Powstanie utworu "Posłuchajcie, bracia miła..." jest związane z apokryficzną wizją Matki Boskiej stojącej pod krzyżem umierającego Jezusa. Maryja jest ukazana jako cierpiąca kobieta, która lamentuje i żali się na swoje cierpienie. Takiego obrazu nie odnajdujemy w Piśmie Świętym, dlatego mówimy, że jest on apokryficzny (apokryfy to są księgi rzekomo Biblijne, niewiadomego autorstwa, których kościół nie uznał za autentyczne. Opowiadały one wydarzenia z życia świętych, zwłaszcza Jezusa, o których nie ma mowy w Biblii).

"Posłuchajcie, bracia miła" to utwór, który można zaliczyć do gatunku żałobnego, jako że tematem jest wyrażany ból po czyjejś śmierci. W epoce średniowiecza bardzo popularne był zarówno apokryficzny motyw Matki Boskiej lamentującej pod krzyżem, jak też forma planktu, czyli gatunku literackiego zawierającego opłakiwanie, narzekanie, pieśń żałobną, tren. Oba te wpływy można odnaleźć w "Lamencie Świętokrzyskim".

Podmiotem lirycznym w utworze jest Matka Boska, która żali się na swoje cierpienie, którego doznaje, widząc, jak jej ukochany i jedyny syn umiera na krzyżu. Nie jest to postawa Boskiej Matki-Królowej, ale zwykłej matki, która chciałaby ulżyć cierpieniu swojego syna.

"Synku, bych cię nisko miała,

niecoć bych ci wspomagała,

twoja głowka krzywo wisa, tęć bych ja podparła,

krew po tobie płynie, tęć bych ja utarła;

picia wołasz, piciać bych ci dała,

ale nie lza dosiąc twego świętego ciała"

Adresatem tego cierpienia są wszyscy otaczający ludzie, wygląda to tak, jakby ona w tym ogromnym cierpieniu szukała gorączkowo kogoś, kto ją zrozumie:

"Posłuchajcie, bracia miła"

Potem następuje rozszerzenie adresata na wszystkich ludzi, którzy słyszeli o jej tragedii:

"Pożałuj mię, stary, młody"

Wzmaga to poczucie rozpaczy, gdyż ta cierpiąca matka lamentuje, poszukując jakiegokolwiek wsparcia, zrozumienia czy nawet ukojenia. Do tych poszukiwań popycha ją bezradność i ból. I jakby w odpowiedzi na brak ukojenia, kieruje się już tylko do innych matek, które przecież też mają i kochają synów, więc powinny ją zrozumieć najlepiej. I w imię tego zrozumienia, matczynej solidarność Matka Boska nie skupia się tylko na sobie, ale życzy im, żeby nigdy ich nie spotkało takie cierpienie.

"Proścież Boga, wy miłe i żądne maciory,

By wam nad dziatkami nie były takie to pozory"

W końcu, gdy nikt na ziemi nie może ukoić jej bólu, zwraca się do tego, który kiedyś zapowiedział jej radość wielką - do Archanioła Gabriela. Wypomina mu nawet, że obiecywał jej szczęście ("wesele"), gdy zapowiedział jej, że urodzi syna Bożego. Przywołanie obrazu zwiastowania jest oczywiście kontrastem w stosunku do Wielkopiątkowej żałoby, w jakiej Maryja jest obecnie. Ten kontrast oczywiście uwypukla jeszcze bardziej bezradną rozpacz cierpiącej rodzicielki.

"O anjele Gabryjele,

Gdzie jest ono twe wesele,

Cożeś mi go obiecował tako barzo wiele,

A rzekęcy: "Panno, pełna jeś miłości!"

A ja pełna smutku i żałości".

W ostateczności już kieruje się do tego, którego kocha najbardziej - swego syna, ale nie jest to apostrofa do Chrystusa-Zbawiciela, tylko do Chrystusa-syna, który umiera w strasznych męczarniach. Mówi do niego językiem matki, językiem pocieszenia, czułości i empatii. Dlatego pojawiają się zdrobnienia, spieszczenia.

"Synku miły i wybrany,

Rozdziel z matką swoją rany;

A wszakom cię, Synku miły, w swem sercu nosiła,

A takież tobie wiernie służyła.

Przemow k matce, bych się ucieszyła,

Bo już jidziesz ode mnie, moja nadzieja miła".

Takie człowiecze ukazanie cierpienia Maryi i Jezusa ma nadać uniwersalny sens Jego śmierci na krzyżu. To już nie jest Bóg i Królowa Ziemi, tylko dwoje kochających się ludzi, którzy cierpią. Literatura juz od najdawniejszych czasów często sięgała po boskie postaci, które w obliczu nieszczęść rodzinnych (zwłaszcza rodzicielskich) traciły swoją boską naturę obnażając całkiem ludzkie uczucia i słabości. Wiele przykładów można spotkać w mitologii, że wystarczy przypomnieć Demeter, która nie mogąc znieść rozłąki z córką Persefoną, karze świat zimą lub Niobe, której bóstwa wymordowały wszystkie dzieci.