Charakterystyczne dla okresu pozytywizmu gatunki literackie

Nowela wykrystalizowała się najwyraźniej w okresie renesansu na terenie Włoch, chociaż już w przypadku literatury greckiej możemy niektórej jej wytwory określać mianem nowel. Jednak to dzięki "Dekameronowi" G. Boccacia ten gatunek wszedł w krąg nowożytnej literatury. Operuje ona prozą, zaś jej kompozycja musi być zwięzła, bez wielowątkowej akcji. Ważna jest jej struktura kompozycyjna, gdzie nie ma miejsca na dygresje, watki poboczne i rozwijać się musi ona wedle wyznaczników, jeszcze włoskich. Fabuła jest ściśle udramatyzowana i dąży najczęściej do tzw. "punktu sokoła", które to określenie wzięło się od jednej z nowel "Dekameronu". Akcja była ukierunkowana właśnie w zależności od centralnego, najważniejszego punktu noweli, którym była pointa, bądź rozwiązanie akcji, niejednokrotnie zaskakujące i dramatyczne. Nie odnajdziemy w noweli rozbudowanych partii opisowych, panoramicznego ujęcia społeczeństwa, czy komentarzy narratora. Nowela, może poprzez niewielką objętość, często miała zadanie wyrazić określone tendencje autora, czy być reakcja na palący problem społeczny.

Nowele pozytywizmu najwygodniej pogrupować wedle tematów, którymi się zajmowały i które były w nich wyrażane. Jednym z ważniejszych było dziecko, w tamtym czasie wchodzące już na stałe do literatury, jako pełnoprawna postać, wokół której mogła się zawiązać akcja. Dziecko jest tematem noweli Elizy Orzeszkowej "Dobra pani". Jest w niej ukazane jako bezbronna istota, daleka od dawnego jego pojęcia jako "małego dorosłego". Okres dziecięcy stał się w pozytywizmie odrębnym i równie ważny jak dojrzałość okresem w życiu człowieka. Pisarka pokazuje, jak może łatwo stać się ono zabawką w rękach osoby nie potrafiącej go wychowywać, jak pani Ewelina. Nie można bawić się nim przez jakiś czas, przygarnąć, bo jest biedne, a potem nieodpowiedzialnie porzucić, nie zapewniając mu bezpieczeństwa i opieki. Pomoc biednym dzieciom powinna być racjonalna i nie ograniczać się do powierzchowności.

Inny problem pojawia się w dwóch nowelach "Janko Muzykant" Henryka Sienkiewicza i "Antek" Bolesława Prusa. Są to nowele o dzieciach żyjących w biedzie, na wsiach, które mimo talentów nie maja szansy na lepsze życie. Przez brak pieniędzy, zostaje im zamknięta perspektywa kształcenia się i rozwijania. W przypadku pierwszego utworu, ważny jest tez brak zainteresowania dzieckiem wśród dorosłych, którzy często traktują je jako bezmyślne i nic nie znaczące istoty. Janko, choć zdradzał przejawy dużego talentu muzycznego, chciał grać, został tylko za to ukarany chłostą i zmarł. Prus z kolei parodystycznie ukazuje ówczesna edukację dzieci, która traktowała je przedmiotowo, nie liczył się z nimi, zapominając, że w prawdziwej nauce to uczeń powinien być podmiotem. Nic dziwnego, ze rodzicie niechętnie posyłali dzieci do szkół, mówiąc, że "szkoła nie dla biedaków".

Nowela "A.B.C" wiąże się z postulatem "pracy u podstaw" społeczeństwa, czyli niesienia "kaganka oświaty" najbiedniejszym, często pochodzenia wiejskiego, dzieciom. Nauczycielka Joasia Lipska heroicznie walczy o możliwość nauczania dzieci, na co władza zaborcza reaguje jej aresztowaniem.

Miasta, społeczeństwa w nim żyjącego dotyczy nowela Marii Konopnickiej "Mendel Gdański". Jest w nią wpisany również problem antysemityzmu. Stary, tytułowy bohater mimo iż mieszka ponad dwadzieścia lat w Warszawie nadal jest traktowany jako ktoś obcy, nie pasujący do społeczeństwa. Konopnicka ukazuje w tej noweli nienawiść ludzi zrodzoną na tle narodowym, która z czasem przeradzała się wielkie konflikty społeczne. Dodatkowo w tę nowele jest wbudowany świetny portret psychologiczny Mendla, nie poddającego się gniewowi, tylko z godnością przyjmującego ataki motłochu miejskiego.

W wielu utworach nowelistycznych pojawia się również motyw wsi. To w wyżej wymienionym "Antku" możemy zapoznać się z jej ówczesnymi realiami, twardymi prawami, bliskimi naturze. Rozalka, siostra tytułowego chłopca, ginie spalona w piecu, gdyż znachorka uważała jej wygrzanie w piekarniku za najlepszy środek na gorączkę, zaś sam Antek zostaje wręcz wygnany z rodzinnego domu, przez biedę i nędzę, i niczym małe zwierze od tej chwili musi sam sobie radzić w życiu.

Emigrant, pokazany jest z kolei w "Latarniku" Henryka Sienkiewicza. Po latach rozłąki z krajem, otrzymuje on paczkę z ojczyzny, w której odnajduje "Pana Tadeusza" Mickiewicza. Lektura tego poematu wyrywa go z rzeczywistości i przenosi "na ojczyzny łono". Jest to portret szczerego patrioty, niezwykle przywiązanego do kraju.

Czasami jeszcze krótszym utworem od noweli bywał obrazek, będący już nie tak silnie udramatyzowaną, czy trzymająca się ściśle kompozycji scenką rodzajową, relacja autorską dotycząca jakiegoś wydarzenia. Ważna byłą w nim plastyka, często zawarta w poezji, gdyż obrazkiem nazywane były i takie utwory. Jeszcze przed doba pozytywizmu obrazki pisał Syrokomla. Cechowało je proste, potoczne słownictwo, duże nagromadzenie treściowe i nie rozbudowana, jasna pointa.

Przykładem obrazka w poezji mogą być liryki Marii Konopnickiej, jak "Jaś nie doczekał", lub "W piwnicznej izbie". Maja one za zadania wywrzeć na czytelniku silne odczucia żalu nad przedstawianymi w niej postaciami i zmotywować do reakcji już w realnym społeczeństwie. Dla biednych dzieci, pokazanych w nich szczęściem byłoby najeść się do syta, odetchnąć świeżym powietrzem i spokojnie, w cieple się wyspać. Niby niedużo, ale Konopnicka pokazuje, że i tego brakować potrafi na wsiach.

"Obrazki więzienne" tej autorki są z kolei utworami prozatorskimi i pokazują, jak sytuacja w ówczesnym więziennictwie może zniszczyć często nie zasługujących na tak ciężką karę ludzi. W obrazku "Onufer" widzimy człowieka, którego nieludzki chlebodawca, doprowadza do szaleństwa, w którym zabija jego i sobie bliskiego chłopczyka, którym miał się opiekować. Onufer już w więzieniu jest dręczony i bezwolny wobec bezdusznego systemu zaborczej sprawiedliwości.

Czasami patrząc na dwa nie duże objętościowo utwory prozatorskie, trudno je zaklasyfikować do gatunku noweli, bądź też opowiadania. Jednak ten drugi gatunek jest zazwyczaj od noweli dłuższy i nie cechuje się tak zwarta kompozycją. Mogą już w nim pojawiać się wątki poboczne, postaci czasami niezwiązane ściśle z pierwszoplanowym bohaterem, rozbudowany staje się opis świata przedstawionego, oraz odautorskie komentarze. Także narrator przestaje być przeźroczysty, jak miało to miejsce w noweli i uzyskuje często niezależność. Może także w opowiadaniu występować w pierwszej osobie i być jednym z jego bohaterów. Dobrym przykładem może być opowiadanie Bolesława Prusa "Pomyłka", gdzie świat jest ukazany z perspektywy małego chłopca, który opowiada o powstaniu styczniowym i bitwach, jakie miały miejsce w miasteczku, gdzie mieszkał. Nie potrafi on niektórych rzeczy zrozumieć, właściwie nazwać, przez co mogły być przedstawione wydarzenia styczniowe. Inne znane opowiadanie pozytywistyczne to "Nasza szkapa" Marii Konopnickiej.

Jednak to w powieści, której w Polsce świetność i największy rozwój przypadł na lata pozytywizmu, pisarze mogli najpełniej się wyrazić. Powieść była gatunkiem mogącym pomieścić wiele wątków fabularnych, niejednokrotnie powiązanych ze sobą bardzo luźno i poprzez ujecie panoramiczne pokazywać duże grupy społeczne. Na samym początku powieści pisane były w duchu literatury tendencyjnej, czyli ukierunkowanej na wyrażenie konkretnych postulatów i sądów. Głównymi były sprawy: "Pracy u podstaw", "pracy organicznej", które wynikały z założenia, ze całe społeczeństwo stanowi jeden organizm, którego prawidłowe funkcjonowanie zależy od prawidłowego działania i zdrowego stanu, każdego z jego składników, czyli każda klasa, grupa w narodzie musiała mieć zapewniony odpowiedni rozwój. Ważne były tez zagadnienia sytuacji i asymilacji Żydów w narodzie polskim (ukazana na przykład przez Elizę Orzeszkową w powieści "Meir Ezofowicz", w której główny bohater chce zachęcić swoich braci do większej aktywności społecznej i niestety zostaje przez nich wypędzony), oraz sprawa edukacji i emancypacji kobiet, na która nawet sami pozytywiści różnie się zapatrywali, by chociaż porównać lekko prześmiewcze "Emancypantki" Bolesława Prusa, z tragiczna sytuacją tytułowej Marty, z powieści Elizy Orzeszkowej. Bohater powieści tendencyjnej był najczęściej wyzuty z głębi psychologicznej, kształtowano go na wzór, typ określonej postawy, zachowania, problemu, przez co niejednokrotnie powieści takie dzisiaj uważa się za nieciekawe i papierowe, ale w tamtych czasach spełniały po prostu konkretne i nieodzowne postulaty. Narrator w powieści często bezpośrednio apelował do czytelnika o społeczny solidaryzm, wzajemne współczucie, zrozumienie i pomoc, a następnie wykładał swoje postulaty na przykładzie akcji powieściowej, która przez to była w podrzędnym stosunku, stanowiła tylko wyjaśniający dodatek to założonego poglądu. Tendencja wpisana w powieść obniżała niestety dość często jej wartość artystyczną i tylko najwybitniejsi twórcy potrafili się ustrzec przez tym niebezpieczeństwem, na potwierdzenie tego można bać tu przykład "Lalki" Bolesława Prusa, która mimo że zawiera w sobie liczne postulaty, nie może być nazwana powieścią papierową, a nawet i do końca tendencyjną, gdyż są one tylko pobocznymi wątkami.

