Wydana w 1890 roku, a wcześniej (lata 1887-89) ukazująca się w "Kurierze Codziennym "Lalka" to dojrzała powieść realistyczna. Zgodnie z założeniami kierunku, Prus ukazał w niej panoramę ówczesnej Warszawy, zdiagnozował choroby polskiego społeczeństwa, a przede wszystkim ukazał zawiedzione nadzieje swoich bohaterów. Swoje również. Bo chociaż w powieści nie brak subtelnego humoru, jej wymowa jest smutna, prawdziwa.

"Lalka" to powieść o trzech pokoleniach polskich idealistów. Najstarszym jest zagorzały bonapartysta - subiekt Ignacy Rzecki, średnim- kupiec, były uczony i powstaniec Stanisław Wokulski, a najmłodszym -badacz i naukowiec Julian Ochocki.

Wszyscy doświadczyli utraty swoich ideałów.

Rzecki to przede wszystkim idealista polityczny, do końca wierzy w odrodzenie idei Napoleona. Bonaparte to dla niego wzór polityka i człowieka.

Tymczasem polityka, którą pasjonuje się przez całe życie, pod koniec przynosi mu same rozczarowania. W pamiętniku pisze stary subiekt o groźbie wojny, o sojuszu Rosji i Turcji przeciwko Niemcom, Austrii i Anglii.

Rzecki idealizuje również przyjaźń i miłość. Ogromnym zawodem jest dla niego dramat Wokulskiego, którego darzy tak oddaną przyjaźnią. Wyrzuca sobie, że nie udała mu się próba połączenia ukochanego Stacha i kobiety-anioła, czyli pani Stawskiej.

Jako człowiek uczciwy, szlachetny, sprawiedliwy - głęboko przeżywa ówczesną sytuację w Polsce, z przerażeniem obserwuje chociażby dyskryminację Żydów:

"W ogóle, może od roku , uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć, nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci co niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolność, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwa".

Ten, który tak kochał swoją pracę, nigdy nawet nie opuścił Warszawy i sklepu, w sklepie Szlangbauma jest śledzony przez subiektów. Podejrzenie go o kradzież jest bardzo krzywdzące. Umiera samotnie, oczekując na dobre wieści o Wokulskim. Pochylający się nad jego ciałem Ochocki znajduje list Węgiełka ze słowami: "Non omnis moriar".

Życie Wokulskiego - głównego bohatera powieści to bezustanne pasmo upokorzeń i walki. Poznajemy go jako młodego subiekta u Hopfera. Przygotowuje się wówczas do studiów w Szkole Głównej. Robi pierwsze wynalazki, interesuje się naukami ścisłymi. Jako student udziela korepetycji. Przerywa jednak naukę, bierze udział w powstaniu styczniowym, za co zostaje zesłany na Syberię. Tam - paradoksalnie - robi naukowe odkrycia, badania, otrzymuje nagrody, wyróżnienia. A po powrocie do kraju - doświadcza jedynie upokorzeń i osamotnienia. Rzecki pisze w swoim pamiętniku: "Upracował się chłopak gdzieś na starym mieście i przez pół roku żył ze swej gotówki, kupując za nią dużo książek, ale mało jedzenia. Wydawszy pieniądze począł szukać roboty, i wtedy - trafiła się rzecz dziwna. Kupcy nie dali mu roboty, gdyż był uczonym, a uczeni nie dali mu także, ponieważ był eks-subiektem". To odrzucenie i niedocenianie towarzyszy mu zresztą przez całe życie. Prus ukazuje w ten sposób, jak w społeczeństwie polskim marnują się wybitne jednostki. Jest to problem wciąż aktualny.

Po ślubie z bogatą wdową Małgorzatą Mincel Wokulski żyje dostatnio, ale z poczuciem przegranej - odrzucił pracę naukową, otoczenie złośliwie komentuje jego wybór. Po śmierci żony, bohater wyznaje Rzeckiemu, że "dławił go chleb Minclów". Jako 43-letni wdowiec powraca na chwilę do książek. A po powrocie z teatru - przewartościowuje swoje życie. Odnalazł nową ideę: romantyczną miłość. Dla kobiety, którą widział na przedstawieniu zdobywa majątek, zostaje kupcem, przemysłowcem. Wszystko to, by zdobyć rękę i serce pięknej arystokratki Izabeli Łęckiej.

Spotyka go wówczas kolejny, największy zawód - wybranka okazuje się kobietą niezdolną do prawdziwej miłości, niegodną szlachetnego uczucia bohatera. Wychowana w innym świecie - kocha się w rzeźbie Apollina, włoskim artyście Rossim, ale nie umie kochać zwyczajnie, naprawdę.

I tu przejawia się dramat Łęckiej. Dążąc do miłości idealnej, dostrzega ona, że odnaleźć ją może tylko w literaturze, sztuce.

