Bohaterem najstarszego i najsłynniejszego francuskiego poematu rycerskiego jest Roland. Nie dysponujemy niestety żadnymi wiadomościami na temat twórcy "Pieśni o Rolandzie", znamy jedynie przybliżoną datę napisania dzieła - był to koniec XI wieku. Tematem utworu są liczne przygody hrabiego Rolanda, który lojalnie i dzielnie uczestniczy w wyprawie, pod dowództwem Karola Wielkiego, przeciwko Saracenom. Postawa, jaką prezentuje w walce pozwala nam nadać mu tytuł rycerza idealnego.

Jak wiemy z literatury i historii, wzorem rycerza był ten, kogo cechowała odwaga i męstwo oraz szlacheckie pochodzenie. Wojownik taki nierzadko bywał zakochany w jakiejś pięknej damie, dla której gotów był oddać swoje życie. Tak, jak do wybranki swego serca, rycerz przywiązany był również do własnego miecza, któremu nadawał imię, a z którym niemalże nigdy się nie rozstawał. Obowiązkiem dobrego wojownika było ciągłe współzawodnictwo oraz dbanie o swoją dobrą sławę, którą zawdzięczał najczęściej zwycięskim pojedynkom. Podczas ciągłej rywalizacji, jakiej poddani byli rycerze, obwiązywał zbiór reguł, których wszyscy bez wyjątku musieli przestrzegać, aby się nie zhańbić. Każdy rycerz musiał być ponadto mężczyzną niezwykle silnym i wytrzymałym na tyle, by podczas walki nosić na sobie ważącą kilkadziesiąt kilogramów zbroję. Jednakże jego najdonioślejszą i najważniejszą powinnością było stawanie w obronie Kościoła i wiary chrześcijańskiej oraz walka z barbarzyńcami, poganami.

Hrabia Roland niezwykle sobie cenił rywalizację i zdobywanie sławy. Podjął tym samym trudną decyzję o stawieniu czoła Saracenom, których militarna przewaga była zatrważająca. Nie chcąc narazić swego imienia na pohańbienie, nie zgodził się na wezwanie pomocy, jego duma nie pozwoliła na okazywanie strachu, tym samym nie zgodził się w odpowiednim momencie zatrąbić w róg, by wezwać posiłki. "Nie daj Bóg" - rzekł wtedy - "aby ktoś mógł powiedzieć kiedy, że przez pogan zadzwoniłem w róg! Nigdy krewni moi nie usłyszą tego wyrzutu. Kiedy przyjdzie do wielkiej bitwy, będę walił tysiąc i siedemset razy i ujrzycie stal Durendala we krwi. Francuzi są mężni i będą bili dzielnie; ci z Hiszpanii nie ujdą śmierci!"

Roland, jak każdy dobry rycerz, przywiązany był do swego miecza, którego nazywał Durendalem. Do samej śmierci nie pozwolił odebrać sobie cennej broni, ponieważ była ona darem od samego króla Karola - wręczonym mu przezeń przy ceremonii pasowania na rycerza. Miecz stanowił wszak symbol stanu rycerskiego i był świętym orężem - na głowicy jego rękojeści znajdował się podobno ząb świętego Piotra, strzępek sukni Matki Boskiej oraz ślad krwi świętego Bazylego i włosy świętego Dionizego - patrona Francji. Przed swoją bohaterską śmiercią Roland pożegnał się z własnym wspaniałym orężem i wygłosił nawet pochwalną mowę na jego cześć w takich oto słowach: "Ha, Najświętsza Panno, bądź mi ku pomocy! Ha, Durendalu, dobry Durendalu, bieda z tobą! Skoro umieram, nie będę miał już pieczy o ciebie. Przez ciebie wygrałem w szczerym polu tyle bitew, przez ciebie ujarzmiłem tyle szerokich ziem, które dzierży Karol siwobrody. Nie idź mi nigdy w ręce człowieka zdolnego uciec przed drugim! Dobry wasal długo cię dzierżył; nie będzie nigdy podobnego tobie w świętej Francji!"

