Przed przystąpieniem do omawiania wątków filozoficznych zawartych w "Trenach" Jana Kochanowskiego warto przypatrzeć się filozofii stoickiej, w miarę dokładnie i pełnie, gdyż tylko wtedy te utwory renesansowego mistrza będą wstanie pokazać swoja doskonałość i przemyślaną konstrukcję. Owszem ktoś by mógł się jej nie spodziewać jeżeliby przyjął że "Treny" są tylko wyrazem bólu po stracie córki przez ojca. Takie odczytanie jednak niezwykle zubożyłoby te wspaniałe wiersze mówiące nie tyle o bólu po stracie dziecka, co przerażającym tragizmie życia ludzkiego. To właśnie rzeczywistość która przerosła tamy stawiane w umyśle ludzkim przez stoicyzm była początkiem do napisania tych utworów, lecz koniec procesu myślowego poety leży już w całkowicie innej przestrzeni niż początek. bazuje konflikt przedstawiony przez poetę w tym cyklu utworów.
Warto na początku charakteryzowania myśli stoickiej zaznaczyć, iż proponowali oni życie w zgodzie z naturą, spokojne i szczęśliwe, podporządkowane cnocie. Widzieli ją jako najwyższą wartość, która jest nie do zdobycia tylko połowicznie. Dzielili więc ludzi na dobrych i złych, jednak dobrzy byli tylko ci, którzy wspięli się na najwyższy, moralny poziom, przez co było ich niewielu. To powodowało, ze większość ludzi musiała walczyć o szczęście, żyła w poczuciu ciągłego zagrożenia najmniejszym popadnięciem w grzech czy słabość, bo to tym samym spychało ich w otchłań pozbawioną cnoty. Wymagano od ludzi wielkiej siły, nie pozwalano na najmniejsze błędy. Cnota była jedynym dobrem odpowiednim dla człowieka. Tylko ona nie mogła być źle użyta, nie posiadała swojego negatywnego odpowiednika. Wszystkie inne wartości były, jak to dowodzili stoicy pozorne i łatwo mogły ulec wynaturzeniu, tak wiec dokładność przeradzała się w pedantyczność, oszczędność w chciwość i skąpstwo, duma w pychę, odwaga w brawurę, zaś sława w megalomanie i wywyższanie się jednych ludzi nad drugimi, którymi na dodatek pogardzali.
Spełnieniem stoickiej wizji życia ludzkiego i pożądanym w najwyższym stopniu stanem duszy była więc apatia, czyli zdolność zapanowania nad popędami, takimi jak zawiść i pożądliwość, oraz smutkiem i obawą. To właśnie smutek najbardziej przerażał stoików i robili oni wszystko, aby nie dopuścić do niego w życiu. Nie dopuszczali oni nawet by jeden człowiek współczuł drugiemu, czyli smucił się jego niepowodzeniami najważniejsze było więc zobojętnienie na wszystkie rzeczy, które otaczają człowieka, na wszystkie jego przygody, a jedynie nastawienie swojego serca i umysłu na zdobycie cnoty. Stoicy chcieli zachować w swoich duszach wyważony stan, w którym nie popadaliby ani w nadmierna błogość i szczęście, to mogło bowiem prowadzić do coraz większego umiłowania rzeczy ziemskich odwodzących od cnoty, a także do popadania w smutek, który prowadził do pogrążenia się w rozpaczy i cierpieniu, i odejściu od drogi która wiodłaby do cnoty. Najważniejszą cechą stoików była wiec wielka surowość ich założeń, wielkie wymagania wobec człowieka, nakaz ustawicznego panowania i pracowania nad sobą, i brak pobłażania dla wszelkich błędów. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć że cnota, w najwyższym przez to jedynym jej rozumieniu była dostępna tylko nielicznym, wybranym ludziom, w żądnym wypadku nie mogła stanowić dobra powszechnego.