W późniejszych latach pozytywizmu kształtuje się również powieść historyczna i to od razu w dwóch typach. Pierwszy, przykładem niech będzie "Faraon" Bolesława Prusa, typ, to powieść mówiąca o wydarzeniach współczesnych, lecz pod płaszczem historycznych wydarzeń. Drugi typ powieści historycznej odnajdujemy w utworach Henryka Sienkiewicza. Pisane one były z myślą "pokrzepienia serc" Polaków, przypominały wiec im ich dawne zasługi, wspaniałe czasy i miały głównie wartość sensacyjno-przygodową. Pokazywały jednak wspaniale nakreślone czasy przeszłości narodu polskiego.

Późniejszym wytworem powieściowym, jest powieść naturalistyczna. Naturalizm był to prąd zrodzony we Francji, a najpełniej wyrażony w powieściach Emila Zoli, jak "Germinal", "Nana". Ich autor tak go definiował: "Naturalizm w nauce jest to zwrot do natury, opieranie się na doświadczeniu i analizie. Naturalizm w literaturze jest to również zwrot do natury i człowieka, bezpośrednia obserwacja, dokładna anatomia, przyjmowanie i malowanie tego, co jest". Pisarz powinien więc ukazywać ludzi poprzez prawa biologiczne nimi rządzące, a wiec w sposób możliwie obiektywny i pełny. Stąd tez w naturalizmie znajdujemy wiele utworów mówiących o najciemniejszych stronach ludzi, by wymienić tutaj powieści już pisane nie przez pozytywistów, lecz właśnie naturalistów tworzących pod koniec dziewiętnastego wieku, jak Władysław Reymont i jego nowela "Suka". Z twórców pozytywistycznych wielkim obrońcą naturalizmu był Antoni Sygietyński, autor powieści o normandzkich rybakach "Na skałach Calvados" i historii coraz bardziej deklasującego się szlachcica "Wysadzony z siodła". Także powieści Adolfa Dygasińskiego, jak "Zając", czy "Gody życia" cechuje ujęcie naturalistyczne, gdzie wydarzenia ze świata ludzi, pokazane są na tle zwierzęcych zachowań, przez co możemy odkryć jak silne jest uformowanie biologiczne jednostki ludzkiej.

Tematyka nowel okresu pozytywizmu

Początkowo pozytywiści swoje nowe poglądy i reformatorskie plany wyrażali w artykułach i felietonach publikowanych na łamach ówczesnych gazet. Stąd niedaleko do przejścia od gatunku dziennikarskiego do beletrystycznego, czyli małych form narracyjnych, jakimi były opowiadania, obrazki czy nowele. Największymi nowelistami tamtych czasów, a i chyba w ogóle w tym gatunku literackim, byli Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz, Maria Konopnicka i Eliza Orzeszkowa. Ważne w tych "małych formach literackich" były treści społeczne, dydaktyczne i perswazyjne nieodłącznie w nie wpisane. Dawały może nie panoramiczny, ale bardzo konkretny, oparty na danej sytuacji obraz bytowania ówczesnych społeczeństw. Odnajdujemy w nich zarówno środowisko wiejskie, robotnicze, mieszczańskie, jak i wysokie sfery arystokratyczne. Człowiek w noweli rzadko jest jednostka spełniona i szczęśliwą, najczęściej cechuje go rozdarcie wewnętrzne, poczucie samotności, skrzywdzenia przez los, jest on niejednokrotnie biedny i nie posiadający elementarnych środków do życia. Nowele poprzez swoja zwarta kompozycję, jednowątkowy bieg akcji i silne jej udramatyzowanie świetnie nadawały się do wyrażania protestu pozytywistycznych autorów o krzywdzie ludzi, niesprawiedliwości społecznej i poniżaniu ludzkiej godności. Poglądy ówczesnych pisarzy o konieczności "pracy organicznej" i "pracy u podstaw" były wyrażane w ich utworach. Społeczeństwo traktowali oni jako jeden wielki organizm, który by prawidłowo funkcjonować musi być zdrowy w całości. Żaden jego element nie może chorować, gdyż wtedy cierpi całe ciało narodu. Dlatego w ich zamyśle należało skupić się nad pomocą najuboższym, najbardziej cierpiącym ludziom, czyli tym, którzy chorują, by wraz z polepszeniem ich bytowania zapewnić właściwy rozwój całemu społeczeństwu. Pokazywano w nowelach wzorcowych nauczycieli, społeczników, lekarzy, które powinny się stać obowiązującymi w rzeczywistości. Nauczycielom wskazywano na ciemnotę i brak jakiejkolwiek edukacji tysięcy wiejskich dzieci, którym przez to zamyka się start do lepszego życia i które powiększają tylko przez to grono ludzi nieszczęśliwych i straconych w dużej mierze dla społeczeństwa. Lekarze poprzez nowele mogli dostrzec, jakie zaniedbanie panuje wśród biednych, których doprowadzić do śmierci może najzwyklejsze często przeziębienie, zaś mała ranka stać się przyczyna śmiertelnego zakażenia. Pozytywizm to także czasy masowych migracji ludności z wsi do miast, w których najczęściej nie mogli sobie znaleźć pracy, przez co powiększali klasę bezrobotnych, bytujących na samym dnie społeczeństwa w biedzie i nędzy. Założenia pozytywistyczne głosiły także konieczność polepszenia losu kobiet, które wówczas nie miały praw do głosowania, ale także do wyższej edukacji, wybierania ciekawych zawodów, przez co nie mogły, choć często musiały, pracować. Także los Żydów nie był obojętny dla pisarzy. Widzieli oni w nich dużą grupę wartościowych ludzi, którym należy umożliwić, ale wcześniej i pomóc w dojściu do takiej potrzeby, asymilacje w społeczeństwie. Podobnie jak pisarze doby oświecenia, pozytywiści widzieli szanse dla państwa w rozwoju nauki, która dochodząc do coraz to nowych odkryć i wynalazków nieuchronnie popychała losy cywilizacji na coraz to lepsze tory. Ufano wówczas jej i nie myślano specjalnie o niebezpieczeństwach, jakie mogła ona zrodzić. Jak już zostało wspomniane prawie cały ówczesny światopogląd pozytywistyczny można odnaleźć w nowelach.

Maria Konopnicka przedstawiała w swoich opowiadaniach, obrazkach ludzi prostych, których dotykają często ich przerastające problemy. Niektóre nowele to po prostu psychologiczne i społeczne charakterystyki konkretnych ludzi, którzy nie poradzili sobie ze swoim losem i ich udziałem stało się cierpienie, ból, a często i nędza.

Jednym z najbardziej poruszających jej utworów jest nowela zatytułowana "Mendel Gdański" dotycząca stosunku Polaków do obywateli polskich przecież, tyle tylko, że pochodzenia żydowskiego. Dodatkowo pisarka ukazała duże wartości tej grupy społecznej.

Polacy są przedstawieni niczym zwierzęta. Niszczą oni bezmyślnie i okrutnie życie spokojnego człowieka, opierając się na zakłamanych założeniach, ze on im zagraża. Stary Żyd z wielka godnością i spokojem przyjmuje pogrom, jaki nastał w mieście. Ma tylko poczucie żalu, gdyż nie rozumie, dlaczego przepędza się jego, który całą swoją praca służył innym, niezależnie od narodowości, i który chciałby tylko w spokoju nadal prowadzić swój zakład. Nie chce on litości. W tę nowele jest wpisany wielki tragizm. Mendel, stary i słaby, odważnie staje naprzeciw wielkiego i groźnego w swojej nienawiści tłumu, by chronić małego wnuczka, którym się opiekował. Wcześniej został on bowiem zraniony kamieniem w głowę i choć można mieć nadzieję, że ta rana się zagoi, nie zagoi się już chyba nigdy rozdarta ducha starego Żyda, który stracił miłość do społeczeństwa.

Wiele w ówczesnych nowelach odnajdujemy postaci dzieci, które stały się pełnoprawnymi od tego momentu bohaterami literackimi, których sprawy widziano na równi z problemami dorosłych. Dziecko jest wielokrotnie bardziej narażone na cierpienie w świecie kierującym się twardymi, okrutnymi często prawami, gdyż jest ono bezbronne i zbyt słabe by im się oprzeć. Dodatkowo ufność dziecka, które nie zna jeszcze mechanizmów rządzących społeczeństwem tym bardziej naraża je na ból i cierpienie. Zagrożeniem dla małego bohatera nowel, często pochodzącego ze wsi, przez to biednego, mogą być zarówno dorośli, jak i otaczający go świat, którego jeszcze się nie nauczył kontrolować. Możemy tez obserwować w literaturze zestawienie światopoglądu dziecka na wiele spraw, z rozumowaniem dorosłego obywatela, przez co można zobaczyć jak daleko odeszli "dojrzali" wydawałoby się ludzie od szczerości, prostoty i dobra, które są przymiotami naturalnymi, jak się wydawało pozytywistom, u dzieci. Momentem często pokazywany w nowelach to zetkniecie się dobrego dziecka ze złem świata, które mogło wyrażać siew okrucieństwie i głupocie dorosłych, pracy, która często była wtedy wpisana w dziecięce życie, w głodzie i chorobach.

