Młody Kordian, młody Cezary Baryka, ja również nie należę do starych. Trzy osoby żyjące w różnych światach, z tego jedna w prawdziwym. Różne epoki i różne charaktery. Różne światopoglądy i różny zasób wiedzy. Jednak wspólne jest jedno - wszyscy mamy problemy, choć oczywiście… różne.
Wydawać się może, że tak różnych postaci nie można mierzyć jedną miarą. Jednak konieczność dokonywania wyborów i podejmowania krytycznych nieraz decyzji łączy nas pod sztandarem młodości. Każdy młody człowiek podejmuje w krótkim okresie czasu wiele decyzji ważących na jego przyszłości. Jednocześnie wszyscy przezywamy swoje małe sukcesy i porażki, stawiamy czoło światu, ludziom i codzienności. Dwaj bohaterowie literaccy - Kordian i Cezary - charakteryzowali się także patriotyzmem. Nie wiem, czy można mnie określić mianem patrioty - to pojęcie jest w ostatnich latach używane głównie przez rozmaitych polityków, którzy mówiąc o patriotyzmie deprecjonują go. Jakie więc wspólne cechy, dążenia i metody można znaleźć w trzech młodych ludziach, spośród których każdego dzieli od poprzednika niemal sto lat? Warto się nad tym zastanowić, jednak najpierw poznajmy bohaterów z przeszłości.
"Kordian" to dramat Juliusza Słowackiego, pomyślany jako pierwsza część trylogii i ukończony w 1834 roku. Tytułowy bohater nosi imię Kordian, co znaczy "człowiek serca". Nomen omen - Kordian jest osobą emocjonalną i uczuciową, jak przystało zresztą na romantycznego bohatera. Pojawia się w utworze już jako młody chłopiec. Wraz z postępem treści dramatu czytelnik coraz lepiej go poznaje i zauważa zmiany, jakie stopniowo zachodzą w bohaterze. Jednak już od wczesnej młodości uczuciowość Kordiana jest wyjątkowo dojrzała i pozwala mu poważnie podchodzić do kwestii emocjonalnych. Z drugiej strony jednak nie jest w pełni gotów do zapanowania nad swoimi uczuciami - to raczej emocje kierują nim, nie on nimi. Brak w chłopcu także zdrowego rozsądku. Kordian bliski jest szaleństwa, jednak chroni go przed tym pomoc starego sługi - Grzegorza. To on właśnie wpaja młodemu Kordianowi zasady, którymi należy kierować się w kwestiach uczuciowych. Również Grzegorz uczy chłopca wielu rzeczy o życiu jako takim.
Młody Kordian stopniowo dorasta. Poznawanie siebie łączy się dodatkowo z poznawaniem świata - bohater wyrusza na podróż po Europie. To właśnie w trakcie podróży ma okazję porównać swoje ideały i marzenia z prawdziwym życiem. Konfrontacja ta nie wypada dobrze, co zresztą nie dziwi. Kordian doświadcza licznych rozczarowań. Dowiaduje się na przykład, że to nie żadna wyższa idea ma największy wpływ na świat. Ideą rządzącą światem jest pieniądz - nie znaczą wiele w stosunku do niego obyczaje, układy społeczne a nawet wzajemny ludzki szacunek. Celem większości ludzi jest jak najwięcej osiągnąć, jak najwięcej znaczyć, jak najwyżej zajść i jak najwięcej zarobić. Również literatura traci w oczach Kordiana swa wartość poznawczą - świat utworów literackich diametralnie różni się od rzeczywistości. To "Król Lear" Williama Szekspira daje Kordianowi możliwość dojścia do takiego wniosku.
