Trzykrotna przestroga Anioła udzielona Mężowi, który ją lekceważy, jest związana z kompozycją utworu. Pierwsza dotyczy miłości i jej prymarnego znaczenia w życiu człowieka:
"kto ma serce - on jeszcze zbawion być może"
Następna kontynuuje przesłanie pierwszej i kładzie nacisk na konkretne osoby związane z bohaterem:
"Wracaj do domu i kochaj dziecię Twoje"
Ostatnia jest także ostatnia szansą, która nie zostaje jednak wykorzystana:
"schorzałych, zgłodniałych, rozpaczających pokochaj bliźnich twoich, biednych bliźnich twoich, a zbawion będziesz"
Wszystkie trzy, dotyczące miłości bliźniego, Mąż szybko wymazuje z pamięci.
Mężem jest hrabia Henryk, który jest poetą odsuniętym jakby nieco poza rzeczywistość, nie doceniający walorów życia, uciekający w swoją własną, wykreowaną przestrzeń sztuki i wyobraźni. Ta jego alienacja i życie w świecie marzeń staje się przyczyną wielu tragedii, między innymi szaleństwa a później śmierci jego żony. Taka postawa była wyrazem krytyki autora wobec lekceważącej realny świat poezji doby romantyzmu. Jej twórca to zapatrzony w siebie i w swą sztukę człowiek, który nie dostrzega jej negatywów, nie umie zdobyc się na krytykę. Przykładem takiej postawy jest Mąż, który kiedy Dziewica-poezja pyta go:
"Pójdzieszli za mną, w którykolwiek dzień przylecę po ciebie?"
Jakby oślepiony nią mówi:
"o każdej chwili twoim jestem"
Ta piękna postać okazuje się jednak być tylko złudzeniem, a bezgraniczne zapatrzenie w nią powoduje wiele nieszczęśliwych dla Męża zdarzeń, dostrzega on bowiem straszny rozdźwięk między egzystencją poety a jego twórczością:
"przez ciebie płynie strumień piękności, ale Ty nie jesteś pięknością"
Sprzeczność ta jest przyczyną jego dramatu egzystencjalnego.
Dramat społeczny (wcześniej dramat rodzinny) zawarty w drugiej części, jest ilustracją powszechnej rewolucji, w której po dwóch stronach barykady stoją: arystokracja i zamożni bankierzy przeciwko organizatorom rewolucji. Pierzchliwi arystokraci martwią się tylko o własną skórę, i w imię wyratowania się z opresji porzucają nawet własną godność i dumę. Na temat całkowitego upadku tej grupy społecznej wypowiada się Pankracy podczas rozmowy z hrabią Henrykiem:
"Ów starosta, baby strzelał po drzewach i Żydów piekł żywcem - Ten z pieczęcią w dłoni i podpisem - kanclerz - sfałszował akta, spalił archiwa, przekupił sędziów, trucizną przyśpieszył spadki - stąd wsie twoje, dochody, potęga. - Tamten, czarniawy, z ognistym okiem, cudzołożył po domach przyjaciół - ów z runem złotym, w kolczudze włoskiej, znać służył u cudzoziemców - a ta pani blada, z ciemnymi puklami, kaziła się z giermkiem swoim - tamta czyta list kochanka i śmieje się, bo noc bliska - tamta, z pieskiem na robronie, królów była nałożnicą. Stąd wasze genealogie bez przerwy, bez plamy. (...) Głupstwo i niedola kraju całego - oto rozum i moc wasza. Ale dzień sądu bliski i w tym dniu obiecuję wam, że nie zapomnę o żadnym z was, o żadnym z ojców waszych, o żadnej chwale waszej"
Jego słuchacz broni arystokracji, którą Pankracy tak krytykuje. Używa argumentów, w których podkreśla, że to właśnie szlachecki ród występował w obronie religii, zwyczajów, kraju i roztaczał opiekę nad chłopstwem.
