LITERATURA PARENETYCZNA W RENESANSIE
W średniowieczu czytelnik sięgając po jakiś tekst mógł z góry przewidzieć że znajdzie w nim postaci na których będzie się mógł wzorować. Częste były wtedy utwory o charakterze parenetycznym, czyli pokazującym jakiś konkretny model zachowania korzystny do wzorowania się na nim. W renesansie można powiedzieć, iż zmieniły się znacznie wyznaczniki i cechy literatury. Nie koniecznie musiała ona tylko nauczać człowieka i ferować wyroki, powoli stawała się jego towarzyszką życia, owszem pojawiały się w niej wzorce osobowe, jednak i one były inne, zmieniające się z biegiem lat, nie wszystkie musiały przedstawiać świętych i umęczonych. W renesansie pojawiły się tez inne hasła określające człowieka, pierwszym, chyba najpopularniejszym było terencjuszowe: "Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce", "Chwytaj dzień" Horacego, to zapisane przez Andrzeja Frycza - Modrzewskiego "Człowiek nie urodził się dla siebie".
Należy pamiętać, że renesans to całkowicie inne społeczeństwo, relacje między państwem i ludźmi, między człowiekiem a Bogiem. To okres świetnego rozwoju miast, które rozbudowywały się i bogaciły, a tym samym i ludziom w nich żyjącym przychodziło łatwiej dożywać długiego wieku. Zaczęto poświęcać uwagę nie tylko wyrzeczeniom i ascezie ale i znajdowaniu przyjemności w życiu. Wzorami stawały się starożytne pisma pisarzy, filozofów. Starano cieszyć się z życia, zwłaszcza iż zdawało się ono sprzyjać człowiekowi renesansu, coraz rzadsze były wielkie epidemie, w średniowieczu potrafiące w kilka tygodni zabijać prawie całe państwa. Zmienił się styl życia bogatych ludzi. Starali się oni zapewnić szczęście nie tylko sobie, ale i szerszym gronom. Łączyło się to często z ich mecenatem dobrych artystów, pojawiały się przy magnatach wspaniałe i kolorowe dwory, w ten tez sposób dzięki zamówieniom i dotacjom, mogła się rozwijać wspaniale sztuka malarska, architektura, muzyka. Także stosunek człowieka do Boga uległ ważnej przemianie. Dawniej ludzie żyjąc w biedzie, cierpiąc zarazy nie mogli zrozumieć i uwierzyć do końca w to że Bóg jest nieskończona miłością. Widziano w nim raczej groźnego i karzącego sędziego, który za każdy grzech zsyła na człowieka cierpienie. W renesansie natomiast spojrzano na Stwórcę poprzez jego dzieło stworzenia. Takie właśnie ujęcie proponuje w swoim wierszu "Hymn,. Czego chcesz od nas Panie..." Jan Kochanowski. Pokazuje on że harmonia otaczającego świata nie wynika sama z siebie, że to Bóg jest jej gwarantem. Przez to i sam musi być dobry i wspaniały:
"Tyś pan wszystkiego świata, Tyś niebo zbudował
I złotymi gwiazdami ślicznieś uchaftował;
Tyś fundamet założył nieobeszłej ziemi
I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi.
Za twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi,
A zamierzonych granic przeskoczyć się boi;
Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają.
Biały dzień a noc ciemna swoje czasy znają".
Zmienia się również charakter modlitw zanoszonych do Boga. W średniowieczu po pierwsze człowiek raczej nie zwracał się bezpośrednio do boga. Bał się go i uważał że taka rozmowa mogłaby Go obrazić. Dlatego uciekał się do pośredników, do orędowniczki swoich modlitw Maryi i Jana Chrzciciela. Taka właśnie rozmowa miała nazwę "Deesis" i często była przedstawiana w literaturze i freskach. Właśnie pierwsza polska pieśń w języku polskim - "Bogurodzica" spełnia te założenia. Modlitwy były tez najczęściej prośbami zanoszonymi do Boga o pomoc, oraz kajaniem się za popełnione grzechy. Natomiast w renesansie człowiek po pierwsze sam może rozmawiać z Bogiem, zaś taka modlitwa ma najczęściej charakter wielbiący go, pochwalny, taka też odnajdziemy w cytowanym wierszu. Podmiot liryczny uważa że Bóg obdarował człowieka aż w nadmiarze i dziękuje mu za Jego łaski. Warto tez zaznaczyć, że Bóg u Kochanowskiego nie jest przypisany do żądnego Kościoła ludzkiego. Nie jest to Bóg katolików w obrządku rzymskim, lecz Stwórca obejmujący wszystkie narody i wyznania. Takie zaskakujące nawet jak na tamte czasy ujęcie pozwoliło na to, iż ten hymn jest śpiewany po dziś dzień w kościołach zarówno katolickich, jak i chrześcijańskich:
"Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie,
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie"
Wracając jednak do wzorców osobowych budowanych przez renesansowych mistrzów, pierwszym, chyba najpopularniejszym, jest ten mówiący o "ziemianinie - szlachcicu". W pieśni Jana Kochanowskiego "Serce roście patrząc na te czasy..." znajdujemy wielką pochwałę życia skromnego, na wsi kierowanego wedle czasu natury, a nie popędów ludzkich za dobrami ziemskimi. Początek pieśni to opis zmieniających się pór roku, tworzących ramy dla życia człowieka, które na wsi jest unormowane i harmonijne:
"Serce roście patrząc na te czasy!