Jedną z najbardziej znanych noweli z dzieckiem w roli głównej jest słynny "Janko Muzykant" Henryka Sienkiewicza. W tym utworze pokazany jest wielki dramat małego chłopczyka, którego największym marzeniem jest granie na czymkolwiek. Zdradza on nieprzeciętne uzdolnienia i chęć do bycia muzykiem, zaś moment opisu, gdy podkrada się pod dom, w którym zawieszone są upragnione skrzypce, pokazuje jak wielkie w nim drzemały emocje. Jednak zostaje złapany na dotykaniu skrzypiec i osądzony przez wiejski sąd, który skazuje go na straszną karę chłosty, niezrozumiała i przez to jeszcze gorszą dla małego dziecka. Zacofanie wsi wpływa w tym przypadku i na średniowieczne chyba jeszcze pojęcie kary za przewinienie. W innej noweli - "Antek" Bolesława Prusa widzimy tytułowego bohatera, wiejskiego pochodzenia, który z kolei wykazuje dużą zdolność do rzeźbienia. Jednak żyje on wraz ze swoja rodziną w wielkiej biedzie, która nie pozwala chłopakowi się kształcić. Niczym pisklę, które gdy podrasta jest wyrzucane z gniazda rodziców, by same zaczęło życie, i Antek opuszcza rodzinny dom idą w nieznane. To opowiadanie, nie zawiera tylko jednego wątku, mamy w nim opisanych parę innych wydarzeń, które składają się na obraz ciemnoty i zacofania ówczesnej wsi, która, jak w przypadku powyżej omówionej noweli, może prowadzić do śmierci. Otóż lekarstwem na chorobę siostry Antka, Rozalki, było wedle znachorki wygrzanie jej w piecu przez trzy zdrowaśki. Niestety wyciągnięta z piekarnika dziewczynka, po prostu zginęła w okrutnych męczarniach, żywcem spalona przez nieświadoma tego rodzinę. Znamienna jest ich spokojna reakcja na ten fakt, wyrażająca się, jak w przysłowiu "Bóg dał, Bóg wziął" dużym zobojętnieniem na sprawę dziecka.

Upadłe wiejskie społeczeństwo, które wręcz wymaga naprawy i uleczenia, scharakteryzował Sienkiewicz w dłuższym opowiadaniu "Szkice węglem". Sam tytuł wskazuje na pewne przerysowanie postaci i faktów w tym utworze, lecz wcale nie można go nazwać nierealistycznym, czy nieprawdziwym. Rzecz dzieje się we wsi Barania Głowa, w której pisarzem i jednocześnie jedynym nieanalfabetą jest Zołzikiewicz, odrażająca i wstrętna ludzka kreatura. Do niego udaje się szukająca pomocy, by jej mąż nie poszedł na długie lata do wojska, Rzepowa, kobieta nie odnajdująca się w świecie praw, przez to łatwa do wykorzystania przez Zołzikiewicza. Ten obiecuje jej pomóc, jeśli ta mu się odda. Kobieta początkowo nie chce ulec mu, jednak gdy nie znajduje pomocy ani we dworze, ani na plebani u księdza, ani w sądach, w końcu mu ulega. Zrozpaczony mąż, gdy tyko dowiaduje się o jej czynie z Zołzikiewiczem zabija ja i swoje dziecko siekierą. Cały tragizm sytuacji pogłębia fakt, że rzepa i tak nie był powołany do poboru i cała droga jego żony by mu pomóc była po prostu nie potrzebna.

Jednak z czasem początkowa wiara w to, że utwory literackie doprowadzą do zmian w społeczeństwie, przygasła i zaczęły się w nowelach pojawiać wydarzenia będące smutna refleksja pozytywistów nad trudnością właściwych zmian w społeczeństwie. Eliza Orzeszkowa w swoim utworku "Dobra pani", w osobę tytułowej bohaterki, Eweliny Krzyckiej, wpisała ideał "pracy u podstaw" - jednak fałszywie przez bohaterkę pojmowany. Ta bogata wdowa "tęskniąca do wzniosłych arystokratycznych uciech, które stanowiły dotąd największy urok jej życia", okolona "obrazami swymi, Czernisią (służącą), Elfem (psem)" postanawia w imię nowoczesności zaopiekować się sierotą Helcią. Nie patrzy ona jednak na dziecko jako na wartościową istotkę, lecz dąży tylko do zaspokojenia swojego egoizmu, który wymagał od niej wzniosłej etyki i czynionych na pokaz dobrych uczynków. "Żądza czynienia dobrze była jedną z najżywiej drgających strun jej ducha. Dobroczynność sięgała w niej stopnia namiętności i wiele, wiele razy w życiu przynosiła jej uciechy moralne, zastępujące szczęście, którego nie zaznała nigdy. Teraz kochając dziecię to uspokoi tętniące swe serce, a osłaniając je macierzyńskimi skrzydły zadowoli sumienie swoje, rozkazujące jej czynić dobrze!...". Mała pięcioletnia Helenka zostaje wspaniale ubrana, może bawić się nieznanymi wcześniej zabawkami, ma zapewniane dobre wykształcenie, może nawet z panią Eweliną podróżować po świecie, jadą na przykład na wycieczkę do Italii. Opiekunka nie traktuje jej jednak jak człowieka, tylko w kategorii swojej zabawki, która jeśli się znudzi może zostać wymieniona na inną. Taki los stał się udziałem służących, zwierzątek, czy mebli Pani Krzyckiej, która jeśli się nimi znudziła zastępowała je nowymi. Nie tłumacząc niczego Helence nagle zabiera ja ze swojego domu i oddaje do biednej rodziny murarza, mając na tyle jeszcze w sobie wstydu, by zapłacić mu za opiekę nad dzieckiem. Jednak dziecko już raz wyrwane z biedy, przyzwyczajone przez kilka lat do luksusu, a przynajmniej spokojnego życia, nie potrafi sobie poradzić w kolejnej zmianie, dodatkowo szczerze tęskniąc za "dobrą panią", ponieważ "zbyt długo kochaną była, aby móc prędko w odtrącenie uwierzyć".

O poezji Adama Asnyka i Marii Konopnickiej

W pozytywizmie poezja zajmowała krańcowo odmienny status, niż w romantyzmie -epoce poprzedzającej go. Kiedy romantycy uważali poezje za rzecz najdoskonalszą, za wyżyny sztuki, pozytywiści odmówili jej wręcz racji bytu. Głównym środkiem wyrazu stała się proza, rozumiana wtedy jeszcze dosyć szeroko (obok powieści za literaturę uważano np. artykuły dziennikarskie). To w niej obiły się najbardziej charakterystyczne dla tych czasów sprawy. Można powiedzieć, że lata pozytywizmu w literaturze choć niczego nowego do poezji nie wniosły, to jednak dały jej oddech, oderwanie od twórczości niedoścignionych Mickiewicza, czy Słowackiego i pozwoliły rozwinąć się w kolejnej epoce, jaką była Młoda Polska. Trzeba wspomnieć tutaj o założeniach realistów drugiej połowy XIX wieku. Wierni poglądom Comte'a, Taine'a budowali swoje utwory w duchu utylitaryzmu, użyteczności społecznej. Odbiorca, możliwie najliczniejszy, był dla nich priorytetowa sprawą, dlatego też proza - z natury swojej łatwiejsza w odbiorze dla mniej wykształconego czytelnika - zwyciężyła z poezją w walce o czytelnika. Poczucie niejasności poezji było też i po części uzasadnione. Liczni drugo czy trzeciorzędni wierszokleci, wręcz niewolniczo powielając manierę wielkich romantyków tym samym zniechęcili odbiorców do samej idei czytania wierszy.

Mimo tak niepochlebnego czasu dla poetów istnieli oni jednak w tym praktycznym i dość sztywno uładzonym świecie. To Marię Konopnicką i Adama Asnyka uważa się za najlepszych poetów doby pozytywizmu, którzy debiutowali w tym okresie. W swojej pracy skupię się na tym drugim autorze.

Zanim zacznę pisać o treściach pozytywistycznych wpisanych w wiersze Asnyka, chciałbym zająć się jedną z cech poetyki jego wierszy, mianowicie specyficznym w porównaniu do wcześniejszych wierszopisarzy obrazowaniem poetyckim. Jak wiemy u romantyków było ono niezwykle rozbudowane i nieraz przysłaniało sensy wiersza. Poeta wręcz był zdolny tworzyć odrębne światy wpisane w niepokaźny nieraz utwór. Wystarczy jednak porównać tylko "Odę do młodości" Adama Mickiewicza, a podobnie programowy w swoich treściach wiersz Adama Asnyka "Do młodych", by dostrzec jak ten pozytywistyczny autor buduje obraz swojego wiersza. Na marginesie dodam tylko to, iż Asnyk zwraca się do odbiorcy w liczbie mnogiej "Szukajcie prawdy(...) /Szukajcie nowych(...)", co kontrastuje z romantycznym apelem "Tam sięgaj (...)!/ Łam czego rozum....". Pozytywizm zakładał bowiem wyższość życia w społeczeństwie, a przez to jego wartość i siłę, nad pojedynczego człowieka.

Wracając jednak do obrazowania to właśnie w odzie Mickiewicza zawarte były liczne wizje między innymi: wybijania się "ponad wody trupie", ludzi "opasających ziemskie kolisko", Herkulesa duszącego węże... Asnyk nie stosuje takich zabiegów. Choć mówi o podobnych rzeczach, co autor "Ody..." czyni to w sposób o wiele prostszy. Mamy w wierszu "Do młodych" bardzo ogólnikowe i abstrakcyjne ukazanie płonącego ołtarza wieków. Sugeruje on wyobrażenie ludzkich umysłów jako iskierek zapalających się na nim i co raz to gasnących, lecz autor pozostawia to już w gestii czytelnika nie narzucając mu swojego obrazu.

