Wiemy z życia, że kiedy ludzie wybierają życie w odosobnieniu, to muszą mieć ku temu jakieś ważne powody. Niełatwo bowiem jest porzucić dotychczasowe spokojne relacje i zerwać wszystkie łączące nas więzy z innymi. Samotność często jest traktowana jako kara i towarzyszą jej: cierpienie i udręka. Jednostka źle się czuje bez możliwości wymiany wiedzy, czy doświadczeń. Odizolowana od społeczeństwa nie ma kontaktu z innymi i tym samym traci szansę na ubogacenie siebie. Jest to o tyle niebezpieczne, gdy izolacja trwa przez znaczny okres czasu.
Z drugiej strony samotnicy mogą być bardziej uduchowieni, bo przecież przebywają tylko we własnym towarzystwie. W odosobnieniu mogą lepiej poznać swoje wnętrze, a więc tym samym lepiej pokierować swoim życiem. Tacy ludzie z pewnością mają silny charakter i niełatwo ich złamać. Nie przykładają znaczenia do dóbr materialnych, bo przecież w swej samotni nie mogą ich wiele zgromadzić. W takiej ciszy i głuszy pewnie łatwiej jest poznać wyjaśnienie własnych problemów.
Wielcy twórcy dzieł literackich przedstawili bohaterów wyróżniających się w tłumie. Oni często popadali w konflikt, bo wyznawali niezmienną ideologię i nieugięcie dążyli do wybranych przez siebie celów. Kiedy ich działania kończyły się klęska, lub nie potrafili odnaleźć sensu życia, to wtedy odsuwali się od społeczeństwa i wybierali samotność. Jednak jak słusznie zauważył Władysław Tatarkiewicz "samotność jest przyjemnością dla tych, którzy jej pragną i męką dla tych, którzy są do niej zmuszeni". Tak więc to rozgraniczenie jest bardzo ważne.
Bardzo symptomatyczny pod tym względem jest los Konrada. Niezrozumiały, oderwany od innych sam podejmuje zmagania z przeciwnościami. Szuka także dla siebie wsparcia:
"Samotność - cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi?
Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha,
Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha?"
W bazyliańskim więzieniu siedzi osamotniony i nie chce uczestniczyć w rozmowach współtowarzyszy. Jego poezja jest trudna i niezrozumiała, bo ogranicza ją niedoskonałość słownego tworzywa. Poza tym ludzi otaczający poetę nie dorośli do roli odbiorców i odczytują tylko warstwę powierzchowną, a nie docierają do samej jej istoty. Bohater czuje znacznie więcej niż reszta i wyraża przekonanie, że ważniejsze sprawy dzieją się w obszarze ducha. Rzeczywistość materialna interesuje go znacznie mniej. Właściwie dąży do spotkania z Bogiem, bo tylko Stwórca może go w pełni zrozumieć. Ma dar widzenia przyszłych wydarzeń, bo przepowiada księdzu, jak potoczą się losy młodego Rollinsona. Podczas snu widzi Anioła Stróża, który przygotowuje go do ziemskiej misji. Aniołowie w Prologu wyjaśniają :
"Samotność mędrców mistrzyni. I ty w samotnym więzieniu, jako prorok na pustyni, dumaj o swoim przeznaczeniu". Duchy nie tylko kształtują duszę poety, ale uzmysławiają mu, że od niego zależy dobro i zło, a więc dalsze dzieje świata. Dzięki osamotnieniu Konrad zdobywa ogromną wiedzę duchową i wewnętrzną potęgę. Czuje się więc na siłach, by zmierzyć się z samym Bogiem. To będzie prawdziwy sprawdzian jego możliwości. Przekona się naocznie, czy ma siłę Samsona i jakikolwiek wpływ na społeczeństwo. Przychodzi do Boga kierowany miłością do ludzi i całego narodu. To inspiruje go do podjęcia walki i duchowych targów z samym Stwórcą. W obliczu jednak milczenia Wszechmogącego musi przyznać się do swojej klęski. Samotność ukształtowała duszę Konrada, ale nie przygotowała go do "rządu dusz".
Z kolei w opowiadaniu Herlinga-Grudzińskiego pod tytułem "Wieża" mamy do czynienia z inną samotnością. Trędowaty odizolował się ze względu na swą chorobę. Odosobniony w wieży w czasie swej młodości spędził tam całe dalsze swoje życie. W tym czasie mógł jedynie pielęgnować ogród, czy wyplatać koszyki. Poza tym pozostawała mu modlitwa i tęsknota za ludźmi. Oczywiście dowożono mu żywność, a mógł się tylko spotkać z księdzem. Jego samotność znacznie się pogłębiła po śmieci siostry. Inni zabrano mu nawet ulubionego psa, bo obawiali się zarazy. Lebbroso pragnie przede wszystkim zrozumieć istotę swego cierpienie. Prawdziwą rozpacz przeżywa po śmierci trędowatej siostry. Wówczas jest bliski obłędu i chce nawet podpalić wieżę. Można powiedzieć, że w ostatniej chwili jednak zmienił zdanie. Bowiem w pokoju siostry znalazł Biblię, a w niej list. Słowa siostry przemówiły do niego z całą mocą. W nich zawarte było pocieszenie i prośba, aby "umarł jak dobry chrześcijanin". Chciał temu pozostać wierny. Niemniej jednak Lebbroso skazany na samotność marzy o kontakcie z ludzi: "Śledził z daleka mieszkańców Aosty, którzy ledwie o nim słyszeli, wyciągał ku nim z jękiem ręce i domagał się swojej cząstki szczęścia". W końcu nauczył się cieszyć każdą nawet najmniejszym odcinkiem życia. Widział piękno natury i obcował z przyrodą. W pewien sposób polubił własną celę oraz co ważniejsze życie, które mu przyszło mu prowadzić. Rezygnuje wręcz z propozycji korespondowania z nieznajomym. Nie chciał przecież budzić na nowo jakiejkolwiek nadziei. Stworzył własny porządek, wedle którego żył i nie pragnął tego zmieniać. Nauczył się czerpać radość z samotności.
Z pewnością każdy z nas musi kiedyś dokonać wyboru drogi, którą dalej będzie podążał. Wtedy może też opowiedzieć się za samotnym odkrywaniem własnego wnętrza albo aktywnym życiem w gronie przyjaciół, ale i wrogów. Wybór zależy od naszych cech charakteru, preferowanego stylu życia i innych okoliczności zewnętrznych.