Mało przed tym gołe były lasy,
(...)
Teraz drzewa liście na się wzięły,
Polne łąki pięknie zakwitnęły"
Człowiek żyjąc prosto podlega tez i mniejszym pokusom, potrafi "poprzestać na swoim". Kochanowski pokazuje tez dwa typy człowieka, jednego "prawego", drugiego targanego wyrzutami sumienia. Łączy ich z tym, ż człowiekowi dobremu wystarczają najprostsze i najskromniejsze uciechy życia, gdyż samo jego sumienie stanowi dla niego odpoczynek, zaś ten "którego gryzie mól zakryty" stara się go zagłuszyć coraz to większymi wynaturzeniami w zaspokajaniu coraz to większych przyjemności. Pieśń ta to obraz harmonijnego i spokojnego świata wiejskiego, w którym człowiek może znaleźć to wszystko co jest mu potrzebne do szczęśliwego życia:
"Dobra myśli, której nie przywabi,
Choć kto ściany drogo ujedwabi,
Nie gardź moim chłodnikiem chruścianym,
A bądź ze mną, z trzeźwym i pijanym!".
Jednak t w innej pieśni Kochanowski wyraził największą pochwałę życia wiejskiego, mimo że pierwsze wersy tego utworu są parafraza jednej z sielanek Horacego:
"Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć za raz wszytki?".
Ta pieśń to także wilka pochwała życia w oderwaniu od pokus wielkiego i najczęściej jak to pokazuje poeta zepsutego świata. Mistrz z Czarnolasu, pisząc te słowa, jednocześnie odcina się od światowych konfliktów, wyścigów o sławę pieniądze, zaszczyty. Ważniejsze i niewątpliwie o wiele bardziej przyjemne są dla niego wiejskie żniwa, zbiory jabłek. Nie powoduje to wcale jego gnuśnienia, gdyż zapewniając mu odpoczynek i relaks, lepiej przysłużą się jego pracy umysłowej, niż nerwice i kryzysy ducha jakich doświadczał wcześniej na dworach magnaterii i w otoczeniu króla Zygmunta Augusta. Stąd tez życiu światowemu poeta w tej pieśni przeciwstawia nieustannie zajęcia na wsi, pokazując ich wyższość a nawet większą przydatność:
"Oracz pługiem zarznie w ziemię;
Stąd i siebie, i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek".
Obraz życia dworskiego pokazany jest w tych pieśniach w całkowicie innym ujęciu od tego pamiętanego z fraszek: "Inszy się ciągną przy dworze(...) / Najdziesz, kto w płat język dawa, / A radę na funt przedawa, / Krwią drudzy zysk oblewają, / Gardła na to odważają". Kojarzy się jednocześnie z okrucieństwem, upadkiem moralnym i duchowym ludzi żyjących poza granicami spokojnej wsi.
Literatura opiewająca wiec życie na wsi, tworzyła jeden z najbardziej ugruntowanych w kulturze polskiej toposów. Topos domu, w którym żyła szczęśliwie i spokojnie cała rodzina. To w takim otoczeniu człowiek odnajdywał wydawałoby się dawno przeminiony "wiek złoty". W "pieśni świętojańskiej o Sobótce" poeta wskazuje również na żonę, która jest konieczna dla mężczyzny, chcącego żyć właściwie. To ona łagodzi jego gniewy, stara się mu usłużyć i być pomocą:
"Zatym sprzętna gospodyni
O wieczerzej pilność czyni,
Mając doma ten dostatek,
Że się obejdzie bez jatek.".
Życie na łonie przyrody pozwala wedle Kochanowskiego, człowiekowi na samowystarczalność, zarówno materialną jak i duchową.
