Dnia 6 października 2005 roku, wybrałam się do Teatru Wielkiego na operę pt. "Halka". Autorem sztuki jest Stanisław Moniuszko, polski kompozytor, którego życie i twórczość przypadły na lata 1819 - 1872. Zasłynął z licznych kompozycji, największą popularnością na świecie cieszyły się "Śpiewniki domowe" - cykl składający się z dwustu sześćdziesięciu ośmiu pieśni, skomponowanych w oparciu o folklor ludowy lub romantyczną poezję Adama Mickiewicza, Antoniego Edwarda Odyńca czy Józefa Ignacego Kraszewskiego. Wielkim uznaniem cieszą się również sztuki baletowe artysty, takie jak: "Na kwaterunku", "Figle szatana", operetki, m.in. "Beata", kantata pt. "Widmo" oraz liczne opery "Flis", "Verbum nobile", "Hrabina", "Straszny dwór" i "Halka".
"Halka" składa się z czterech aktów. Przedstawia tragiczne losy dziewczyny - Halki, którą porzucił nieuczciwy kochanek. Rzecz dzieje się w końcu XVIII wieku. Pierwszy akt wprowadza nas w świat przedstawiony w operze. Stajemy się świadkami zaręczyn w Pałacu Stolnika (w tej roli Piotr Nowacki). Córka magnata - Zosia, pragnie poślubić podupadającego szlachcica - Janusza. Kasztelan Dziemba (Robert Dymowski) donośnym głosem wypowiada pochwały na rzecz młodych, wspominając przy okazji o licznych osiągnięciach ich rodów: Odrowążów i Pomiarów. Nagle z oddali dochodzi do uszu zgromadzonych smutny śpiew wiejskiej dziewczyny imieniem Halka, którą jakiś czas temu uwiódł Janusz. Pieśń wywołuje poruszenie wśród gości przybyłych na przyjęcie. Z sali wychodzą na dziedziniec przed pałacem wszyscy prócz młodzieńca, który pozostawszy samemu, głośno śpiewa sentymentalną piosnkę. Po niej następuje cudowna aria Halki - "Jako od wichru krzew połamany". Chwilę później, dochodzi do krótkiego spotkania kochanków w ogrodach nieopodal pałacu. Choć Janusz niebawem ma poślubić córkę Stolnika, pragnie zabawić się jeszcze kosztem wiejskiej dziewczyny. Postanawia spotkać się z nią za kilka dni w mieście.
Rozpoczyna się akt drugi. Halka postanawia zobaczyć co dzieje się w Pałacu Stolnika. Jest przekonana, że jej "Jaśko Pan", znalazł się tam wbrew swojej woli i niebawem do niej powróci. Śpiewa piękną pieśń "Gdyby rannym słonkiem", która stanowi wyraz jej gorących pragnień. Niespodziewanie pojawia się góral Jontek (Michał Marzec). Chłopak jest zakochany w Halce, świadomy zamiarów wyrafinowanego szlachcica, pragnie opiekować się nią i służyć jej pomocą. Próbuje wytłumaczyć dziewczynie, że Janusz na pewno nie zrezygnuje dla niej z możliwości poślubienia bogatej ziemianki. Słowa Jontka wprawiają Halkę w wielkie zakłopotanie, czuje się zdradzona i postanawia za wszelką cenę poznać zamiary kochanka. Próbuje dostać się do pałacu, krzyczy, aby tworzono jej drzwi. Pojawiają się Janusz i Dziemba w towarzystwie kilku dworaków i siłą przepędzają Halkę i Jontka.
W akcie trzecim, obserwujemy zdarzenia rozgrywające się w kilka tygodni po przyjęciu zaręczynowym Zosi i Janusza. W piękny niedzielny dzień, młoda para zdecydowała się wziąć ślub w rodzinnej miejscowość mężczyzny. Zaczyna się przepiękny zachód słońca. Gromadnie zebrani przed kościołem mieszkańcy podhalańskiej wioski, rozprawiają na tematy związane z nadchodzącym nabożeństwem weselnym Janusza i Zosi oraz o szaleństwie w które popadła miejscowa dziewka - Halka. Nadjeżdżają państwo młodzi z towarzyszącym im orszakiem. Nieoczekiwanie pojawia się również Jontek i lamentująca Halka.
