Myślę, iż literatura średniowieczna jest bardzo trudna w odbiorze dla współczesnego czytelnika, ze względu na dystans czasowy, jaki nas od niej dzieli, w czasie którego ludzka mentalność i sposób patrzenia na świat zmieniły się wraz z postępem technicznym i cywilizacyjnym. Wieki średnie to epoka, której przewodnia myśl literatury kazała jej kształtować wzorce osobowe i ideały postępowania. Piśmiennictwo tamtego okresu to przede wszystkim piśmiennictwo parenetyczne. Uniwersalizm ówczesnej kultury sprawił, że rozmaite motywy literackie, tak samo jak i wzorce postaw.

Jednym z takich ideałów, był szeroko rozpowszechniony model świętego - ascety. Asceza oznaczała wyrzeczenie się dóbr materialnych i podporządkowanie życia modlitwie, dobrym uczynkom i umartwianiu się w imię Boże., ponieważ przedmiotem ludzkiego zainteresowania czyniła przede wszystkim zbawienie i życie wieczne nie zaś doczesną egzystencję. Człowiekowi powinna towarzyszyć nieustanna myśl o życiu, którego efektem ma stać się Królestwo Niebieskie i które powinno być przygotowaniem do godnej i pobożnej śmierci.

W dzisiejszej rzeczywistości, pomijając wspólnoty zakonne ideał ten stracił większość swojego ówczesnego znaczenia. Zmienił się pogląd na życie świat i Boga, także pogląd Kościoła katolickiego, zaś każda z dróg, jaką ma do wyboru człowiek, może go zaprowadzić do wiecznego życia pod warunkiem, iż będzie zawsze wierzył w Ewangelię, przyjmował sakramenty święte i spełniał dobre uczynki oraz żył godnie z nakazami Kościoła.

Z drugiej jednak strony w czasach dzisiejszych wartości ponadczasowe, w tym także i religijne straciły większość ze swojego znaczenia. Znaczna część społeczeństwa jako priorytety swojego życia wymienia karierę, pieniądze czy dobra materialne, a współczesne media propagują rozluźnienie norm obyczajowych i stawiają na pierwszym miejscu kult pięknego ciała i pieniędzy.

Inaczej wygląda też współcześnie kwestia patriotyzmu. Jednym z najbardziej żywych ideałów Średniowiecznych był dzielny i mężny, gotowy oddać życie za swojego władcę i Ojczyznę rycerz, dzisiaj służba wojskowa jest tylko przykrym i chętnie oddalanym obowiązkiem.

Także wartości jak szlachetność, sprawiedliwość, uczciwość czy prawdomówność przeżywają w czasach dzisiejszych poważny kryzys. Telewizja bombarduje nas zakłamaną polityką, obietnicami, które są czystą demagogią, reklama każe nam wierzyć, że właśnie ten, a nie inny proszek spierze wszystkie plamy, choć najczęściej jest to po prostu kłamstwo . Nie posiadamy już wobec siebie elementarnej uczciwości, ponieważ od czasów średniowiecza nasza kultura zmieniła się. Podobnie jest z rycerskim kodeksem honorowym, który jeszcze za czasów naszych dziadków funkcjonował jako przestrzeganie elementarnych zasad grzeczności, dobrego wychowania czy savoir vivre'u .

Od średniowiecznych rycerzy powinniśmy uczyć się odwagi, wierności, rozsądku i uczciwości a także umiejętności walki ze słabościami swojego ciała i duszy. W przeciągu kilku wieków, które dzielą nasze czasy od ówczesnych ludzkość zrobiła bardo duże postępy w dziedzinie poszanowania wolności i godności drugiego człowieka, jednak prostolinijność związana z ówczesną wiarą i umiejętność wywiązywania się ze swoich obowiązków to cechy, które z pewnością przydałyby się dzisiejszemu człowiekowi. Sądzę, iż średniowieczni bohaterowie czy święci - tak jak widzimy ich dzisiaj, czyli jako pewne ikony mogliby być dla nas wzorem godnym naśladowania.

To właśnie epika rycerska wydaje mi się w średniowieczu najbardziej godna uwagi i najbardziej mi się podoba, Jest dowodem na to, iż miłość jest wartością nieprzemijalną, a historie miłosne zawsze będą wzbudzały zainteresowanie i emocje. Utwór "Dzieje Tristana i Izoldy", który omawialiśmy ostatnio na zajęciach wzbudził we mnie bardzo dużo tych ostatnich, ponieważ jest opowieścią o tragicznej i niespełnionej miłości dwojga tytułowych bohaterów. Jego lektura okazała się bardzo wciągająca i dużo bardziej zajmująca, niż skłonny byłem przypuszczać zanim zabrałem się do czytania.

Przedstawiona w nim opowieść szalenie barwna i obfitująca w mnóstwo intrygujących zdarzeń, zaś jej fabuła zasadzająca się na wątku miłosnym jest bardzo burzliwa i przejmująca. Losy dwojga kochających się ludzi, którzy bardzo wiele robią dla siebie i swojej skazanej na porażkę miłości, wzbudziły we mnie bardzo dużo obaw i niepokojów i już od chwili poznania się przyszłych kochanków śledziłem je z zapartym tchem, tak jakbym była naocznym świadkiem ich miłości.