W życiu przyjmuje ona bardziej prozaiczną formę:

"Miłość bowiem, nie ta szalona, o jakiej marzą poeci, ale prawdziwe chrześcijańska, zjawia się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza, ażeby żona umiała pięknie prezentować się w domu, a mąż z powagą asystować jej w świecie". Łęcka dochodzi nawet do wniosku, że "nie ma szczęścia w małżeństwach".

Taka kobieta nie mogła uszczęśliwić Wokulskiego, również on nie mógł sprostać jej "skali wymagań". Nie był arystokratą, artystą, urodą i temperamentem nie przypominał kochanków popularnych romansów.

Dlatego bohater skazany jest na miłosny dramat. Dowiaduje się o zdradzie narzeczonej, o jej romansie z cynicznym kuzynem Starskim. Wysiada z pociągu i pod Skierniewicami próbuje popełnić samobójstwo. Ratuje go dróżnik, brat furmana Wysockiego. Wokulski sprzedaje Szlangbaumowi sklep, a jego dalsze losy są nieznane. Może wyjechał w podróż dookoła świata, może pojechał do Paryża i pracuje z profesorem Geistem nad wynalezieniem metalu lżejszego od powietrza, a może zginął w ruinach zasławskiego zamku?

Jedno jest pewne - poniósł życiową klęskę. I jako uczony, i jako kochanek - dokonywał niewłaściwych wyborów. Dramat przyjaciela bardzo przeżył Ignacy Rzecki. Wokulski zbyt chłodno traktował oddanego subiekta i najbliższą mu osobę.

Pierwowzorem postaci młodego scjentysty Ochockiego był Julian Ochorowicz.

Młody idealista wierzy w potęgę nauki i nieograniczone możliwości ludzkiego rozumu. Mimo młodego wieku dokonał wielu ważnych odkryć, zrobił doktorat, a jednak wciąż ma poczucie niespełnienia, marnowania czasu.

Nie znajduje wsparcia i zrozumienia u arystokratów, spośród których się wywodzi. Oni nie rozumieją potrzeby pracy. Ochocki pragnie dokonać epokowego odkrycia: "Oszaleję, albo przypnę ludzkości skrzydła". Zawiedziony jest krótkością życia (obawia się, że nie wystarczy mu czasu do badań) i niekorzystną, niesprzyjającą nauce sytuacją społeczno-gospodarczą w kraju.

Zawiedzenia doświadczają również inni bohaterowie "Lalki".

Pani Meliton, która pomagała zdobyć Wokulskiemu miłość Łęckiej "przeszła twardą szkołę życia". W młodości wierzyła w ideały. Chciała doświadczyć głębokiej miłości, szczęśliwie wyjść za mąż. "Była dobra i ładna, lecz za mąż nie wyszła". Jako młoda, oddana swej pracy nauczycielka nie zdobyła "miłości pupilków i szacunku ich rodziców". Uczniowie jej dokuczali, a ich rodzice - drwili z jej posłannictwa.

Poślubiła "podstarzałego generała Melitona", który okazał się pijakiem i awanturnikiem. Po śmierci męża, kupiła więc psa. "Istotnie, był wdzięczny dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej".

Życiowe zgryzoty doprowadziły ją do choroby. Zawiedziona kobieta, po wyjściu ze szpitala, zmieniła soje życie: "Nie była już nauczycielką, ale rekomendowała nauczycielki, nie myślała o zamążpójściu, ale swatała młode pary". Stała się cyniczna, nie miała już marzeń, nie ulegała złudzeniom.

Życiowy zawód spotkał nawet ubogą kuzynkę łęckich, pannę Florentynę. Oburzonej Izabeli, zainteresowanie arystokracji osobą Wokulskiego wytłumaczyła następująco:

"- Znam to. Bohater sezonu. W zimie był takim pan Kazimierz, a przed kilkunastu laty nawet...ja".

Poczucie zawiedzenia mają w "Lalce" wszyscy szlachetni bohaterowie: studenci, którzy na co dzień zmagają się z ubóstwem, biedacy, którzy chcieliby pracować i móc utrzymać rodziny, np. Wysocki, samotnie wychowująca Helusię Stawska.

Racje powyższych bohaterów są słuszne i wyraźne, lecz najwymowniejszy jest zawód Prusa. Sąd nad chorym społeczeństwem, prawda o krzywdzeniu wartościowych jednostek (Wokulski), o nędzy ludzi (Wysocki, mieszkańcy Powiśla), o dyskryminacji Żydów to najlepszy tego dowód. Pisarz zmuszony był przyznać, że w ówczesnej Polsce (bez przeprowadzenia reform) nie sposób realizować założeń pracy organicznej czy scjentyzmu.