Wielu autorów powieści kryminalnych, twórców filmów zajmowało się problematyką tzw. zbrodni doskonałej. Było to swego rodzaju mottem, czy refrenem, przyświecającym ich twórczości. Czym jest owa "zbrodnia doskonała"? To starannie zaplanowana, wykalkulowana zbrodnia, może nawet bez motywu, nie od wykrycia, doskonała. Czy jednak można w ogóle mówić o czymś takim. Czy pojęcie "zbrodni doskonałej" nie jest puste albo wewnętrznie sprzeczne? W zbrodni bowiem zawsze coś pójdzie nie tak, jak zbrodniarz chciał, o czymś zapomni lub czegoś nie zauważy. Z punktu widzenia bezpieczeństwa społecznego trzeba powiedzieć, iż dobrze się dzieje, że zbrodniarz popełnia błędy, oczywiście zakładając że najlepiej by było gdyby żadne zbrodnie nie miały miejsca. Chciałbym skoncentrować się na konkretnej osobie - Rodinie Raskolnikowie - głównym bohaterze powieści "Zbrodnia i kara" wielkiego rosyjskiego pisarza Fiodora Dostojewskiego

Czy zwyczajny, przeciętny student prawa może być okrutnym mordercą ? Czy może on stać się zabójcą tak nagle? Raskolnikow był człowiekiem raczej biednym, choć bardzo inteligentnym, dawał korepetycje, prowadził w miarę normalne studenckie życie. Na pewno nie był to ktoś, kogo można by podejrzewać o skłonności mordercze. Pomimo tego młody mężczyzna dopuścił się morderstwa, zabił starą kobietę, która zarabiała na lichwie i była dosyć majętną. Po prostu któregoś dnia wziął siekierę, poszedł do niej do mieszkania i … wykonał swój zbrodniczy zamiar, zabijając kobietę na miejscu. Dlaczego tak uczynił, jakie motywy skłoniły go do wykonania tak drastycznego i nieludzkiego przecież czynu? W celu odpowiedzi na to pytanie trzeba cofnąć się wraz z Fiodorem Dostojewskim do wcześniejszych fragmentów jego powieści.

Rodion Raskolnikow wychowywany był w domu raczej niezamożnym. Pomimo tego udało mu się wyjechać na studia. Matka bohatera wysyłała mu pewną ilość pieniędzy na szkołę oraz na przyzwoite życie. Pragnęła dla syna jak najlepiej, nie chciała aby brakowało mu na podstawowe potrzeby, choć bogatą nie była i nie mogła dać mu dużo. Jednak pieniądze mają to do siebie, iż zawsze ich brakuje, podobnie było z rodziną Raskolnikowa i samym chłopakiem. Dlatego studiował przekonany o konieczności zadbania o własne finanse i zapewnienia sobie w miarę dostatniego życia nie licząc na wsparcie z domu rodzinnego. Miał jeszcze ukochaną siostrę - guwernantkę. Nierzadko spotykała się w pracy z różnego rodzaju przykrościami i impertynencjami. Dziś zapewne powiedzielibyśmy, iż była ofiarą mobbingu oraz molestowana seksualnego ze strony pracodawcy. Guwernantka chociaż powszechnie szanowana nie zarabiała dużych pieniędzy. Można jej rolę porównać w pewnej mierze do dzisiejszego nauczyciela. Świadomość braku pieniędzy u siebie i swej kochanej siostry dojmująco przytłaczała Raskolnikowa, nie pozwalała spokojnie żyć. Młody mężczyzna więc gorączkowo zastanawiał się co należy zrobić, by poprawić standard życia własny oraz swej rodziny. Chroniczny brak pieniędzy dyskredytował go w oczach innych, zrównywał z tzw. elementem miejski, włóczącym się po mieście za łatwym i szybkim groszem. Raskolnikow był niezmiernie wrażliwym młodzieńcem, innym od swych kolegów oraz znajomych. Wiedzę pochłaniał bardzo szybko, był bardzo zdolny i inteligentny. Przeżywana bieda upokarzała go, zadręczała, świat wydawał mu się wyjątkowo niesprawiedliwy i podły. Mężczyzna rozmyślał całymi godzinami nad istotą świata i jego urządzeniem. Wówczas nic nie jadł, tylko leżał oraz rozważał, wpadając w pewnego rodzaju trans.

