Ach! Cóż za piękny poranek dziś mamy! Jak to "mamy"? Dlaczego znów to powiedziałem? I co to tak naprawdę znaczy? Kto umieścił to słowo w mojej głowie? Ale nie czas na zamartwianie się, w taki cudowny poranek należy się cieszyć! Na niebie jaśnieje słoneczko i tak przyjemnie grzeje, ptaki śpiewają swoją pieśń. Może wybiorę się nad rzekę popływać albo lepiej pościgam się z jeleniami... Ojej, to znów to COŚ. Skąd to się wzięło, kto je tu wpuścił? Chyba nie powinienem z tym CZYMŚ rozmawiać... Wiem, wymyślę mu imię! To doskonały pomysł, gdy będę musiał, to odezwę się do niego po imieniu!
- Hej, ty, dziwna istoto! Mam zamiar wymyślić dla ciebie imię - nazwę cię jakoś, żebym mógł się do ciebie zwracać.
- Ale ja już otrzymałam imię.
- To nawet jest mi na rękę... A jak ono brzmi?
- Nazywam się Ewa.
Ewa... całkiem ładnie. Ale chyba niezbyt nadaje się na imię dla istoty ludzkiej. Może spytam ją jaka jest jej rasa.
- Jaka jest twoja rasa?
- Tak samo jak ty jestem człowiekiem.
- Nie, to niemożliwe. Różnisz się ode mnie znacznie. Twoje włosy są jasne i długie, a twoja cera taka gładka i jasna. A poza tym wydajesz się być istotą płochliwą.
- Tak jak ty zostałam stworzona przez Boga, ale ja powstałam z twojego żebra i jestem tu by ci towarzyszyć, abyś nie czuł się samotny. Tak jak są sarny i jelenie, tak jestem ja i ty, kobieta i mężczyzna, bo każdy gatunek potrzebuje samca i samicy.
No tak, teraz rozumiem, dlaczego tak mnie wczoraj coś kłuło w okolicy żeber. To trochę podejrzane, że Bóg nic mi o tym nie wspomniał. Trzeba będzie dokładniej ją wypytać.
- Ale jeżeli tak jak mówisz stworzył cię Bóg, to z pewnością powiedział ci, czego zakazuje nam tu robić?
- Jedyne czego nam nie wolno to zrywać owoce z tej wspaniałej jabłoni rosnącej pośrodku ogrodu. - "Dlaczego on tak mnie wypytuje i jest taki nieufny wobec mnie?"
Hmmm... Bóg chyba miał w tym swój cel, że powołał ją do życia. Jaki, ciężko odgadnąć, ale mimo to musiał mieć wobec niej jakiś plany... W dodatku otrzymała od niego dar rozumu. Niewiele, ale zawsze to coś. Chyba muszę się do niej przekonać i mówić po imieniu.
- A więc twierdzisz, że na imię ci Ewa. Powiedz mi zatem Ewo, czym oprócz paplania potrafisz się wykazać.
- Posiadam te same przymioty, co i ty. Ale Bóg nie stworzył mnie do noszenia ciężarów, które przeznaczył dla ciebie i z tego powodu twoje ciało jest takie silne i umięśnione. - "Zaczynam lubić tego nieokrzesanego mężczyznę. Może przy dłuższym przebywaniu ze mną nabierze trochę ogłady..."
- Czy masz się gdzie podziać, Ewo? Jest dziś gorąco, ale chyba zbiera się na deszcz. Masz się gdzie podziać?
Co ja wyprawiam?! Przecież nie mam zamiaru przyjąć jej do siebie, a tak może się to skończyć. Nie znam jej, może być nieobliczalna. Ale gdzieś w środku, czuję, że powinienem udzielić jej schronienia. Ta kobieta sprowadziła na mnie jakąś chorobę. Jest mi cieplej, wręcz gorąco, a do tego drżę, kiedy na nią spojrzę. Muszę poprosić Boga, aby mi to wyjaśnił.
- Jeżeli to ci nie przeszkadza, to chętnie zatrzymam się u ciebie. Ale jeśli masz coś przeciwko temu, to znajdę sobie jakąś ładną przytulną jaskinię, pełno ich tutaj. Rozpalę w środku ogień i będzie przyjemnie i ciepło.
- Przez pewien czas możesz mieszkać ze mną. Ale musimy się spieszyć, jeżeli chcemy zdążyć zanim spadnie deszcz. W drodze powrotnej do mnie, nazbieramy trochę tyczek bambusowych. Gdy położymy na nich niedźwiedzie futro, będziesz miała miękkie posłanie. Mój dom zbudowałem na czubku drzewa dla obrony przed dzikimi zwierzętami, więc czeka nas wspinaczka.
- Bardzo ci dziękuję za twoją serdeczną pomoc. Kiedy będziemy na miejscu odwdzięczę ci się, gotując pyszną kolację. Posiadłam sztukę przyprawiania mięsiwa różnymi ziołami, dzięki czemu smakuje o wiele lepiej. - "Adam to ładne imię dla takiego przystojnego mężczyzny. Bóg wiedział, co robi, kiedy go stwarzał. I nareszcie zachowuje się trochę bardziej przyjaźnie wobec mnie! Ciekawe, czy pozwoliłby mi zamieszkać ze sobą na stałe? Jakoś dziwnie się czuję, czyżbym była chora? Muszę o to zapytać Boga."