Stoicyzm z czasem stał się jedną z wiodących szkół starożytnej filozofii i renesans, który je w pełni dopiero odkrył zachłysnął się tymi prawdami. Stad też z czasem pojawiały się u poetów, starających stosować te wymogi w swojej twórczości i poprzez nie patrzeć na sprawy ludzkiego życia, głosy krytyki i pokazywania, że stoicki radykalizm nieraz nie może stać się łatwym wyznacznikiem i motorem kierującym człowieczą egzystencją.
To właśnie renesans, nazywany odrodzeniem, czyli powrotem kultury starożytnej stał się polem do opracowania i dostosowania stoicyzmu do współczesnych Kochanowskiemu czasów. Wielka w tym zasługa i jego "trenów", które wszak nie zrywają z takim sposobem kształtowania ludzkiej obecności w świecie, jaki wyznaczył Zenon z Kition i pozycji wobec tego co niesie, lecz tylko dokonał zmodyfikowania i złagodzenia zbyt daleko idących doktryn.
Oczywiście w "Trenach"" poeta nie pominął wątku prywatnego, intymnego. Wszak to śmierć córeczki stanowiła punk wyjścia do napisania tego cyklu, jak tez uważa się zę treny mówiące o smutku po jej stracie, opisujące jej zabawy i życie są najwcześniejsze, jak na przykład w tym fragmencie:
"Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga,
Miała cię mać uboga
Doprowadzić! Nie takąć dać obiecowała
Wyprawę, jakąć dała!
Giezłeczkoć tylko dała a lichą tkaneczkę;
Ojciec ziemie brełeczkę
W główki włożył. - Niestetyż, i posag, i ona
W jednej skrzynce zamkniona!".
Później powstały te o wymowie uniwersalnej, z włączonymi w nie wątkami filozoficznymi. Poeta już w pierwszym trenie z tego cyklu, na pomoc jak najlepszego wyrażenia swojego bólu wzywa wszak mistrzów starożytnej liryki pogrzebowej:]
"Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe
I lamenty, i skargi Symonidowe,
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki, i rąk łamania,"
Tak właśnie realizował peta jeden z podstawowych starożytnych elementu poezji funeralnej jakim miało być wylewanie, demonstrowanie swoich żalów po stracie ukochanej, bądź znanej osoby. . W tym tez trenie pojawiają się pierwsze wersy odnoszące się bezpośrednio do stoickich nauk. Poeta stając wobec śmierci ukochanej córeczki, musi bowiem zastanowić się nad swoim zachowaniem. Stoi na rozdrożu, jedna droga to ta proponowana przez stoików, całkowitej obojętności na wszystkie ziemskie sprawy, druga to ta ludzka, w której człowiek może ulżyć swoim cierpieniom poprzez żal i smutek. Mistrz z Czarnolasu tak charakteryzuje to swoje rozdarcie i wybory niesione mu przez kulturę, otoczenie, dotychczasowe doświadczenie:
"
>Coż, prze Bóg żywy, nie jest prózno na świeci?
Wszytko prózno! Macamy, gdzie kiękcej w rzeczy,
A ono wszędy ciśnie! Błąd - wiek człowieczy!
Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować>?"
Dostrzega wyraźnie że poglądy stoickie nie są naturalne dla duszy ludzkiej i wymagają od człowieka który za nimi podąża by starał się zwalczyć swoje przyrodzone, instynktowne odruchy i zachowania. W tym przypadku miałaby to być walka z naturalnym po śmierci dziecka rodzicielskim poczuciem smutku. . To także walka z lekiem przed śmiercią, stoicyzm bowiem swoja filozofią starał się i nią wyznaczyć obojętny stosunek. Kochanowski polemizuje z Cyceronem, który z jednej strony był wielkim głosicielem poglądów stoików, zaś z drugiej po stracie córki sam popadł w wielka rozpacz. Poeta nie zapomina jednak że już starożytne losy stoików dawały świadectwo tego że sami z trudnością radzili sobie ze swoimi teoriami, lub tez poddawali się rzeczywistości i zapominali o swoich wydumanych ideach:
"O błędzie ludzki ! O szalone dumy !