Miłość dwojga młodych ludzi jest nieszczęśliwa. Izolda płynie przecież do Kornwalii, jako przyrzeczona małżonka króla Marka, zaś Tristan jest jego najwierniejszym sługą i najbardziej oddanym wasalem, zaś król traktuje go niemalże jak syna. To właśnie w tym momencie zawiązuje się wielki tragiczny konflikt dwojga bohaterów zmuszonych do wyboru. Bohaterowie przez przypadek wypijają napój miłosny i tutaj następuje wzruszająca scena ujawnienia ich uczucia:

"Trzeciego dnia, kiedy Tristan zbliżał się do namiotu rozpiętego na pokładzie, gdzie Izolda szukała schronienia, Izold ujrzała go nadchodzącego i rzekła pokornie:

- Wejdźcie, panie!

- Królowo - rzekł Tristan - czemu nazywasz mnie panem? Czy nie jestem, przeciwnie, twym lennikiem, wasalem, powinnym cię czcić, służyć ci i kochać ciebie jak swoją królową i panią?

Izold odparła:

- Nie, ty wiesz o tym, że jesteś moim panem i władcą! Ty wiesz, że twoja moc włada nade mną i że jestem twą niewolnicą! Ach, czemuż nie rozjątrzyłem niegdyś ran schorzałego lutnisty? Czemu nie dałem zginąć pogromcy smoka w trawach bagniska10? Czemu, kiedy spoczywał w kąpieli, nie spuściłem nań miecza wzniesione-go już nad głową? Niestety, nie wiedziałem wówczas tego, co wiem dzisiaj!

- Izoldo, co wiesz dzisiaj? Co ciebie dręczy?

- Ach, wszystko to, co wiem, dręczy mnie, i wszystko, co widzę! To niebo mnie dręczy i to morze, i ciało moje, i życie moje!

Położyła rękę na ramieniu Tristana, łzy przygasiły promienie jej ócz, wargi zadrżały. Zapytał:

- Miła, co ciebie dręczy?

Odpowiedziała:

- Iż cię miłuję.

Wówczas położył usta na jej ustach.

Ale gdy po raz pierwszy oboje kosztowali rozkoszy miłości, Brangien, która śledziła ich, wydała krzyk i z wyciągniętymi ramionami, z twarzą zalaną łzami, rzuciła im się do nóg:

- Nieszczęśliwi, wstrzymajcie się i jeśli możecie jeszcze, zawróćcie z drogi! Ale nie, droga jest bez powrotu; już siła miłości was ciągnie i nigdy już nie zaznacie słodyczy bez boleści. To wino napojone ziołami ogarnęło was, napój miłosny, który matka twoja, Izoldo, powierzyła mi. Jeden król Marek miał wypić go z tobą; ale Nieprzyjaciel zadrwił sobie z nas trojga i oto wy oboje wysączyliście puchar. Miły Tristanie, Izoldo miła, za karę złej pieczy, którą miałem o nim, oddaję wam swoje ciało, życie; przez moją to zbrodnię wypiliście w przeklętym pucharze miłość i śmierć!

Kochankowie obłapili się: w ich pięknych ciałach drgało pragnienie i życie. Tristan rzekł:

- Niech tedy przyjdzie śmierć.

I kiedy wieczór zapadł, na statku, który coraz chyżej pomykał ku ziemi króla Marka, związani na zawsze, pogrążyli się w miłości."

Tristan zmuszony jest do wyboru pomiędzy przyjaźnią do swojego dobrodzieja i króla a namiętnym i głębokim uczuciem do Izoldy, kobiety, która ma stać się owego króla żoną, zaś Izolda musi wybrać pomiędzy małżeńską wiernością i obowiązkiem, a uczuciem do Tristana. Niemniej nie możemy spłycić tej nieszczęśliwej historii tylko do konfliktu pomiędzy uczuciem, a rozsądkiem, chociażby dlatego, iż Tristan naprawdę bardzo kochał swojego króla, który był dobrym, prawym i szlachetnym człowiekiem, o czym wiedziała także Izolda, a co czyni tę historię jeszcze bardziej nieszczęśliwą.

Mimo, iż miłość Tristana i Izoldy od początku skazana jest na klęskę, ponieważ nie ma na nią miejsca w świecie, w którym żyją. Jednak kochankowie nie potrafią wyrzec się łączącego ich uczucia, które okazuje się dużo silniejsze nie tylko od rozsądku, ale także i od woli. Ich miłość, pomimo, iż nie była grzeszna - Izolda nigdy nie sprzeniewierzyła się cieleśnie swojemu prawowitemu małżonkowi, a dobry król Marek potrafił to docenić, gdy po ich ujrzał ich śpiących w lesie - rozdzielonych mieczem Tristana - jednak była grzechem.