Podobne wątki odnajdujemy w dziele Mikołaja reja zatytułowanym "Żywot człowieka poczciwego". Częściowo jest to parafraza "Zodiacus vitae" autorstwa Manzoliego, jednak zgrabnie przeniesiona w realia szesnastowiecznej Rzeczpospolitej. Rej pokazuje jednak na inny aspekt życia na wsi, wskazuje na utylitaryzm takiej drogi życiowej. Nie tylko estetyka jest dla niego ważna, ale także to że zwierzęta są jakby przyrodzone do tego by człowiek z nich korzystał, dają mu one pokarm, ubranie. Pokazuje tez jak wiosna, lato, jesień i zima, odnoszą się swoją przemiennością, nie tylko do świata całej natury, ale także i do człowieka, którego lata dziecięce, młodzieńcze, następnie wiek dojrzałości i lata podeszłe wpisują się w te przemiany. Symbolem życia właściwego, jest u Reja nie tylko szlachcic. Odwołuje się on także do postaci znanych z historii, kultury, które odcinając się od biegu za wartościami ziemskimi, kierowały się ku tym wyższym. Ważne są tutaj słowa Sokratesa, który mówi:
"Bowiem takie rozumy nawięcej słynęły,
Co baczyły czas przyszły i ty, co minęły".
Innym godnym propagowania wzorem, dla ludzi renesansu był typ dworzanina, zawarty zarówno w pieśniach i fraszkach Jana Kochanowskiego, zaś najlepiej scharakteryzowany w mistrzowskiej parafrazie dzieła Castiglionego, przez Łukasza Górnickiego, pod tytułem "Dworzanim". Wskazał on w nim na ważną cechę która powinna być udziałem światowego człowieka, jaka jest miano go też nie może tylko w stroju, zachowaniu, ale i w kulturze bycia i wykształceniu. Wdzięk pozwalał na widzenie świata w kategoriach piękna i proporcji. Życie człowieka stawało się wtedy kontemplowaniem sztuki, która można było odnaleźć w wielu jego przejawach. Jaki estetyzm wyłania się właśnie z "Dworzanina". Górnicki jego akcję przeniósł z Italii, do podkrakowskiej wsi Prądnik, do dworu biskupa Maciejowskiego. Zebrała się w nim śmietanka ówczesnych intelektualistów, ludzi otwartych i światowych, którzy w sowich rozmowach podejmują tematy zaprzątające umysł ówczesnego człowieka, chcącego nosić miano intelektualisty. Dzieło to może stanowić przy tym traktat zarówno społeczny, jak i środowiskowy.
Innym ważnym ideałem życia człowieka w renesansie, jest bycie obywatelem. Wtedy właśnie rozpoczęło się kształtowanie nowoczesnego patriotyzmu, wydającego owoce w oświeceniu i wiekach późniejszych. Jednak nim zaczniemy szukać tych wątków w literaturze krajowej, warto choćby tylko wspomnieć o "Księciu" Machiaveliego. To dzieło nie cieszyło się w rzeczpospolitej dobrą sławą, dlatego tez nie zostało tak jak "Dworzanin" szybko przetłumaczone. Jest to zbiór rad dla władcy, określenie jak najlepszego postępowania, w założeniu ze sprawy wagi państwowej zawsze powinny być na pierwszym miejscu. Wiele tez w ni m sytuacji nie do końca łatwych do przyjęcia dla intelektualisty, pokazujących że cel powinien uświęcać środki.
Z poetów najwięcej wątków obywatelskich w swojej twórczości umiejscowił Jan Kochanowski. W swoich wczesnych poematach, jak "Satyr", czy "Zgoda" nawoływał do jedności narodu. Pisał on miedzy innymi: "Upadają Rzeczypospolite jako i każda rzecz wszelka albo prze wewnętrzną albo prze zwierzchnią przyczynę. Zwierzchnią przyczyną jest gwałt, lubo nieprzyjaciel. Wnętrznych zda się być więcej, ale wszystkie niemal jak strumienie do głównej rzeki, tak do niezgody się ciągną za którą Rzeczpospolite niszczeją".
Przypomniał, jak później ksiądz Skarga, że życie ludzkie, ale i kierowanie państwem powinno zasadzać się na wartościach chrześcijańskich płynących z Pisma Świętego. Tylko pamiętanie o Bogu, o tym że to on jest ostatecznym sędzia wszystkich poczynań ludzkich, może uchronić ojczyznę od upadku. Każdy grzech godzi w jej dobro: "Stąd fałsze, stąd trucizny, stąd mordy, stąd zdrady nad pany własnymi i podawanie zamków i miast w ręce nieprzyjaciół".
