Król Olch to szczególna ballada, stanowiąca nieustające źródło inspiracji dla kolejnych twórców. Co ciekawe, i sam autor, Johan Wolfgang Goethe stworzył swój utwór pod wpływem inspiracji. Urzekła go duńska ballada tłumaczona przez Herdera. Ten, będąc zauroczony folklorem tego kraju, przybliżał go w swej ojczyźnie. Zabawne jednak było to, że źle przetłumaczywszy duńskie słowo - elfy zastąpił olchami - stąd wątpliwości i co do tytułu utworu Goethego, zamiennie funkcjonującego jak Król Olch lub Król elfów. Ale Herder to jedynie połowa źródła interpretacji Goethego. Nie mniej silnym był fakt, że pewnego późnego wieczora spotkał pędzącego na koniu bohatera, którego potem opisał.
Król Olch - analiza
Król Olch to przykład sztandarowego dla romantyzmu gatunku - ballady. Łączył on w sobie kilka rodzajów literackich. Znajdziemy tam zarówno cechy liryki, epiki, jak i dramatu. Liryczna jest zatem typowo balladowa melodyjność, którą autor uzyskuje regularnością w budowie ośmiu strof, złożonych z wersów dwunastozgłoskowych, parzyście i żeńsko rymowanych.
Równomierny rytm ballady tworzy harmonię z treścią pełną galopu kopyt konia, którego dosiada ojciec wiozący chore dziecko - opowieść o nich stanowi element epicki ballady. A że ojciec i dziecko prowadzą ze sobą dialog, dopełnia to elementu dramatycznego w utworze. Treść pełna napięcia, wyrażana jest przez liczne wykrzyknienia, stanowiące domenę tajemniczego Króla Olch, który wabi ku sobie dziecko, powtarzając wołanie: Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las! Wypowiedzi dziecka są pełne pytań, którymi stara upewnić co do tego, co jawi się jego oczom i uszom, np. Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew? Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew/Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?
W wypowiedziach ojca przeważają zdania oznajmujące, którymi stara się uspokoić dziecko i przekonać je, że to, co go niepokoi i przeraża, to jedynie wytwór jego imaginacji: To mgła, mój synku, albo sen. To wiatr, mój synku, to wiatru głos,/Szeleści olcha i szumi wrzos. O, synku mój, to księżyc tak lśni,/To księżyc tańczy wśród czarnych pni.
Miarowość i machinalność powtórzeń racjonalizujących lęk dziecka, dobrze oddaje nastrój samego zalęknionego ojca. Różnicując język bohaterów, Goethe uzyskał efekt prawdziwego napięcia i mistrzowsko wyeksponował emocje postaci. W zasadzie narratorowi została oddana tylko klamra spinająca utwór - pierwsza i ostatnia zwrotka.
Informuje on w nich odbiorcę, że scenerią nocnej galopady jest mroczny las olch i brzóz, który staje się głuchy, gdy w finalnej zwrotce zyskujemy informację, że dziecko umiera. Nie ma więcej obiektywnych informacji, całość akcji Króla Olch to dialog - efekt zamierzony przez autora, który chce w ten sposób interpretację tego, co tak naprawdę się wydarzyło, zlecić samemu czytelnikowi.
Król Olch - interpretacja
Jak zatem czytelnik zinterpretuje utwór - racjonalnie czy irracjonalnie - to jego wybór. Wydarzenia obiektywne są sprowadzone do punktu wyjścia: obrazu pędzącego konno przez mroczny las ojca z chorym dzieckiem oraz do kulminacji, w której okazuje się, że coraz bardziej ponaglający konia ojciec nie jest świadom, że dziecko już nie żyje.
Cała reszta jest dialogiem, w którym prawdziwość lub słuszność kwestii bohaterów musi czytelnik ocenić sam: dziecko twierdzi, że w lesie widzi wabiącego go Króla Olch, który ma płaszcz, koronę i biały tren i kusi dziecko towarzystwem swych córek, srebrnych królewien, co tańczą wśród drzew. Ostatnia kwestia dziecka brzmi: król zbliża się tu,/Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu, zatem ojciec przytula je szczególnie mocno.
Cały czas stara się on uspokoić syna i racjonalnie wytłumaczyć mu, że się myli: Tam ojcze, on, król olch, daje znak,/Ma płaszcz, koronę i biały tren./- To mgła, mój synku, albo sen. To król mnie wabi, to jego śpiew./- To wiatr, mój synku, to wiatru głos,/Szeleści olcha i szumi wrzos. tam tańczą wśród drzew/Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?/- O, synku mój, to księżyc tak lśni,/To księżyc tańczy wśród czarnych pni.
Na każde stwierdzenie dziecka, ojciec reaguje rzeczowym wytłumaczeniem mu tego, co bierze za majaczenie i przywidzenia chorego syna. Wie, że straszne obrazy, jakie stają przed oczami dziecka, są jedynie wytworem gorączki i sennego koszmaru. Stara się uspokoić i wyciszyć lęki dziecka, jego intencje są jak najlepsze. Czy jednak ma słuszność? W tekście padają przecież i wabiące kwestie Króla Olch - znamienne jest jednak, że jako jedyne są one przytoczone w cudzysłowie. Czy ów cudzysłów oznacza, że nie należy ich traktować jako wypowiedzi realnych, a rzeczywiście wytwór pobudzonej chorobliwą gorączką wyobraźni dziecka?
Pozornie nic nie ułatwia rozstrzygnięcia, która z opcji dualnie widzianego świata jest tą prawdziwą. Realistyczna, widziana oczyma racjonalisty, zatroskanego ojca czy też wizyjna i metafizyczna, dostrzegana przez umierające dziecko? Siłą ballady Goethego jest to, że nie narzuca on interpretacji. Wnikliwi wskazują w niej jednak pewne tropy: noc niesie ze sobą tajemnicę i grozę, romantyczna natura, którą reprezentuje mroczny olszynowy las sprzyja pojawianiu się zjaw spoza sfer realnego świata. Ten zaś, postrzegany oczyma ojca - jest czarno-biały, jakby uproszczony: to księżyc tak lśni,/To księżyc tańczy wśród czarnych pni.
Czy umierające dziecko nie widzi pełniej? Wszak romantycy to nieskażone racjonalizmem dzieci właśnie oraz tych, co stoją na krawędzi dwóch światów (chłopiec umiera), postrzegali jako autorytety niosące prawdziwą wiedzę. Niewątpliwie w balladzie ścierają się ze sobą dwa światopoglądy - po stronie którego opowie się czytelnik? Czy po stronie ojca, który tuląc swe dziecko, nie wiedział, że syn skonał mu już? Czy może raczej po stronie dziecka, które umierając mówi: Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu,/Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu. Król Olch to mag, czarodziej, kusiciel i śmierć zarazem. Czy istnieje, czy też jest sennym majakiem umierającego chłopca - osąd należy do czytelnika.
Komentarze (0)