Jan Kochanowski pisał treny po tragicznej sytuacji w swoim życiu, a mianowicie po śmierci swojej ukochanej córki Urszulce. Jest autorem, który jako pierwszy w historii literatury poświecił treny małemu dziecku. Cykl tych utworów jest znakomitym odzwierciedleniem przeżyć poety odrodzenia, ale przede wszystkim przeżyć cierpiącego człowieka, ojca. Wszystkie treny są inne, a jest ich dziewiętnaście. Opisują stan w jakim znalazł się poeta i to co czuje.

Początkowe dwa treny to wprowadzenie do - specyficzna przedmowa - tego jak wielkie cierpienie towarzyszy poecie. Następne pięć to analiza bólu i wzrastającego przygnębienia i smutku. Utwory ponumerowane kolejno - IX, X, XI - obrazują chwilową rezygnację autora w dotychczasowe idee i wartości, także filozofię epikurejską i stoicką. Poeta wyraża nawet zwątpienie w wiarę w Boga. Kolejne trzy treny potwierdzają i tłumaczą to odejście od wiary. Ostatnie pięć utworów przedstawia uspokojenie i pogodzenie się z zaistniałą sytuacją. Poeta dąży do ukojenia swojej duszy.

Tren IX - rozpoczęty jest słowami, które skierowane są do Stwórcy. Taki sam początek znajduje się w kilku trenach, wyrażających rezygnację i zwątpienie poety w wartości, w które dotąd wierzył. Wątpi także w mądrość i sens idei filozoficznych - epikurejskiej, czy stoickiej. Poeta do tej pory wierzył w wartości przez nie wyrażane. Teraz, pod wpływem śmierci córki, jego światopogląd poważnie się zachwiał. To w co wierzył do tej pory przestało mieć jakieś znaczenie. Okazało się, że nic nie jest go w stanie pocieszyć. Kochanowskiego przeraziło to, że wszystko na świecie okazuje się bez żadnej wartości, w momencie bezwzględnej śmierci.

Poeta pokazuje straszny los ludzi, którzy nie potrafią przeżyć życia całkowicie szczęśliwie. Najstraszniejsze jest jednak to, że cierpienie i ból jest często nieodłącznym elementem życia. A cierpliwe znoszenie wszystkich przeciwności losu, jest elementem każdego życia ludzkiego. Kochanowski nie może zapomnieć o swojej córeczce, wszystko w Czarnolesie przypomina mu ją. Cały dom wydaje się być niewiarygodnie pusty i smętny. W innym trenie, mającym numer V, poeta przyrównuje swoją córkę do drzewa oliwnego, które zwiędło zanim nawet na dobro wyrosło. Autor ubolewa również nad tym, że dziecko nigdy nie zaznało dorosłego, szczęśliwego życia. a najbardziej cierpi także dlatego, że córeczka nigdy nie będzie już mogła stać się poetką, a wykazywała uzdolnienie poetyckie.

Cały cykl trenów, to znakomity portret samego Jana Kochanowskieg. Pozornie on sam staje się nie tylko podmiotem lirycznym, ale także głównym bohaterem trenów. Jest cierpiącym ojcem, a z drugiej strony znajdującym się w światopoglądowym kryzysie światopoglądowym artystą. Pojawia się zwątpienie w założenia stoicyzmu i epikureizmu. A wszystko w obliczu śmierci córki. Poeta powie nawet, że czuje się:

"terazem nagle ze stopniów ostatnich zrzucony

i między insze, jeden z wiela policzony".

Zatem prysł mit o poecie doskonałym, nadzwyczajnym człowieku. Okazał się być on cierpiącym, starszym człowiekiem.