Przed zajęciem się w pełni tym wierszem Asnyka, warto omówić inny jego utwór a mianowicie "Daremne żale", gdyż wydaje mi się on dobrym ujęciem pewnych idei pozytywistycznych tamtych czasów. Autor zwraca się w nim do obozu "starych" pisarzy, twórców nie chcących żądnych zmian czy to w poetyce, czy w zakresie, literatury, czy w ogóle spraw pozaliterackich - społecznych, gospodarczych. Autor pisze o "fali życia", które nieustannie idzie do przodu, powoduje zmiany, pozostawiając za sobą tylko ludzkie i duchowe trupy, które nie mogą lub nie chcą brać udziału w jego ożywczym prądzie. "Trzeba z żywymi naprzód iść,/ Po życie sięgać nowe.../A nie w uwiędłych laurów liść / Z uporem stroić głów". Ostatnia linijka tego fragmentu, wspomina zbutwiałe już dla pozytywistów laury poetyckie w rozumieniu i duchu romantyków. Ogólnie z wiersza bije wielką siła tworzącego życia, bardzo bliska bergsonowskiej "elan vital".

I we wspomnianym już wierszu "Do młodych" Asnyk mówi o rozwijającej się drodze dziejów. Słowa: "Szukajcie prawdy jasnego płomienia! / Szukajcie nowych, nie odkrytych dróg", przypominają o właściwej dla człowieka chęci poznania. Jest to wiersz mówiący i o religii. Ważne słowa - "Za każdym krokiem w tajniki stworzenia/ Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia,/ I większym staje się Bóg!", stanowią nawet jakby odpowiedz na zarzuty formułowane w tamtych czasach przez Kościół, że nauka nie może objaśnić całego świata, a podobne zamiary ubliżają Bogu niczym budowana wieża Babel. Asnyk odpowiada, że wręcz przeciwnie, to iż człowiek coraz lepiej poznaje świat, pozwala mu nie tyle uchylić rąbka boskich tajemnic, co coraz lepiej widzieć jego wspaniałość i niezmierzoną doskonałość. Jak poprzedni, tak i ten wiersz jest wielkim apelem do niepodawania się marazmowi lenistwa, a o odważnym, lecz (w przeciwieństwie do romantycznego "mierzenia sił na zamiary") racjonalnym aktywnym życiu. W czym zaś się miała ta aktywność przejawiać, tego już czytelnik mógł się dowiedzieć z gazet, prozy dziewiętnastowiecznej, która niosła sobą treści informacyjne, poezja jak na razie starałem się pokazać głównie aktywizujące i formujące.

Ciekawy jest jeszcze jeden element wpisany w utwory Adama Asnyka, jakim jest częsta nostalgia, kontrastująca z początkowym optymizmem pozytywistycznych twórców. W wierszu "Do młodych" ostatnie dwie strofy mówiące o przemijaniu, pokazują, ze ludzkie życie wpisane w linię czasu choć jest ważne, to jest chwilowe i stanowi tylko niejaki podkład pod kolejne istnienia. A nauka również nigdy nie osiągnie pełni wiedzy, gdyż otwierając jedne drzwi poznania będzie widziała przed sobą kolejne i kolejne, coraz liczniejsze, wyznaczające coraz to nowe tory. Asnyk w tym miejscu staje się jakby krytycznym badaczem samego pozytywizmu.

O wiele silniej możemy dostrzec poczucie niespełnienia, żalu w liryce miłosnej omawianego autora. Przywołuje on najczęściej w erotykach albo pierwsze drgnienia serca, jeszcze niedookreślony zachwyt, albo - ból rozstania i utraty.

Stonowany jest na pewno "Karmelkowy wiersz", z przekorą mówiący o częstej donkiszoterii uczuć, które opierają się tylko na powierzchownej znajomości spotykających się osób. Doświadczany tak człowiek, wychodzi z tych potyczek przegrany - rozgoryczony i zmęczony. Bliska jest taka postawa dekadentom, kolejnych "młodych gniewnych", lecz u Asnyka uczucia te są o wiele bardziej wyciszone.

Na przykład w słynnym wierszu "Między nami nic nie było!", tytułowe słowa są wyrazem rozgoryczenia, frustracji porzuconej osoby, która broni się przed zimnym potraktowaniem jej w ciekawy (dla czytelnika) sposób. Przypomina, że miłość to nie tyle zwierzenia, powierzchowne wyznania, lecz "wonie, barwy, blaski/ Unoszące się w przestrzeni". Przypomina rzeczy, które miłość objawia - pokazuje, i które bezpowrotnie znikają, pozostawiając człowieka w pustce, kiedy miłość ginie. Pierwsze "Między nami ..." to wyraz rozżalenia, ostatnie - chyba i wściekłości i niemocy.

Interpretując kolejne wiersze Adama Asnyka co raz dochodzi się do nowych rzeczy, spoziera na znajome sprawy w nietypowy sposób. Ten dość zapomniany dzisiaj twórca, w powszechnej świadomości "poniewierają się" tylko jakieś cytaty z jego erotyków, okazuje się najprawdziwszym poetą. Przy całkowicie innych środkach niż romantycy, w innych również i czasach, podporządkowując się wymogom pozytywizmu, zachowuje własny rozpoznawalny styl i niepowszednią osobowość i temperament. "A ten zwycięzcą - kto drugim da/ Najwięcej światła od siebie!" - jak pisał sam zainteresowany w wierszu "Dzisiejszym idealistom".

Maria Konopnicka, jak po latach parodystycznie charakteryzował ją Stanisław Barańczak "Przyjęła na się wiele społecznych ról, / Była wyrazicielką doli chłopa, doli dziecka, kobiety / i kilku innych dól". Ta fraszka pokazuje jednocześnie szeroki zakres tematów podejmowanych przez pisarkę ironicznie mówi o jednostronności ich ujęcia. Wiele wierszy bowiem skupiało się na tendencyjnym opisie danej sytuacji, która miała poruszyć czytelnika. W "Wolnym najmicie" pokazała ona konsekwencje uwolnienia chłopstwa z poddaństwa i nadania im ziemi. To jednak stało się przyczyna, że zostali oni pozbawieni jakiejkolwiek pomocy, przez co mimo iż mieli ziemie nie byli wstanie z niej wyżyć:

"Chce - niechaj żyje,

a chce - niech umiera,

czy się powiesi, czy chwyci się pracy,

nikt się nie spiera..."

"Dola dziecka" wyziera zza wiersza "Przed sądem". Jest to jednak obrazek pozytywny w wymowie, sędzia okazuje się miłosiernym człowiekiem, i nie każe małego chłopczyka, który z głodu ukradł chleb. Mówi on "Pójdź, dziecię, ja cię uczyć każę...". Jednak już w liryku "Jaś nie doczekał" mamy szeroki repertuar powodów, dlaczego tytułowy bohater nie przeżył. Jego ojciec wysługiwał się na roli za marne pieniądze, przez co dziecko coraz bardziej marniał, marzło w nie ogrzewanej chacie i dusiło się od stęchłego powietrza. Jego marzeniem było zobaczenie wiosny, której ciepło było dla małego chłopczyka jedynym szczęściem, jakiego mógł doświadczyć w swoim życiu. Jedna "Nie doczekał" go, gdyż zmarł. Wiele partii w tym wierszu, szczerze może wzruszać czytelnika:

"Patrzy ojciec oczami wielkimi,

jak ci, co nie śmią mówić, że są głodni".

Wiersz kończy się stwierdzeniem poetki, ze za śmierć chłopca odpowiadamy my wszyscy:

"O bracia, czy w nas nie ma winy,

że słonka Jaś nie doczekał?".

Wierszem do dzisiaj znanym jest "Rota", która pretendowała nawet do rangi hymnu narodowego. Stała się w nim Konopnicka wyrazicielka niezłomnego ducha całego narodu Polskiego, którego ducha nie są w stanie złamać zaborcy. Zwraca się ona do Stwórcy "Tak nam dopomóż Bóg".

Ukształtowanie pojęcia patriotyzmu wpisane w literaturę okresu pozytywizmu

Powstanie styczniowe, będące kolejnym zrywem Polaków w alce o niepodległość, który zakończył się ich klęską zmieniło stosunek do walki zbrojnej w społeczeństwie. Było ono jednocześnie klęską romantycznego sposobu pojmowania wyzwolenia narodu, "wybicia się Polski na niepodległość". Klęska roku 1864 przyniosła głębokie rozczarowanie, żal i gorycz słowami Mickiewicza "mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił". Rozpoczęły się represje powstańców, wielu zesłano na Syberię, zabierano im majątki, a czasami i mordowano. Literatura przez to musiała zmienić sposób zwracania się do Polaków. Nadal w okresie pozytywizmu literatura zwracała się do obywateli i starał się ich kształtować, jednak nie na zasadzie wieszczenia, lecz racjonalnie pojętej nauki. Pisarz z wieszcza przekształcił się w nauczyciela, świadomego swojej odpowiedzialności za innych Polaków. W świetle nieprzydatności walki zbrojnej w celu polepszenia bytowania społeczeństwa, zaczęto szukać innej drogi do tego celu. Na późniejsze czasy odłożono idee niepodległościową, zajęto się natomiast "tu i teraz" narodu, któremu należało pomóc w chwili represji i wyniszczającej polityki zaborców. Zaczęto mówić o trójlojalizmie, czyli pewnej zgody społecznej na zaborców, z którymi można było współpracować, na poziomie gospodarki i polityki, jeżeli tylko było to dobre dla narodu. Warszawscy pozytywiści postawili na rozwój gospodarczy, w oparciu o rynek Rosji, zaś krakowscy, wobec zaborcy austriackiego przystawali na współpracę polityczna, jeżeli tylko miała by być zapewniona im pewna autonomia, stąd miedzy innymi wysoki urząd na cesarskim dworze Polaka Agenora Gołuchowskiego. Twórcy literatury trochę inaczej na to patrzyli, jednak takie postawy nie spotykały się z gorącą krytyką, jaka by zapewne miała miejsce we wcześniejszych latach.