Podróż po kontynencie zwróciła uwagę bohatera na dwie kwestie, niezwiązane z jego przemyśleniami egzystencjalnymi. Po pierwsze bohater dowiaduje się, jak widziany jest polski patriotyzm. Przeraża go stosunek papieża do sprawy zniewolenia Polski - dla świętego spokoju Namiestnik świętego Piotra radzi Polakom, by podporządkowali się władzy cara, ponieważ na walce tracą więcej, niż zyskują. Po drugie, Kordian przewartościowuje swoje poglądy na kwestię miłości. Tu z kolei przykładem jest Wioletta, w której Kordian się zakochał. Okazuje się jednak, że dla wybranki szczere uczucie nie ma najmniejszego znaczenia - znaczenie maja tylko pieniądze. To złoto jest ceną miłości, wierności i szczęścia. Po raz pierwszy Kordian przestaje wierzyć w idealną, "książkową" miłość.
Kordian dotarł wreszcie w miejsce szczególne dla Europy - szczyt Mont Blanc, najwyższej z europejskich gór. Tu właśnie odbywa się jego słynny monolog, w którym Kordian opisuje zmiany, jakie się w nim dokonały. Bohater stwierdza, że poznał prawdziwy cel życia i dawne mrzonki nie odwiodą go od podążania do tego celu. Celem tym jest wolność ojczyzny, a środkiem jego osiągnięcia - poświęcenie własnego życia. Uznaje, że w obliczu obojętności dawnych sojuszników Polski tylko zjednoczony i współpracujący naród zdolny jest wyzwolić swój kraj. Wyzwolić nie prośbą czy dyplomacją, ale krwią i sztyletem. Polska ma powstać nad trupem cara.
Gdy wrócił na ojczystą ziemię zaczął udzielać się w spisku. Jednak silniej stojący na ziemi konspiratorzy nie udzielili zamachowcowi poparcia ze strony organizacji. Kordian postanowił wówczas działać samotnie. Nie udaje mu się jednak dokonać czynu - powstrzymuje go strach i sumienie. W finałowej scenie Kordian stoi przed plutonem egzekucyjnym - nie wiadomo jednak, czy jego przeznaczeniem jest taka śmierć (w końcu miały powstać jeszcze dwie części historii).
Kordian jest rzeczywiście człowiekiem uczucia, a nie rozumu. Życie nie było dla niego zbyt łaskawe i nie szczędziło mu cierpień, jednak młodość nie uodporniła go na szok w kontakcie z realnym światem. Był idealistą, ale życie sprowadziło go na ziemię; kochał, ale jego miłość pozostała nieodwzajemniona; w końcu postanowił oswobodzić ojczyznę, lecz patrioci opuścili go. Chciał spełnić swoje marzenia, nie udało mu się to. Jednak próbował ze wszystkich sił, za co należy mu się uznanie.
"Przedwiośnie" to powieść Stefana Żeromskiego wydana w roku 1924 - równo 90 lat po "Kordianie". Jej bohaterem jest Cezary Baryka - Polak urodzony w Baku (dziś stolica Azerbejdżanu). Nigdy nie widział Polski, ale wychowany był w pełnej świadomości swego pochodzenia. Jego rodzina była kochająca i pozwalała mu na wiele, lecz Cezary zapoznał się również z prawdziwą rzeczywistością. Już takie dzieciństwo stawia go w innej pozycji początkowej, niż Kordiana. Gdy wybuchła Pierwsza Wojna Światowa, ojciec Cezarego powołany został do wojska. Tym samym zniknął jedyny człowiek, który mógł utrzymać w ryzach dorastającego chłopca. Przez pierwsze lata rodzina Baryków żyła jak dawniej, ciągle powołując się na autorytet nieobecnego ojca. To skończyło się jednak wraz z kolejnym wydarzeniem dziejowym - rewolucją bolszewicką. Jako człowiek w wieku charakteryzującym się ogromną podatnością na wpływy otoczenia, Cezary zaczyna wierzyć w rewolucję. Jednak Cezary nie od razu pojął zło, które niósł z sobą komunistyczny przewrót. W końcu "ukochana" rewolucja odbiera mu wszystko - pieniądze, pozycję, rodzinny dom, wreszcie matkę. Samotny wyrostek poczuł się samotny wśród "towarzyszy" i przypomniał sobie słowa matki, która sądziła, że takie działania, jak rewolucja, niczego dobrego nie przynoszą. Momentem kluczowym była jednak rzeź Ormian, którzy nie chcieli podporządkować się rewolucjonistom. Cezary widział na wozie zwłoki młodej Odmianki i postanowił, że nie będzie miał nic wspólnego z rewolucjonistami czy innymi mordercami. Wtedy dopiero Cezary zaczął dorastać - wcześniejsze, przyspieszone wejście w dorosłość i samodzielność w końcu nieszczególnie mu się udało. Szok w zetknięciu z rzeczywistością pojawił się jednak w życiu Cezarego nie raz - w obliczu rzezi, po dotarciu do Polski czy w Nawłoci.
