28 listopada bieżącego roku całą naszą klasą udaliśmy się wraz z naszym historykiem do jednego z poznańskim mulitpleksów kinowych by wspólnie obejrzeć film pod tytułem: "Upadek" wyreżyserowany przez Oliviera Hirschbiegela. Oczywiście przed tą "wycieczką" dowiedzieliśmy się wiele na temat życiorysu Hitlera, działań prowadzonych przez niego podczas drugiej wojny światowej, ich szczegółowego przebiegu i tak dalej. Ponadto dużo mówiło się ostatnio o samym filmie, obrazie, który został stworzony przez reżysera, dlatego nie ukrywam, że byłem go ciekaw, chciałem zobaczyć, chociażby po to by mieć własną opinię na jego temat. Jednakże jak to bywa z filmami bądź, co bądź o tematyce historycznej i wojennej myślałem, że jak zwykle będzie tam mnóstwo brutalnych scen, płynącej wciąż krwi, nieustannych obrazów ostrzału, nazistowskiego okrucieństwa i takich tam typowych, dlatego typu filmów elementów, jednakże…..ale nie uprzedzajmy faktów!!!
"Upadek" jest opowieścią o kilku, dokładnie dziesięciu, ostatnich dniach życia wielkiego Adolfa Hitlera oraz jego najbardziej zaufanych i najwierniejszych doradców. Jest to obraz porażki, klęski wielkiego niegdyś wodza, wspaniałego stratega i żądnego władzy człowieka, upadek jego ideałów, które przez cały czas panowania pozbawiły życia tak wielu milionów ludzi, najczęściej niewinnych i bezbronnych. Postać nazistowskiego tyrana zagrał w doskonały sposób Bruno Graz, świetnie odtwarzając naturę Hitlera, jego pasję, zalety i wady, odegrał wielkiego tyrana, do którego zaczęło dochodzić, że przegrał swoje życie, że jego filozofia się nie sprawdziła, jego idee upadły, zawiodły, że zmarnował swoją szansę. Graz na tyle przekonująco zagrał swoją role, że po seansie usłyszałem kilka opinii od ludzi, którzy stwierdzili, że był to nieszczęśliwy i tragiczny człowiek, którego postawa w ostatnich dniach życia budzi nawet litość i współczucie, a nawet jakiegoś pewnego rodzaju politowanie i ubolewanie nad sytuacją, w jakiej ten wielki dowódca się znalazł. Ja jednak byłbym wstrzemięźliwy w wydawaniu takich opinii, jednak niechęć do Adolfa Hitlera jako wielkiego nazisty wywołującego krwawą i brutalną wojnę światową, wysyłającego na śmierć bez mrugnięcia oka całe miliony ludności cywilnej jest we mnie silniejsza i nie zagłusza jej nawet wzruszająca gra Bruna Graza, choć naprawdę trzeba mu przyznać, że zagrał rewelacyjnie. Według mnie "Upadek" potwierdza tezę o bezsensowności wojny, jaką zgotował nam i innym państwom europejskim Hitler, kierowanie się przez niego swymi chorymi ambicjami, co łącznie doprowadziło do niewyobrażalnych zniszczeń fizycznych i psychicznych wśród ludzi zmuszonych do wzięcia w tych wydarzeniach udziału. W adaptacji Hirschbiegela pojawiają się także inne znamienite postacie z czasów hitlerowskich: Ewa Braun, Joseph Goebbels i tym podobni ludzie, którzy całym sercem i duszą popierali każde działanie i każdą decyzje Adolfa, byli jego najwierniejszymi sługami, podobnie jak on wyzbytymi ludzkich odruchów, żądni władzy i kolejnych zwycięstw kosztem niewinnych i bezbronnych ludzi. Byli wyznawcami "społecznego socjalizmu", dlatego pozostali przy swym duchowym przywódcy do samego końca, uszanowali jego decyzje o rozstaniu się z życiem, sami także odbierając je sobie…
Po seansie usłyszałem również, że w tym przedsięwzięciu traktującym przecież o wojennych sprawach znalazło się za mało wojny jako takiej. Rzeczywiście należy przyznać, że obrazów batalistycznych tu nie ma, film nie opiera się, bowiem na ukazywaniu krwawej jatki, masakry na ulicach, nieustannych strzałów i bombardowań, gdyż nie to było sednem "Upadku". Z drugiej strony mogę stwierdzić, że te sceny, które faktycznie obrazują wojenną rzeczywistość, są może nie tyle brutalne, co po prostu niezwykle wzruszające, chwytające za serce, bardzo dosadne i ekspresyjne, bo jakże można obojętnie popatrzeć na scenę, w której jest ukazany młody chłopak, może nawet młodszy ode mnie, który biegnie, co sił w nogach, by umknąć nadjeżdżającemu czołgowi mającemu wprost na niego nakierowaną lufę gotową do strzału, a który co chwila upada, gdyż nie może przeskakiwać leżących na ulicy ciał- zwłok jego rówieśników, kolegów, bliskich, którzy nie zdołali uciec……… takie sceny bardziej są ekspresyjne niż obrazy ostrzałów, pełne krwi i upadających ludzi, takie sceny poruszają, dają do myślenia, jak bardzo wojna zmieniła życie ówczesnych ludzi, młodym odebrała dzieciństwo, najlepsze lata ich życia, czasem nawet na zawsze...To takie sceny tak naprawdę pozostają w pamięci, proste, ale jakże tragiczne w swej wymowie, pokazujące może nie wprost, ale w symboliczny sposób bestialstwo i okrucieństwo tamtych dni.