W taki właśnie stan popadł tuż przed dokonaniem ohydnej zbrodni. Brak pieniędzy jak motyw przewodni kołatał się po jego udręczonej do granic możliwości głowie. Z drugiej strony jednak, student doskonale wiedział, iż jego warunki materialne znowu nie tak bardzo odbiegały od setek podobnych mu kolegów czy koleżanek w tamtym czasie. Raskolnikow jednak nie chciał być jak inni, pragnął wyzwolić się od tej przeklętej biedy raz na zawsze i co najważniejsze - nie chciał czekać aż jego los poprawi się w bliżej nie sprecyzowanej przyszłości. Brzydził się własnym życiem, ciemnością skromnego pokoiku, w którym mieszkał, szarością ubrań. Czuł, iż brakowało mu światła słonecznego, świeżego powietrza, które rozpędziłyby mrok i zaduch jego życia. Chciał słońc natychmiast, od razu. Uważał, iż tylko wtedy mógłby normalnie pracować i żyć. Pragnął również aby jego siostra Dunia wyszła za dobrego i porządnego człowieka i on pragnął jej w tym pomóc. Miał więc konkretne plany i zamierzenia. Wszystko rozbijało się więc, jak to zwykle w takich wypadkach o pieniądze Mógł oczywiście dawać korepetycje, tylko, że zarobek z tego był mizerny. I jak długo musiałby ich udzielać, aby zgromadzić potrzebne mu od zaraz fundusze? Długa perspektywa przerażała Raskolnikowa, a on nie mógł już dłużej czekać. Koniecznie pragnął swego słońca szybciej. Nie oznaczało to bynajmniej, iż Rodion był leniwy, tylko świadomość zbyt odległego celu zabijała w nim energię i chęć do życia. Czuł więc, iż na dobre ugrzązł w bagnie swego życia i tylko n natychmiastowa zmiana może go wyzwolić. Miało nią być szybkie i łatwe zdobycie potrzebnych i niezbędnych wręcz pieniędzy.

Raskolnikow był studentem prawa, które studiował bardzo wnikliwie i z wielkim zainteresowaniem. Umiał analitycznie rozważać problemy, pisać i mówić niezwykle jak na jego młody wiek dojrzale i oryginalnie.

Pisał interesujące artykuły do gazet. Jako student prawa wypowiadał się o zabijaniu. Pisał o ludziach wybitnych w historii, zawdzięczających swą popularność i nieśmiertelną sławę właśnie temu, iż nie cofali się przed zabijaniem. Warto wymienić wśród nich chociażby wielkiego dowódcę wojskowego Napoleona Bonaparte. Raskolnikow stworzył teorię, mówiącą, iż niektórzy mają prawo dysponować życiem innych ludzi, mogą ich uśmiercać, jeżeli tego wymaga konieczność dziejów, dobro państwa itp. Wybrane jednostki otrzymały więc szczególnego rodzaju przywileje, które mają im służyć pomocą w dalekosiężnych planach, niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Niestety, Raskolnikow sam siebie uznał za takiego "wybrańca bogów", mającego prawo zabijać ze względu na szczytny cel, który stoi przed nim. Tymi celami były: spokojne studia i własny rozwój, pomoc dla matki i siostry. Dla tak sprecyzowanych pragnień młody mężczyzna uznał, iż ma prawo zabić… .

