Radion Raskolnikow był autorem artykułu pod tytułem: "O zbrodni..." opublikowanym w piśmie, którego zwanym: "Słowo Periodyczne". Bohater powieści wyraził w nim swoje kontrowersyjne koncepcje. Polegały one mianowicie na podziale społeczeństwa na ludzi "zwykłych", którzy winni żyć w zastraszeniu i swoistej "niewoli", gdyż zabronione jest im przekraczać jakiekolwiek prawo i najmniej istotne bariery. Drugi typ ludzi to istoty "niezwykłe", które posiadają prawa, nie tylko urzędowe. Mogą sobie pozwolić w swoim niezachwianym sumieniu na przeskoczenie niektórych barier, w momencie niesprzyjającej sytuacji. Mogą oni bezkonfliktowo, we własnym przekonaniu, postępować według wpojonych idei.
Ludzi pierwszej wspomnianej kategorii, czyli tzw. "zwykłych", definiuje Raskolnikow także ludźmi niższymi. Rola ich nie jest zbyt kreatywna, a raczej tylko biologiczna. Służą oni jedynie zapewnieniu ciągłości gatunku człowieka i jego przetrwaniu. Raskolnikow tak oto streszcza swoje przekonania o nikłej wadze kategorii ludzi "zwykłych" na kartach powieści: "[...] klasę ludzi niższych, będących, że tak powiem, materiałem, który służy wyłącznie do wydawania na świat sobie podobnych".
Charakteryzuje ich jako istoty konserwatywne, zacofane, uległe i układne. Powiada: "klasa pierwsza, czyli materiał, to ogólnie biorąc ludzie z przyrodzenia zachowawczy, przykładni ulegli i swą uległość miłujący".
O wiele szerzej rozwodzi się bohater na temat ludzi wielkich oraz "ludzi właściwych", czyli drugiej, właściwej i prawowitej jego zdaniem kategorii. Raskolnikow sądził, że gdyby jakiś śmiałek postanowiłby oponować w ogłaszaniu i propagowaniu wspaniałych odkryć takich wielkich geniuszy jak: Kepler czy Newton, to rasa "wyższa" miałaby prawo do usunięcia takich osób ("przeszkód"). Zacytujmy słowa Rodina: "Moim zdaniem gdyby odkrycia Keplera i Newtona, wskutek jakichś okoliczności, żadną miarą nie mogły stać się wiadome ludziom inaczej niż przez ofiarę życia jednego człowieka, dziesięciu, stu i tak dalej ludzi, którzy by temu odkryciu przeszkadzali lub stawali mu w poprzek, wówczas Newton miałby prawo, owszem, byłby obowiązany... u s u n ą ć tych dziesięciu czy stu ludzi, ażeby całą ludzkość zapoznać ze swoimi odkryciami". Tak oto streszcza bohater swoje śmiałe przekonania.
Lecz kiedy dalej kontynuuje swój ciąg myślowy, precyzuje wywód, że "wszyscy - nie tylko najwięksi, lecz również ludzie choć trochę nietuzinkowi, choć trochę zdolni powiedzieć coś nowszego, muszą na mocy swej natury koniecznie być przestępcami - w stopniu większym lub mniejszym, rzecz prosta."
Ku przerażeniu swych słuchaczy: Porfirego i Razumichina stwierdza, że takie indywidualne i wybitne jednostki posiadają bezsprzeczne prawo do uznawania przewrotnej zasady celu, który uświęcająca środki. Raskolnikow zaskakuje swych kompanów dysputy śmiało twierdząc, że: " [...] jeśli takiemu człowiekowi dla ziszczenia idei wypadnie stąpać chociażby po trupach, przez krew, to sądzę, że może on wewnętrznie, w zgodzie z sumieniem, zezwolić sobie nawet na pochód poprzez krew - co zresztą zależy od tej idei i jej rozmiarów". Rozgrzesza tym samym osiąganie celów za pomocą niesprawiedliwych zasad a nawet zbrodni.
Bohater powieści Dostojewskiego pt. "Zbrodnia i kara" w swoich społecznych rozważaniach był przekonany o podwójnym podziale i różnych rolach ludzkości. Swoje koncepcje na temat podziału klasowego społeczeństwa widocznie streszcza i jasno sumuje w takich oto słowach: "pierwsi zachowują świat i pomnażają go liczebnie; drudzy pchają świat naprzód i kierują go ku oznaczonym celom"