"Zbrodnia i kara" to powieść rosyjskiego pisarza Fiodora Dostojewskiego.

Autor rozpatruje w niej zagadnienia moralne, uwikłanie człowieka w system wartości stworzony na potrzeby złego świata.

Głównym bohaterem jest Rodion Romanowicz Raskolnikow. Studiował on prawo na uniwersytecie w Petersburgu. Jest on bardzo ubogi, mieszka w małym pokoju w nędznej dzielnicy miasta. Nie stać go na jedzenie, zalega z czynszem, nie może pozwolić sobie na porządne ubranie:

"odziany był licho, że niejeden, nawet otrzaskany z biedą, w dzień krępowałby się wyjść na ulicę w takich łachmanach (…) Kapelusz wysoki, okrągły (…), ale znoszony do szczętu, wyrudziały, w dziurach i plamach".

Raskolnikow nie potrafi poradzić sobie z sytuacją, w której się znalazł. Mimo swojego wieku, nadal jest na utrzymaniu matki. Nie umie zadbać o siebie, w jego pokoju panuje bałagan: "(…) gruba warstwa kurzu świadczyła, że od dawna nie dotykała ich niczyja ręka (…) duża szafa (…) często sypiał na niej w ubraniu, bez prześcieradła, okrywając się starym, zniszczonym płaszczem studenckim, z głową na jednej małej poduszce, pod którą wtykał wszystką swoją bieliznę czystą i brudną".

Młodzieniec nie szukał pracy, popadł w melancholię i otępienie. Raskolnikow nie lubił towarzystwa, zamykał się w swoim wynędzniałym mieszkaniu i rozmyślał:

"Stronił od wszystkich, nikogo nie odwiedzał, a u siebie przyjmował niechętnie. Toteż niebawem wszyscy się od niego odsunęli".

Był typem samotnika. Pomimo swojego ubóstwa był bardzo dumny i zadufany w sobie. Czuje się kimś wyjątkowym, wywyższa się nad innymi:

"Niektórzy koledzy mieli wrażenie, że patrzy na nich wszystkich jak na dzieci z wysoka, jakby ich wszystkich wyprzedził w rozwoju i wiedzy, i w przekonaniach, toteż na ich przekonania i zainteresowania spoglądał jak na coś niższego".

Bohater obserwował uważnie otaczający go świat, zauważał, że wokół niego jest wiele sytuacji, które wskazują na wielką niesprawiedliwość społeczną. Kobiety, aby zarobić na chleb uprawiały prostytucję, inni kradli, jeszcze inni żebrali o parę groszy.

Raskolnikow był człowiekiem wrażliwym i dlatego nie przechodził obojętnie wobec pokrzywdzonych. Odznaczał się dużą empatią, potrafił współczuć i być opiekuńczym. Nie pozwoliłby działa się krzywda jego matce oraz siostrze. Później opiekował się także Sonią - miłością swojego życia. Już w okresie studenckim pomagał innym, dzielił się z nimi ostatnimi pieniędzmi:

"za swego pobytu na uniwersytecie z ostatnich groszy pomagał pewnemu koledze, studentowi, gruźlikowi i prawie go utrzymywał w ciągu jednego półrocza".

Romanowicz uważa się za tego, kto musi zmienić świat, nawet środkami i metodami, które nie są ogólnie akceptowane i uznawane są za niemoralne. Planuje on zabójstwa, które później dokonuje. Chce zdobyć w ten sposób pieniądze i pomóc innym. Pierwszą jego ofiarą jest lichwiarka Alona Iwanowa, która wykorzystywała biednych, kupowała od nich drogocenne przedmioty za marne pieniądze. Raskolnikow nazywa ją "wszą". Obdarza ją takimi epitetami: "głupia, bezmyślna, nic nie warta, złą, chora baba, nikomu nie potrzebna, szkodliwa". To u niej zastawił stary zegarek, pierścionek siostry. Bohater nie chce zachować dla siebie zrabowanych kosztowności, ale rozdać innym i w ten sposób poprawić ich los. Uważam, że zbrodnia w imię wyższych wartości jest usprawiedliwiona. Nie chce on szczęścia dla siebie, ale dla innych.

Raskolnikow długo przygotowywał się do mordu. Obserwował swoją ofiarę, często bywał u niej, przyglądał się jej mieszkaniu, gromadził narzędzie zbrodni - siekierę. Kiedy wszystko opracował udaje się do lichwiarki, zabija ją i nieprzewidzianą drugą osobę - siostrę Alony - Lizawietę. Ta kobieta cieszy się dobrą opinią, jest przeciwieństwem złej siostry: "sprawiedliwa (…) będzie oglądała Boga twarzą w twarz".

Po dokonaniu zbrodni opuścił on miejsce przestępstwa i pomimo wcześniejszego nastawienia okazuje się, że ma bardzo słabą psychikę. Nie potrafi poradzić sobie z tym, że jest mordercą. Wydaje mu się, że wszyscy wiedzą o jego czynie i wytykają go palcami. Popada w depresję, nie umie przyznać się do winy:

"W pierwszej chwili sądził, że zwariuje. Zrobiło mu się okropnie zimno; wprawdzie to zimno pochodziło i od gorączki, która zaczęła go trapić już dawno, we śnie. Teraz zdjęły go nagle takie dreszcze, że mu ząb na ząb nie trafiał i aż podrzucało go całego. Otworzył drzwi i jął nasłuchiwać: w domu jak makiem zasiał. Ze zdumieniem oglądał siebie samego, pokój i nie poj­mował, jak mógł wczoraj, wszedłszy, nie zamknąć drzwi na haczyk i rzucić się na kanapę nie tylko w ubraniu, ale i w kapeluszu"

Wie, że zgrzeszył i przekroczył przykazania boskie. Dopiero pod wpływem Soni, która była jego przeciwieństwem, przyznaje się, że to on zamordował dwie kobiety. Po długich rozmowach Raskolnikow zdecydował się pójść na milicję. Tam pożegnała go Sonia, która wręczyła mu krzyżyk. Skromna, pobożna dziewczyna wierzyła, że litościwy Bóg przebaczy zbłąkanemu Raskolnikowi. Gorąco modliła się za jego duszę i przemianę. Podczas długich przesłuchiwań i rozprawy uznano bohatera za winnego popełnionych czynów, skazano na zesłanie na Syberię. Tam ma ciężko pracować przez osiem lat.

Sonia nie wyobraża sobie życia bez ukochanego i dlatego wyrusza za nim. Odwiedza go w obozie karnym, rozmawia z nim i cierpliwie czeka na jego przemianę. Ta następuje dopiero po roku spędzonym w krainie zimna. Dociera do niego poświęcenie Sonii, i w momencie , kiedy pewnego razu nie przychodzi do niego, zrozumiał jak bardzo ją kocha.

Raskolnikow powoli układa sobie własne teorie, analizuje swoje dotychczasowe życie, rozumie potrzebę zmiany i poprawy. To dzięki Sonii udaje mu się nie tracić nadziei na lepsze jutro, jutro, które będzie już na wolności. Odnajduje ukojenie w Bogu, czyta Słowo Boże, modli się. Pokutuje za swoje grzechy.

Według mnie Rodnio Romanowicz Raskolnikow to postać bardzo kontrowersyjna. Trochę przypomina mi romantycznych bohaterów, którzy zdolni byli cierpieć dla szczęścia i dobra ogółu. Sądzę, że należy Rodiona ocenić pozytywnie. Był słabą psychicznie jednostką, która popełniła najcięższy grzech, ale z czasem próbuje odpokutować swoje winy. Każdemu należy dać szansę poprawy.