Główny bohater "Lalki" uchodził za człowieka stanowczego i pewnego siebie oraz mocno stojącego na ziemi, ale wszystko to budowało stereotyp tej postaci, bo psychicznie Stanisław Wokulski toczył wewnętrzna walkę, pełen był sprzeczności. W rzeczywistości był wewnętrznie skłócony sam ze sobą, nie panował nad emocjami, walczył ze skrajnymi uczuciami. Nikt nie zdawał sobie z tego sprawy, gdy go obserwował. Można by zaryzykować stwierdzenie, że Stach wbrew pozorom nie radził sobie z życie, nie był do niego odpowiednio przygotowany.

Objawy nieprzystosowania Wokulskiego do warunków zewnętrznych łatwo dostrzec jeszcze we wczesnych latach jego młodości. Podobnie jak wielu z jego pokolenia chwycił za broń i stanął w szeregu powstańców, był to czyn szalonej odwagi i nie do końca przemyślany, ale zgody z duchem historycznym tamtych czasów. Jednak po klęsce powstania Stach był jeszcze bardziej wewnętrznie rozbity i mimo już dojrzałego wieku wciąż szukał idei, czego czemu mógłby się zupełnie oddać. Niby podczas zsyłki zdobył sławę, ale w Polsce nikogo jego zagraniczna kariera specjalnie nie interesuje. Syberyjska sława blednie w obliczu warszawskiej codzienności. Zresztą nie jest to aż sława na miarę międzynarodową. Sam Wokulski też z czasem zaczyna wątpić w swoją naukowość, gdy mam okazję zaistnieć na nowym polu i odnosi pierwsze sukcesy w interesach. Można przypuszczać, iż Stach nie miał zacięcia naukowego, choć cenił możliwość zdobycia wykształcenia, bo sam przecież zarabiał na własne studia. Nie był jednak konsekwentny w tym wyborze, raczej nauka była dla niego czymś w rodzaju hobby, odskocznią, a później chwilowym lekarstwem na nieszczęśliwą miłość. Sądzę, iż tak uparty człowiek, jak Wokulski mógłby poświęcić się karierze naukowej, ale najwyraźniej sam nie był wystarczająco do tego przekonany.

Wydaje mi się, że Stach nie do końca był kupcem. Nie był tak skrupulatny w interesach jak Micel, nie chciał zdobyć majątku kosztem innych, daleki był od wyzysku, a do drobnych ciułaczy też trudno byłoby go zaliczyć. Wokulski handel traktował jak jedno z wielu zwykłych zajęć. Nie celebrował pracy w sklepie, tak jak Rzecki. Stach często zmieniał zdanie i podobnie często zmieniały się jego plany oraz dążenia. Jako człowiek, który ciągle czegoś szuka nie potrafił dłużej skupić się na jednej myśli czy jednym, wybranym dążeniu. Stąd jego życie powoli opanował chaos. Wokulski nie potrafił cieszyć się z własnych sukcesów, ale porażki przeżywał zbyt mocno. Będąc pesymistą bardziej skupiał się na przyczynach klęski zamiast cieszyć się z tego, co osiągnął, bo przecież wszystko zawdzięczał wyłącznie własnej pracy. Brakowało mu jednak stanowczości i zdecydowania, dlatego miał kłopot z odróżnieniem tego co najważniejsze od spraw mniej istotnych. W pewnym momencie Wokulski sam zaplatał się w rzeczywistości, a raczej rzeczywistość zlała się z jego wyobraźnią, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość do Łęckiej.

