Człowiek nie jest stworzony do życia w ciszy. Gdyby tak było, nie zostalibyśmy obdarowani ani głosem, ani słuchem. Codziennie korzystamy ze zmysłu słuchu, codziennie używamy języka mówionego, aby się z kimś porozumieć. Czasem nie trzeba nam wielu słów, by kogoś zrozumieć.
Otwieram książkę...na każdej stronie znajdują się jakieś znaczki, które niewiele mówią człowiekowi spoza naszego kraju. Układ kółek, kropek, kresek przekazuje nam najróżniejsze informacje na temat naszego życia. Oglądam film i choć czasem nie znam języka, jakim posługują się aktorzy, niezwykle ważne jest dla mnie, aby słyszeć ich rozmowy, brzmienie głosu, intonację. Oprócz tego oddziałuje na mnie muzyka, odgłosy świata; dzięki temu mam pełniejszy obraz ukazywanej rzeczywistości.
Mało kto żyje w świecie ciszy. W codziennym życiu towarzyszy nam radio, telewizja, śmiech, głośny szloch, szepty, poważne rozmowy, kłótnie z kolegami. To wszystko buduje dźwiękowy obraz świata, w którym żyjemy.
Rozmowa jest naturalną rzeczą w życiu każdego z nas. Towarzyszy nam od naszych narodzin i ułatwia kontakty z innymi ludźmi. Bez słów bylibyśmy ubodzy, nie potrafilibyśmy przekazać najbliższym informacji, nie umielibyśmy opowiedzieć o naszym życiu, uczuciach, przekazać myśli. Nie leży to w naszej naturze, gdyż lubimy dzielić się z innymi naszym szczęściem, opowiadamy o smutkach, by poczuć się lepiej. Bez słów byłoby to bardzo trudne. Ludzie pierwotni porozumiewali się ze sobą za pomocą innych znaków, rysowali, wykorzystywali gesty, pojedyncze głoski. System ten okazał się jednak mało konkretny, miał wiele luk, więc powoli zastępowano go innymi. Zaczęła rozwijać się mowa, to ona początkowo przekazywała potomkom historie rodów, które z czasem zaczęto spisywać. Język rozwijał się i rozwija nadal, choć może teraz nie zwracamy na to aż tak dużej uwagi.
Rozmowa jest podstawowym sposobem budowania więzi między ludźmi, nic nie buduje tak, jak ona. Stanowi podwaliny wielu przyjaźni. Zakazać ludziom mówić, to tak, jakby zakazać im oddychać. Bez możliwości ukazywania swoich uczuć, przekazywania historii człowiek stanie się martwym tworem. Jednak z historii znamy przykłady zakazanych rozmów, tematów. Wystarczy popatrzeć na starożytnych filozofów, którzy byli szykanowani przez resztę społeczeństwa, gdyż głosili rzeczy nowe, które zdaniem niektórych mogły prowadzić do przewrotów. Przemyślenia filozofów, mogły niekiedy szokować tylko dlatego, ze nie były zrozumiałe dla większości, a jedynie dla wybranych ( ostro krytykowano Sokratesa, który nauczał na ulicach). Takich przykładów pełna jest niestety nasza historia. W czasach zaborów, czyli przez ponad 100 lat istniały tematy zakazane, o których nie wolno było nawet wspomnieć. Nie wolno było mówić po polsku, nie można było czytać polskich książek, zakazane były dyskusje o historii, polityce, religii. Ludzie żyli wtedy jedynie w namiastce polskości, która tworzyli we własnych domach, a przede wszystkim w sercach. To dzięki nim przetrwały polskie obyczaje i tradycje. Polacy odetchnęli z ulgą po odzyskaniu niepodległości, radość była jednak krótka, gdyż już parę lat później rozpoczęto kolejną wojnę. Ale prawdziwa cenzura dopiero miała nadejść, wraz z "opieką" ze strony ZSRR. Nie istniała prawda, bo za bardzo kłuła w oczy, była zbyt wyrazista, za bardzo czarno- biała, nie dopuszczała do siebie szarości.
O walce o obronie wolności słowa opowiadają "Syzyfowe prace" Stefana Żeromskiego, który umieścił akcję swej powieści w klerkowskim gimnazjum. Stworzył historię nie tylko o problemach dorastania, niezrozumieniu przez rówieśników, ale przede wszystkim o trudach rodzenia się świadomości narodowej w sercach młodych Polaków. Pokazał politykę rusyfikacyjną, która w ostatecznym rozrachunku okazała się nieskuteczna i musiała ponieść klęskę. Można się teraz zastanowić, co by się stało z Polską, gdyby wtedy wszyscy przestali mówić - ze strachu o własną skórę? Jak dziś wyglądałby nasz kraj? Czy w ogóle by istniał?
