Balladę Mickiewicza od leśmianowskiej dzieli ponad sto lat, mimo to Romantyczność nie wydaje się przy Dziewczynie "przestarzała". Leśmian zajmując się "metafizyką", duchem, światem pozamaterialnym jakby dopełnia obraz Mickiewicza pokazując go z wielu stron.

Mickiewicz czerpie w swojej balladzie z ludowych wierzeń, przez co niejako zawęża krąg, w którym może występować świat pozamaterialny. Pisze o nim jako o najbliższym tylko ludziom prostym. U Leśmiana nie mamy już takiego wydzielenia. Bracia mogą być dowolnymi ludźmi, są każdym z nas; każdym, który szuka czegoś poza życiem doczesnym. Leśmianowskich bohaterów różni od Karusi jeszcze jedno - dziewczyna jest nękana niejako bezwolnie przez ducha kochanka. Bracia zaś jedynie słyszą jakiś płaczący głos, ale w odkrywaniu "muru od marzeń strony" wyborze kierują się własną wolą.

Ciekawe jest niepowodzenie obu prób "przejrzenia" marzeń. U Leśmiana w końcu bracia czy raczej ich młoty rozbijają mur, lecz za nim jest już tylko próżnia. W Romantyczności zaś duch widziany jest tylko przez obłąkaną dziewczynę i na nic nie zdają się "szkiełko i oko" mędrca. Zresztą sam autor tego wiersza pisze, że "czucie i wiara" tylko "silniej mówią", czyli nie są ostatecznym i pewnym narzędziem do zbadania zaświatów. Tym bardziej nie na miejscu wydają się młoty, którymi posługują się bracia. Może to właśnie przez nieodpowiedni dobór narzędzi - ich nieumiejętne wykorzystanie, walczenie ze światem marzeń - nie można się przedostać poza druga stronę muru?

"Czucie" nie zapewnia dziewczynie żadnej wiedzy poza tym, że zaświaty istnieją; próba zbadania marzeń za pomocą młotów jest z góry skazana na niepowodzenie i może, dlatego właśnie u Leśmiana w zakończeniu ballady pojawia się tylko próżnia - coś, co istnieje przez to, że tego nie ma, coś niezbadanego. Można to tylko poczuć i tyle… Ciekawa jest relacja między tą właśnie "próżnią" a zwykłym przeciętnym człowiekiem. U Mickiewicza nie tylko mędrzec wykpiwa dziewczynę, owszem on jest najbardziej pesymistycznie nastawiony do "dziwności", lecz i tłum miasteczka nie jest tylko przelęknioną gromadą - "Źle mnie w złych ludzi tłumie, Płaczę, a oni szydzą;/ Mówię, nikt nie rozumie; /Widzę, oni nie widzą!". I ludzie prości nie są więc za dobrze nastawieni do ducha i do samej Karusi jako tej "widzącej". I Leśmian dostrzega ludzką niechęć do nieznanego, może i trochę zrozumiałą, bo boimy się wszak tego, czego nie potrafimy pojąć. Ważne jednak, by jak pisze Leśmian nie stawiać pochopnych sądów, poeta pyta - "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie". Więc może młoty były próbą, ale i mimowolnej drwiny podjętą przez braci, może marzyło im się ze dzięki ich sile zbadają niematerialny świat, swoją siłą zdobędą upragniona wiedzę.

Obaj poeci pisząc więc o relacjach ludzi i duchów, świata materii i świata ducha, są mimo wszystko dość sceptycznie nastawieni na możliwość poznania tego drugiego. Owszem możemy dostrzegać jego istnienie, lecz nawet bezpośredni z nim kontakt (Karusia), chęć poznania (bracia) nie zapewniają wiedzy. Jedyne, co nam pozostaje to elementarna uczciwość wobec nienazwanego (co, jeśli byśmy próbowali przełożyć to na religię, świat boski bliskie byłoby agnostycyzmowi). Mickiewicz pisał "miej serce i patrzaj w serce" i to jedynie chyba pozostaje ludziom - "serce" w podchodzeniu do tajemnicy i brak "drwiny" z niej. Bo z drugiej strony świat, który by potrafił w pełni ogarnąć ludzki umysł, byłby chyba mało doskonały i dopiero wtedy pełny sprzeczności. A tak pozostaje tylko wierzyć, że "próżnia": nad, poza, obok nas ma jakiś sens, cel i tylko my nie możemy go jeszcze teraz rozpracować.