W twórczości na dalszy plan odeszła również doskonałość artystyczna tworzonych utworów. Główna ich zaletą miał być ich dydaktyzm, wyrażający się w tendencyjnym sposobie budowania powieści, opowiadań i nowel. Pisarz miał być drogowskazem dla społeczeństwa, swoja rzetelna nauka i obserwacją ukazującym mu sposób życia z zaborcami. Bolesław Prus tak to określał: "Jak dróżnik sygnalizuje nadchodzący pociąg, on sygnalizuje nadchodzące fakty". Literatura nadal miała wyrażać treści narodowe, pojęte już jednak z innej perspektywy i kierowane w odmiennym kierunku niż w czasach romantyzmu. Ważne stały się, jak i w oświeceniu, treści utylitarne. Utylitaryzm stał się nurtem głoszącym użyteczność i przydatność danego wytworu sztuki, prawa dla innych, jego wartość mieściła się szczęściu, jakie niósł on dla jak najszerszego grona. Zgodnie z takim założeniem człowiek miał odnajdywać szczęście w społeczeństwie, nie powodując jego krzywdy, a i społeczeństwo miało się rozwijać w oparciu o poszanowanie jednostki. Najważniejsze podejmowane przez pozytywistów kwestie społeczno-gospodarcze to: "praca u podstaw" i "praca organiczna". Były one wyrażane w ich utworach. Pisarze społeczeństwo potraktowali jako jeden wielki organizm, który by prawidłowo funkcjonować musi być w całości zdrowy. Żaden jego element nie może chorować, gdyż wtedy cierpi całe ciało narodu. Dlatego w ich zamyśle należało skupić się nad pomocą najuboższym, najbardziej cierpiącym ludziom, czyli tym, którzy chorują socjalnie, duchowo, by wraz z polepszeniem ich bytowania zapewnić właściwy rozwój całemu społeczeństwu. Pokazywano w pozytywistycznych utworach wzorcowych nauczycieli, społeczników, lekarzy, szlachciców, których sylwetki powinny stać się obowiązującymi w rzeczywistości.

Powszechnie uważa się, ze najpełniej i jednocześnie najoryginalniej w literaturę tendencyjną wpisuje się powieść Elizy Orzeszkowej nosząca tytuł "Nad Niemnem". Prawdziwym heroizmem w tej powieści nie jest walka w powstaniu, lecz następująca już po nim praca. To ona mówi czy człowiek jest dobrym Polakiem, czy szkodnikiem na łonie narodu. Przypomina o tym mogiła Jana i Cecylii. Byli to założyciele rodu Bohatyrowiczów. Za czasów króla Zygmunta Augusta osiedli w puszczy, zaczęli ją karczować i tworzyć w niej gospodarstwo. Z czasem dochowali się licznego potomstwa, pracującego razem z mini i tworzącego szczęśliwe i zadowolone z życia społeczeństwo. Za ciężka pracę król nadał im obywatelstwo szlacheckie, do którego doszli znojem, wyrzeczeniem się przyjemności a przede wszystkim wspomnianą ciężką pracą. W powieści tylko postaci, które poświęcają się pracy, myślą o niej w sposób odpowiedzialny, mogą być nazwane dobrymi. Są to cały ród Bohatyrowiczów, nadal pielęgnujący kodeks Jana i Cecylii, właściciel majątku Benedykt Korczyński, jego syn Witold, Justyna mieszkająca we dworze i Kirłowa starająca się utrzymać dworek. Bez wątpienia negatywnie ukazani są dwaj ówcześni dandysi, Zygmunt Korczyński, nic nie robiący i żyjący z majątku matki i Teofil Różyc, pozujący na angielskiego hrabiego, bawiący się i trwoniący majątek. Właśnie Witold Korczyński jest typowym pozytywistą. Tak mówi do ojca widząc w nim jeszcze dawnych romantyków: "W szerokich zarysach kreślił demokratyczne idee i teorie, od których urzeczywistnienia, zdawało się mu, zależy skrzepnienie i odrodzenie narodów, jego narodu nade wszystko. Podporę dla najwyższych myśli i podbojów, na które w ciężkiej, wiekowej pracy zdobyła się ludzkość - a którymi u szczytów miotały podmuchy chciwości i okrucieństwa - ratunek dla krwawych cierpień, które lasem rąk do nieba o pomstę wyciągniętych wyrastały z gruntu oranego przez złość i przemoc, widział on w ludzkim zrównaniu się i zbrataniu, w ukuciu spójnego łańcucha z ogniw, dotąd przez pychę, zawiść, chciwość, niewiedzę z sobą rozdzielanych. Od abstrakcji mających dla niego urok taki, że mówiąc o nich wyglądał jak człowiek w niebo zbawienia zapatrzony, niespokojnie przebiegł do powszedniej, palącej go rzeczywistości, opowiadał wszystko, co widział i słyszał tam, skąd przybył, powtarzał prośby, z którymi go tu przysłano, skargi i obwinienia, które szumiały mu jeszcze w uszach i paliły serce".

Także i w "Lalce" Bolesława Prusa jeżeli przyjrzymy się postacią w niej pokazanym pod kątem ich stosunku do pracy możemy podzielić je pod tym względem na pozytywne i negatywne. Arystokracja pokazana jest jako odchodząca już z dominacji w rozwoju społecznym, klasa. Na jej łonie zaczęła się degeneracja, poczucie braku odpowiedzialności za państwo. Dodatkowo jej duma i buta hamują próby rozwoju niższych od niej klas, jak mieszczaństwo i chłopi. Arystokracja, z racji swej bezużyteczności i szkodliwości była więc zagrożeniem dla rozwoju organizmu państwa. Wokulski tak wyraża się o tej sferze: "Znam tych panów około dwudziestu, są to również znajomi pani. Cóż więc robią oni wszyscy począwszy od księcia, najzacniejszej w świecie osobistości, który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem, a skończywszy... choćby na panu Starskim, który swoich wiecznie trwających wakacyj nie może tłomaczyć nawet położeniem majątkowym".

Te i inne jeszcze powieści pozytywistyczne starają się w panoramicznym ujęciu przedstawić społeczeństwo polskie i zdiagnozować jego błędy i wady, oraz dać czytelnikom możliwość ich poprawy. Konopnicka ukazała przemiany w środowisku szlacheckim, Prus w najwyższych sferach arystokracji i mieszczaństwie.

Z kolei nowele ukazują często nędze wiejskich obszarów. Na przykład długie opowiadanie Henryka Sienkiewicza "Szkice węglem", mówi o konieczności oświaty i podniesienia z upadków życia na wsiach, po reformie uwłaszczeniowej, przez którą chłopi pozostali praktycznie bez opieki. Sam tytuł wskazuje na pewne przerysowanie postaci i faktów w tym utworze, lecz wcale nie można go nazwać nierealistycznym, czy nieprawdziwym. Rzecz dzieje się we wsi Barania Głowa, w której pisarzem i jednocześnie jedynym potrafiącym czytać i pisać jest Zołzikiewicz, odrażająca i wstrętna ludzka kreatura. Do niego udaje się szukająca pomocy, by jej mąż nie poszedł na długie lata do wojska, Rzepowa, kobieta nie odnajdująca się w świecie praw, przez to łatwa do wykorzystania przez Zołzikiewicza. Ten obiecuje jej pomóc, jeśli ta mu się odda. Kobieta początkowo nie chce ulec mu, jednak gdy nie znajduje pomocy ani we dworze, ani na plebani u księdza, ani w sądach, w końcu mu ulega. Zrozpaczony mąż, gdy tyko dowiaduje się o jej czynie z Zołzikiewiczem zabija ja i swoje dziecko siekierą. Tragiczna sytuacja zarysowana w tym utworze nawołuje do zwrócenia się ku "podstawą" społeczeństwa, najliczniejszym przecież wtedy warstwom chłopskim.

Ważna kwestią w twórczości literackiej pozytywizmu, choć nie tak jasno widoczną, ze względu cenzury zaborców, jest sprawa powstania styczniowego i jego oceny. Orzeszkowa, która sama brała udział w powstaniu, od początku w swojej twórczości była gloryfikatorką może nie jego idei, co ideałów, czyli wiary ludzi, że w ten sposób przysłużą się Polsce, w ich godność, oddanie sprawie i poświecenie, najczęściej i życia. W "Nad Niemnem" mogiła powstańców, zagubiona gdzieś w lesie., jest centrum świata przedstawionego, do której odwołują się mniej lub więcej wszyscy bohaterowie powieści. Obok pracy, to stosunek do powstańców określa kondycję moralna danego człowieka. Orzeszkowa zwraca uwagę na coraz bardziej odchodzący w niepamięć bohaterski czyn powstańców i w jego trwaniu widzi światło dla przyszłych pokoleń. Tak przedstawia to, gdy Justyna stoi z Janem przy mogile czterdziestu zabitych przez Rosjan: "Samotność i zapomnienie. Ileż wiosen, ile zim i jesieni przeminęło nad tym pagórkiem wznoszącym się za jeziorem jałowych piasków, w zamkniętym kole starego boru! Ileż przez ten czas przeniosło się po świecie hucznych, tryumfalnych, wesołych szumów, których najlżejsze echo tu nie doleciało! Płynęły dnie za dniami, lata za latami; kędyś, daleko, w wesołe pary łączyli się tancerze i zakochani; pracownicy z plonami dłoniach wracali do ognisk domowych, wojownicy, z chwałą na czołach nieśli zwycięskie sztandary; po cmentarzach płonęły pochodnie żałobnych parad i kwitły róże kochającymi dłońmi zasadzone. Tu, nad tym grobem, wiecznie było cicho i samotnie. Świat o nim nie wie nic i tylko niebieskie sklepienie zapala nad nim w pogodne noce gromnice gwiazd i lampę księżyca, a w dżdżyste i burzliwe rozciąga mokre całuny chmur i huczy potężnym, żałosnym hymnem wichrów".

