" Beniowski" został napisany przez Juliusza Słowackiego. Oprócz normalnej akcji pojawia się w nim wiele wtrąceń luźno związanych z tematem. I to właśnie czyni ten poemat dygresyjnym. Oto niektóre z dygresji :
a) o swojej nieszczęśliwej miłości do panny Śniadeckiej
b) o krytykach literatury
c) o atmosferze panującej wśród polskiego środowiska emigracyjnego
d) o swoim pisarstwie
e) polemika z pisarstwem i poglądami Mickiewicza
a) Ludwika to pierwsza kobieta w której zakochał się młody Słowacki. Była to wieka miłość. Owo wtrącenie na ten temat do utworu jest bardzo osobiste. Po raz pierwszy czytamy je w IV pieśni. Mnie bardzo podoba się jej struktura, treść, dobór słownictwa. Oto fragment:
"Bądź zdrowa - odejść nie mogę choć słyszę
Wołające mnie duchy w inną stronę"
Jego ukochana to "kochanka pierwszych dni", "anioł snów dziecinnych". Każde jego słowo na jej temat jest wypowiedziane z wielkim uczuciem. Podkreśla on również jak wielką rolę miała ta miłość w jego życiu.
b) Jeśli chodzi o dygresją dotyczącą młodych polskich poetów to tak jak się możemy domyślić była to ciężka dyskusja. Słowacki niemal ich wyśmiewa, pisze o ich nieudolności i zarzuca im np. pisanie sentymentalnych wierszy. Pisze o tym, że coraz częściej pojawiają się poeci : "nadzwyczaj łzawi", ich język jest "językiem kulawym" a podczas pisania wierszy " liczą zgłoski". Za jedynego dobrego twórcę uważa swojego patrona z młodzieńczych lat Antoniego Malczewskiego.
Również nie zostawił suchej nitki na krytykach literackich. W tym jednak przypadku jest on jeszcze bardziej bezlitosny i bezduszny. Jako najgorszego wymienia Ropelewskiego, bo był on związany z obozem katolickim. Również pojawiają się nazwiska Czyńskiego, Sadowskiego czy Grabowskiego. Jego ton jednak nieco zelżał kiedy przeszedł do krytyki innych stronnictw. Tutaj nie podnosi on na nich głosu, ale bezlitośnie mówi o wszystkich wadach ich polityki. Wymienił tutaj Czartoryskiego i jego marzenia o monarchii jak i podzielone stronnictwo demokratyczne. Pieśń kończy się takimi oto słowami:
"I Demokrację i Arystokrację
Do łez głębokich trzecią pieśnią wzruszę
Wziąwszy następnie za rymów dewizę :
Jeśli gryzę co to sercem gryzę"
Niektórzy odczytują w tym miejscu życiowe zadanie poety. Polemika z arystokratami i demokratami w końcu sprowadza się do tego, że Słowacki nie chce więcej nieć z nimi nic wspólnego. Cały arystokratyczny Hotel Lambert jest przez niego zlekceważony. Całe marzenie tych ludzi o tym ,a by powróciła w Polsce monarchia to dla Słowackiego jedynie iluzja nie do spełnienia. A osoby działające w tej organizacji są tacy jak Don Kichote i Ikar. Później już mówi na nich "Piekło bez ognia". Nie podoba mu się też pomysł zwołania sejmu emigracyjnego. Wprost wyszydza ten pomysł. Jednak nie pozwala sobie na bezpośrednie przytyki wobec księcia Czartoryskiego. Nazywa go tylko : "asem z sercem i laurowym".
Także przedstawiciele demokratycznej koncepcji nie przypadli mu do gustu. Tutaj rozpoczął swą polemikę z Maurycym Mochnackim. Określa go mianem : "Respublik jedynaku synie". Pokazuje jak nieudolnym on był, jak chwieje się politycznie i jak bardzo jest niepewnym politykiem. W końcu nie poradził sobie z Chłopickim. Wyszydza również to, że Mochnacki był też w obozie arystokracji, ale "bawił trzy dni". Nie traktuje walki między tymi obozami za prawdziwą. Wyraża się to w nazwaniu członków obozu demokratycznego "bez miecza rycerzami".
d) W tej dygresji autor opowiada o swojej twórczości. Na pewno nie jest on skromny. Poznał już swoją wartość i rolę w narodzie. Zdaje sobie sprawę z własnego mistrzostwa. Opowiada co jest jedynym celem jego poezji- trafne przelewanie na papier wszystkich myśli i uczuć. Dąży on do doskonałości:
"Chodzi mi o to aby język giętki
Powiedział wszystko co pomyśli głowa
A czasem był jak piorun jasny prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa"
Wskazuje również na to jak on sam przyczynił się do ulepszenia rodzimej poezji. Przytacza nawet porównanie swojej osoby do wielkiego mistrza z Czarnolasu, Jana Kochanowskiego. Uważa siebie za spadkobiercę, a samego Kochanowskiego za ojca swego talentu:
"I gdyby stary ów Jan Czarnoleski
Z mogiły powstał, to by ją zrozumiał
Myśląc, że jakiś poemat niebieski
Który mu w grobie nad lipami szumiał
Słyszy ubrany w dawny rym królewski
Mową, którą sam przed wiekami umiał".
e) Mickiewicz nie lubił się ze Słowackim. Ich zatargi były powszechnie znane i wypływały jeszcze z wcześniejszych lat. Spodziewałam się tutaj lawiny oskarżeń pod względem naszego pierwszego wieszcza narodowego. Jednak nic się takiego tu nie stało. Słowacki skupił się na ludziach z otoczenia Mickiewicza. Żegna autora "Pana Tadeusza" w tych słowach:
"A sąd zostawię wiekom. - Bądź zdrów wieszczu!
Tobą się kończy ta pieśń dawny Boże.
Obmyłem twój laur w słów ognistych deszczu...
... Bądź zdrów! - a tak się żegnają nie wrogi,
Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych Bogi"
Polityka więc podzieliła w tym przypadku obydwu poetów. Słaowackiemu nie podoba się rozwiązanie jakie dla Polski wybrał Mickiewicz. Uważa je za szkodliwe. Jednocześnie wskazuję na to, że jego droga jest w tym momencie jedyna słuszną. I stwierdza, że naród wybierze właśnie jego opcję.