Czas idzie nieubłaganie naprzód, a wraz z nim zachodzi wiele zmian w otaczającym nas świecie. Wiedział o tym dobrze Tadeusz Różewicz i dlatego po latach napisał kolejną wersję sztuki, którą dla odróżnienia od tej pierwszej zatytułował "Kartoteka rozrzucona". Właśnie to dzieło wziął na swój warsztat Kazimierz Kutz. Reżyser osadził akcję dramatu we współczesności. Przed naszymi oczami ukazał moment tuż po tak ważnym przełomie ustrojowym. Wtedy jeszcze wiele było niejasności i nie wiadomo w którą stronę to wszystko pójdzie.

"Kartoteka" bardzo wyraźnie pokazywała świat pozbawiony wszelkiego sensu, bliski sennej wizji. Bohater przez cały czas zachowywał bierność i nie był zdolny do podjęcia jakiegokolwiek działania. Nawet upomnienia chóru starców na niewiele tu się zdały. Jednak jest reprezentantem tego pokolenia, które przeszło przez trudne doświadczenia II wojny światowej. Po tym wstrząsie nigdy się potrafili się otrząsnąć. Zostali bardzo wyraźnie okaleczeni i to nie pozwoliło im dobrze ułożyć sobie życia. Komunistyczna rzeczywistość w jeszcze większym stopniu pogłębiła ich upadek.

W "Kartotece rozrzuconej" poznajemy dalsze losy bohatera. Założył on rodzinę i nawet ma dorosłą wnuczkę. Jednak w rzeczywistości nie uzyskał żadnej stabilizacji. Jego świat wewnętrzny nadal jest pogruchotany i niespójny. Siłą rzeczy musiał brać udział w ważnych wydarzeniach z najnowszej historii. Jednak, w gruncie rzeczy pozostał bierny i niepewny. Świat wokół niego zmienił się zasadniczo. Podkreślił to reżyser na wiele sposobów miedzy innymi poprzez wprowadzenie bajecznych kolorów i obfitości przedmiotów. Ma się wrażenie, ze wszystko kręci się wokół spraw materialnych. Niezmienny jest tylko bohater.

"Kartoteka rozrzucona" w takim ujęciu reżysera wydaje się bardzo pesymistyczna w swej wymowie. Pod barwną teraźniejszością trudno dopatrzyć się jakichkolwiek wartości. Materialnemu bogactwu towarzyszy ubóstwo duchowe. Właśnie to wyeksponował Kazimierz Kutz w swoim przedstawieniu.