W czasach starożytnych żył tytan o imieniu Proteusz, pomagał on bardzo często ludziom, którzy byli słabi. Nie potrafili sobie sami dać rady; byli cały czas skazani na łaskę bogów. Prometeusz narażał się bogom, aby zdobyć dla ludzi ogień. Wykradł go z siedziby bogów, czyli z Olimpu. Nawet, gdy składał bogom ofiary, odważył się ich oszukać - z jednej strony położył mięso, z drugie zaś kości, obleczone w skórę.

Wyboru ofiary miął dokonać Zeus - dostała mu się ta oszukana część. Prometeusz więc oddał mięso ludziom. Bogowie chcieli go za to ukarać. Atena postanowiła, że coś trzeba poradzić na to, że ludzie nic nie umieją. Tak zaczęto myśleć o stworzeniu szkoły, która miała uczyć i przygotowywać człowieka do samodzielności. W programie szkoły znalazła się fizyka, arytmetyka. Trzeba było też sprawdzać efekty nauki.

Właśnie wtedy postanowiono zrobić klasówkę. Niestety nikt spośród ludzi nie wiedział, co to dokładnie jest. Zaczęli się więc bać. W wyroczni usłyszeli takie słowa: "Gdy słońce wstanie, nie bójcie się i podążcie na spotkanie z klasówką, a gwarantuje, że wam włos z głowy nie spadnie". Jest to jednak możliwe tylko pod warunkiem, gdy pilnie się uczymy.