Moim zdaniem wielkie antyczne dzieło Sofoklesa - ,,Antygona" nie jest już aktualne i nie może wzbudzać emocji u współczesnego odbiorcy. Historia rodu Labdakidów pokazuje nam pesymistyczną wizję antycznego świata. Miejsca, w którym bohaterowie nie maja prawa zadecydować o swoim losie. Wszystkim rządzi przeznaczenie i nawet najprostsze decyzje podyktowane są słowami wyroczni. Nie rozumiem zatem, gdzie tu miejsce na analizę postępowania poszczególnych postaci. Przecież o ich czynach już wcześniej zadecydowali bogowie. Zgodnie z tym nie powinniśmy rozważać bohaterstwa Antygony. Przecież jej los był już zapisany. Ona po prostu miała pochować brata, tak zdecydowali bogowie, którzy rządzili losem każdego śmiertelnika. Idąc dalej tym tropem możemy przypuszczać, że i Kreon tak naprawdę nie miał wpływu na swoje życie. To źli bogowie ustalili, ze podejmie niewłaściwą decyzję i poniesie klęskę.
W dramacie nie podoba mi się też podział na dobrych i złych. Sofokles jakby zapomniał, że większa część ludzkości to osoby, które dokonują wręcz heroicznych czynów, ale popełniają też błędy. Nie ma zatem postaci kryształowo czystych, ani osób do końca złych. Dzieło literackie powinno ukazywać bohaterów bliskich przeciętnemu zjadaczowi chleba, a nie odrealnione ideały.
Nie spodobało mi się też przekonanie antycznego twórcy, że świat zawsze zmierza do końcowej katastrofy. Sofokles jakby zapomniał o możliwości pozytywnego rozwiązania sporu.
Ogólnie dzieło Sofoklesa bardzo mi się nie podobało. Nie wywarło na mnie żadnego wrażenia. Stało się jeszcze jedna, nudna lektura, która z pewnością nie wpłynęła na moja osobowość. Jako młody człowiek XXI wieku nie zgadzam się z poglądem, że o naszym życiu decydują jedynie siły wyższe. Nie potrafię też utożsamić się z jakimkolwiek bohaterem dramatu. Dla mnie poglądy zawarte w dziele są martwe, Nijak mają się do znanej mi rzeczywistości.