Najważniejszym dziełem obywatelskim, jest napisana przez Mistrza z Czarnolasu, z okazji ślubu Jana Zamoyskiego, piękna tragedia, wzorowana na antycznych, nosząca tytuł "Odprawa posłów greckich". Pokazuje ono królestwo chylące się ku upadkowi. Wpływa na to miało postępowanie Aleksandra - Parysa, który kierując się tylko własna pożądliwością, porwał goszcząc u greków Helenę i zabrał ją do Troi. Jednak i jego ojciec, Priam, nie potrafił dokonać decyzji dobrej dla miasta i odesłać jej wraz z posłami, którzy po nią przybyli. Jest to obraz państwa rządzonego przez prywatę i chciwość. Wiele z jego cech można było znaleźć w szesnastowiecznej Rzeczpospolitej, zaś słowa które wypowiada Ulisses, odnoszono nawet bezpośrednio do stosunków jakie panowały na dworze monarszym w latach wcześniejszych niż napisanie dzieła:
"O nierządne królestwo i zginienia bliskie,
Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość
Ma miejsca, ale wszytko złotem kupić trzeba!
Jeden to marnotrawca umiał spraktykować,
Że jego wszeteczeństwa i łotrowskiej sprawy
Od małych aż do wielkich wszyscy -jawnie bronią".
Jak zauważamy zepsuciu uległy tutaj nie tylko elity kierujące państwem, ale i lud, który w nich widział wzór postępowania. Stąd tez pojawiają się w tej tragedii, w słowach chóru, zdania napominające władców do takiego postępowania, by mogli kiedyś za nie odpowiedzieć z czystym sumieniem przed Bogiem. Kochanowski jako wielki poplecznik władzy królewskiej, potrafi jednocześnie scharakteryzować jej doniosłość i ważność. Widział on w królu ziemskiego namiestnika Boga, który z racji takiego nadania godności powinien kierować się ewangelicznymi wartościami i postępować jak najlepiej. Słowa dotyczące tego odnajdujemy we fragmencie "WW, którzy pospolita rzeczą władacie...":
"Wy, mówię, którym ludzi paść poruczono
I zwirzchności nad stadem bożym zwierzono:
Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi,
Zeście miejsce zasiedli boże na ziemi,
Z którego macie nie tak swe własne rzeczy,
Tako wszytek ludzki mieć rodzaj na pieczy".
Wedle Mistrza z Czarnolasu każda ludzka władza pochodzi od Boga. Tak jak król ma pod sobą rzesze rządzonych przez niego, tak i kiedyś on odpowie ze swoich decyzji przed najwyższym trybunałem. Dlatego tez nie może postępować wedle własnych zachcianek. Kochanowski przypomina, ze człowiek nie będący osoba publiczna jeżeli grzeszy czyni to tylko na własny rachunek, zaś wszelkie występki władcy odbijają się na jego państwie i mieszkającym w nim ludziach. Dlatego tez i jego wina jest niepomiernie większa:
"Więc ja podobno z mniejszym niebezpieczeństwem
Grzeszę, bo sam się tracę swym wszeteczeństwem.
Przełożonych występy miasta zgubiły
I szerokie do gruntu carstwa zniszczyły".
POGLĄDY NA PAŃSTWO ANDRZEJA FRYCZA MODRZEWSKIEGO
Andrzej Frycz Modrzewski, dzięki swojemu wielkiemu dziełu, w pięciu księgach "O poprawie Rzeczpospolitej" zapisał się w historii Polski jako ojciec myśli demokratycznej. Można mówić, iż jego pisma korzystały z ducha obywatelskiego wyznaczonego przez starożytnych filozofów i retorów, pamiętał o "Państwie" Platona, o mowach Cycerona, Demostenesa i Seneki. Już w czasach odrodzenia mógł zapoznać się z pismami wielkiego Erazma z Rotterdamu, którego zresztą był przyjacielem. Warto wspomnieć jego: "Wychowanie władcy chrześcijańskiego" oraz "Pochwałę głupoty". Innym ważnym dziełem politycznym był "Książę" Machiavelliego. Modrzewski działał jako pisarz polityczny przez prawie trzydzieści lat, czyli całe swoje dorosłe życie. Pierwsze jego dzieło to "Łaski, czyli o karze za mężobójstwo" a także "Kilka jeszcze mów o karze za mężobójstwo" z którym to pismem łączy się "Mowa Prawdomówcy Parepatetyka" W pamięci wieków zapisał się jednak jako autor "Comentariorum de republica emendanda", czyli "O poprawie Rzeczpospolitej", który to traktat podzielony jest na pięć części "O obyczajach, O prawach, O wojnie, O kościele, O szkole". Przez długie lata ostatnie dwie księgi nie były tłumaczone, traktat ukazał się bowiem po łacinie w Bazylei, ze względu na ich rewolucyjne teorie. Niestety spowodowało to ze nie wywarł on takiego znaczenia i recepcji na jaka by zasługiwał.
