Jednym z dominujących prądów umysłowych w epoce renesansu był humanizm. W przeciwieństwie do charakterystycznego dla poprzedniej epoki, średniowiecza, teocentryzmu przyniósł on fascynację człowiekiem i wszystkim, co się z nim wiązało. Humanizm postulował dążenie do osiągnięcia pełni człowieczeństwa przede wszystkim poprzez gruntowne i wszechstronne wykształcenie oraz liczne zainteresowania. Naczelnym hasłem humanistów były słowa rzymskiego komediopisarza starożytnego Terencjusza (II w. p.n.e.): "Homo sum et nihil humanum a me alienum esse puto" ("Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce").
Najsławniejszym przedstawicielem polskiego odrodzenia był Jan Kochanowski. Posiadał on ogromny talent poetycki, który wzbogacił szeroką wiedzą humanistyczną zdobywaną przez długie lata studiów (Akademia Krakowska, uniwersytet w Królewcu i w Padwie) oraz podróży po Europie. Jednymi z najbardziej znanych spośród jego licznych utworów są pisane w zasadzie przez całe życie fraszki (w sumie zebrało się ich ponad trzysta, wydanych w trzech księgach). Charakteryzują się one ogromnym bogactwem tematycznym. Tematów dostarczała poecie bacznie obserwowana rzeczywistość. W trakcie lektury fraszek wyłania nam się z nich humanistyczna wizja otaczającego go świata.
W swoich tekstach Jan z Czarnolasu maluje obraz życia na dworach szesnastowiecznej Rzeczypospolitej, a także przedstawia swoje uczucia, refleksje, przemyślenia itp. Jako pierwszy polski twórca dość odważnie pisał o miłości. Robił to w sposób wzniosły i piękny, a przy tym również żartobliwy. Przykładem może być fraszka "Do miłości":
"O matko Miłości, […]
Tak po świecie niechaj wszędzie
Twoja władza wieczna będzie!"
W innym utworze, "O miłości", stwierdza, że przed tym uczuciem nie można uciec, gdyż Amor ma skrzydła i jest szybszy:
"Próżno uciec, próżno się przed Miłością schronić,
Bo jako lotny nie ma pieszego dogonić?".
W niektórych fraszkach Jan Kochanowski chwali stałość w uczuciach (nawet po śmierci ukochanej osoby), np. w "Nagrobku mężowi od żony" oraz w "Nagrobku Mikołajowi Trzebuchowskiemu", w innych zaś przywołuje motyw nieszczęśliwej miłości, która jest źródłem wielu cierpień:
"Mnie orlica serce żrze, które na swe męki
Odrasta i żywi źwierz łakomy przez dzięki".
Kolejnym tematem często przez czarnoleskiego poetę przywoływanym jest kobieta ("Do dziewki", "Do Kachny", "Do Magdaleny", "Do Reiny", "Dorocie z Michowa", "Do Zofijej", "Na Barbarę"). W utworze "Do Anny" przyznaje:
"Anno, kto siedząc prawie przeciw tobie,
Przypatruje się coraz twej osobie
I słucha twego śmiechu przyjemnego,
Co wszystkich zmysłów zbawia mię, smutnego […]
Pot przez mię bije, drżę wszytek i bladnę
Tylko że martwy przed tobą nie padnę".
Z kolei w wierszu "Do paniej" zawiera pochwałę płci pięknej, opis jej urody i powabności: "Pani jako nadobna, tak też i uczciwa! / Patrząc na twą wdzięczną twarz, rymów mi przybywa!".
Bardzo ciekawym tekstem są "Raki". Fraszka ta przedstawia refleksję na temat kobiecej natury. Czytana normalnie stanowi pochwałę kobiecych zalet, natomiast czytana wspak nabiera odwrotnego sensu i jest drwiną z kobiecych słabości (niestałości, rozrzutności, skłonności do zdrady itp.):
"Miłości pragną, nie pragną tu złota.
Miłują z serca nie patrzają zdrady,
Pilnują prawdy, nie kłamają rady."