Autor utworu- Zygmunt Krasiński- jest obiektywny w sprawie oceny tej warstwy społecznej, ponieważ sam do niej należy. Uważał, że aby bronić takich wartości, jak wiara i godność, trzeba samemu być ich wzorem, a arystokracja nim nie jest. Wyjątkiem okazuje się hrabia Henryk, który nie chcąc doznać poniżenia ze strony przeciwników, gdy ich zwycięstwo jest już bliskie postanawia się zabić. Ale także on, jak już obserwowaliśmy wcześniej, ma wiele złych cech. Egoizm, powodowany chęcią sterowania innymi, popycha go do objęcia dowodzenia nad obozem obrońców św. Trójcy. Mimo tego, że jest otoczony ludźmi i im przewodzi, jest samotny, bo czuje do nich pogardę, i nienawidzi zarówno swoich podwładnych, jak i wrogów. Za taką postawę otrzymuje odpowiednią ocenę, wydaną w zamkowych podziemiach:
"Za to, żeś nic nie kochał, nic nie czcił prócz siebie, prócz siebie i myśli swych, potępion jesteś - potępion na wieki"
Jeszcze przed ostateczną przegraną arystokratów w okopach św. Trójcy, hrabia Henryk przechodzi przez obóz, w którym stacjonują rewolucjoniści i bacznie przygląda się jego realiom. Widzi tam przedstawicieli chłopstwa, społeczności robotniczej i rzemieślników, którzy dłużej nie mogli pozwalać na ucisk ze strony najwyższej warstwy społecznej. Wyglądają na zmęczonych, wynędzniałych i gotowych na wszystko, a przede wszystkim na walkę do ostatniego tchu. Nie kieruje nimi żadna idea, lecz narastający gniew wynikający z upokorzenia i pragnienia odwetu za doznane krzywdy. Chłopi pańszczyźniani wiodący dziedzica na śmierć śpiewają:
"Panom - tyranom śmierć - nam biednym, nam głodnym, nam strudzonym jeść, spać i pić"
Obraz siedziby rewolucjonistów Krasiński ukazał w negatywnym świetle, jej twórcy to fanatycy, którzy chcą obalić istniejący porządek, ale nie mają planu jak będzie wyglądała nowa rzeczywistość. Rewolucja na pewno zatoczy koło i zgliszcza "starego świata" staną się podstawą na której zrodzi się nowa grupa arystokratów. Nad swoją popularnością i tym, że będzie powszechnie znany zastanawia się już Bianchetti, widać przechrzty także pragną dzięki rewolucji społecznej dojść do swoich zamierzeń i do rządzenia.
Hrabia Henryk jest pośród arystokratów jednym z niewielu, który nie pogrzebał jeszcze wszystkich podstawowych wartości. Taką osobą jest też Pankracy, wyróżnia się pozytywnie spośród tłumu rewolucjonistów.
Jako jedyny wierzy w jakieś idee, rozważa dążenia rewolucji i wie, co pragnie osiągnąć. Rozumie, że jeśli się coś obala, trzeba mieć projekt na nowe budowle. Tak, jak i hrabia Henryk, tak tez Pankracy odczuwa pogardę wobec swoich współtowarzyszy, ale docenia pozytywne cechy hrabiego, słychać to w jego słowach skierowanych do pokonanej arystokracji w okopach św. Trójcy:
"... on jeden spośród was dotrzymał słowa.
Za to chwała jemu, gilotyna wam"
Na końcu dramatu klęskę ponosi jednak także Pankracy. Blask zwycięstwa trwa krótko. Niespodziewanie staje przed nim postać Chrystusa:
"jak słup śnieżnej jasności, stoi nad przepaściami - oburącz wsparty na krzyżu jak na szabli mściciel"
Błyskawica jego wzroku zabija Pankracego.
Z. Krasiński nie odważył się dać zwyciężyć rewolucji, mimo że spojrzenie na zachodnioeuropejskie ruchy rewolucyjne dowodziło, że wywiedziona z ucisku i bolesnych doświadczeń ludu, spowodowanych okrucieństwem możnych, jest nieuchronna. Z drugiej strony twierdził, że wszystkim działaniom powinna przyświecać idea Chrystusowej miłości, a nie chęć odegrania się i gniew. Pisarz w ten sposób kultywuje podstawowe wartości, takie, jak wiara oraz rycerski honor. Wartości te bynajmniej nie przyświecają ówczesnej arystokracji.
Nie-Boska komedia jest realizacją klasycznego ujęcia kategorii tragizmu. Sytuacją tragiczną jest nieuchronność wybuchu rewolucyjnych sił, która jest przecież ludzkim dramatem, bo niszczy wszystko, co ludzkość stworzyła. Obie strony w pewnym sensie posiadają jakieś ułamki racji. Trafna jest krytyka Pankracego wobec arystokracji, ale kiedy Henryk wysuwa oskarżenia wobec ludzi rewolucji także nie jest bez racji:
"widziałem wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże, nowym kojące tańcem - ale ich koniec ten sam co przed tysiącami lat - rozpusta, złoto, krew"
Nieprzemijający wydźwięk dzieła widoczny jest w: celnym podsumowaniu warunków zaistniałych na społecznej scenie europejskiej tamtego okresu; zdanie, że niesprawiedliwość i ucisk sprawiają, że rewolucja jest nieuchronna, prawdziwość w obrazowania całego społeczeństwa, przenikliwe ilustracje biedy, rozpaczy, boleści i wykorzystywania chłopstwa i środowiska robotniczego.
Budowa Nie-Boskiej komedii pokazuje wyraźnie, że jest to dramat romantyczny, skonstruowany ze swobodnie połączonych scen, zawierający elementy innych rodzajów literackich- prócz dramatycznych, liryczne- oraz tworzący mieszaninę realizmu z fantastyką, typowa dla tego gatunku. Interesujące jest uniwersalizm dzieła, przejawiający się tym, że nie jest ono związane z żadną konkretną wspólnotą społeczną tylko pretenduje do ukazania powszechnego i bezczasowego dramatycznego przeżycia ludzkiego.