W pierwszej księdze pisarz poruszył zagadnienie obyczajów. Widział je jako skutek właściwego kierowania się zasadami moralnymi, realizowanymi w działalności mającej przysłużyć się społeczeństwu. To właśnie to zagadnienie, służby innym, stawiał na najwyższym miejscu, nawet ponad prawem, które wszak miało służyć ludziom, a nie oni jemu. Każdy z obywateli "jako kto może" miał swoje życie uczynić dobrem ogółu, myśleć o sprawach państwowych i znaleźć dla siebie nisze w której mógłby się realizować. Jak wcześniej Mistrz z Czarnolasu wzywa do ofiarnej służby dla ojczyzny. Przywołuje tez pisma Arystotelesa, a zwłaszcza jego "Politykę" i na tej podstawie widzi w ojczyźnie ciało, które choć składa się z najróżniejszych członków, o odmiennych funkcjach i randze, musi działać jednolicie. Mówi o "dobru i godności" narodu i państwa, które należy pielęgnować i szanować, poprzez odpowiednie wykształcenie i opłacenie żołnierzy, poprzez niezawisłość władzy sądowniczej a także uczciwe i chrześcijańskie tym samym obyczaje. Mówi o odpowiednim przygotowaniu obywateli do życia w Rzeczpospolitej, poprze właściwe kierowanie młodzieżą i zapewnienie jej jak najlepszego wyedukowania. Za Owidiuszem stara się piętnować współczesne mu obyczaje, wynaturzenia, oraz nawoływać do życia w prawdziwej a nie pozornej cnocie. Ważne były to słowa, gdyż powszechna edukacja jeszcze wtedy raczkowała, i dzieci nawet z najbogatszych domów pobierały nauki na dworach magnaterii, przez co różnie byli wykształceni później jako dorośli ludzie i często w ogóle nie uformowani patriotycznie. Grzechem dla Frycza Modrzewskiego było tez lenistwo wiążące się z marnowaniem czasu. Tym samym występował przeciwko zbytkownemu życiu, które prowadzi do licznych wynaturzeń, chciwości, pychy, obżarstwa i pijaństwa. Jak pisał: "Nieszczęśni rodzice i małżonkowie, którzy mają córki i żony znajdujące upodobanie w takich towarzystwach! Nieszczęsne mężatki i dziewczęta, dla których uciechą są takie zabawy, gdzie bodaj niczego nie słyszą, co służy poczciwości, ale co niemiara tego, co jej szkodzi. Wielu sieć na nie zarzuca, ale i one same zarzucają na wielu. Przychodzą, by się napatrzeć, ale i po to, by na nie się napatrzono. Rozpalają namiętność w innych, ale i same się nią rozpalają. Modrzewski stara się tez dać obraz mądrego władcy, którego najważniejszą zaleta powinna być rozwaga i inteligencja. Wymaga pisarz od niego także posiadania innych ewangelicznych cech, jak umiarkowanie, nie popadanie w gniew i nie uleganie emocjom, hojność dla potrzebujących, męstwo w obliczy zagrożeń i w podejmowaniu kluczowych dla państwa decyzji. Pisarz zaleca nawet królowi konkretne sposoby na to w jaki sposób powinien starać się on panować nad państwem. Mówi o potrzebie lepszej kontroli przez króla jego dóbr i kontaktach z obywatelami, w czym pomogłyby mu częstsze rozjazdy i podróże po kraju. Był on tez za powołaniem specjalnej komisji, która miałaby dbać o właściwe zachowywanie się obywateli, która wyznaczałaby pewne określone normy i nakazy moralne a następnie je egzekwowała. Chciał w ten sposób starać się zwalczyć nieuczciwy handel, spekulowanie cenami i podatkami, niepłacenie tych ostatnich, wytrzebić pijaństwo, chyba najbardziej szkodzące państwu, a także brak chęci do pracy części obywateli. Pojawiają się tez u niego wątki mówiące o państwie socjalnym, czyli opiekuńczym, które chroniłoby ludzi niezdolnych do pracy, starych i chorych. Frycz Modrzewski pisał o utworzeniu dla nich specjalnych, opłacanych z kasy państwa przytułków. Wiele słów poświeconych jest u niego szlacheckiej braci: "Prawdziwe szlachectwo nie tyle polega na świetności przodków i na starożytności herbów ile na cnocie". Nie widzi on w tej godności przyrodzenia, ale zaznacza ze zdobywa się ja poprzez swoja prace, odpowiednie życie, i hołdowanie