Rola poezji w życiu człowieka, choć współcześnie wydaje się być marginalną wobec wagi odkryć technicznych, pchających rozwój cywilizacji do przodu, wydaje się być wciąż mocno niedoceniana. Bierze się to zapewne z tego, że ludzie, zaaferowani coraz bardziej intensywną pracą, skupieni na bardziej pragmatycznych sprawach, po prostu nie mają na poezję ani czasu, ani ochoty. Dla wielu osób poezja wiąże się z przykrym wspomnieniem szkolnej ławki, pod którą nie dało się w żaden sposób schować, gdy pani polonistka, po przeczytaniu długiego i niezrozumiałego wiersza, zadawała klasyczne pytanie "co poeta miał na myśli?". Jest to bez wątpienia wina systemu edukacji, który w poezji widzi jedynie zestaw kolejnych tekstów, które niosą ze sobą jedną, konkretną, beznamiętną myśl, którą trzeba wbić uczniom do głów. Nie widzi w poezji tego, czym powinna ona być: fascynującej gry słów, czystych emocji splecionych z filozoficzną refleksją, wyrażonych przy pomocy najpiękniejszej z odmian języka. Skutek tego jest właśnie taki, jak przedstawia to jeden z wierszy:
"Niektórzy lubią poezję...
Nawet nie większość wszystkich, ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
I samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc"
Na całe szczęście są ludzie, dla których poezja to coś więcej niż tylko nudne zajęcia z języka polskiego, ludzie, dla których poezja jest najprawdziwszą pasją, tacy, który w domowym zaciszu lub w czytelniach pochłaniają kolejne tomiki, szukając wśród nich pereł ludzkiej myśli. Nie przejmują się oni tym, że "to niepraktyczne", "niemodne" i "niepotrzebne". Dla nich piękno i mądrość zaklęte w słowach warte są tego, by poświęcić im trochę czasu, w zamian dostając chwile intelektualnego i estetycznego spełnienia. Choćby z tej przyczyny możemy spróbować obalić mit poezji jako nikomu niepotrzebnej egzotyki, pustej fanaberii znudzonych ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić z własnym życiem. Pamiętać też musimy, że poezja od zawsze spełniała niezwykle ważne funkcje, nie tylko estetyczne, stanowiąc niejednokrotnie o szczęściu lub nieszczęściu całych ludzkich zbiorowości. Także historia naszego narodu jest silnie naznaczona poezją, czego dowód odnajdziemy w licznych lirykach, które zarówno dokumentowały, jak i wpływały na sposób myślenia naszych rodaków w zamierzchłych czasach.
Epoką, od której chciałabym zacząć omawianie niebagatelnej roli, jaką poezja odegrała w naszej historii, jest oświecenie. Były to czasy coraz silniejszego kryzysu polskiej państwowości, która po wiekach błędów w rządzeniu stała się państwem słabym, rozbijanym w dodatku wewnętrznie przez nie potrafiące się porozumieć grupy społeczne. Upadek państwa polskiego był nieuchronny, zaś główną tego przyczyną była szerząca się prywata i zacofanie, w którym przodowali przedstawiciele kultury sarmackiej, wywodzący się głownie ze szlachty, która rozpieszczana licznymi przywilejami, zaczęła traktować ojczysty kraj jako arenę do walki o swoje partykularne interesy i interesiki. Świadomi tego olbrzymiego niebezpieczeństwa twórcy zgodnie usiłowali w tworzonych przez siebie dziełach wpłynąć jakoś na ten stan rzeczy, napominając i jednocześnie proponując nowe rozwiązania. Cechowała ich silna wara w to, że moc słowa będzie zdolna odmienić mentalność rodaków. Za przykład takiego poety zaangażowanego może z pewnością uchodzić Ignacy Krasicki, nazywany też księciem poetów polskich. Był twórcą