Postawa dekadentów opierała się na braku wiary w sens świata, życia ludzkiego, na strachu przed zagładą, przed zatraceniem. Moja życiowa filozofia jest zupełnie inna. Nie odczuwam wszechogarniającego strachu przed jutrem. Wierzę w sens ludzkiego istnienia. Uważam, że każdy powinien dążyć do wyznaczonego przez siebie celu. Nasze życie można by było uznać za wielkie marnotrawstwo czasu, jeśli byłoby pozbawione celu.
Postawa oparta na braku wiary we własne siły i w sens świata nie jest godna człowieka. Nie można się poddać bezsilności. Człowiek jest najwyższą istotą wśród stworzenia ziemskiego. Ten fakt zobowiązuje go do przeciwstawiania się słabościom i bezsilności. Faktem jest, że cywilizacja rozwinęła się bardzo szybko, że zostawiła za sobą wiele ofiar. Jednocześnie jednak ten gwałtowny rozwój ułatwił życie miliardom ludzi na całej ziemi. Z całą pewnością nie odebrał człowiekowi sensu istnienia. Życie nie jest pasmem udręk i klęsk. Jeden dzień jest lepszy, inny gorszy. Jednak nawet w chwilach trudnych, często wydawałoby się - bez wyjścia, nie można tracić nadziei. To właśnie ona nie pozwala się poddać. Zagrzewa do walki o lepsze jutro. Podtrzymuje w nas wiarę, że wszystko, co złe szybko mija. Ludzkie życie wypełnione jest także smutnymi chwilami. Dzięki nim możemy uniknąć nudy, monotonii. Przykre doświadczenia decydują o tym, że doceniamy chwile dobre i szczęśliwe. Powinniśmy żyć nadzieją na lepsze. Nie wolno nam biernie czekać na to, co przyniesie nowy dzień. Musimy tworzyć swoją przyszłość. Jesteśmy przecież stworzeni do walki z losem. Nie możemy mu się biernie poddawać i płakać nad swą bezsilnością. Nie możemy się zrażać przegranymi bitwami. Najważniejsze jest to, by wygrać cała wojnę - o swoje życie i szczęście. Musimy ciągle się doskonalić, do końca nie ustawać w swym zmaganiu z losem. Doskonalenie siebie powinno być naszym celem. Nie jest łatwo go osiągnąć. Droga do niego nie jest usłana różami. Niesie ze sobą wiele wyrzeczeń, poświęceń. Życie zyskuje swą wartość dzięki tej nieustannej walce o własną doskonałość. Jednak nie tylko to zmaganie powinno być dla nas ważne. Człowiek nie jest bowiem, jak powiada John Donne (Medytacja XVII) - samoistną wyspą, nie żyje tylko dla siebie. Celem życia może być poświęcenie dla innych. Przebywanie z ludźmi, pomaganie im, towarzyszenie w trudnych chwilach, nadaje życiu sens. Ten, kto ma dla kogo żyć, nie musi pytać o cel swojego istnienia. Dużo łatwiej dostrzec piękno otaczającego świata, gdy umie się docenić drobiazgi, które tworzą codzienność. Jakże szczęśliwy jest człowiek, który, podobnie jak Amelia - tytułowa bohaterka francuskiego filmu - cieszy się z drobiazgów, odnajduje szczęście w rzeczach - wydawałoby się - banalnych i mało istotnych. Żeby doświadczyć szczęścia, cieszyć się życiem trzeba chwytać dzień - "carpe diem". Życie jest zbyt krótkie, by marnować je na narzekanie, bezradność, bezsilność. Trzeba cieszyć się każdym nadchodzącym dniem, jakby był ostatnim. Chyba każdy z nas chciałby przeżyć życie tak, by zostawić po sobie jakiś ślad. Horacy napisał: "Non omnis moriar" - nie wszystek umrę. Miał całkowitą rację. Pozostawił bowiem po sobie wspaniałe dzieła. My również możemy zapisać nasze imiona na kartach historii.
Ludzie często szukają autorytetów, przewodników życiowych, którzy wytłumaczą im, jak żyć. Nie wiedzą, że odpowiedzi na to pytanie nie muszą szukać daleko. Jest w każdym z nich. Najważniejsze, by być wiernym sobie. Jak mówił Franciszek Bacon "Bądź wierny sobie, a nie będziesz niewierny innym". Jeśli będziemy żyć w zgodzie z własnym sumieniem, osiągniemy szczęście, nie będziemy drżeć przed chaosem świata.
Od zarania dziejów ludzie poszukują sensu istnienia. Powstało już wiele dzieł, których autorzy starają się znaleźć odpowiedź na to pytanie. Jedno jest pewne - każdy powinien sam znaleźć własne rozwiązanie, stworzyć własną wizję szczęścia i do niej dążyć. Nie można biernie czekać na wyroki losu. Nie można za przykładem dekadentów poddawać się bezsilności. Jeśli będziemy zbyt często smutno zwieszać głowę, nie dostrzeżemy piękna otaczającego nas świata.