Milczenie często oznacza zgodę. W taki właśnie sposób podjęto decyzję o jednym z rozbiorów Polski. Bonifacy VII powiedział: "kto milczy, ten zdaje się zezwalać". Milczymy czasem nie dlatego, że nie chcemy mówić, ale dlatego że się boimy. Bo kiedy odważymy się walczyć o swoje, mogą spotkać nas później same nieprzyjemności. Nie mówimy, że jest nam źle, bo i tak nikt nas nie usłyszy, albo nie będzie chciał nam pomóc. W takiej sytuacji znaleźli się bohaterowie "Ludzi bezdomnych", którzy żyjąc w warunkach uwłaczających człowiekowi, nie odzywali się, bo wiedzieli, że do niczego to nie doprowadzi. Bojąc się o swoja przyszłość, woleli żyć tak, jak im nakazano, nie szukając lepszych rozwiązań. Innego zdania był doktor Tomasz Judym, ale i on po pewnym czasie przekonał się, iż apelowanie do ludzi światłych, którzy mogli wiele zrobić dla tych najbiedniejszych, było jak rzucanie grochem o ścianę. Zupełnie inną postać spotykamy w "Locie nad kukułczym gniazdem", gdzie jeden z bohaterów, Indianin pracujący w szpitalu jako sprzątacz, nie mówi, gdyż taki jest jego wybór. Uważa, że takie życie jest dużo łatwiejsze. Wystarczyło mu to, że słuchał, ludzie, myśląc, iż jest głuchy, rozmawiali przy nim o wielu sprawach. To, co udawało mu się usłyszeć sprawiło, że coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że życie jest znacznie łatwiejsze, kiedy mówić nie trzeba, a nasza nadmierna gadatliwość może nam tylko zaszkodzić.
My, posługujący się pisaną i mówioną odmiana języka, nigdy nie zrozumiemy tych, którzy nie mogą tego uczynić. Pojmują oni świat w zupełni inny sposób niż my, nie mogą w pełni przekazywać swoich uczuć. Często mają znacznie lepiej rozwinięte inne zmysły i wrażliwość. Inaczej postrzegają świat. Znajdują więc inne sposoby na przekazywanie uczuć, wyrażanie siebie. Ich największymi przyjaciółmi stają się wszystkie sposoby, dzięki którym ich komunikacja ze światem zewnętrznym staje się możliwa. Możemy tu przytoczyć jako przykład Ludwika van Beethovena, który, choć częściowo głuchy, tworzył niesamowite dzieła muzyczne. W taki właśnie sposób kompozytor przekazywał innym swoje emocje. Innym sposobem na to jest pisanie listów. Ta sztuka jednak w dzisiejszych czasach zanika, stawiamy bowiem na maile, smsy, które nie pozwalają na rozwinięcie talentu epistolarnego, sprawiają też, że nie dbamy o ortografię i staranne pismo. Ale są również plusy rozwoju cywilizacyjnego - teraz znacznie szybciej wymieniamy ze sobą informacje, szybciej się kontaktujemy, więc szybciej możemy sobie pomóc w trudnych sytuacjach. Często jednak zapominamy o tym, ze możemy napisać jeszcze list na papierze, jaki jeszcze nie tak dawno pisało wiele ludzi. Prawdopodobnie sztuka epistolograficzna nie będzie nigdy już tak rozwinięta jak w okresie oświecenia i romantyzmu. Nie możemy dopuścić do tego, aby zwyczaj pisania listów zaginął, abyśmy w ogóle przestali pisać. Aby nie utracić zdolności komunikowania się z innymi, możemy np. pisać pamiętniki, które rozwijają nie tylko nasze zdolności pisarskie, ale też wrażliwość. Sam Francis Bacon powiedział, iż "milczenie jest cnotą głupich".
Niestety wydaje mi się, że takich właśnie ludzi pojawia się wokół nas coraz więcej. Zamykamy się w swoich czterech ścianach, nie pielęgnujemy daru rozmowy z drugim człowiekiem. Tworzymy w naszym życiu sytuację, jak z wiersza W. Szymborskiej "Wieża Babel" - żyjemy na oddzielnych wyspach, bez możliwości i chęci porozumienia się. Powoli uciekamy od ludzi, zajmujemy się tylko swoimi sprawami. Nie chcemy pamiętać, że rozmowa to nie tylko mówienie, ale również uważne słuchanie drugiej osoby. Jesteśmy zbyt leniwi, by wykorzystać jeden z największych darów naszego życia - możliwość porozumienia z drugim człowiekiem. Rozmowa jest dla mnie czymś nadrzędnym, nadaje sens mojemu życiu, bez niej byłabym znacznie uboższa.
Mam nadzieję, że nie zaczniemy żyć w świecie ciszy - bo tak zdecydujemy. Wtedy bowiem cisza będzie przerażać.