Film jest nierozerwalnie związany z telewizją. Od kiedy możemy oglądać przesuwające się na ekranie kin (a potem telewizorów) obrazki, film tworzy swoją własną historię.

Dzisiaj chyba trudno jest nam wyobrazić sobie bez niego życie. Nawet ci, którzy bardzo sceptycznie podchodzą do telewizji, zaskakująco dobrze znają tytuły najnowszych produkcji, zwłaszcza tych, które wchodzą na ekrany polskich kin. Mało jest jednak takich osób, które nie znajdują w kinie lub telewizji czegoś dla siebie. Wydaje mi się, że każdy z nas ma "swój typ" - to, co ogląda najchętniej lub najczęściej. Dla jednych będą to filmy akcji, dla innych horrory, romanse, melodramaty lub komedie. Tak, jak różnimy się między sobą, tak różne mamy filmowe fascynacje.

Trudno jest mi się zgodzić z tymi, którzy twierdzą, że "kino to biznes", gdyż producenci filmowi nie są w stanie zrobić niczego za darmo. Aktorzy, scenografia, kostiumy, a zwłaszcza efekty specjalne zabierają mnóstwo pieniędzy. Trzeba jednak być sprawiedliwym i powiedzieć otwarcie, że kręci się właściwie tylko takie filmy, które mają szansę na siebie zarobić, i które pozwalają oglądającym je ludziom choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Tylko dzięki temu filmy są w stanie zarobić na siebie tyle pieniędzy, że nie tylko w pełni pokrywają one koszty produkcji, ale też pozwalają na kręcenie kolejnych dzieł. Jeśli spojrzymy na to z tej strony, kino niezaprzeczalnie będzie sposobem na zarobienie pieniędzy, kurą znoszącą złote jajka.

Wiem, że niektórzy twórcy dążą do tego, by tworzyć kino ambitne, przenoszące pewne wartości. Prawda jest jednak brutalna - nikt nie zechce obejrzeć mądrego filmu, jeśli będzie on po prostu nudny. W związku z tym pewne istotne treści są niejako przemycane, nie pokazywane wprost, by nie zniechęcić widza.

Wśród filmów, które do tej pory obejrzałem, moją uwagę przykuły dwa - "Matrix" oraz "Pianista". Są to filmy różniące się nie tylko tematyką, ale też sposobem realizacji i opowiadania.

"Matrix", film braci Wachowskich, trwający nieco ponad dwie godziny, jest produkcją znaną i lubianą. Głównym bohaterem jest Neo (w którego postać wcielił się Keanu Reeves). Trudno jest opowiedzieć fabułę tego filmu komuś, kto nigdy się z nim nie zetknął. Matrix to swoista fabryka, pozwalająca wejść w inny świat. Wszystko, co się tu dzieje jest zbyt skomplikowane, by opowiedzieć to za pomocą słów. Wszystko zdaje się mieć tu znaczenie, każdy element wydaje się być ważny i powiązany z innymi. Zaletą filmu są wspaniałe zdjęcia, użycie nowatorskich rozwiązań technicznych, a także rewelacyjne efekty specjalne. Wszystko to ozdobione było scenami walk. Obraz ma specyficzną atmosferę, której nie da się porównać z żadnym innym filmem. Pomogło temu z całą pewnością stworzenie obrazu wirtualnego (czyli znajdującego się w tytułowym Matrixie) w niebieskiej poświacie, natomiast świata rzeczywistego - w zielonej. Wiele spraw ma tu wymiar symboliczny, nawet imię głównego bohatera Neo powstało ze słowa "one" - jeden, wybrany. "Matrix" to film, po obejrzeniu którego przez długi czas pozostaje uczucie niedosytu, nic więc dziwnego, że wiele osób chce go obejrzeć po raz kolejny.

Zdecydowanie inny klimat i rodzaj prezentuje drugi z filmów, czyli "Pianista" w reżyserii Romana Polańskiego. Choć film powstał w 2002r. nie ma w nim żadnych animacji komputerowych. To jeden z niewielu filmów, które naprawdę wzruszają i trzymają w napięciu. Plusem obrazu jest niezwykłe operowanie kamerą - nie mamy szybkich zmian planu, ale oko kamery pokazuje nam świat najczęściej z perspektywy bohatera. Dodaje to produkcji autentyczności, co jest sprawą istotną, gdyż jest to film opowiadający o II wojnie światowej.

Kolejnym plusem jest gra aktorska, szczególnie głównego bohatera, w którego wcielił się Adrien Brody. Aktor bardzo dobrze oddał i melancholię Szpilmana z początku filmu, swoiste niedowierzanie temu, co się dzieje wokół niego, jak i jego zezwierzęcenie pod koniec wojny. Prawdziwą ozdobą filmu jest gra Janusza Olejniczaka, który dubluje Brody'ego w scenach gdy na fortepianie. Muzyka podkreślała to, co w danym momencie mogły zobaczyć na ekranie nasze oczy, była dopasowana do obrazu. To cichła, to wzmagała się - jak losy Żydów i ich walka o wolność.

Dobre role stworzyli również aktorzy wcielający się w postaci niemieckich żołnierzy. Bawili się kosztem swych ofiar - zwłaszcza Żydów. Nie traktowali ich jak ludzi lecz jak kogoś gorszego. Katowali i zabijali dla samego zabijania. Byli bezwzględni i nieczuli. Wymagało to od nich ogromnego wkładu sił, talentu, umiejętności zapanowania nad emocjami.

Wydaje mi się, że nie mam ulubionego gatunku filmowego. Ciągle z przyjemnością i radością oglądam kreskówki, gdyż towarzyszą mi od dzieciństwa. Mimo to bardzo lubię obejrzeć dobry film.