Po przejęciu sklepu Mincla mógł spokojnie żyć pozbawiony trosk finansowych, ale perspektywa spędzenia reszty życia za ladą w sklepie wydawała mu się raczej mało atrakcyjna. W tym przypadku stabilizacja oznaczała nudę. Miał alternatywę w postaci nauki, ale to też uznał za niepewne zajęcie. Tym bardziej, że musiałby zostawić sklep, który - jakby na to nie patrzeć - zapewniał mu płynność finansową. Właśnie wtedy, gdy Wokulski stał jakby na rozdrożu, szukając nowego celu, jakiegoś punktu zaczepienia zachwycił się Łęcką. Odtąd jedynym celem życia Stacha staje się zdobycie jej serca. Wokulski konstruuje misterny plan drobnych kroków, które mają zbliżyć go do Izabeli. Im trudniej mu tego dokonać, tym bardziej pochłania go ta miłość, nawet nie zauważa, że jest to tylko jednostronne uczucie. Stopniowo Łęcka daje mu do zrozumienia, iż nie jest jej godny. Wokulski przeżywa coraz częściej rozterki, popada w apatię i sam nie wie, co dalej zrobić z tym uczuciem. Zachowanie Łęckiej wprowadza wiele zamieszania i Stach zaczyna się gubić w zaaranżowanej przez Izabelę sytuacji, bo to ona steruje, wyznacza mu niejako kolejne zadania, przeszkody.

Rolę lekarstwa na odrzucenie i niespełnioną miłość ma spełnić w życiu Wokulskiego nauka. Zatem bohater podejmuje próbę powrotu do dawnych ideałów. Odwagi dodaje mu podróż do Geista, który całe życie poświęcił swym wynalazkom. Wokulskiego jednak po raz kolejny w życiu nie stać na konkretną decyzję. Chce pracować naukowo, ale myśl o Łęckiej prześladuje go, nie daje o sobie zapomnieć. Właściwie wali się wszystko, co kiedyś miało jakiekolwiek znaczenie dla Stacha, bo sklepu już właściwie nie prowadzi, a całość obowiązków zrzucił na wiernego Rzeckiego, którego darzył bezgranicznym zaufaniem.

Brak jednej idei, jednego celu sprawia, że Stach działa na wielu frontach, ale tak do końca wszędzie jest nieobecny. Przeszkodą jest też brak zdecydowania oraz nieumiejętność wyboru. Dlatego wszystko jakby wymyka się z jego rąk, bo nie jest doskonałym kochankiem, pilnuje tylko tych interesów, które bezpośrednio związane są z Izabelą, bo mogą go do niej zbliżyć, a inne zaniedbuje. Wokulski myśli o wielu sprawach, ale niczemu nie poświęca się zupełnie, jakby nie miał pomysłu na siebie.

Można by zatem stwierdzić, iż Wokulski nie jest w pełni ukształtowany emocjonalnie. Posiadał wiele wspaniałych cech, jak pracowitość czy zdolności kupieckie, co pozwoliło mu zajść na szczyt społecznej hierarchii, wybić się zarówno pod względem wykształcenia, jak i majątku. Ale cóż z tego skoro nie umiał dokonywać właściwych wyborów i sam gubił się w swych emocjonalnych rozterkach. Wokulski był człowiekiem aktywnym, ale niewłaściwie lokował swą energię, a także chęć poznawania świata i ludzi. Gdyby miał pomysł na własne życie, gdyby potrafił się wypromować być może nawet lodowata Izabela poddała by się jego urokowi, ale Wokulski był byle jaki, nazbyt chaotyczny.

Wszystkie wymienione cechy skazywały Wokulskiego na klęskę. Miał szanse spełnić wiele swoich marzeń, mógł żyć w luksusie, ale nie wykorzystał tej szansy. Był ofiarą własnego niezdecydowania, wewnętrznego rozbicia. Ci, którzy go znali dostrzegali w nim niegroźnego dziwaka, człowieka nie dopasowanego do czasów, w jakich dane mu było żyć. Wydaje się jednak, iż Stach w innych czasach też niebyły szczęśliwy, bo przecież cele życiowe, własna wizja siebie nie zależą od epoki, w jakiej żyjemy, lecz od nas samych. Sami kreujemy naszą karierę czy życie rodzinne.

Stanisław Wokulski miał wiele szczęścia i w wielu sprawach los mu sprzyjał, ale chyba nie do końca potrafił to wszystko wykorzystać. Myślę, że sam skazał się na Izabelę i choć los mu nie sprzyjał, to za wszelką cenę chciał to zmienić. Wydaje się, że za porażkę Stacha winę ponosi właśnie on sam, a nie Izabela, arystokracja, czy reszta społeczeństwa. Gdyby sam potrafił stworzyć własny wiarygodny wizerunek zapewne jego życie potoczyłoby się inaczej.