Jako to łacno pisać się z rozumy,
Kiedy po woli świat mamy, a głowa
Człowieku zdrowa.
W dostatku będąc, ubóstwo chwalemy,
W rozkoszy - żałość lekce szacujemy,
A póki wełny skąpej prządce zstaje,
Śmierć nam za jaje".
Właśnie w "Trenie XVI" pojawia się prawdziwe oskarżenie tak pojmowanego stoicyzmu i próba znalezienia właściwej jego odmiany racjonalnie dostosowanej do życia ludzkiego, w którym nieodzowne są wydarzenia przekraczające swoja agresywnością sztucznie skonstruowany chłód uczuć. Wtedy tez właśnie pokazuję identyczność swojej sytuacji i Cycerona:
"Czemu tak barzo córki swej żałujesz?
Wszak się ty tylko sromoty wiarujesz;
Insze wszelakie u ciebie przygody
Ledwe nie gody!"
Ironizuje sobie na jego temat. Widząc, jak bardzo stoicyzm odbiega od ludzkiego życia kpi sobie z tak silnego trzymania się jego zasad.
"Przecz z płaczem idziesz, Arpinie wymowny,
Z miłej ojczyzny Wszak nie Rzym budowny
Ale świat wszytek miastem jest mądremu
Widzeniu twemu".
Należy jednak wcześniej, nim pokaże się jak powinien wyglądać stosunek człowieka wobec świata już po zerwaniu ze stoikami w ich radykalnej odmianie, wrócić do zagadnienia cnoty tak u nich ważnej. Otóż Kochanowski w "Trenie XI" wręcz oskarżą cnotę o cierpienia ludzkie.
"Fraszka cnota ! - powiedział Brutus porażony...
Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony!
Kogo kiedy pobożność jego ratowała?
Kogo dobroć przypadku złego uchowała?".
Jednak spodziewane, wszak "Treny" opierają się ściśle o starożytna konstrukcję tego gatunku poetyckiego, pojawia się już pod koniec tego cyklu, wyciszenie pojawia się już w ostatnich utworach. Kochanowski właśnie w zmienności ludzkiego losu, w fortunie która raz zsyła cierpienie a raz radość znajduje punkt wyjścia z patowej sytuacji. Dostrzega, że nie jest możliwym by życiu jednego człowieka cały czas towarzyszyło nieszczęście. Po największym jego smutku następuje zazwyczaj chwila ciszy, pozwalająca mu się z niego wydobyć. Czas powoduje zatarcie co najboleśniejszych chwil i daje jeżeli nie szczęście to przynajmniej uspokojenie:
"Człowiek nie kamień, a jako się stawi
Fortuna, takich myśli nas nabawi.(...)
Czasie, pożądnej ojcze niepamięci!(...)
Zgój smutne serce, a ten żal surowy
Wybij mi z głowy !"
W ostatnim "Trenie XIX", noszącym podtytuł "Sen" Mistrz z Czarnolasu przytacza słowa swojej matki, która ukazała mu się ze zmarła córeczką w nocnym widzeniu. Mówi mu ona:
"(...) człowiek z baczeniem
Pierwej, niż przyjdzie, widzi i takim myśleniem
Przyszłych rzeczy nie wciąga, przyszłych upatruje
I serce na oboję fortunę gotuje.
Tego się, synu, trzymaj, a ludzkie przygody
Ludzkie noś; jeden jest Pan smutku i nagrody".
Takie ujęcie sprawy zawierzenie Bogu a nie filozofom głoszącym stoicyzm, stało się punktem dojścia Jana Kochanowskiego. To w Stwórcy, którego wszak całe życie wychwalał znalazł najlepsze ukojenie swojej zbolałej cierpieniem duszy, nie zaś w wydumanych rozwiązaniach stoickich filozofów. Kochanowski po raz kolejny zawierzył Bogu, nie człowiekowi, co może pokazywać, że w ostatnich latach swojego życia i on uległ zmianie światopoglądu, przekierowaniu ufności z człowieka w Boga, do czego z czasem przychyliła się cała następująca po renesansie epoka, jaka był barok.