Niezwykle ważnym obowiązkiem każdego rycerza była, jak już wspomniałam, obrona wiary chrześcijańskiej oraz dobrego imienia Kościoła. Przedśmiertne zachowanie Rolanda, obrządki, które odprawił, najwyraźniej potwierdziły, iż był dobrym chrześcijaninem. Hrabia przygotował się do śmierci zgodnie z nakazami własnej religii. Najpierw, na znak pokuty, położył się twarzą do ziemi, a następnie, jak czytamy w tekście, "wyciągnął ku niebu prawą rękawicę" na znak, że uznaje Boga za swojego najwyższego pana, zaś niebo - za nową ojczyznę. Po wykonaniu tak wymownego gestu bije się w piersi dokonując rachunku sumienia oraz wyznaje swoje grzechy. Dla potwierdzenia tych wydarzeń możemy przytoczyć odpowiedni cytat. Otóż, jak czytamy, Roland "położył się na zielonej murawie twarzą do ziemi. Za grzechy swoje wyciąga ku niebu prawą rękawicę. Jedną ręką bije się w pierś: Boże, przez twoją łaskę, mea culpa; za moje grzechy, wielkie i małe, jakie popełniłem od godziny urodzenia aż do dnia, w którym poległem! Bije się w piersi i prosi Boga o przebaczenie: Prawdziwy Ojcze, któryś nigdy nie skłamał, ty, któryś przywołał świętego Łazarza spośród umarłych, ty, któryś ocalił Daniela spomiędzy lwów, ocal moja duszę od wszystkich niebezpieczeństw za grzechy, którem popełnił w życiu". Tym samym podporządkowuje Roland swoją śmierć tradycji chrześcijańskiej, do samego końca zachowując wewnętrzny spokój. Jego działanie było opanowane i celowe, co świadczy ponad wszelką wątpliwość o głębokiej wierze hrabiego.

Tak samo, jak o własną wiarę, idealny rycerz Francji dbał również o honor. Wiązało się to przecież z licznymi ślubami, które Roland składał swemu seniorowi. Zobowiązywały go one do dbałości o jego dobre imię oraz majątek, który był w jego posiadaniu. Roland sam przyznał, iż "dla swego pana trzeba ścierpieć wszelką niedolę i znosić wielkie gorąco i zimno i oddać skórę, i nałożyć głową". To, co czyni, robi wszak z myślą o swoim władcy: "Pod siebie kładzie swój miecz i róg. Obrócił głowę ku zgrai pogan; tak czyni chcąc, aby Karol powiedział, że umarł jako zwycięzca i jako zacny hrabia". Tuż przed zgonem, kiedy wspomina ojczyznę, swoich krewnych oraz zdobyte w walce ziemie, na myśl przychodzi mu także jego pan i król - "Wiele rzeczy przychodzi mu teraz na pamięć: tyle ziem, które zdobył dzielny rycerz, i słodka Francja, i krewniacy, i Karol Wielki, jego pan, który go wychował".

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe argumenty uważam, iż hrabia Roland był wspaniałym rycerzem i chrześcijaninem, największym bohaterem swoich czasów. Jego odwaga, męstwo, uczciwość i prawość ewidentnie miała swoje źródło w wierze opartej na nieomylności kodeksu rycerskiego. Był on ponadto wzorem cnót wszelakich i jego postawa była dla wielu czymś nieosiągalnym. W każdym momencie życia postępował wedle obowiązującego regulaminu i nigdy nie okazał strachu ani nie zrobił niczego, co byłoby nieodpowiednie dla człowieka jego pokroju. Jego pojęcie dumy różniło się, co prawda, od dzisiejszego, natomiast wówczas takie zachowanie rozumiane było nie jako lekkomyślność, ale nieskończona odwaga. Dlatego hrabia Roland uchodzi wciąż za wzór rycerza idealnego.