cnocie i zdrowym obyczajom. Szlachectwo dla niego odziedziczone po przodkach "po mieczu i po kądzieli, a pozbawione uczynków obraca się w pospolitość i hańbę". Pytał głośno: "Cóż (...) jeśli nie cnota nadała szlachectwo starożytnym Scypionom, Cezarom, Pompejuszom. Cóż jeśli nie cnota uczyniła sławnymi imiona naszych Tarnowskich, Kmitów, Tęczyńskich, Łaskich, Górków". W "Mowie o karze za mężobójstwo" jeszcze silniej podkreślał te zagadnienia "szlachectwo i nie szlachectwo" to ludzkie tylko ustanowienia i plakietki, a nie jakieś odwieczne ustanowienia. Frycz w swoich pismach wyrasta tez na obrońcę chłopów. Widział ich ucisk i nie podobało mu się bliskie niewolnictwu przywiązanie kmieci do pół które musieli obrabiać. Starał się walczyć z sądami patrymonialnymi, gdzie szlachcic, będący panem, danego chłopa jednocześnie był jego sędzią wobec prawa. Cała ta księga, jak i traktat, mówią wiele o rozwadze i umiarze. W swoim debiutanckim dziele noszącym tytuł "Łaski czyli o karze za mężobójstwo" Andrzej Frycz Modrzewski wiele wypowiadał się na temat sprawiedliwości wszystkich ludzi i ich równości wobec prawa stanowionego. W jego czasach takie cos nie występowało. Najbardziej tę nierówność było widać w przypadku kar za zabójstwa. Mogły wystąpić one w czterech konstelacjach, kiedy szlachcic zabijał chłopa, wtedy płacił tylko niewielką grzywnę, natomiast jeżeli zabił szlachcica szedł na rok do wiezienia i kara finansowa była wyższa. O wiele bardziej restrykcyjne i ciężkie wyroki orzekane były jednak w przypadku jeżeli to chłop zabił chłopa (zasądzano wówczas długie wiezienie) z kolei jeżeli chłop zabił szlachcica automatycznie wykonywana była na nim kara śmierci. Nie mógł się z tym wszystkim pogodzić Modrzewski, wskazujący że Bóg uczynił wszystkich ludzi równymi i wedle tego każde zabójstwo człowieka powinno być osądzane wedle tych samych praw, niezależnie kim był morderca, ale tez kim był zabity. Jednakowo powinien być wówczas karany magnat, czy szlachcic, jak i najbiedniejszy chłop. Z czasem sądy zmieniały wymiary kar, jednak zawsze czyniły to w ten sposób iż chłopi mieli je coraz większe, zaś ze szlachty zdejmowano jakąkolwiek odpowiedzialność za pozbawienie życia swoich pańszczyźnianych pracowników. Już przez Modrzewskim pojawiały się w rzeczpospolitej głosy by zmienić takie prawo. Biskup Hozjusz domagał się równości wobec prawa wszystkich obywateli Polski, podobnie pisali w tym duchu publicyści i kaznodzieje tacy jak Skarga, czy Orzechowski. Frycz przytacza w swoim dziele wiele przykładów na to jak dziwne i niesprawiedliwe jest dotychczasowe prawo. Otóż zdarzyło się raz że szlachcic wspólnie z plebejuszem pobili na śmierć innego szlachcica. Za to zabójstwo osądzony i stracony został jednak tylko chłop, mimo iż jak wiadomo było to szlachcic bijący zamordowanego przysłużył się bardziej do jego zgonu. Także mieszczanie nie podlegali prawom państwowym na równych szlachcie prawach. To zagadnienie Modrzewski rozwinął w traktaciku noszącym tytuł "Mowa Prawdomówcy Parepatetyka". Na jednym z ówczesnych sejmów zakazano bowiem mieszczanom posiadania jakichkolwiek majątków ziemskich. Nie mogli oni kupować dóbr na wsiach, zaś mając je mieli nakaz sprzedać je osoba pochodzenia szlacheckiego. Pisarz renesansowy podkreślał jak bardzo takie prawo jest nieludzkie i niesprawiedliwe, zwłaszcza w przypadku wojen i tego ze mieszczanie ginęli wtedy za Polskę równie ofiarnie jak szlachecka brać, często zaś płacąc podatki na wojsko w sumach przewyższających niejedne majątki szlachty. Wskazywał on na zachłanność szlachty która nie chciała mieszczan na swoich terenach. W "Księdze trzeciej" traktującej o wojnie, Modrzewski za Erazmem z Rotterdamu mówi o dwóch rodzajach wojny, o sprawiedliwej w przypadku obrony przed najeźdźcą, oraz o niesprawiedliwej, jeżeli