Przedmiotem mojej krótkiej refleksji będzie w tej wypowiedzi reprodukcja obrazu namalowanego przez Jana Matejkę a zainspirowanego sławetnym cyklem "Trenów" Jana Kochanowskiego pod tytułem: "Kochanowski nad zwłokami Urszulki", który przedstawia właśnie poetę pogrążonego w smutku i cierpieniu nad ciałem swej zmarłej córki.

Matejko przedstawił dziewczynkę spoczywającą już w wiecznym śnie w niewielkiej trumience, co podkreśla ból ojca po stracie dziecka, które tak nie wiele jeszcze zdążyło przeżyć. Jest ubrana w śnieżnobiałą suknię, a na jej piersiach położony jest czarny krzyż wykonany z drewna. Jej ręce ułożone są w naturalny sposób- wzdłuż jej małego ciała. Twarz jest spokojna, mimika dziewczynki może być mylna- wskazywać na spokojny, błogi sen, w którym się pogrążyła, jedynie oczy sygnalizują, że to niestety nie jest sen. Są mocno wciśnięte do oczodołów, co przypomina ojcu, że Urszulka się już niestety więcej nie obudzi. Włosy dziewczynki spowite są w warkoczyki i luźno opadają na ręce ojca, który przytula jej bezwładne ciało, trzyma jej główkę.

Najwięcej wymowna jest twarz samego poety, widać na niej ogromny żal, ból i cierpienie. Mimika jest smutna, wręcz lamentacyjna. Jego policzki są zapadnięte, oczy przymknięte. Kochanowski raz jeszcze całuje ukochaną córkę w zimne już czoło. On ubrany jest po szlachecku. Cała sytuacja w ujęciu Matejki rozgrywa się w niewielkiej izdebce o skromnym wystroju. Możemy zauważyć jeszcze wiszący na ścianie obraz, na którym znajduje się kobieca postać.

Interpretacja Matejki znakomicie nadaje się na ilustrację "Trenów" poety. Za pomocą wymownego obrazu oddaje, bowiem jego wielki ból i żałość po stracie swojej córeczki, która nie poznała jeszcze prawie wcale blasków ani cieni życia.