Ludzkość od zawsze interesowała się zagadnieniem o istotę człowieczeństwa, jakie miejsce zajmuje człowiek w świecie, czym jest Bóg i jakie wartości powinny być w życiu najważniejsze. Także nasi średniowieczni przodkowie starali się znaleźć odpowiedzi na te egzystencjalne pytania. Tym bardziej, że w żadnej z późniejszych epok kwestia Boga, człowieka i śmierci nie była tak żywa. Intensywnie propagowano służalczą rolę człowieka wobec Boga. Uznano Boga za nadrzędną, jedyną doskonała silę, prawdę i mądrość. Starano się do niego dążyć, wiedząc jednocześnie, że jest to niedościgniony ideał. Bóg średniowiecza to Bóg groźny, surowy, wymagający. Dlatego starano się Bogu przypodobać. Skazywano się na świadome cierpienia, biczowania i chłosty, by okazać skruchę, a jednocześnie pogardę dla własnego ciała. Samookaleczenie miało jeszcze jeden wymiar: wierzono, że ciało jest siedliskiem zła oraz że mieszka w nim diabeł. Umartwiając je, dręczyło się samego szatana, a więc wypędzało się go z ciała. Zakładano ponadto, że miarą wartości człowieka jest jego cierpienie. Dlatego skazywano się na nie dobrowolnie. Za ogólnie przyjęty wzorzec zachowania wyznaczono ascezę, czyli wszelkie wyzbycie się przyjemności ziemskich, na rzecz życia w ubóstwie, nawet nędzy, kontemplacji prawd wiary i szukanie nieustannych dodatkowych cierpień. Najbardziej znanym przykładem ascety jest św. Aleksy, który zrezygnował z życia na łonie rodziny, kochającej go żony, bogactwa, mimo, ze z pochodzenia był księciem. Zdecydował się na życie żebraka, pod schodami we własnym domu, gdzie jego własna służba upokarzała go i znęcała się nad nim. Do tego biczował się i chłostał, ponieważ wierzył, że ciało jest siedzibą diabła, a więc trzeba je torturować. Poza św. Aleksym znamy wielu ascetów, takich jak św. Szymon Słupnik czy św. Franciszek

Każdy z bohaterów literackich rozpowszechniał miłość do Boga, wierność sprawom wiary, bez względu na to, jaki miał status społeczny - czy to był król, rycerz czy zwykły poddany. Najpopularniejszym przykładem idealnego rycerza był Roland, bohatera "Pieśni o Rolandzie". Był to wojownik, który odwagę i honor zachował, mimo że widział, że idzie na pewną śmierć. Wiedział, że jego najświętszym obowiązkiem była walka za wolność ojczyzny oraz lojalność wobec króla do końca swych dni. I wypełnił swoje zadanie, ocalił króla i kraj. Był ideałem po każdym względem, ponieważ posiadał wszystkie przymioty niezbędne na polu walki, takie jak odwagę i waleczność, ale również był nieskazitelnym chrześcijaninem, który w imię Boga, władcy czy kraju gotów jest poświecić swoje życie. Przestrzegał kodeksu rycerskiego, brzydził się wszelkimi przejawami jego łamania. Największą hańbą była ucieczka z pola walki lub dostanie się do niewoli przeciwnika.

Średniowiecze to czas krucjat, panowało przekonanie, że obowiązkiem chrześcijanina jest walka w imię wiary. Zabijanie nie było grzechem, jak obecnie, bowiem wiara chrześcijańska usprawiedliwiała wszelkie uczynki. Nie bano się śmierci. Ludzie średniowiecza obcowali z nią na co dzień. Była to bowiem epoka krwawa, pełna wojen, nazywa się ją nawet epoką "krzyża i miecza". Ludzie masowo umierali nie tylko podczas takich walk, ale także dziesiątkowani byli przez zarazy, które zdarzały się często, a ponieważ medycyna w tych wiekach stała na niskim poziomie, nie dało się ludzi ratować. Plagi szczurów, robactwa pogarszały dodatkowo sprawę, roznosząc zarazki i choroby wśród ludzi. Podobno przeciętna długość człowieka średniowiecznego to około 30 lat. Inną przyczyną wysokiej umieralności była nędza i głód.

Zwyczaje średniowiecza mogą przerażać dzisiejszego człowieka. Do stałych praktyk należały tortury. Często zdarzało się, iż wymuszano na kimś zeznania za ich pomocą, ponieważ szukano winnego. Nietykalny był oczywiście kler. Z okrutnych metod, jakie stosowano w katorgach, można wymienić np. obcinanie rąk i nóg, wbijanie igieł pod paznokcie, rozciąganie kołem. Często również palono na stosie pod byle pretekstem. Wierzono w czary i każdy kto, był podejrzany o czarne praktyki stawał w płomieniach. Przy okazji robiono sobie z tego niezłą rozrywkę, ponieważ stos stawał zawsze w centralnej części miasta, a podczas egzekucji przychodziły tłumy gapiów. Krzyczano, wyzywano, przeklinano delikwenta i cieszono się z powodu jego śmierci. Jak widać inne było poczucie miłosierdzia i współczucia niż obecnie.

Naczelną myślą średniowiecza było: memento mori. Tej dewizie podporządkowane było całe życie naszych przodków. Chciałoby się powiedzieć, że ówcześni nie żyli po to, żeby żyć, ale po to, żeby umrzeć. Taką postawę całkowicie zanegowała następna epokarenesans, która na pierwszy plan wysunęła ludzkie pragnienia i potrzeby.