Często Kochanowski piętnował w swoich utworach także wady ludzkie, zgubne nałogi i namiętności oraz złe przyzwyczajenia i demoralizujące zachowania. I tak np. we fraszce "O doktorze Hiszpanie" poeta wyśmiewa pijaństwo. Jest to fraszka napisana w formie dialogu i prezentuje zdarzenie z życia dworskiego. Tytułowy lekarz wyszedł wcześniej z karczmy, by udać się do swojego domu na spoczynek. Jednak towarzysze wspólnych zabaw idą po wieczerzy do niego, aby dalej ucztować. Wyważają drzwi ("doktor nie puścił, ale drzwi puściły") i nakłaniają doktora do uczestnictwa w dalszej pijatyce. W końcu wszyscy się spili. Rano lekarz zastanawiał się, jak się to stało, że szedł spać trzeźwy, a wstał pijany. Humor sytuacyjny miesza się tutaj z humorem słownym. Z kolei w tekstach "O kapelanie" i "O kaznodziei" krytykuje polskie duchowieństwo. Pierwsza fraszka zawiera krytykę obyczajów dworskich pozwalających tytułowemu kapelanowi zaniedbywać swoje obowiązki duszpasterskie. Królowa gani kaznodzieję, że zbyt długo sypia i z tego powodu nie odprawił porannego nabożeństwa, a ten się usprawiedliwia, że wcale nie spał jeszcze, gdyż, jak się później okazało, całą noc "pilnował dzbana", czyli uczestniczył w hulance i ucztowaniu. Na dodatek przyszedł przed oblicze królowej "w czerwonym ornacie", czyli pijany, z czerwoną twarzą. "O kaznodziei" zaś jest utworem satyrycznym, krytykującym niemoralność i obłudę ówczesnego kleru. Ksiądz wygłasza w swoich kazaniach piękne i szczytne idee, nakazuje wiernym żyć w zgodzie z moralnymi zasadami, podczas gdy sam ich nie przestrzega (np. naucza o szóstym przykazaniu, a sam ma w domu kucharkę). W końcu bohater przyznaje się do tego, że za żadne pieniądze nie wiódłby takiego życia, o jakim "naucza w kościele", a kazania takie wygłasza tylko dlatego, że mu za to dobrze płacą.
Obok typowych dowcipnych utworów są także inne, bardziej poważne, refleksyjne i filozoficzne. W niektórych z nich Kochanowski zastanawiał się nad sensem życia i istnienia oraz miejscem i rolą człowieka w świecie. Przykładem mogą tu być dwie fraszki "O żywocie ludzkim". Autor porównuje w nich świat do teatru, w którym człowiek jest tylko marionetką kierowaną przez Boga - reżysera. Po skończony przedstawieniu kukiełkę zwyczajnie chowa się do pudełka. Przedstawiona tu zostaje także refleksja na temat nietrwałości rzeczy doczesnych:
"Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława
Wszystko to minie jako polna trawa."
Z jednego z tych tekstów pochodzi również bardzo gorzka refleksja:
"Fraszki to wszystko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszystko, cokolwiek czyniemy".
Słowo "fraszka" użyte tutaj jest w pierwotnym znaczeniu i oznacza coś błahego, jakąś drobnostkę.
Kolejnym tematem często poruszanym przez poetę czarnoleskiego jest ojczyzna. Jako przykładny humanista Kochanowski żywo interesował się sytuacją kraju i wszystkim, co się w ówczesnej Rzeczypospolitej działo. Był dumny z tego, że jest Polakiem. Świadomie przecież tworzył w języku ojczystym i przyczynił się także do rozwoju tego języka. W jednej z fraszek pisze, zwracając się do Boga: "Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym". Słowa te pochodzą z utworu "Na dom w Czarnolesie", w którym zawarł pochwałę harmonii świata i pragnienie spokojnego życia, zgodnego z prawami natury. Prosił również Najwyższego o to, by dał mu zdrowie, czyste sumienie i "nieprzykrą" starość. Obok nie splamionego niczym sumienia również zdrowie miało dla Jana z Czarnolasu bardzo dużą wartość. Poświęcił mu nawet osobny wiersz zatytułowany właśnie "Na zdrowie" i rozpoczynający się od słów:
"Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz. […]".
Warto wspomnieć jeszcze o jednym utworze, mianowicie "Ku Muzom, w którym poeta prosi mitologiczne muzy o to, na czym najbardziej mu zależałało:
"Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!"
To było największe marzenie każdego humanisty. Pragnęli oni sławy i nieśmiertelności, dążyli do tego, by jak rzymski Horacy wybudować sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu.
We "Fraszkach", czasem tylko pozornie błahych i lekkich utworach, Jan Kochanowski zawarł wiele istotnych prawd życiowych. Przedstawił w nich też siebie samego - nakreślił wizerunek humanisty, wiernego głoszonym przez siebie ideałom i zasadom, człowieka cieszącego się życiem, które jest mu dane tu i teraz.