Akt czwarty stanowi dopełnienie aktu trzeciego. Wszystkie wydarzenia mają miejsce na placu przed wejściem do kościoła. Biedna Halka nie może uwierzyć w zaślubiny Janusza i Zosi. Jontek cały czas towarzyszy upokorzonej dziewczynie stara się ją pocieszyć w trudnej sytuacji. Dudziarz (Czesław Gałka) zaczyna grać wesołą melodię na cześć państwa młodych. Zaprzestaje na prośbę Jontka. Góral wykonuje pełną smutku arię "Szumią jodły na gór szczycie", która ma być wyrazem współczucie wobec Halki. Jontek bardzo ją kocha, nie może znieść widoku nieszczęścia dziewczyny. Pojawia się Zosia w pięknej ślubnej sukni. Na głowie ma cudowny welon, który wzbudza zachwyt zgromadzonych. Jest bardzo szczęśliwa. W pewnym momencie wśród ludu dostrzega zrozpaczoną Halkę. Zaczyna podejrzewać co jest przyczyną załamania się wiejskiej dziewki, która wzbudza w niej ogromną litość. Zastanawia się, czy w tym wypadku powinna się zdecydować na ślub ze swoim wybrankiem. Następuje początek ceremonii ślubnej. Miejscowy ksiądz cicho wypowiada słowa modlitwy "Ojcze nasz". W tle da się słychać delikatną, organową muzykę. Wtem, na placu przed kościołem słychać dziewczęcy śpiew. To oszalała na skutek ostatnich wydarzeń Halka, śpiewa kołysankę o małym dziecku, które umiera. W chwili największego załamania, podpala wiązkę polnej trawy i postanawia podłożyć ogień w świątyni i nie dopuścić do ślubu Janusza z Zosią. W ostatnim momencie zmienia swój zamiar. Zakłada na głowę zrobiony z kwiatków wianek, porywa część welonu Zosi i zmierza na skraj pobliskiego urwiska, aby popełnić samobójstwo. Na miejscu wypowiada jeszcze kilka słów, w których wybacza Januszowi krzywdę, którą jej uczynił. Skacze w przepaść. W tym momencie zjawia się Jontek wraz z kilkoma mężczyznami. Nie udaje się uratować dziewczyny. Wzburzony Jontek postanawia zemścić się i zamordować Janusza. Jego zamiar udaremniają usilne błagania o litość Zosi. Opera kończy się wielkim oburzeniem wśród górali i zebranych w kościele szlachciców.
Widowisko zrobiło na mnie naprawdę ogromne wrażenie. W pierwszych aktach dało się słyszeć jedynie pojedyncze instrumenty, a w miarę rozwoju akcji spektaklu dołączyły do nich kolejne. W pewnym momencie muzykę wykonywała już wielka orkiestra. Najwięcej uznania w moich oczach zyskały sceny przedstawiające elementy związane z góralskim folklorem: wierzenia, modlitwy, obrządki religijne i liczne obyczaje. Tu chciałabym zwrócić uwagę na przepiękne wykonanie modlitewnej pieśni: "Ojcze z niebios", która stanowiła zwieńczenie pierwszego aktu. Zachwycająco brzmiały arie operowe, które wyśpiewywała swoim pięknym głosem Wioletta Chodowicz (Halka). Spektakl był wyjątkowo nastrojowy, artyści zachowywali się na scenie bardzo realistycznie. Uwagę widzów zwróciło dynamiczne wykonanie "Mazura". Wszyscy aktorzy wykazali się wielkimi umiejętnościami tanecznymi, świetnie spisali się specjaliści, którzy specjalnie na potrzeby tej opery stworzyli układy choreograficzne.
Wielkie brawa należą się scenografom - zespołowi przewodziła Jadwiga Jarosiewicz. Dekoracje są świetnie wykonane, bardzo bogato przedstawia się pałac Stolnika, niezwykły klimat panuje w wiejskim kościółku, w którym mają się pobrać Janusz i Zosia. Według mnie, kostiumy aktorów również dobrze się zaprezentowały. Są kolorowe i ciekawie skrojone. Gorąco polecam wszystkim ten spektakl, mam nadzieję, że kolejne opery, na które wybiorę się w przyszłości, będą równie znakomite.