Rycerze stanowili elitę społeczeństwa i byli grupą uprzywilejowaną, żyjącą wedle ściśle określonych reguł. Jako wojownicy chrześcijańscy, musieli przestrzegać wszelkich moralnych zasad i zachowywać się honorowo, uczciwie oraz szlachetnie. Postępowanie właściwe rycerzowi określał kodeks rycerski, który niektórych rzeczy zakazywał a inne czynił obowiązkowymi. Każdy rycerz musiał żyć zgodnie z ustanowioną dla swojego stanu tradycją i ceremoniałem.
Pasowanie na rycerza było przywilejem ludzi dobrze urodzonych. Zdarzało się natomiast, że za szczególne osiągnięcia w walce lub zasługi poczynione dla ojczyzny, rycerzami zostawali mężczyźni nie wywodzący się ze szlachty. Ideałem wojownika był chłopiec wyróżniający się urodą, silny i dobrze zbudowany. Jego wdzięk podkreślał jeszcze strój, który wysadzany był drogimi kamieniami i zdobiony złotem. Oprzyrządowanie rycerza, cały jego ekwipunek, był niezwykle wartościowy i nie każdy mógłby sobie na niego pozwolić. Mógł on należeć również tylko do człowieka silnego i wytrzymałego, bowiem jego waga wynosiła nawet do osiemdziesięciu kilogramów. Zgodnie z literacką tradycją, prawdziwy wojownik już od wczesnego dzieciństwa powinien przecież wykazywać - na wzór Heraklesa - nadludzką siłę i spryt. Dlatego też bohater "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza, Zbyszko z Bogdańca, już od małości zdradza tak niezwykłą krzepkość i moc, że "gdy ściskał gałąź drzewa sok z niej wyciskał i gdy w 12 roku życia opierał kusze o ziemię, tak korbą zakręcał, że nie jeden dorosły lepiej by nie potrafił".
Prawdziwy rycerz powinien również nieustannie dbać o swoją dobrą sławę. Wiadomo było, iż "żaden rycerz nie słuchał spokojnie o sukcesach innych" i "wypadało wędrować w poszukiwaniu okazji do walki". Największą zniewagą, na jaką mógł być narażony dumny wojownik, było oskarżenie o tchórzostwo. Każdy pojedynek, turniej i bitwa służyły zdobywaniu lub podtrzymywaniu dobrej reputacji, a niewybaczalnym grzechem było jej nadszarpnięcie poprzez nie wywiązanie się z jakiegoś obowiązku. Dobrą opinię zyskiwało się dzięki lojalności wobec seniora, pobożności, odwadze oraz cnocie. Obawa przed posądzeniem o tchórzostwo i bojaźliwość była wśród rycerskiej braci tak silna, że niektórzy woleli umrzeć, niż wzywać pomoc. Prowadziło to niekiedy do popełniania błędów strategicznych podczas bitwy. Najlepszym przykładem może być w tym wypadku epizod z "Pieśni o Rolandzie", kiedy to dumny hrabia nie pozwala na wezwanie posiłków i ginie razem ze swoimi towarzyszami z rąk Saracenów. "Wolę raczej umrzeć - krzyczy w zacietrzewieniu - niż popaść w niesławę. (...) Hańba sercu, które stchórzy w piersi".
Poza dbałością o swoje dobre imię podczas samej walki, rycerze byli zobowiązani dbać o swoją reputację również w inny sposób. Mieli bowiem obowiązek mścić swoich bliskich za wyrządzone im krzywdy oraz doznane zniewagi. Odpowiedzialność rodowa była bardzo wiążącą zależnością.
Warto także wspomnieć, iż to nie zwycięstwo, a sposób, w jaki walczyli rycerze, decydował o chwale. Świadczy o tym chociażby fakt, że śmierć poniesiona na polu walki uważana była za idealne zwieńczenie rycerskiego żywota. Lepiej było zginąć za młodu w chwale i blasku sławy, niż z powodu starości i niedołęstwa w całkowitym zapomnieniu.
Jeżeli chodzi o samą walkę, to podczas jej trwania obowiązywały rycerzy jasno określone zasady, których łamać nie było wolno. Ich przekroczenie wiązało się bowiem ze zniesławieniem. W przypadku, kiedy jeden z wojowników strącił drugiego z grzbietu jego konia, sam musiał również zsiąść ze swojego wierzchowca, by móc stoczyć równą walkę. Zabijanie nieuzbrojonego lub dużo słabszego przeciwnika okrywało każdego rycerza hańbą. Niegodne było również pokonanie wroga poprzez zadanie mu ciosu w plecy, znienacka. Mówi o tym Maćko z Bogdańca, także bohater "Krzyżaków": "Gdybym na ten przykład w bitwie na niego natarł, a nie zawołał, by się obrócił, jużci bym hańbę na się ściągnął".
Rycerze szczególnym szacunkiem darzyli zarówno wierzchowce, których dosiadali, jak i własne miecze, które nierzadko traktowali jak relikwie. Nadawano im charakterystyczne imiona i traktowano jak przyjaciół.
Podsumowując, można by rzec, że elitarna warstwa społeczna, jaką byli rycerze, miała mnóstwo określonych obowiązków, musiała żyć wedle ustanowionego porządku i być wierna tradycji. Na potwierdzenie pozwolę sobie przytoczyć słowa Kilgourem'a z "The Decline of Chivalry", że: "kto chce należeć do rycerzy, musi rozpocząć nowe życie, modlić się, unikać grzechu, pychy i podłości. Musi on bronić kościoła, wdowy i sieroty, a także opiekować się ludnością. Musi być waleczny, lojalny i nie pozbawiać nikogo jego własności. Obowiązuje go wojna w słusznej sprawie. Musi być wielkim podróżnikiem szukającym udziału w turnieju i walczącym dla damy swego serca. Musi wszędzie szukać wyróżnienia, unikając wszelkiej skazy; musi kochać swego pana i pilnować jego własności, być hojnym i sprawiedliwym, szukać towarzystwa walecznych i uczyć się od nich jak dokonywać czynów wielkich na wzór Aleksandra".