Po długiej batalii, stoczonej z własnymi myślami - Raskolnikow zdecydował się na działanie i wcielenie w życie swych zbrodniczych przecież zamiarów. Wstał więc z kanapy, na której spędził długie godziny, wziął siekierę i poszedł do mieszkania pod pazuchę włożył siekierę, skierował swe kroki w stronę mieszkania starszej kobiety. Szedł w przekonaniu, że to jedyne wyjście dla niego, że musi wykonać zadanie, które przed sobą postawił. . Jednocześnie jednak był jak pod wpływem środków odurzających czy narkotyków, towarzyszyło mu dziwne otępienie, amok. Niedługo dokonał tego, co zamierzał, siekiera była czerwona od krwi, sam Raskolnikow miał również czerwone ręce. Zabił jednak nie jedną osobę, ale dwie. Oprócz lichwiarki Alony, zamordował również młodszą kobietę - Lizawietę, która weszła do mieszkania w nieodpowiednim czasie. Raskolnikow spanikował i również ją zabił. Po morderstwach serce Rodiona biło jak oszalałe, powoli docierało do niego, co zrobił. Choć głęboko wstrząśnięty postanowił dokończyć dzieł i zabrać pieniądze i kosztowności, które odmienią jego życie. Jednak strach nie pozwolił działać racjonalnie, Raskolnikow stracił do reszty zimną krew, wziął kilka błyskotek a następnie uciekł z mieszkania. Szedł niemal jak pijak, tracąc prawie wydawało zmysły. Pod jakimś głazem ukrył zdobycz. Nie pragnął ich oglądać, a upragnione szczęście było równie daleko jak przed zbrodnią. Wiedział już, iż marzenia o pięknym życiu to tylko ułuda, a nawet …koszmar. W końcu dotarł do swego mieszkania. Wiedział, iż przekroczył granicę, której przekraczać nie wolno.

Jeśli kiedyś sądził, iż jest zdolny do wyrachowanego morderstwa, o którym potem szybko zapomni bez wyrzutów sumienia - zrozumiał, że się mylił. Po fakcie dopiero dotarło do niego, iż cała teoria o zabijaniu dla wyższych celów może i jest właściwa, ale… przeznaczona dla takich jak Napoleon Bonaparte, a nie student prawa Rodion Raskolnikow. Wyrzuty sumienia niemiłosiernie go męczyły, obrazy zbrodni przechodziły mu nieustannie przed oczyma. Postanowił nic nikomu nie mówić Jego życie stał się strasznym koszmarem. Kosztowności nawet nie sprzedał, więc jego życie w żaden sposób materialnie się nie poprawiło.

Na drodze swojego życia spotkał dziewczynę - Sonię, która przywróciła mu sens życia. Doradziła Raskolnikowowi, aby przyznał się do zbrodni oraz przyjął na siebie słuszną karę za to, co uczynił. Uświadomiła mu, iż jeżeli się na to nie zdecyduje - psychicznie się wykończy. Ostatecznie Rodion Raskolnikow został ukarany zesłaniem na katorgę. Dziewczyna postanowiła udać się tam razem z ukochanym mężczyzną. Każdy zbrodniarz musi ponieść karę, niezależnie czy jest to więzienie, zesłanie, czy wyrzuty sumienia, mogące być dla człowieka prawdziwą gehenną, kiedy nie pozwalają spać, jeść, myśleć… . Jeśli była wina - musi być i kara zdaje się mówić Fiodor Dostojewski w swym ponadczasowym dziele. Jeśli Raskolnikow odbędzie karę - może zacząć swe życie od nowa, już bez koszmarów nocnych i dręczącego poczucia winy.

Długi był więc szereg przyczyn, który doprowadził Raskolnikowa do zbrodni. Pragnął uczynić swe życie lepszym, bardziej słonecznym. Nie potrafił spokojnie pogodzić się z ubóstwem matki i siostry. Chciał także postawić się w rzędzie wybranych, roszczących sobie prawo do specjalnych przywilejów i prerogatyw. Boleśnie zweryfikował na sobie samym własną teorię. Może się wydać paradoksalnym, iż zamordował ponieważ jego wrażliwa natura nie pozwalała mu spokojnie egzystować w mało przyjaznym świecie. Dokonał morderstwa, czegoś bardzo złego, ale uświadomił sobie, że jeśli nie odpokutuje za ten czyn - już nigdy nie zazna spokoju w swoim życiu. Znalazł także bratnią duszę, która mogła być dla niego oparciem i pomocą w chwilach zwątpień i słabości. Raskolnikow to postać na wskroś tragiczna, której losy pokazują jak w człowieku mieszają się pokłady dobra ze złem. Jego życie jest także przestrogą dla wszystkich pragnących ustanawiać sobie własne kanony moralności, mających tendencję do wywyższania się ponad innych.