Przyszedł czas na kolejny punkt zwrotny w życiu Cezarego. Po latach wrócił jego ojciec. Opowiadał o jakiejś "Polsce", która powstała na zachodzie i o swoich planach wyjazdu tam. Oczywiście ojciec chce, by syn mu towarzyszył. Cezary waha się - w końcu na zebraniach partyjnych komuniści wpajali mu, że Polska to kraj imperialistów i kapitalistów, którzy tylko czekają na możliwość zagarnięcia zdobyczy rewolucji. Obraz ten bardzo się różnił od tego, który przekazywał mu ojciec - Polski jako kraju wolności i szczęścia, w którym genialny wynalazca buduje domy ze szkła. Cezary wyruszył z ojcem w podróż do nowej - starej ojczyzny.
Podobnie, jak Kordian, Cezary również wyruszył w podróż. O ile jednak Kordian podróżował "po" Europie, to Cezary wyruszył "do" Polski - właśnie cel, jaki postawili sobie bohaterowie był diametralnie różny. Jednak i w przypadku Cezarego podróż dała możliwość przewartościowania niektórych poglądów oraz wyrobienia sobie nowych. Ojciec przedstawił mu wyczerpującą historię szklanych domów, ponieważ chciał zachęcić syna do dalszej podróży i dodać mu sił. Przekonywał tak skutecznie, że Cezary uwierzył nawet w szklane domy. Podczas podróży młodzieniec widział bandytyzm i bezprawie, jakie panowało pod płaszczykiem rewolucji. Widział także nieszczęście wszystkich tych, którym "nowy, wspaniały ustrój" miał zapewnić dobrobyt. W końcu pociąg przekroczył granicę - Cezary nigdy nie zapomni widoku ludzi klękających i ze łzami w oczach całujących ojczystą ziemię. Ojciec nie doczekał tej radości - umarł i został pochowany przy nasypie kolejowym. Dla Cezarego otworzył się nowy rozdział życia - życia w wolnej Polsce.
W Warszawie Cezary odnalazł Szymona Gajowca - dawnego znajomego matki, obecnie wysokiego urzędnika w ministerstwie skarbu. Ten pomaga młodemu człowiekowi znaleźć dach nad głową i zajęcie - studia medyczne. Nie dane jednak było Cezaremu długo studiować. Wkrótce wybuchła wojna polsko - bolszewicka i młody Baryka wraz z tysiącami młodych ludzi otrzymał powołanie do wojska. Cezary dzielnie walczył z dawnymi towarzyszami spod czerwonego sztandaru. Uratował życie Hipolitowi Wielosławskiemu - potomkowi bogatych ziemian. On to po demobilizacji zabiera Cezarego do Nawłoci i gości go jako najlepszego przyjaciela. Tu Cezary miał okazję doświadczyć tego wszystkiego, z czym walczył jako rewolucjonista - bogactwa, usługiwania, lenistwa bogatych i wysiłku biednych. Nie buntuje się jednak, lecz korzysta z daru losu. Poświęca czas flirtom - zwłaszcza z Laurą. Odrzuca go ona jednak, a Karolina, krewna gospodarza, zostaje otruta przez Wandę zazdrosną o Cezarego. Z romansów bohater wychodzi silniejszy, lecz zawiedziony. Po dokładnym poznaniu życia nawłockiego odradza się w nim również nieco poglądów rewolucyjnych.