Także i w "Lalce", w której o powstaniu pozornie tylko nie wspomina się jest ono ważnym punktem odniesienia przy patrzeniu na postaci w niej opisane. Stanisław Wokulski brał w nim udział, tak o tym mówią ludzie w Warszawie "- Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej. No, ale co pan powiesz - ciągnął radca uderzając ajenta w kolano - że zamiast wytrwać przy nauce do końca, niespełna w rok rzucił szkołę...- Cóż robił?- Otóż, co... Gotował wraz z innymi piwo, które do dziś dnia pijemy, i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka".

Także w poezji, szczególnie u Adama Asnyka widzimy, że nie można negować całego dorobku dziejów, w myśl nowych haseł. Choć "Trzeba z żywymi naprzód iść", to jednak zabrania braku szacunku dla dążeń poprzednich pokoleń:

"Ale nie depczcie przyszłości ołtarzy,

Choć macie sami doskonalsze wznieść;

Na nich się jeszcze święty ogień żarzy

I miłość ludzka stoi tam na straży".

Henryk Sienkiewicz w epilogu "Trylogii" zaznaczył tez inną ważna funkcję literatury, która winna być tworzona również i dla "pokrzepienia serc". Nie chciał on dopuścić do biernego życia Polaków, pogodzonych z zaborami i nie myślących o polepszeniu własnego bytowania. Ukazywał wspaniała przeszłość narodu polskiego, w którym istniały jednostki gotowe poświecić dla niego życie, swoje majątki i szczęśliwe i spokojne egzystowanie na łonie rodziny. Z "Ogniem i mieczem", "Potopu", "Pana Wołodyjowskiego" i także z "Krzyżaków" wyłania się wielka miłość pozytywnych postaci do Rzeczpospolitej, co pozwoliło mieć nadzieje czytelnikom, że kiedyś znajdą się podobne postaci, wielki i oddane sprawie narodowej. Dzieło Sienkiewicza, co charakterystyczne, towarzyszyło Polakom i było szczególnie poszukiwane w czasach dwóch wielkich wojen światowych już w dwudziestym wieku.

Warto jeszcze raz przywołać słowa Asnyka, ze:

"Każda epoka ma swe własne cele

I zapomina o wczorajszych snach...

Nieście więc wiedzy pochodnię na czele

I nowy udział bierzcie w wieków dziele".

Pozytywiści cele te widzieli w pracy i oddaniu się społeczeństwu. Także Henryk Sienkiewicz wypowiedział się znacząco o roli literatury w czasach zaborów: "Literatura polska stała się poniekąd surogatem całego życia narodowego. Była ona i jest dotychczas nie tylko mózgiem i sercem, ale i płucami, którymi naród oddycha, a ponadto, na zewnątrz, wobec państw, rządów i ludów, które dla własnej wygody wolały uważać Polskę za rzecz martwą (...). Jest ona jak pochodnia, która rozświetla ciemności niewoli i jak wielki dzwon, który nie pozwala usnąć sumieniu nie tylko polskiemu, ale i sumieniu innych ludów".

Postać Stanisława Wokulskiego, bohatera "Lalki" Bolesława Prusa

"Lalka" według słów samego jej autora zbudowana jest wokół "przedstawienia naszych polskich idealistów na tle rozkładu politycznego", a więc w momencie przełomowym dla losów państwa. Dlatego tez w samej konstrukcji i dobrze postaci, możemy odnaleźć liczne przedstawienia idealistycznie pojmujących świat bohaterów. Bez wątpienia do ich najstarszego grona należy, choć tylko kilka lat starszy od Wokulskiego, Ignacy rzeczki., W jego pamiętniku, będącym częścią powieści, możemy zobaczyć jego przygody w czasie kampanii węgierskiej w 1848 roku, która to stałą się dla niego podstawa do wiary, że i Polska zdobędzie się kiedyś, w przyszłości na czyn prowadzący do odrodzenia jej, lepszy niż było nim powstanie styczniowe. Wierzy on w dojście potomków Napoleona do władzy, co miałoby przyczynić się do wejścia Europy w "złoty wiek". W postaci Stanisława Wokulskiego, odnajdujemy znamienny dla tamtych czasów proces przejścia od romantycznych ideałów, do racjonalnych, pozytywistycznych zagadnień. Początkowo i on uwierzył, że walka zbrojna przynieść może Polsce korzyść i przyłączył się do powstańców. Dowiadujemy się o tym z wypowiedzi jednej z postaci utworu: "Gotował wraz z innymi piwo, które do dziś dnia pijemy, i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka". Zesłanie na Syberię wyleczyło go jednak z takiego oddania się sprawie narodowej. Wybrał on drogę nauki i włączenie się w kapitalistycznie rozwijającą się cywilizację. Katorga konsekwentnie wyleczyła go z idealizmów w sprawie państwa, jednocześnie tez była dla niego frustrującym doświadczeniem. Jedyne, co zostało mu z rzeczy duchowych, ponadracjonalnych, to wiara i potrzeba miłości, która jak wiemy ulokowana dość nieszczęśliwie doprowadziła Wokulskiego do ostatecznej klęski i załamania. Postać Stanisława Wokulskiego jest zbudowana wielorako, nie można go określić jedną etykietką i zaklasyfikować do żadnej kategorii światopoglądowej. Patrząc na niego mamy różne odczucia, nieraz sprzeczne, budzi on w czytelniku złość, sprzeciw wobec niektórych decyzji, ale i żal i zrozumienie dla tego człowieka.

Bez wątpienia szlachetną rzeczą jest jego otwartość na wszelkie nowinki w nauce i chęć pracowania nad nimi. W tej dziedzinie posiadał on dobre wykształcenie i całe życie planował jej ostatecznie się poświecić. Zaczynał jako biedny chłopak na stanowisku pomocnika u Hopfera, gdzie musiał znosić upokorzenia starszych kolegów. Znamienna jest scena, w której ostatni raz wychodzi ze sklepu. Ktoś zabrał mu drabinę z piwnicy i musi się z niej wydostać sam, o własnych siłach. Takie też było jego późniejsze życie ciężkie i co krok czymś grożące. Dzięki kontaktom ze studentami mógł jednak mieć Wokulski dostęp do podręczników akademickich, które zgłębiał na tyle usilnie ze bez problemu dostał się na wydział biologiczny w Szkole Głównej. Nie przejmował się pogarda otaczających go ludzi, którzy widzieli w nim wywyższającego się sobka, który ma zamiar opuścić przynależne mu miejsce. Nawet już kochając Izabelę i nie zwracając specjalnej uwagi na otaczający go świat, potrafił się Wokulski zainteresować w Paryżu wynalazkami profesora Geista i żałować, że nie może zostać u niego i już do śmierci pracować nad odkryciem materiału lżejszego od powietrza. Można tyko przypuszczać, że Wokulski po zerwaniu z Izabelą wrócił do pracowni profesora. Także innemu idealiście, z najmłodszego pokolenia, dobrze rokującemu astronomowi Ochockiemu w testamencie pozostawił duży zapis, by ten mógł realizować swoje naukowe zamysły. Nie jest to jedyny przykład myślenia Wokulskiego i innych ludziach i chęci pomagania im. Znamienne, jak postrzega i przelicza swój majątek, stale widzi w nim siłę by pomóc innym, biednym ludziom. Chodząc po Powiślu nie brzydzi się brudu, lecz widzi drogę, którą mógłby iść, pomocy nędzarzom. "Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci, cuchnących, nieomal ruszających się pod słońcem, a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody, którą piła Warszawa.< O, tutaj - myślał - jest ognisko wszelkiej zarazy. Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania, jutro wypije; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu. Bulwar tutaj, kanały i woda źródlana na górze i - można by ocalić rokrocznie kilka tysięcy ludzi od śmierci, a kilkadziesiąt tysięcy od chorób... Niewielka praca, a zysk nieobliczony; natura umie wynagradzać". Widząc w kościele w Wielkanoc upadłą dziewczynę szczerze modlącą się pod krzyżem, umieszcza ją w rodzinie Wysockiego i znajduje dla nie j prace krawcowej. Innego człowieka, Węgiełka podnosi z nędzy, co później pozwoliło, by jego brat uratował go spod szyn pociągu. Także lokatorce swojej kamienicy, pani Stawskiej, wyświadczył wiele przysług, aż do opieki nad nią w czasie oszczerczego procesu, jaki wytoczyła jej baronowa Krzeszowska, posądzająca ja o kradzież lalki. Także wielka miłość do Izabeli Łęckiej zasługuje na podziw dla tego człowieka. Choć dostrzegał wyraźnie jej błędy w życiu i wady charakteru kochał ją silnie i mocno, chciał być dla niej ostoja i podporą na całe życie.

