Dwie postaci tworzące zrąb wątku miłosnego "Lalki"- Stanisław Wokulski i Izabela Łęcka żyją w zupełnie innych światach. Nawet gdy spotykają się, rozmawiają ze sobą, czytelnik ma wrażenie, że kontakt między nimi jest pozorny, nieprawdziwy, a tworzona na siłę przez Wokulskiego więź- sztuczna. Obie te postaci na żadnej z płaszczyzn nie mogą się spotkać, porozumieć, sprawiając wrażenie ciągłego rozmijania. Takie wrażenie pogłębia jeszcze finał powieści, w której zaręczony wreszcie z Izabelą Wokulski porzuca ją i odchodzi w nieznane. Tak naprawdę jednak, owo wzajemne niezrozumienie, rozpad komunikacji i współistnienia ludzi odbywa się w "Lalce" na wielu płaszczyznach. Cały świat okazuje się wielowymiarową układanką, której poszczególne płaszczyzny nie chcą się ze sobą połączyć w spójną całość. Mamy więc rozpad warstw społecznych, ich zewnętrzne i wewnętrzne skonfliktowanie, mamy zawieszoną komunikację między Żydami, Polakami i Niemcami, którzy nie potrafią współpracować skupiając się na wzajemnej niechęci i oskarżeniach. Mamy zamkniętą na zewnątrz arystokrację i nie zauważanych przez nikogo miejskich nędzarzy, których los nikogo nie obchodzi. Nawet w rozmowach okazuje się, że ludzie mówią jakby różnymi językami, mówiąc naprzemiennie, ale tak naprawdę nie do siebie nawzajem. Taki obraz obserwujemy na przykład w rozmowach pani Stawskiej i Stanisława Wokulskiego. Ona jest mu bardzo przychylna, z czasem uświadamia sobie swoje uczucie do bogatego kupca, jednak, mimo tego, że Wokulski lubi jej towarzystwo, nie potrafi wzbudzić w nim uczucia. Ona- nieustannie opowiada mu wesołe, miejskie plotki, wydarzenia codziennego dnia, codzienne problemy i sprawy, on zaś wtrąca z rzadka głębokie, metaforyczne zdania, kierując uwagę czytelnika w stronę absolutu. Przyziemność i uniwersalne ujęcie ludzkiego bytu u tych dwóch postaci nie może się ze sobą spotkać, nie może zaistnieć między nimi prawdziwy kontakt. Wokulski swoimi metaforami, parabolami analizuje sprawy ludzkiego bytu, Stawska- swoimi opowiastkami obejmuje tylko wycinek jednego dnia. Ona opowiada o sklepie, on widzi życie człowieka, który niczym ćma lgnie do ciepła i światła. I człowiek i ćma mogą spłonąć w ogniu, jednak tylko człowiekowi dany jest rozum i rozsądek, które w porę mogą skłonić go do odwrotu. Wokulski sam stwierdza, że ludzie we współczesnym mu świecie tak naprawdę ciągle się rozmijają. Przedstawieniu tego problemu służy przytoczona przez Wokulskiego parabola o dwóch przyjaciołach. Stęsknieni za swoim towarzystwem postanowili się odwiedzić. Pech chciał, że nie poinformowali siebie nawzajem i jednocześnie ruszyli do siebie nawzajem. Po dotarciu do celu, oczywiście każdy z nich zastał zamknięte na cztery spusty drzwi. Co więcej, po jakimś czasie okazało się, że nawet podczas podróży ich ścieżki mogły się przeciąć, bo obaj zatrzymali się w czasie podróży w jednym hotelu w połowie drogi. Spali nawet w sąsiadujących ze sobą pokojach. Nie dane im jednak było się wtedy spotkać. Wokulski nazywa to "żartem" jaki los czyni sobie z ludzi. Tej prawdy o ludziach Stawska nie rozumie, mając nadzieję na związek ze Stanisławem. Jego myśli, skierowane były jednak zupełnie gdzie indziej, w kierunku Izabeli. Opowieść o ćmie tak naprawdę tyczy się jego samego, o przyjaciołach- jego związku a arystokratką. Wokulski czuł, że jeśli w porę się nie opamięta, może niczym ćma zginąć w płomieniu niszczącego go od wewnątrz uczucia. Ciągle jednak nie chce zrezygnować z drogi w kierunku ognia, ciągle ma nadzieję, że jego ciepło i światło go ogrzeje a nie zabije. Drugim jego lękiem było "rozminięcie" się z ukochaną w tym sensie, że w momencie, gdy on z niej zrezygnuje, ona, być może po latach, zrozumie wreszcie, że tak naprawdę nie szukała wcielenia bohatera francuskich romansów, ale właśnie kogoś takiego jak Wokulski- kochającego szczerze i bezwarunkowo, wiernego męża, mogącego być prawdziwą podporą. Wtedy jednak może już być za późno. Takie przypuszczenia wpisują się w pogląd Wokulskiego, że ludzie są tylko igraszką w rękach ślepego losu. Od tego momentu zaczyna nieco inaczej patrzeć na swoje uczucie do Izabeli i na samą kobietę. Podobny, pesymistyczny obraz ludzkości powtórzony jest również w scenie, w której Rzecki bawi się nakręcanymi lalkami. Według starego subiekta ludzie są jak nakręcane kukiełki, które niby się ruszają, niby żyją, a wykonują jedynie ograniczone ruchy, które chciał im nadać konstruktor, które nie mogą zrobić tego co chcą, iść gdzie chcą, a ich życie ogranicza czas, jaki daje im nakręcona sprężyna.
Jak już było powiedziane wcześniej, rozmijanie się, brak płaszczyzny komunikacji i porozumienia dotyczy także innych postaci, a nawet całych społecznych warstw. Nie mogą porozumieć się romantyczny Rzecki z pozytywistycznym Wokulskim. Przyjaciele zaczynają dążyć do odmiennych priorytetów, wartości nie do pogodzenia. Rzecki rozmyśla o zdjęciu z ojczyzny kajdan, Wokulski o założeniu małżeńskich więzów. Rozziew uczuciowy, psychologiczny następuje między Stawską a Wokulskim oraz Wokulskim a Izabelą. Niemożliwa jest także komunikacja, spotkanie między społecznymi sferami. Granicę i barierę nie do przebicia ustawia pogarda arystokracji do innych warstw, wszelką komunikację i porozumienie blokuje wielki głaz niczym z zasławskiej studni- ciągle żywe pojęcie mezaliansu. W tym świetle "Lalka" staje się nie tylko powieścią-panoramą polskiego społeczeństwa, nie tylko historią miłości, ale wielkim traktatem o ludzkiej samotności, o braku porozumienia i płaszczyzny wzajemnego kontaktu. Człowiek wysyła sygnał w kierunku innych ludzi, ale spotyka się z ciszą, jego głos odbija się od stojących między ludźmi barierami- psychologicznymi, obyczajowymi, społecznymi.