrawny syn. Przeprasza za wszystko . Spokój przynosi mu sen, w którym przychodzi do niego matka i na rękach trzyma jego ukochaną córeczkę. Matka zostawia mu ważne słowa na pocieszenie.
Treny to największe dzieło Jana Kochanowskiego I zapewniło mu nieśmiertelność w polskiej literaturze. Jemu i Urszulce.