Do Warszawy wrócił już inny Cezary - bardziej doświadczony życiowo i nie rzucający słów na wiatr. Zaczął pracować dla Gajowca oraz kontynuował naukę. Komunista Lulek starał się przeciągnąć go na stronę komunistów. Jednak na zebraniu partyjnym wdał się w ostrą dyskusje z członkami partii - w końcu żaden z nich nie widział rewolucji z tak bliska, jak Cezary. Chciał udowodnić im, ze są lepsze możliwości. W podobny sposób rozmawiał z Gajowcem - zarzucił mu między innymi niechęć do zreformowania kraju, brak odwagi w forsowaniu dobrych pomysłów na przekór przeciwnościom czy ogólną niezdolność do działania. Cezary sądzi, że aby Polska mogła rosnąć w siłę, potrzebna jest jakaś wielka, jednocząca naród idea. Widzimy tu, że Cezary dojrzał - ma już jasno określone poglądy i potrafi ich bronić. Nauczył się również wyrażać krytykę, ale krytykę konstruktywną, nie buntowniczą. Nauczył się także się postępować rozważnie i zdecydowanie.
Cezary lepiej przystosował się do świata, niż Kordian. Pozostał odważnym i czasem nieco samolubnym człowiekiem, lecz widział potrzebę konfrontowania swoich planów z rzeczywistością, nie tylko z marzeniami (jak zwykł czynić Kordian). Działania i poglądy Cezarego przysłużyły się krajowi z pewnością bardziej, niż Kordianowi zamach na cara. Jednak podobnie jak Kordian, Cezary nie znalazł szczęścia w miłości.
Cóż zatem mogę powiedzieć o sobie? Od najmłodszych lat uczeni jesteśmy o wartości miłości, przyjaźni czy rodziny (także w szkole). Jednak świat okazuje się inny - liczy się władza i majątek. "Pieniądze szczęścia nie dają" - tak naiwny pogląd może mieć tylko człowiek bardzo bogaty. To właśnie pieniądz obraca światem - jak dawno śpiewali w musicalu. Władza wynika z pieniądza i do pieniądza prowadzi - w końcu w Polsce i nie tylko "poseł" to przede wszystkim stanowisko i zarobek, później dopiero funkcja społeczna. Podobnie ma się sprawa patriotyzmu - czytamy o powstaniach i okupacji, ale mało kto pokazuje patriotyzm w tak prozaicznych działaniach jak uczciwe płacenie podatków czy nawet kasowanie biletów w autobusie. Owszem, mamy wolny kraj, lecz coraz więcej młodych wyjeżdża, bo na miejscu nie ma perspektyw na lepsze życie. Nie emigrujemy "z" kraju, nikt nas nie ściga, nikt nie zsyła na Syberię. Emigrujemy "do" - do miejsc, gdzie możemy żyć lepiej, wygodniej i… szczęśliwiej. Polska jest obecnie ulubionym tematem krytyki ze strony narodu - nie jest taka, jakiej byśmy chcieli, ale nikomu nie chce się czegokolwiek zmieniać. Oczywiście są ludzie kierujący się szczytnymi ideałami, lecz ich ideały giną stłamszone przez motłoch. Kochamy naszą ojczyznę, ale bez wzajemności. Kolejna kwestia to media - karmią młodych ludzi papką zamiast dać im kawałek solidnego kotleta (jak mawiał pewien członek mojej rodziny). Naczelnym problemem jest jednak brak alternatywy - można brać tylko to, co jest, bo próśb o cokolwiek innego nikt nie słucha.
Jesteśmy pierwszym pokoleniem wychowującym się w wolnej Rzeczpospolitej - nie ważne, trzeciej czy czwartej. Tu jesteśmy podobni Cezaremu - mamy pomysły, ale nie nadszedł jeszcze czas wcielenia ich w życie. Może dopiero nasze dzieci docenią fakt, że staraliśmy się robić cos coraz lepiej i ulepszać tym samym siebie i kraj. Może nas docenią.
My w końcu doceniliśmy Kordiana i Barykę.