Że miłość jest uczuciem skomplikowanym i niejednorodnym, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Miłość to wzniosłe, piękne uczucie, jednak jego siła potrafi być ogromna, a następstwa tragiczne.
Miłość Tristana i Izoldy od samego początku była skazana na cierpienie. Układ okoliczności uniemożliwił im wspólne życie w szczęściu. Okrutny los sprawił, że Tristan zakochał się w wybrance swego króla i wuja. To dala niego wyruszył w podróż do Irlandii, by stamtąd przywieść mu przyszła małżonkę. To dla króla stanął do walki ze smokiem i jeszcze na początku rejsu był zdecydowany oddać mu Izoldę na zawsze. Jednak wspólny rejs zmienił ich życie na zawsze. Młoda wybranka zakochała się w dzielnym rycerzu, czy to za prawą eliksiru, czy wystarczyły wspólnie spędzone na pokładzie chwile, nie miało już znaczenia.
Kochankowie bronili się przed tym uczuciem, bardzo pragnęli być razem, ale to oznaczałoby zdradę króla. Nie można winić nikogo za jego miłość, bo też nikt nie zakochuje się świadomie, Tristan nie chciał kochać Izoldy, cóż jednak mógł zrobić?
Miłość była dla nich wartością najwyższą, dawała im poczucie szczęścia ekstazy i stanowiła jedyny cel. Życie bez siebie było niemożliwe. W chwilach rozłąki pocieszali się tylko nadzieją spotkania, gdy zabrakło im nadziei, zabrakło też woli życia. Miłość była ich szczęściem i największym cierpieniem zarazem. Nie potrafili żyć bez siebie, a razem nie mogli. Ich związek był pogwałceniem praw boskich i zdrada króla i przyjaciela.
Czy miłość ich uszlachetniła. Trochę tak, łamali zakazy, ale to przyprawiało ich o cierpienie. Nie chcieli postępować wbrew normom, jednak inaczej nie umieli. Miłość uwzniośliła ich tak, jak uwzniośla niezawinione cierpienie. Nie popełnili żadnej zbrodni, to los zadrwił z nich okrutnie, wystawiając na straszną próbę. Wyszli z niej jak umieli najlepiej.
Czy miłość ich zniszczyła. To uczucie zniszczyło przyjaźń Tristana i króla Marka, zniszczyło małżeństwo Izoldy, spowodowało wiele nieszczęść, ale nie zniszczyło kochanków, którzy mimo przeciwności pozostali sobie wierni i oddani, a po śmierci odnaleźli spokój.