Praca jest jednym z istotnych składników życia ludzi. Nie podejmują jej prawie wyłącznie ci, którzy nie są w stanie jej wykonywać, np. z powodów zdrowotnych. Zwykle kojarzy się ona z wysiłkiem fizycznym, postaciami górnika czy hutnika, ale przecież pracą jest również wysiłek umysłowy, trud, jaki podejmują nauczyciele, urzędnicy, artyści, itd., itp. Nic zatem dziwnego, że praca jako pewien problem, tudzież motyw literacki, jest podejmowana w literaturze nader często. Przyjrzyjmy się zatem sprawie z bliska.

Epoką literacką, która pracy i ludziom ją podejmującym poświęciła najwięcej uwagi, był, oczywiście, pozytywizm. Znakomitym potwierdzeniem tego twierdzenia jest powieść Bolesława Prusa zatytułowana "Lalka", której główny bohaterem jest człowiek, który doszedł do swego majątku głównie dzięki swej pracy.

Stanisław Wokulski jako młodzieniec pracował jako subiekt w sklepie, a równocześnie uczył się, nawet podjął studia na uniwersytecie. Gdy jednak wybuchło Powstanie Styczniowe, porzucił wszystko i zaciągnął się do oddziału powstańczego. Upadek tego zrywu narodowo - wyzwoleńczego skończył się dlań fatalnie, gdyż został zesłany na Syberię. Wróciwszy z Rosji ożenił się z wdową po swym starym pracodawcy, ale to małżeństwo nie dawało mu zbyt wielkiej satysfakcji. Po śmierci swej małżonki nasz bohater popadał w coraz większą apatię, z której wyrwało go dopiero uczucie, jakim zapłonął do Izabeli Łęckiej, młodej arystokratki, którą zauważył podczas jednego z przedstawień w teatrze. Zdaje jednak sobie sprawę, że jego pozycja społeczna jest zbyt niska, aby mógł się w ogóle zbliżyć do tej dziewczyny. Postanawia zatem zdobyć fortunę, wszakże pieniądze otwierają wszystkie drzwi. Udaje się do Bułgarii, gdzie zajmuje się handlem bronią. To dość ciężka i w dodatku niebezpieczna praca, ale nasz bohater jest na tyle zdeterminowany, że znosi wszystkie trudy i niedostatki ze spokojem. W końcu jako już bardzo majętny człowiek wraca do Warszawy. Szybko nawiązuje kontakt ze sferą arystokracji, szczególnie zaś z Tomaszem Łęckim, ojcem kobiety, którą kocha. Spółka, jaką z nim zawiązuje, jest właściwie przykrywką służącą naszemu bohaterowi do wspomożenia będącej w tragicznej sytuacji finansowej rodziny Łęckich. Wszystko to pozwala Wokulskiemu na przybliżenie się do przedmiotu swej adoracji, jednakże Izabela nie jest kobietą, która mogłaby pokochać takiego człowieka jak on. Można wręcz powiedzieć, iż gardzi ona naszym bohaterem, szczególnie zaś tym, iż para się on handlem, co więcej że w ogóle pracuje. Prawdziwi bowiem ludzie w rojeniach Izabeli nie pracują, oni są predestynowani do wyższych celów, które wykluczają podejmowanie przez nich jakichkolwiek prac zarobkowych. No cóż, zatem zostanie panią kupcową było dla niej wielkim dyshonorem, ale się poświęciła, wszakże ona i jej rodzina musieli coś jeść.

Wokulski był również człowiekiem, który potrafił nie tylko robić doskonałe interesy, ale także posiadał wielkie serce. Część swej fortuny przeznaczył na wspomożenie najbardziej potrzebujących. Przykładem mogą być tu dzieje Węgiełka i jego rodziny. Prus w "Lalce" wygłosił pochwałę pracy i to nie tylko tej wykonywanej rękami robotników, ale również tej podejmowanej przez kupców, bankierów oraz rzemieślników. Można powiedzieć, iż przeciwstawia on świat ludzi, którzy pracują, światu tych, którzy posiadają tytuły i, czasami, majątki, arystokratów, oceniając przy tym tych drugich niezbyt pozytywnie.

" Najważniejsza nagroda pracy - to, czym pozwala nam się stać". Trudząc się, pracując, otrzymuje gratyfikację w postaci pensji, ale czasami również w postaci wdzięczności ludzkiej i powszechnego szacunku, który otacza naszą osobę. Kimś takim bez wątpienia była Stasia Bozowska, główna bohaterka noweli Stefana Żeromskiego zatytułowanej "Siłaczka". Po skończeniu szkół wyjechała ona do małej wsi, w której podjęła pracę nauczycielki. Tak podpowiadała jej wrażliwość społeczna i przekonanie, iż należy coś z siebie dać innym. Chciała ona, aby prości chłopi umieli chociaż pisać i czytać, a nawet więcej jeśli się da, czego dowodem jest jej pisana w godzinach wolnych od zajęć ksiązka zatytułowana "Fizyka dla ludu". Stasia Bozowska pracowała ciężko w warunkach urągającym człowiekowi, nic zatem dziwnego, że wkrótce podupadła na zdrowiu i po długiej chorobie zmarła. Paweł Obarecki, jej dawny kochanek, przyjechawszy za późno do chorej, zastał jej ciało otoczone przez mieszkańców wsi, z których emanował niezwykły szacunek dla zmarłej, zarezerwowany zwykle dla postaci świętych.

