Miłość to silne uczucie skierowane do osoby płci niekoniecznie przeciwnej, przejawiające się między innymi potrzebą nieustannego z nią przebywania i ofiarowania jej tego, co najlepsze. Zazwyczaj miłości towarzyszy pociąg seksualny, jednak zjawiska tego występującego samoistnie nie należy z miłością utożsamiać. Naturalnie zdaję sobie sprawę, że dla każdego miłość jest czymś innym. Z pewnością miłości zawdzięczam swoje życie i to, że mogę teraz pisać to wypracowanie. Nie ulega wątpliwości, że miłość jest siłą, dzięki której istnieje życie. Co do słów Novalisa - chcę powiedzieć, że nie do końca się z nimi zgadzam. Myślę, że miłość może wyzwalać w nas olbrzymie pokłady sił duchowych, a więc dobra, prawdy, współczucia, jednak jest jeden warunek: musi to być miłość odwzajemniona, a zatem szczęśliwa. Na szczęście nigdy nie byłem nieszczęśliwie zakochany. Wiem jednak, że wiele osób doświadczyło tego rodzaju uczucia.

Spójrzmy na głównego bohatera "Cierpień młodego Wertera" Johanna Wolfganga Goethego, który jest do szaleństwa zakochany w Lotcie. Werter uwielbia patrzeć w jej oczy, dotykać jej dłoni. Lotta jest dla Wertera ucieleśnieniem miłości idealnej. Bohater darzy ją swoją wielką miłością, chociaż wie, że ma ona poślubić Alberta. Kiedy wraca Albert, Werter spotyka się z Lottą coraz rzadziej. Wszystkie miejsca, w których przebywali, kojarzą mu się z ukochaną. Werter cały czas o niej myśli, nawet kiedy podróżuje. Tak naprawdę jego podróże mają charakter ucieczek przed brutalną rzeczywistością. Kiedy z nich wraca, przychodzi do domu Alberta i Lotty. Jednak te spotkania coraz bardziej pogrążają go w smutku. Dzisiaj określilibyśmy jego stan mianem depresji. Zapewne jakiś psychiatra przepisałby mu prozac, po którym jego życie nabrałoby sensu i kolorów. Niestety nasz bohater wybrał samobójstwo.

Literatura nieraz udowodniła, że zdarzają się przypadki miłości destrukcyjnej, dezorganizującej życie. Pod tym względem rekordzistą jest romantyzm, w którym mnóstwo bohaterów kończyło swoje życie samobójstwem. Przypomnijmy sobie Kordiana czy Gustawa z czwartej części "Dziadów" Adama Mickiewicza. Bywało i tak, że bohaterowie celowo rezygnowali z miłości, aby poświęcić się dla ratowania ojczyzny. Takim bohaterem jest Konrad Wallenrod - tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. On i jego żona Aldona poświęcili swoje małżeństwo dla ratowania ojczyzny. To jedna z najbardziej tragicznych miłości w literaturze polskiej. Na szczęście nie wszyscy romantycy uśmiercali swoich bohaterów, wieńcząc ich życie samobójstwem. W literaturze romantycznej nie brakuje szczęśliwych miłości. Przykładem może być związek Tadeusza i Zosi. Łączące ich uczucie zapoczątkowało nową epokę, gdyż obaliło feudalizm.

Warto przyjrzeć się miłości Stanisława Wokulskiego do Izabeli Łęckiej. Z pewnością nie była to szczęśliwa miłość, skoro tylko Wokulski kochał Izabelę. Mimo różnic klasowych postanowił starać się o jej rękę. Dla tej zimnej i wyrachowanej kobiety potrafił zdobyć się na wszystko: zwiększył swoje dochody, spłacił długi jej ojca, nauczył się języka angielskiego. A zatem Wokulski jest przykładem, który potwierdza stwierdzenie Novalisa, gdyż miłość wyzwoliła w nim ogromną energię, dzięki której udało mu się wiele osiągnąć. Niestety najważniejszy cel nie został zdobyty. Mówi się, że Wokulski to w połowie romantyk ("On się już nie kocha, ale uwielbia ją, modli się, popadł by przed nią na twarz".), a w połowie pozytywista ("Człowiek czynu, który, co mu przyszło do głowy czy do serca, wykonywał natychmiast".).

Jest jeszcze jeden rodzaj miłości, która polega przede wszystkim na wierze. Mam na myśli miłość do Boga. Ten typ miłości był niezwykle popularny w czasach średniowiecza. Kto z nas nie słyszał o świętym Aleksym czy o świętym Szymonie Słupniku? Zgoła odmienną postawą charakteryzował się święty Franciszek z Asyżu. Jego czyny wynikały z głębokiej miłości do ludzi i świata. Święty Franciszek miał dar przemawiania nie tylko do ludzi, ale także do innych żywych stworzeń. Jestem pełen podziwu dla jego postawy, ponieważ pochodził z zamożnego rodu, a jednak wybrał życie w ubóstwie.

Mimo że obecnie jestem zakochany, wiem o miłości niezbyt wiele. W każdym razie na pewno nie staram się naśladować Wertera ani żadnego ze średniowiecznych ascetów. Miłość, którą przeżywam, wyzwala we mnie pokłady energii i optymizmu. Ludzie mówią, że miłość w klasie maturalnej to nie jest dobry pomysł. Jak jednak nie ulec jej czarowi? Uczucie, którym darzę moją dziewczynę, sprawia, że zasypiam i budzę się szczęśliwy każdego dnia. Jeśli nawet los by nas kiedyś rozłączył, na pewno nie powtórzę błędów Wertera, Giaura czy Gustawa. Sądzę, że rozstaniemy się w przyjaznej atmosferze. Moja miłość uświadomiła mi, że wszystko jest proste, jeśli się kogoś kocha. A energią, którą we mnie wlała, mógłbym obdarować niejednego człowieka. Na zakończenie zacytuję słowa Ericha Marii Remarque'a: "Miłość to nie staw, w którym można zawsze znaleźć swoje odbicie. Miłość ma przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice, skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko".