O trudnościach bycia razem
Kolejna po "Chciałbym, aby ktoś gdzieś na mnie czekał" i "Kochałem ją" powieść francuskiej pisarki, Anny Gavaldy, "Po prostu razem", to wzruszająca, miejscami bawiąca do łez, historia czworga zwykłych ludzi, życiowych rozbitków, dziwaków, którzy poznając siebie, odzyskują swoje życie na nowo, po to, aby umieć cieszyć się nim jak najgłębiej. Nasi bohaterowie to jednostki poturbowane przez życie, na skutek różnych wydarzeń stworzyli sobie na własny użytek pancerz ochronny, właśnie owe dziwactwa, które mają ich chronić przed rzeczywistością.
Poznajemy kolejno postaci tej niezwykłej historii: Camille Fauque, uzdolnioną plastycznie anorektyczkę, całymi nocami sprzątającą biura; kucharza Francka, nałogowego podrywacza, gbura i aroganta, pod twardą skorupą ukrywającego dobroć; nieśmiałego i nadwrażliwego Philiberta, zakompleksionego arystokratę, zupełnie nieprzystosowanego do życia w XXI wieku, sprzedającego pocztówki pod paryskim muzeum i Paulette, wymagającą nieustannej opieki babcię Francka, która stopniowo traci kontakt z rzeczywistością. To ludzie, jakich tysiące spotykamy dziś na ulicach, ale zagłębiając się w lekturę, poznajemy całą czwórkę coraz lepiej, więcej, budzą naszą sympatię i stają się nam coraz bliżsi.
Szczęśliwym i dziwnym zrządzeniem losu cała czwórka zamieszkuje razem w dużym apartamencie, w kamienicy położonej w pobliżu centrum Paryża. Po raz pierwszy mają okazję poczuć się jak w rodzinie, troszczą się o siebie nawzajem, a jednocześnie uczą się trudnej sztuki bycia razem i dzielenia się swoimi myślami i przeżyciami. Poznają nawzajem swoje słabostki, ale równocześnie otwierają się przed sobą i uczą się wspierać w trudnych życiowych sytuacjach. Okazuje się ponadto i to w tej historii jest najpiękniejsze, że stają się dla siebie nawzajem niemal niezbędni do życia, a każdy otrzymuje dzięki temu nijako dodatkową szansę przystosowania się na nowo do rzeczywistości.
To niezwykła książka, o afirmacji życia mimo wszystko i na przekór wszystkiemu. Zwykłe rozmowy naszych bohaterów pokazują nam, że marzenia są rzeczą najcenniejszą, zarówno te, które się spełniają, jak i te, które na zawsze pozostaną w sferze wyobraźni. To również opowieść o tym, że czasami szczęście uśmiecha się do nas, kiedy się najmniej tego spodziewamy.
Duża dawka humoru, nostalgii, smutku i refleksji, ale i pełna ciepła oraz doskonałych dialogów powieść Anny Gavaldy doskonale sprzedała się we Francji, jak i w innych krajach. Autorka debiutowała zbiorem opowiadań "Chciałbym, aby ktoś gdzieś na mnie czekał", przyjętym gorąco przez krytyków, a kolejnymi powieściami udowodniła, że jest jedną z najciekawszych współczesnych pisarek. Można pisać prosto i pięknie o rzeczach niezwykłych i najważniejszych w życiu, w tym właśnie tkwi urok opowiedzianej historii, w której dla Camille: " Philibert, Franck i Paulette stali się najważniejszymi ludźmi w jej życiu i dopiero teraz, gdy siedziała na perskich poduszkach w XVIII dzielnicy, to do niej dotarło".