Jednak nie wszystkie decyzje Wokulskiego są dobre i jednoznacznie wartościowe. Zaciekawienie może budzić ewidentne małżeństwo dla pieniędzy, z o wiele od niego starszą Minclową, której co trzeba mu jednak przyznać nie zdradzał, a tylko się nią opiekował i pomagał w sklepie. Dziwna jest tez chwiejność Wokulskiego w ustawicznym przerywaniu swoich marzeń o pracy naukowej, dla najpierw pierwszego małżeństwa i pracy w sklepie, później dla Izabeli. Choć nie można mu odmówić konsekwencji w zdobywaniu kochanki, to jednak przykrość budzi jego auto-oszukiwanie się wobec niej. Ciekawe jest, ze widząc ja pierwszy raz w teatrze nie myśli on o tym, że pochodzą z różnych klas społecznych, które niekoniecznie muszą wyrażać się zasobnością portfela. Wokulski jedzie za granice by zdobyć majątek, a dopiero potem przekonać się, że jest to tylko początek jego drogi dla zdobycia Łęckiej. Smutnie patrzy się na to, jak na niedługo przed rozstanie z nią sprzedaje sklep, nie przejmując się, że zostawia w nim Rzeckiego, swojego najlepszego przyjaciela. Ciągle tez widzimy jak niedocenia swojego majątku, szasta nim, jeśli tylko Izabela sobie tego zażyczy:

"Zdobyłem majątek dla niej! (...) Handel...ja i handel! ...I to ja zgromadziłem przeszło pół miliona rubli w ciągu dwu lat, ja zmieszałem się z ekonomicznymi szulerami i stawiałem na kartę pracę i życie, no...i wygrałem... Ja idealista, ja uczony, ja który przecie rozumiem, że pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia...".

Można powiedzieć, że momentami dla spełnienia zachcianek Izabeli zaprzecza własnej osobowości. Gra na wyścigach, pozuje na wielkiego pana, udaje, że zależy mu na honorach i pochwałach arystokratów. Czasami jednak, w chwilach zastanawiania się nad swoim życiem widział tę ułudę i nieprawdziwość: "Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków? To są moi - ci, którzy leżą tam na śmietniku i może dlatego są nędzni i będą jeszcze nędzniejsi, że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli na zabawę w motyla. Głupi handlarzu, podły człowieku!". Nadal jednak nie przestawał kochać Izabeli i był gotów wybaczać jej wszystkie błędy. Jednak do czasu. W końcu, gdy usłyszał jej rozmowę, która prowadziła w języku angielskim, z kuzynem, kochankiem Starskim przejrzał na oczy. Potrafił zachować przy tym dużą godność osobistą i po prostu pożegnać się z nią spokojnie i zimno, nie czyniąc jej wyrzutów.

Można powiedzieć, że Wokulski przegrał swoje życie zarówno jako pozytywista i jako romantyk. Romantyczny ideał walki zbrojnej o wydobycie Polski z jarzma zaborców, jaki miał spełnić się w powstaniu styczniowym, okazał się klęską. Podobnie i jego miłość do Izabeli Łęckiej, która jak mi się wydaje byłą z góry skazana na niepowodzenie. Podobnie jego pomysły by ulepszyć społeczeństwo, okazały się w realizacji tylko kroplą w morzu potrzeb, przerastające siły jednego człowieka zaś miłość do zniszczyła je. Można nazwać spokojnie Wokulskiego postacią tragiczną, każdy bowiem wybór jakiego by nie dokonał w życiu wiązał się z jego poczuciem niespełnienia w innym zakresie. Był on rozdarty pomiędzy życiem prywatnym, społecznym, naukowym.

Postać doktora Tomasz Judyma

Powieść "ludzie bezdomnie" można nazwać w twórczości Stefana Żeromskiego podsumowaniem pewnej części jego życia. Zawarł w niej wiele obrazów widzianych rzeczywiście i uczynił z niej sumę swoich przemyśleń, filozoficznych, psychologicznych i socjalnych. Ukazała się ona zaś na przełomie wieków w grudniu 1899 roku. Główna postacią powieści jest młody doktor Judym, społecznik bliski ideałowi pozytywistów, działający już jednak w całkowicie innych czasach. Pochodził on bardzo biednej rodziny i był wychowany przez ciotkę, która na utrzymanie jego i siebie zarabiała sprzedając swoje ciało obcym mężczyznom. Tak wspomina swoje trudne dzieciństwo Judym: "Jeszcze dziś pamiętam ten dom, te schody kuchenne! Ile ja tam cierpień... Może we dwa lata wzięła ciotka i wynajęła pokój w korytarzu z osobnym wejściem jednemu studentowi. Płacił niedużo, ale za to miał obowiązek mnie uczyć i przygotowywać do gimnazjum. Ten f a c e t mię uczył sumiennie i przygotował Radek się nazywał... Poszedłem do s z t u b y. Ciotka płaciła wpis, nie mogę powiedzieć, ale też za to używała na mnie co się zmieści. (...) Doświadczałem tylko na sobie bez ustanku, że ciotka jest coraz bardziej skąpa i wściekła. Formalnie wściekła. (...) Sypiałem zawsze w przedpokoju, na sienniku, który wolno ani było przywlec z ciemnego pasażyka za pokojem ciotki wówczas dopiero, gdy się już wszyscy goście od niej wynieśli. (...) Prał mię, kto chciał: ciotka, służąca, lokatorowie, nawet stróż w bramie wlepiał mi, jeśli nie kułaka,w plecy, to przynajmniej słowo, często twardsze od pięści. I nie było apelacji. (...) Ileż to razy ciotka mię wyganiała precz, za byle winę! Ile razy musiałem błagać na klęczkach, żeby mię znowu przyjęła do swego "domu"! (...) Jakem się tylko przywlókł do piątej klasy, bryknąłem stamtąd. Ale całe moje dzieciństwo, cała pierwsza młodość upłynęły w nieopisanym, wiecznym przestrachu, w głuchej nędzy, którą teraz dopiero pojmuję"

Wtedy tez doznał dużej niesprawiedliwości społecznej, która w dorosłym już życiu stałą się dla niego motorem do działania dla dobra żyjących w nędzy. Żywi on dla nędzarzy głęboki szacunek, nie brzydzi się opiekować nimi i pomagać im. Już na początku swojej kariery swoimi poglądami, głosząc ze choremu trzeba pomagać zawsze, niezależnie czy stać go na opłacenie pomocy lekarskiej czy nie, całe prawie środowisko ówczesnych lekarzy. Cechuje go absolutyzm moralny nie dopuszczający jakiejkolwiek chwiejności poglądów, wybierania krótszych łatwiejszych dróg, czy pobłażliwości dla zła panoszącego się we świecie. Można go jednak nazwać człowiekiem "bezdomnym" Żyje on w samotności, z trudem znalazłby się bowiem inny człowiek o tak silnym i dobrym charakterze. Brakuje mu jednak towarzystwa, co prowadzi do swoistego leku przed innymi. Ogólnie jednak Judym może budzić i do dzisiaj budzi duży szacunek jako osoba do szpiku dobra i oddana innym.

Można mu jednak zarzucać zbyt duży rygoryzm w dokonywaniu życiowych wyborów. Rezygnuje on całkowicie bowiem z życia prywatnego, co dla mnie nie jest konieczne, nawet przy planowanym poświęceniu się dla innych. Nie potrafi docenić ofiarnej pomocy Joasi, choć może człowiek który nigdy nie doświadczył miłości od drugiej osoby po prostu nie potrafi jej przyjąć i właściwie odebrać. W tej kwestii jednak Judym nie postąpił do końca uczciwie, najpierw obiecując jej ślub i zaręczając się, a następnie zrywając z nią. Nie dostrzegał w niej ani kobiety, będącej w przyszłości prawdopodobnie matka jego dzieci, ani towarzyszki w niesieniu pomocy innym. Może to tez jego egoizm, nie pozwalający na pomoc w czynieniu dobra. Był ślepy na to, że we dwoje zawsze jest łatwiej ludziom w życiu, a przez to mogą lepiej oddać się pracy dla innych. W ostatniej, pożegnalnej rozmowie z Joasia zachowuje się bardzo egoistycznie, zaborczo, jakby nie chciał, by ktoś uczestniczył w jego czynie, nie widząc w kochanej kobiecie wartości, które by jej na to pozwoliły. Mówi jej: "Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku. Polne kwiaty w doniczce, to tak... To dobrze... Ale czy można? (...) Ja tak cię kocham! Nigdy nie myślałem, że może się z człowiekiem stać coś takiego... (...)A odkąd tu przybyłem i zacząłem patrzeć, coś we mnie rozdmuchuje ogień. Pali się we mnie! Nie wiem, co to płonie, nie wiem, co trawi ten pożar...(...) Ty nie mażesz mieć wyobrażenia, jaki jest motłoch. (...) Kto sam z tego pochodzi, kto przeżył wszystko, wie wszystko... (...) Ja jestem za to wszystko odpowiedzialny! Ja jestem!(...) Jeżeli tego nie zrobię ja, lekarz, to któż to uczyni? Tego nikt.(...) Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał!".

Życie i twórczość Henryka Sienkiewicza

Sienkiewicz przyszedł na świt w Woli Okrzejskiej, w maju roku 1846. jego rodzina należała do ubogiej, podlaskiej szlachty, choć ze strony matki, łączyło go pokrewieństwo ze znacznymi rodami w Polsce. To łączyło go z dawnymi tradycjami polskimi i już w czasach dzieciństwa budowało szacunek dla przeszłości. Swoje studia zaczynał na wydziale lekarskim, jednak już po roku przeniósł się na kierunek filologiczno-humanistyczny w Warszawie w Szkole Głównej. Można powiedzieć, że już w tamtych czasach studenckich był świadom przeznaczenia swojego życia na pisarstwo. Pierwsza jego powieść wyszła w roku 1872 i zatytułowana była "Na marne". Dotyczyła pokolenia ostatnich romantyków, którzy doświadczyli upadku swoich ideałów. Kolejna jego książka były "Humoreski z teki Worszyłły" dwa opowiadania, będące czystym przykładem literatury tendencyjnej. Opowiadał się w nich za oddaniem się jednostki pracy na rzecz społeczeństwa. Jednak jego najlepsze nowele powstały z chwilą, gdy wyjechał jako korespondent gazety do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. W jego utworach zaczęły pojawiać się słabe jednostki, niszczone przez okrutny świat, dzieci żyjące w nędzy i niezdolne do rozwijania swoich talentów - "Janko Muzykant". Emigranci rzucani po świecie, niepewni każdego dnia, tęskniący za ojczyzną - "Latarnik". To studium człowieka, który po latach rozłąki z krajem, otrzymuje on paczkę z ojczyzny z tekstem "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Lektura tego poematu wyrywa go z rzeczywistości i przenosi "na ojczyzny łono". Jest to poruszający portret szczerego patrioty. Pojawiaja się tez w jego twórczości opowiadania pokazujące nędze wiejskich obszarów. Na przykład "Szkice węglem", mówią o konieczności oświaty i podniesienia z upadków życia na wsiach, po reformie uwłaszczeniowej, przez którą chłopi pozostali praktycznie bez opieki. Sam tytuł wskazuje na pewne przerysowanie postaci i faktów w tym utworze, lecz wcale nie można go nazwać nierealistycznym, czy nieprawdziwym. Tragiczna sytuacja zarysowana w tym utworze nawołuje do zwrócenia się ku "podstawą" społeczeństwa, najliczniejszym przecież wtedy warstwom chłopskim.

