We fragmencie Mickiewiczowskich "Dziadów" zatytułowanym "Do przyjaciół Moskali" podmiot liryczny mówi do swoich przyjaciół odsiadujących wyroki w ciężkich rosyjskich więzieniach. Nie jest pewien, czy jego przyjaciele jeszcze o nim pamiętają. Mimo tego on sam dobrze ich pamięta. Zastanawia się, gdzie dokładnie przebywają ci, których kiedyś tak dobrze znał. Ich los nie jest mu obojętny. Wspomina Konrada Rylejewa - człowieka bardzo szlachetnego, który odbywa wyrok w jednym z carskich więzień. Był on dla podmiotu lirycznego kimś bardzo bliskim, niemal jak rodzony brat. Później wspomina rosyjskiego poetę - Bestużewa - który mimo sporego talentu jest zmuszony przebywać w ciężkich warunkach więziennych. Obecna sytuacja jest według podmiotu lirycznego karą bożą, ponieważ wszyscy szanują złego cara, oddając mu cześć. Są mu wierni i posłuszni - zrobiliby dla niego niemal wszystko. Sławią jego imię, cieszą się, kiedy Polacy cierpią z powodu prześladowań, prawdopodobnie zabijają innych Rosjan, którzy są niewygodni dla cara. Podmiot liryczny odnosi się do tego typu osób z pogardą. Mimo iż okoliczności są wybitnie niesprzyjające, podmiot liryczny wierzy, że jego rodacy będą kiedyś wolni. Nadzieję na ich wyzwolenie pokłada w pomocy innych państw. Przekonuje swoich rosyjskich przyjaciół, że duchowo jest z nimi stale. Bardzo chciałby im pomóc. Wie jednak, że nie jest to możliwe. Wierzy mocno w to, że kiedyś jego rodacy odzyskają wolność. W zakończeniu wiersza podmiot liryczny mówi o truciźnie, która składa się z jego goryczy, łez, lamentu i krwi, którą przelali Polacy. Trucizna ta ma być antidotum na wroga. Podmiot liryczny widzi szansę na odzyskanie niepodległości we wspólnym buncie przeciwko carowi.