Jednakże najbardziej dramatyczną sceną filmu była według mnie ukazana w nim sytuacja otrucia przez kobietę- żonę wysokiego rangi działacza nazistowskiego, swych rodzonych dzieci poprzez podanie im własnoręcznie dosypanej trucizny- to dopiero jest przerażające, pokazuje do czego byli zdolni ci ludzie, jak wiele potrafili poświęcić dla idei, dla wierności wobec swego boga- Hitlera.
Patrząc na takie zachowania samo na usta ciśnie się najprostsze pytanie: "Dlaczego?", dlaczego człowiek był zdolny do takich nieludzkich czynów, gdzie podziała się moralność, gdzie etyka, gdzie sumienie?! Film Hirschbiegela nie zawiera w sobie odpowiedzi na te pytania, ale skłania do refleksji, pobudza myślenie i każdy indywidualnie może spróbować odpowiedzieć na te kwestie, zastanowić się, jak wielka musi być siła, która zdobywa władzę nad ludzkim umysłem i duszą, że jest zdolna popychać go do takiego postępowania, do takich niegodnych nazwania ich ludzkimi, czynów?!
"Upadek" pokazuje wydarzenia z kwietnia 1945 roku widziane oczyma osobistej sekretarki Adolfa Hitlera- Traudl Junge, która przez wiele lat była mu posłuszna, wierna, ufała w jego mądrość i podzielała jego wielkie ideały i ambicje. Opowiada ona o człowieku- choleryku i histeryku, który wyzbył się ludzkich uczuć a jego jedyną oznaką człowieczeństwa i pewnej słabości była trzęsąca się ręka. Opowiada o kimś, kto był tak bezwzględny, że razem z sobą pociągnął na dno tych wszystkich, którzy mu zaufali, który go kochali. Zanim sobie odebrał życie zastrzelił nawet swego…psa. Trwała przy nim mimo tego, że wiedziała jak on postępuje, że wydaje ciągłe wyroki śmierci, że zabija całe miliony. Tłumaczyła się…jak? Warto zobaczyć ten film, posłuchać jej dramatycznej opowieści o kilku latach spędzonych "u boku" wielkiego Hitlera, warto zrobić to, dlatego by przemyśleć, czy w tych tłumaczeniach jest jakiś sens, czy można by je wziąć po uwagę, czy w ten sposób mieliby prawo uniewinniać się ci wszyscy, którzy razem z Adolfem byli odpowiedzialni za piekło dwudziestego wieku?!
Nigdy nasza klasa po wspólnym wyjściu do kina nie była tak ożywiona, nasza debata trwała jeszcze kilka następnych zajęć, każdy miał coś do powiedzenia, nikt z nas nie pozostał wobec tego obrazu obojętny i to nie dlatego, że była w nim dynamiczna akcja, dobre pościgi czy tym podobne, ale dlatego, że wzbudzał refleksje, skłaniał do zastanowienia nad tym, co zostało pokazane, przemyślenia pewnych kwestii związanych z drugą wojną światową, ze sylwetką Hitlera i ludzi mu najbliższych, dlatego polecam wszystkim "Upadek", a o tym, że nie będzie to czas stracony świadczy, że nawet uczniowie trzeciej klasy gimnazjum pod jego wpływem zamarli, przeżywali go i kontemplowali…