wybucha ona z zaborczych racji. Mówił on o ustanowieniu funduszu wojennego, który byłby potrzebny w momencie nagłej potrzeby wystawienie wojsk Rzeczpospolitej do obrony granic kraju. Pieniądze na ten cel chciał uzyskać z powszechnego opodatkowania szlachty. Zaznaczył nawet ze kosztowności uzyskane z tego tytułu mogłyby być przechowywane w świetnie przystosowanym do obrony Zamku na Wawelu, bądź w Piotrkowie. Wrogów widział na wschodzie Rzeczpospolitej. W tej księdze zbudował tez portret prawdziwego dowódcy wojsk polskich i opisał jego najważniejsze i konieczne do tego zadania przymioty. Mówił że czas pokoju powinien służyć dla szkolenia oddziałów wojska, które podzielone w odpowiednie części miałoby przypisane do obrony konkretne obszary nadgraniczne. Chciał stworzenia szkół oficerskich, zajmujących się musztrą zawodowych żołnierzy. Pokazuje że z wrogiem należy postępować twardo i bez pardonu. Zajmować jego ziemie, jeżeli zostały zdobyte, zaś za jeńców żądać odpowiednich sum okupu. Ważne jednak jest dla Modrzewskiego zachowanie żołnierzy na ziemiach podbitych, które nie powinno przeradzać się w okrucieństwo, w morderstwa i gwałty na cywilach. Jest ta księga konkretnym i jasnym traktatem o obronności Rzeczpospolitej. "Czwarta księga" napisana została w sprzeczności z naukami i tradycjami kościoła. Modrzewski przychylał się bowiem do zasady koncyliaryzmu, dyskutowanego wtedy żywo, który to pogląd głosił przewagę decyzji synodów, nad zdaniem papieża. Sam pisarz podaje zresztą wiele dowodów na to że papież jako głowa kościoła katolickiego często podejmował błędne, i szkodliwe dla wielu ludzi decyzje. Wchodzi w bardzo wewnętrzne sprawy Kościoła i zwraca uwagę na obsadzanie stanowisk kościelnych, gdzie biskupi kierują się zazwyczaj majątkiem i pochodzeniem księdza a nie jego rzeczywistymi zasługami. Pamiętając że biskup jest duchowym zwierzchnikiem wszystkich wiernych na danym obszarze, Frycz proponuje by był wybierany na okręgowych sejmikach, w których braliby udział przedstawiciele zarówno duchowieństwa, jak i szlachty, mieszczaństwa i chłopstwa. Podobnie miałoby być z wyborem papiestwa, ten przywilej powinien być odebrany kardynałom i złożony w ręce przedstawicieli całego Kościoła, który wszak jest powszechny. "Księga piąta" była równie niepopularna wśród duchowieństwa, gdyż Frycz Modrzewski mówił w niej o konieczności opodatkowania dóbr kościelnych, zaś uzyskane w ten sposób pieniądze miały iść na budowę powszechnego systemu oświaty. Tutaj pojawiają się tez ważne fragmenty mówiące o godności zawodu nauczyciela i o potrzebnym dla niego szacunku. Jest w tej księdze także wiele historycznych wiadomości na temat prowadzenia i organizowania szkół, począwszy od Platona i Arystotelesa, i szkoły średniowieczne, aż po czasu współczesne pisarzowi. Pierwszym i największym zaś dla niego nauczycielem był Chrystus. O ŻYCIU SZCZĘSLIWYM WEDŁUG JANA KOCHANOWSKIEGO W wielu swoich wierszach Jan Kochanowski, najwybitniejszy poeta czasu renesansu, mówił o potrzebie odnalezienia spokoju i szczęścia w życiu Wskazywał na konieczność zmiany optyki w spojrzeniu na świat i nie doszukiwaniu się w nim tylko zła i cierpienia zagrażającego człowiekowi. Głosił także powszechny optymizm, widzenie dobra i łask, które płyną z niego dla rzeszy ludzkich. Wielu ludzi zachowuje się tak, jakby już wraz z urodzeniem doznali niewyobrażalnej krzywdy i całe późniejsze życie skupiają tylko na zamartwianiu i umartwianiu siebie. Już Horacy, jeden z mistrzów poetyckich, Kochanowskiego pisał o takim zachowaniu i dawał rady jak się go wystrzegać: " (...) Pozwól przyjemne z pożytecznym godzić, chwilom przychylnym zaufaj, korzystaj z uśmiechu godzin Nie czekaj jutra, dziś miej na względzie. Życie umyka". To słynna zasada konieczności chwytania chwili, "carpe diem", gdyż wedle tej