Nie da się dokładnie określić cech ludzi renesansu. Postarałam się jednak uogólnić ich cechy, według mnie ci ludzie cechowali się:

- stoickim spokojem

- nie lękali się śmierci (ponieważ mieli swoje zdanie na ten temat)

- przyjmowali wszystko z pogodą ducha

- cieszyli się życiem (carpe diem)

- byli raczej obojętni na dobra materialne

- cechowali się ogromną żądzą poszerzania swej wiedzy, oraz jej ciągłego doskonalenia

- znajomość języków obcych oraz antycznych

- dążeniem do rozwoju (różne wynalazki itp.)

Jeśli chodzi o Wilhelma uważam, że można go zdecydowanie zaliczyć do postaci renesansowych. Wilhelm jest człowiekiem, który cieszy się wielką sławą i jest powszechnie poważany. Jest człowiekiem bardzo inteligentnym, można powiedzieć, że zdecydowanie „wyprzedził” epokę średniowiecza . Postaram się teraz przytoczyć fragmenty z powieści „Imię róży” które potwierdzą, iż Wilhelm posiadał cechy ludzi renesansu, które wymieniłam powyżej.

  • STOICKI SPOKÓJ, CARPE DIEM

Jak nam wiadomo Wilhelm jest franciszkaninem, rzadko się denerwuje, jest spokojnym człowiekiem, wszystko go cieszy. Franciszkanie cieszyli się bowiem najmniejszymi detalami (choćby przyrody). Wilhelm zachowuje zawsze spokój i trzeźwość umysłu nawet w mrożących krew w żyłach sytuacjach. Opat Abbon powierza mu śledztwo nad tajemniczą śmiercią Adelmusa. Gdy dochodzi do kolejnych morderstw Wilhelm jest wciąż opanowany (nawet przy oglądaniu zwłok!). Gdy stary Jorge próbuje stworzyć atmosferę grozy, przemawiając przy uczcie o Apokalipsie i jej następstwach Wilhelm nawet wtedy żartuje, przede wszystkim po to, by uspokoić swojego ucznia Adso. Jest raczej wesołą postacią, korzysta z życia, cieszy się nim każdego dnia, widać, że nie jest ono dla niego udręką czy problemem. Zna doskonale swoje miejsce w świecie i potrafi poradzić sobie niemalże z każdym problemem. Wie dobrze czego chce i jest zawsze pewny siebie i swoich racji.

  • NIE LĘKANIE SIĘ O ŚMIERĆ

Wilhelm próbuje znaleźć przyczynę tajemniczych zgonów w murach opactwa. Jego praca ściśle wiąże się ze śmiercią. Musi oglądać zwłoki i analizować różne poszlaki. Mimo to nie wpada w apatię czy depresję, jest to dla niego całkowicie normalne. W jego postawie nie zauważamy strachu czy obrzydzenia. Wnioskuje z tego, iż Wilhelm nie bał się także śmierci. Była dla niego raczej czymś jak najbardziej „oczywistym”.

  • PRZYJMOWANIE WSZYSTKIEGO Z POGODĄ DUCHA

Wilhelm mimo wielu porażek i przeszkód jakie spotykały go po drodze do odkrycia prawdy, ani razu się nie zraża, ani nie poddaje. Jest pewny swego i wierzy w swoje racje. Nie zniechęca się zakazami opata, czy nieprzyjaznym stosunkiem Malachiasza i innych mnichów do jego osoby. W czasie rozmowy (kłótni) na temat śmiechu ostatecznie zostaje obrażony przez starca, można powiedzieć, że nie wygrał także tego sporu. Mimo to przeprasza Jorge, nie jest jednak tym zawiedziony czy zły.

  • OBOJĘTNOŚĆ NA DOBRA MATERIALNE

Jak wspomniałam wcześniej Wilhelm jest franciszkaninem. Przybywa do opactwa po to, by wziąć udział w debacie z innymi braćmi nad kwestią ubóstwa Jezusa. Dla Wilhelma i jego braci najważniejsze było przede wszystkim wielbienie Boga, kochanie świata, który został stworzony przez Boga. Chcieli widzieć go we wszystkim co ma swoje miejsce w świecie. Dobra materialne nie miały jakiegokolwiek znaczenia dla Wilhelma. Nie szukał bogactwa a nawet w pewien sposób je potępiał. Nie podobało mu się to jak żyją mnisi - w przepychu i bogactwie. Nie podobały mu się wszelkie kosztowne skarby zgromadzone w opactwie. Doceniał proste rzeczy w życiu. Franciszkanie uważali, iż Jezus był ubogi i nie chciał bogactwa, z tego wynika styl życia Wilhelma i jego poglądy.

  • ŻĄDZA POSZERZANIA WIEDZY

Fakt ten jest jak najbardziej istotny. Wilhelm był genialnym człowiekiem, potrafił przewidzieć wydarzenia, rozwikłać najtrudniejsze zagadki drogą analizy i dedukcji. Cenił sobie bardzo Rogera Bacona i jego myśli, które są często przywoływane w utworze. Wiedza była dla niego jak tlen. Całe życie starał się jej poszukiwać i chciał bezustannie ją poszerzać. Gdy udaje mu się dotrzeć do biblioteki wraz ze swym uczniem cieszy się jak małe dziecko. Wiedza była dla niego absolutnie wszystkim. W końcowej części powieści, gdy Wilhelm rozwikłuje straszną zagadkę morderstw, nie liczy się dla niego nic innego poza odebraniem szalonemu starcowi księgi. W czasie gdy biblioteka staje w płomieniach Wilhelm bardzo nad tym ubolewa. Księgi były dla niego bardzo ważne, patrząc na to co się z nimi dzieje odczuwa ogromny ból i żal. Można nawet powiedzieć, że przeżywa chwilowe załamanie i bezradność.

  • ZNAJOMOŚĆ RÓŻNYCH JĘZYKÓW

W opactwie Wilhelm i Adso spotykają odrażającego Salwatora, który mówi dziwacznym i niezrozumiałym na ogół językiem. Wilhelm od razu i bez problemy stwierdza, że jest to zlepek różnych języków. To dowodzi, iż Wilhelm znał ich wiele. Potrafił także czytać księgi w starożytnych językach (greka, a nawet arabski).

  • DĄŻENIE DO ROZWOJU

Jak zapewne wiemy Wilhelm był człowiekiem oświeconym. Jego inteligencji dorównywała chęć nowych doświadczeń. Posługiwał się szkłami, by lepiej widzieć (odpowiednik okularów) . Wzbudza to ogólne zainteresowanie mnichów jego osobą. Gdy opat spożywa posiłek widelcem, Wilhelm nie boi się go użyć. Gdy znajduje tajemne zapiski jednego z zamordowanych, dokładnie wie jak rozszyfrować ową tajemnicę, którą skrywa papier.

Uważam, iż Wilhelm z pewnością jest w dużej mierze człowiekiem epoki renesansu. Jak już wspomniałam moim zdaniem był na tyle oświeconym i inteligentnym człowiekiem, że po prostu wyprzedził czasy średniowiecza. Był niezwykłym umysłem, prawdziwym MISTRZEM…