Nic dziwnego, że w twórczości dotyczącej spraw współczesnych Sienkiewicz nazywany był pesymistą. Taka wizja społeczeństwa wyłania się z jego późnej powieści "Bez dogmatu", która jest charakterystyką, zbudowaną w formie pamiętnika głównego bohatera, arystokraty Płoszowskiego. Żyje on bez żądnych wyznaczników, tytułowych ';dogmatów' i nie znajduje żadnego punktu zaczepienia w swojej egzystencji., ta bezcelowość, nuda i pustka, nie łagodzona licznymi podróżami, kontemplacja dzieł sztuki, prowadzą go do śmierci, która przyśpiesza zgon Alinki, kochanej przez niego, lecz nie zasługującej na małżeństwo, w jego oczach, kobiety. Ta powieść jest w dorobku pisarza o tyle ważna, że stał się niezwykle popularna w kręgu modernistów, którzy widzieli w niej biblię dekadentyzmu. Przyczyniła się ona, w sposób niezamierzony i daleki od zamysłu autorskiego., do sklasyfikowania i ugruntowania w Polsce tej postawy.

Całkowicie inny obraz świata wyłania się natomiast z powieści historycznych Henryka Sienkiewicza, które dały mu dyskusyjne miano najlepszego, a bez wątpienia najpopularniejszego pisarza pozytywizmu. "Trylogia', bo to ona przyczyniła się do oszałamiającego sukcesu pisarza pisana już była z innym zamysłem, niż wyrażenie pesymizmu: "ku pokrzepieniu serc innych i serca własnego". Pisarz chciał wyrazić jednocześnie głęboka miłość do przeszłości Polski, przy próbie budowania wielkiej, polifonicznie tworzonej akcji, której trudność upatrywał w przypadku tematu współczesnego mu. Do swojego przyjaciela krakowskiego założyciela "Teki Stańczyka" Tarnowskiego pisał:

"...tak by mi się chciało pozostać na tej drodze, bo tam wszystko takie wyraźne i wielkie w przeciwieństwie do marności życia dzisiejszego. Sam pierwszy, i może na szczęście dla mnie, uczułem niesmak do noweli, do bohaterów liliputów, do rozczulania się na kwincie cienko brzmiącej, do swoich i cudzych utworów tego typu".

W powieści historycznej pisarz uzyskiwał również swobodę wyrażania swojej miłości do Polski, cenzura nie zabraniała mu jej gloryfikować. To w dawnych wiekach Sienkiewicz widział właściwy patriotyzm, który mógłby przysłużyć się jemu współczesnym. Tak pisał o tym: "Niechże chociaż literatura stworzy nam światy inne, gdzie wszystko jest wielkie, wzniosłe, zdrowe, nieśmiertelne i młode". Ważne jest tez poddanie się, nieodzownej u Sienkiewicza, żyjące twórcy literatury przygodowej, w duchu Dumasa. Przygody kompani Wołodyjowskiego, Kmicica, Skrzetuskiego, Zagłoby są ukazane momentami wręcz w baśniowym ujęciu. "Trąby grały. Tabor posuwał się z wolna, ale ciągle, i po niejakim czasie miasto poczęło przesłaniać się mgłą błękitną, domy i dachy zlewały się w jedną masę mocno w słońcu świecącą. Wtedy książę wypuścił naprzód konia i wjechawszy na wysoką mogiłę stanął nieruchomie i patrzył długo. Toż ten gród błyszczący teraz w słońcu i cały ten kraj widny z mogiły to było dzieło jego przodków i jego własne. Wiśniowieccy bowiem zmienili te głuche dawniej pustynie na kraj osiadły, otworzyli je ludzkiemu życiu i rzec można: stworzyli Zadnieprze".

Pierwsza część "Trylogii", mająca początkowo nosić tytuł "Wilcze gniazdo", czyli "Ogniem i mieczem" ukazała się w połowie lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku. Dotyczyła wojen polsko - kozackich, pokazanych jednak jako walki bratobójcze, gdyż czynione przez ludzi należących do jednego kręgu kulturowego. Przedstawia ta powieść dzieje poszukiwania przez Jana Skrzetuskiego swojej narzeczonej Heleny, porwanej przez Bohuna, co dzieje się na tle powstania Chmielnickiego 1648 roku. Kończy ja obraz bitwy pod Beresteczkiem, będącej ostateczna klęską Kozaków. Powieść ta odniosła sukces, chyba głównie przez to, że pokazywała Polskę zwycięską, dumną, zdolna odpierać najgorszych jej wrogów. Przypominała Polakom o konieczności myślenia o ojczyźnie, budowała patriotyzm. Pokazywała świat, w którym dokonywane wybory słuszne znajdowały nagrodę, zaś złe karę, która zsyłał Bóg prędzej, bądź później. Ważne były wszystkie antyczne cnoty, pomieszczone w duszach polskich rycerzy, jak męstwo, odwaga, sprawiedliwość, brak ulegania rozpuście, gniewowi, czy okrucieństwu, zaś przy tym wesołość, humor i miłe usposobienie. Tak idealnie stworzone postacie, mogły być wzorem dla współczesnych Sienkiewiczowi czytelników.

"Potop" drugą część, najobszerniejszą, "Trylogii" pisał Sienkiewicz w mniej sprzyjających dla niego warunkach. Musiał on wtedy, ze względu na chorobę żony, towarzyszyć jej w leczniczych podróżach po sanatoriach całej Europy. Nadal jest jednak ta powieść utworem budującym, który wydany został już w chwili załamywania się poglądów pozytywistycznych, które głosiły ład i harmonie świata i wierzyły, że taki stan jest osiągalny w społeczeństwie przy odpowiedniej pracy pisarskiej. "Trylogia" Sienkiewicza odrywając się od tych zagadnień, pokazała inny kierunek, dla rozwoju literatury, który pozwolił jej przez to zachować żywotność. Obraz szwedzkiego "potopu" zalewającego i niszczącego Polskę, może być pośrednim ukazaniem działalności zaborców w czasach Sienkiewicza. Polacy jednak w dawnych wiekach potrafili zdobyć się na odwagę i znaleźli w sobie siłę by dać opór o wiele silniejszemu od siebie przeciwnikowi. Początkiem ich zrywu była obrona Jasnej Góry, który to klasztor stał się symbolem niezłomności Polaków. Ważne jest ujecie losów Polaków na dwóch płaszczyznach. Jedna, ta ogólna przedstawia los całego narodu, zagrożonego szwedzkim najazdem, druga mówi o jednostkach wpisanych w tę perspektywę i ich wyborach. Rycerze to głównie szlachta, jeszcze wtedy potrafiąca myśleć o dobru Rzeczpospolitej i nie zarażona, jak to miało miejsce w późniejszych latach jej istnienia gnuśnością, ciemnotą i nacjonalizmem. Odnosi się to oczywiście tylko do tych pozytywnych bohaterów "Trylogii" Pojawiają się w niej i negatywne postaci, które potrafią wyrządzić wiele szkody i zła ojczyźnie. Wspaniale pokazana jest sylwetka Kmicica, który przechodzi wielka wewnętrzną przemianę. Na początku jest to zwykły watażka, spędzajacy czas na piciu, zabawach i romansach. Jedyne co go cechuje to miłość do Polski, jednak źle ukierunkowana przez zdrajcę księcia Wiśniowieckiego, staje się ona przyczyną, ze i sam Kmicic jest ścigany jak zbrodniarz. Dopiero poczynając od obrony murów Częstochowy, bohater ten zmienia swoje przekonania i stara się swoimi czynami naprawić szkody wyrządzone wcześniej. W końcu zostaje on jakby "zbawiony" dla społeczeństwa i uznany za bohatera.

Powieści historyczne Sienkiewicza, to również zbiór przygód bohaterów, ciekawych, szybko się toczących, gdyż jak mówił Zagłoba: "Nie masz takich terminów, z których by się wspólnymi siłami przy boskich pomocach podnieść nie można".

Sienkiewicz musiał jednak odpierać zarzuty krytyki, ze w swoich historycznych powieściach, daje on wizje dziejów mocno przekomponowana, traktowaną często wybiórczo i jednostronnie. Odpowiadał na to słowami: "Czyż nie lepiej i zdrowiej zamiast malować dzisiejszy stan umysłów i ludzi, dzisiejszą ich nędzę, sprzeczności z samym sobą, bezsilność i szamotanie się, pokazać swemu społeczeństwu, iż były chwile jeszcze gorsze , straszniejsze i bardziej rozpaczliwe i że pomimo to ratunek i odrodzenie przyszło".

W jednej z ostatnich ze swoich powieści, w "Krzyżakach" już jednoznacznie pokazuje wspaniałość i świetność naszej ojczyzny. Jest to wielka apoteoza Polaków, którzy w bitwie pod Grunwaldem odnieśli swoje największe chyba w historii zwycięstwo.