Historia miłości Tristana i Izoldy Złotowłosej kończy się tragicznie. Tristan opuszcza kraj i próbuje zapomnieć o ukochanej, bierze nawet ślub z inną, z kobietą, która także ma na imię Izolda i która stanie się przyczyną jego śmierci. Sądzę, iż historia kochanków, opisana z punktu widzenia Izoldy O Białych Dłoniach byłaby równie ciekawa i niestety równie tragicznie, ponieważ na swoje nieszczęście bardzo pokochała rycerza, który nie był w stanie pokochać jej, ponieważ związany był uczuciowo z inną kobietą. Podobnie w przypadku króla Marka, choć on zadowolił się tym, co młoda małżonka mogła mu dać. Troskliwą opiekę i wierność - ale nie miłość. Izolda Złotowłosa poświęciła się dla króla Marka - po nocy poślubnej, która w końcu miała miejsce, bardzo się postarzała, król zaś odmłodniał - tak jakby ofiarą ze swojej młodości chciała wynagrodzić mu to, że pomimo, iż oddała mu rękę i ciało, nie może oddać mu swojego serca.

Jedną z najbardziej emocjonujących w utworze chwil jest scena, gdy król Marek podsłuchał rozmowę kochanków prowadzoną w cieniu drzewa lub gdy uciekali przed jego gniewem daleko w bór bardzo obawiałem się o ich los w głębi duszy wierząc, ze historia skończy się szczęśliwie. W miarę czytania wzrastał też mój szacunek dla czynów Tristana i niechęć do czwórki zdrajców Andreta, Gwenelona, Gondoina i Denoalena, którzy zasługują moim zdaniem na najwyższą pogardę, ponieważ ich działaniem kierowały niskie i złe pobudki. Bardzo podziwiałem Izoldę Złotowłosą, ponieważ jej decyzje były rozsądne i przemyślane, zaś pomimo całego swojego nieszczęścia okazała się być bardzo prawa i dzielna wyrzekając się miłości do Tristana złożyła się jakby w ofierze królowi Markowi, który posiadłszy jej ciało odzyskał utraconą młodość.

Zdumiało mnie bardzo zachowanie Izoldy O Białych Dłoniach, która przyczyniła się do śmierci Tristana, choć rozumiem, że kochając go bez wzajemności musiała być bardzo nieszczęśliwa. Nie przypuszczałem jednak, ze zdolna jest do takiego czynu. Cieszyły mnie bardzo wszystkie wspólne chwile, które bohaterowie mogli spędzić na osobności oraz zakończenie, które stało się świadectwem tego, ze ich miłość była tak wielka, iż - jak jednoczący ich groby krzak głogu, połączyła ich na wieczność.

Jednym z najbardziej wzruszających i najpiękniejszych momentów w całym utworze jest monet śmierci kochanków, który pozwolę sobie zacytować:

"Ledwie powrócił do Małej Bretanii, do Karhenia11, Tristan, spiesząc z pomocą ukochanemu druhowi Kaherdynowi, wdał się w bitwę z baronem imieniem Bedalis. Wpadł w zasadzkę zastawioną przez Bedalisa i jego braci. Tristan zabił siedmiu braci, ale sam otrzymał ranę od lancy, a lanca była zatruta.

Wrócił z wielkim trudem do karheńskiego zamku i dał sobie opatrzyć rany. Lekarze zbiegli się w wielkiej ciżbie, ale żaden nie umiał wyleczyć trucizny: zgoła jej nawet nie odkryli. Nie umieli sporządzać żadnego plastra, aby wywabić jad na zewnątrz; próżno ubijają i mielą korzenie, zbierają zioła, warzą napoje; Tristan miewa się coraz gorzej, jad rozchodzi się po ciele, on sam blednie i coraz bardziej świeci kośćmi pod skórą.

Uczuł, że życie zeń ucieka. Zrozumiał, że trzeba umrzeć. Wówczas zapragnął ujrzeć Izold Jasnowłosą. Ale jak iść ku niej? Jest tak słaby, że morze by go zabiło; a gdyby nawet dostał się do Kornwalii, jak umknąć nieprzyjaciołom? Tak lamentuje, trucizna go pożera, czeka śmierci. [...]

[Izold] obróciła się ku wschodowi i pomodliła Bogu. Potem odkryła nieco zwłoki, ułożyła się przy nich wzdłuż swego przyjaciela, ucałowała mu usta i twarz i obłapiła go ciasno: ciało przy ciele, usta przy ustach. I tak oddała duszę, umarła przy nim, z boleści po miłym przyjacielu."

Pełne niespodziewanych zwrotów akcji "Dzieje Tristana i Izoldy" czyta się w napięciu, ale także z pewną dozą smutku, kiedy ma się już świadomość nieuchronności złego przeznaczenia tytułowych bohaterów. Cieszę się, ze dzięki tej lekturze mogłem poznać zajmujące dzieje ich wielkiej i czystej, choć nieszczęśliwej miłości. To właśnie ten utwór wzbudził moje największe zainteresowanie ze wszystkich lektur z epoki średniowiecza.