Człowiekiem, który potrafił bez reszty poświęcić się swemu powołaniu, swej pracy, był również doktor Bernard Rieux z powieści Alberta Camusa zatytułowanej "Dżuma". To on pierwszy rozpoznaje chorobę, która zaczęła dziesiątkować mieszkańców Oranu, i to on pierwszy się jej niejako przeciwstawił. Lecząc chorych nie przejmował się specjalnie tym, iż sam może zostać zakażony. Wszakże w swojej opinii wykonywał on tylko obowiązek, do którego obligował go zarówno jego zawód, jak i po prostu człowieczeństwo. Nie miał przy tym wielkich złudzeń, iż będzie w stanie pomóc wszystkim potrzebującym, ale starał się o tym nie myśleć, gdyż to mogłoby spowodować, iż zacząłby wątpić w sens tego, co robi, a stąd już byłaby krótka droga do zaprzestania podejmowania jakichkolwiek wysiłków. Praca, którą Rieux wykonał w Oranie, może wzbudzać podziw, gdyż nie polegała ona wyłącznie na niesieniu pomocy innym, ale również na ukazaniu tego, iż w bezsensownym świecie, w którym żyjemy, tylko w drugim człowieku możemy odnaleźć potwierdzenie tego, iż warto ponosić trud egzystencji.

Bohaterem "Dżumy", który podobnie jak Rieux podejmuje trud niesienia pomocy potrzebującym, jest Jean Tarrou. Nie od razu jednak przyłączył się do krucjaty przeciw zarazie prowadzonej przez doktora. Początkowo stała z boku, ale w pewnym momencie przyłączył się do brygad sanitarnych, które pomagały zarażonym. Decydującym czynnikiem podjęcia przezeń takiej, a nie innej decyzji, była potrzeba ekspiacji za winy ojca, który skazywał ludzi na śmierć. Praca, jaka wykonuje, pozwala mu z jednej strony na zapomnienie o "hańbie domowej", z drugiej zaś, odnajduje on w niej sens swojego życia, wartość, wokół której może zbudować swe nowe życie. Niestety, gdy dżuma już zdawała się opuszcza Oran, Jean Tarrou zmarł jako jej jedna z ostatnich ofiar.

Zupełnie inny wymiar ma praca w książce Kazimierza Tymińskiego"Uspokoić sen", stanowiącej zapis jego wspomnień z pobytu w obozie koncentracyjnym. Stając przed bramą prowadzącą do obozu w Oświęcimiu mógł przeczytał na niej następujący napis "Arbeit macht frei" - "Praca czyni wolnym", chwile później esesman, który miał za zadanie "powitać" nowy transport więźniów, poinformował ich, że stąd jest tylko jedna droga wyjścia, mianowicie ta prowadząca przez komin krematorium, zadaniem zaś, jakie tutaj przed nim stoi, jeśli , oczywiście, chcą opóźnić datę ostatecznego opuszczenia obozu, jest praca, bardzo ciężka praca.

Cóż, w tych słowach esesmana i napisie na bramie obozu w Auschwitz wiele było zjadliwej ironii, czyż bowiem rzeczywiście praca w warunkach urągających człowiekowi, ponad jego siły, nie prowadziła rzeczywiście do wolności, czyli śmierci? Trudno sobie wyobrazić większe upodlenie wartości, jaką stanowi praca dla człowieka.

Na koniec niniejszej rozprawki chciałbym przytoczyć odpowiedzi moich rodziców na pytanie, z czym im się kojarzy słowo praca? Poza takimi, oczywistymi, skojarzeniami, jak wysiłek, trud, konieczność, satysfakcja, pojawiły się również różnego rodzaju slogany, które były na porządku dziennym w czasach PRL -u. Były to, m. in.: "Pracując dla kraju pracujesz dla siebie", "Praca jest miernikiem wartości człowieka", "praca jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela" (fragment konstytucji Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej) oraz rymowanka wpisywana do pamiętników "Ucz się i pracuj a dojdziesz do celu. Jak doszedł Mickiewicz tak dojdzie ich wielu". Cóż, bez wątpienia dowodzi to, iż obecnie żyjemy w rzeczywistości, która nie stawia tak na piedestale pracy, przynajmniej nie we warstwie werbalnej i wizualnej, raczej bowiem trudno znaleźć choćby w telewizji programy, nie mówiąc już, że reklamy, głoszące szacunek dla trudu człowieka, dla pracy , jaka wykonuje. W zamian są nam serwowane opowieści o życiu łatwym, prostym i przyjemnym, które czai się na wyciągnięcie ręki. "Mówisz i masz" zastąpiło "Robisz i masz". Nie sądzę, aby to było zbyt mądra zamiana, ale cóż, zobaczymy.