Ten dzień zaczął się fatalnie. Zapomniałem wieczorem nastawić budzik i przyszedłem bardzo spóźniony. To nie było moje pierwsze spóźnienie, więc dyrektor firmy zadecydował, ze musi mnie zwolnić.
Nieco przybity poszedłem do pobliskiego parku. Usiadłem na ławce i zacząłem marzyć o randce, która czekała mnie wieczorem. Chciałem oświadczyć się mojej dziewczynie. Wczoraj kupiłem nawet pierścionek. Po roku oszczędzania udało mi się zebrać potrzebną sumę i moja dziewczyna będzie miała swój wymarzony pierścionek ze szmaragdem. Wyciągnąłem go z kieszeni, chwyciłem go w dwa palce i zacząłem przyglądać się jak kamień błyszczy się w nikłych promieniach słońca. Nagle tuż obok mnie przystanął młody chłopak z papierosem w dłoni. Zapytał mnie o ogień ja odłożyłem pierścionek na ławkę i zacząłem gorączkowo przeszukiwać kieszenie, w jednej z nich miałem zapałki. Wtedy młodzieniec, wykorzystują moją nieuwagę chwycił pierścionek i zaczął uciekać. Nim zorientowałem się co się stało. Chłopak znikną już za pobliskim zagajnikiem. Ruszyłem w pogoń krzycząc "złodziej" ale gdy dobiegłem do drzew chłopak uciekał już na motorze, pewnie też skradzionym.
Wpadłem w rozpacz. Piękny pierścionek, który miałem dać dziś w prezencie Kasi zniknął. Nie miałem jednak czasu zastawiać się co teraz zrobić, bo jak spod ziemi wyrosło przede mną dwóch funkcjonariuszy straży miejskiej, którzy zwrócili uwagę iż jestem niestosownie ubrany. Spojrzałem na swoje spodnie na lewym udzie była ogromna dziura. Musiałem zahaczyć o gwóźdź wystający z ławki gdy wstawałem żeby dogonić złodzieja. W dodatku cały byłem ubłocony bo podczas pościgu, biegłem nie zważając na ogromne, pozostałe po wczorajszym deszczu kałuże.
Zacząłem tłumaczyć strażnikom dlaczego tak wyglądam. Oni nie chcieli uwierzyć w całą historię, śmiali się ironicznie, pouczyli i kazali się przebrać. Wróciłem do domu kompletnie załamany. Gdy tylko się przebrałem zadzwonił telefon, to była Kasia chciała potwierdzić nasze spotkanie. Próbowałem go odwołać ona jednak nie chciała o tym słyszeć. Pomyślałem, że może to dobrze i może będzie wyrozumiała gdy opowiem jej całą historię. Spotkaliśmy się w naszej ulubionej restauracji. Nie zdążyłem jednak powiedzieć Kasi tego wszystkiego co mnie spotkało, bo ona oświadczyła, ze także ma mi coś do powiedzenia. Przytknąłem ciekaw nowych wiadomości i wówczas ona powiedziała, ze jest w ciąży. Niezwykle się ucieszyłem. Powiedziałem jej, że to pierwsza dobra rzecz, jaka mnie spotkała. Ona jednak wybuchnęła płaczem i odrzekła, że to nie moje dziecko. Ta wiadomość załamał mnie kompletnie. Nie chciałem słuchać dalszych wyjaśnień. Zdruzgotany wróciłem do domu.
Cały mój świat się zawalił, postanowiłem więc "skończyć ze sobą". Wziąłem linę i poszedłem nad rzekę. Przywiązałem jeden koniec liny do barierki na moście, drugim obwiązałem szyję. Skoczyłem. Nie udało się, lina była zbyt słaba i zerwała się. Półprzytomny unosiłem się na powierzchni wody. Po kilku godzinach ktoś mnie zauważył, wezwał pogotowie. Zmarłem w szpitalu z powodu wyziębienia organizmu.