filozofii tylko chwila jest dana człowiekowi, zaś cała przyszłość jest dla niego tajemnicza i niemożliwa do przewidzenia. Dla właściwego życia ważna jest również moralność duszy ludzkiej, kierująca człowiekiem. Poświęcił temu zagadnieniu Mistrz z Czarnolasu wiele wersów w swojej twórczości, zaś szczególnie "Pieśń XII" nazywaną stąd "Pieśnią o cnocie". Poeta pisze o tym jak mimo wszystko rzadka jest ona w ludzkim życiu, a przez to trudna do zdobycia. Jednak to tylko ona może dać człowiekowi życie szczęśliwe na ziemi a wieczne w niebie, stąd tez powinien poświecić on wszystko by na nią zasłużyć. Zaznacza tez poeta że nawet już raz ja zdobywszy, człowiek powinien pilnować jej gdyż łatwo może ja utracić. Wiele jest bowiem w ziemskim życiu pokus, powodujących ludzkie pożądanie, które są niekorzystne dla cnotliwego życia. Powinien tez taki ktoś pamiętać że tworząc z siebie ideał właściwego życia, staje się automatycznie nie tylko przykładem dla innych, co tez ich zadrą w oku, gdyż nie wszyscy są wstanie wznieść się wytrwać na drodze cnoty. Stąd tez początek tej pieśni: "Nie masz, i po raz drugi nie masz wątpliwości, Żeby cnota miała być kiedy bez zazdrości: (...) Nie może jej blasku znieść ani pojźrzeć w oczy, Boleje, że kto przed nią kiedy wysszej skoczy; A iż baczy po sobie, że się wspinać prózno, Tego ludziom uwłóczy, w czym jest od nich rózno". Nie można tez powiedzieć, by człowiek mógł oczekiwać jakiejkolwiek nagrody za swoje życie, poza tym że posiada cnotę. Jest ona bowiem dobrem niewymiennym na nic innego,, i Kochanowski jasno zaznacza ze sama w sobie jest przyczyną, celem i nagrodą: "Cnota (tak jest bogata) nie może wziąć szkody Ani sie też ogląda na ludzkie nagrody; Sama ona nagrodą i płacą jest sobie...". Jednym ze sposobów przejawiania się cnoty, jest chęć służenia ojczyźnie. To właśnie na tym polu wielu z obywateli może się najlepiej i najwyraźniej wykazać. Życie w cnocie nakłada bowiem na człowieka obowiązek pomocy i innym ludziom i państwu. Nie może on zatrzymywać zachłannie danego mu w łasce bożej dobra: "A jesli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba, Ze co im zazdrość ujmie, Bóg nagradzać będzie, A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie". W tej materii wypowiadał się także Horacy: "Jak słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę . (...) szczęśliwość, jeśli prawdziwa, służy temu, lęka się niesławy, złej pamięci, za ojczyznę, za przyjaciół gotów życie poświęcić". Wiele z poglądów które znajdujemy u Mistrza Jana, powstało na zasadzie zweryfikowania i dopasowania do czasów renesansowych myśli stoików. Stoikiem, nazywano człowieka, który potrafił zapanować nad wszystkimi swoimi popędami i afektami i ograniczając wszelkie pokusy i przyjemności, dążył do osiągnięcia stanu apatii. Pracował on nad sobą w tym kierunku by przygotować duszę zarówno na radości w życiu, jak i na mające go spotkać cierpienia. Stoicy mówili "Nihil admirari, nihil desperandum" co wykładano jako "niczym się nie ciesz, przez nic nie rozpaczaj". Opierało się to tez na zasadzie wiary w to, ze nic w świecie nie jest wieczne, że po największym płaczu przychodzi śmiech, zaś po radości może przydarzyć się cos przykrego. Tak że w każdej chwili stoik miał zachowywać spokój. Mistrz z Czarnolasu tak o tym pisał w "Pieśni IX": "Nie porzucaj nadzieje, Jakoć się kolwiek dzieje: (...) Lecz na szczęście wszelakie Serce ma być jednakie". Jak bardzo związane są one ze starożytnymi poglądami stoików, może świadczyć fakt, że bardzo podobne zdania odnajdziemy u Horacego: "Na przekór złym i dobrym przygodom masz równowagi zachować władzę: jedne i drugie na szalach, Delliuszu, miarkuj, radzę". Zaś w innej pieśni tego samego autora czytamy: "Okaż w nieszczęściu ducha równowagę, a przy pomyślnym wietrze zwiń przezornie napięte żagle".