niezwykle wszechstronnym, który z jednakową łatwością tworzył i satyry i bajki i poematy heroikomiczne, a wszystko to w celu oddziałania na sposób myślenia obywateli polskich, zwłaszcza tych, w rękach których spoczywała przyszłość kraju. W tym miejscu chciałabym się skupić na "Monachomachii" - najsłynniejszym polskim poemacie heroikomicznym, którego tematem jest krytyka ówczesnego duchowieństwa, które zapominając o podstawowych celach powołania, zbyt często oddawało się zakazanym uciechom alkoholowym. Poprzez niemal groteskowe przerysowanie cech rozpitego duchowieństwa, Krasicki starał się wywołać w nim wstrząs, który skłoniłby go do odnowy moralnej, zgodnej z duchem pierwotnego posłannictwa. Niestety, szlachetne w istocie zamierzenie poety - biskupa zostało odebrane przez środowisko kościelne niemalże jako bluźnierstwo i zamach na samą religię. Krasicki stał się po publikacji "Monachoachii" celem zażartych ataków, szczególnie ze strony tych, którzy mogli w postaciach tego poematu dostrzec własne oblicza. Wszystko to sprawiło jednak, że Krasicki, zamiast pokajać się za swe "bluźnierstwa", powtórzył je w, "Antymonachomachii", która pod pozorem odwoływania tez z poprzedniego poematu, pogłębiał je i umacniał. Dzięki tej bezkompromisowości, Krasickiego możemy nazwać poetą nauczycielem - moralizatorem.
Nie są to jedyne przykłady tekstów, przy pomocy których Krasicki chciał wpłynąć na rodaków, ukazując im ich błędy i czające się za nimi zagrożenia. Przykładem takiego utworu jest słynna bajka "Ptaszki w klatce". Pomimo lekkiej formy, tekst ten niesie ze sobą bardzo ważne i bardzo aktualne wówczas przesłanie. Tematem "Ptaszków w klatce" jest przestroga przed przyzwyczajaniem się do bezpiecznej stagnacji, jaką niesie ze sobą niewola. Poeta przestrzega przed rozleniwieniem i zbytnim asekuranctwem, objawiającym się umiłowaniem wygód, w zamian, za które wyrzekamy się wolności, niosącej ze sobą ryzyko i konieczność samodzielnego odpowiadania za swoje czyny. Choć słowa poety sprawdziły się w odniesieniu do wielu ludzi, to na szczęście, niepodległościowe zrywy, na jakie niejednokrotnie Polacy decydowali się po utracie niepodległości, zaprzeczyły całkowitej słuszności obaw Krasickiego. Choć trzeba przyznać, że opisane w tej jednej z najsłynniejszych bajek zagrożenie cały czas pozostaje realne, zaś uniwersalna wymowa tekstu nie zmniejszyła się ani odrobinę.
Jeżeli jakaś epoka uczyniła z poezji najważniejszy oręż w walce o słuszną sprawę, to był to bez wątpienia romantyzm. Jego najwybitniejszym polskim przedstawicielem był bez wątpienia Adam Mickiewicz, największy z narodowych wieszczów. Poezję określał on jako "skarbnicę pamiątek narodowych", w których przechowuje się historia i tradycja, a także duch całego narodu. Działalność Mickiewicza przypadła na wyjątkowo nieszczęśliwy dla Polaków okres: nasze państwo było podzielone pomiędzy zaborców. Zniechęcona nacja, która staje się przedmiotem niezależnych od niej rozgrywek politycznych, mających na celu zniszczenie jej tożsamości, potrzebowała impulsu do działania, duchowej siły, która mogłaby wyzwolić wolę walki nie tylko o niepodległość, ale przede wszystkim o zachowanie własnego dziedzictwa, która mogłaby przynieść ulgę w bólu życia pod obcym butem. Tę siłę dała ludziom poezja. Do łask zostaje przywrócony tyrtejski wzorzec poety, który swą pieśnią miał podnosić na duchu, dodawać sił i wyzwalać w ludziach pragnienie wolności. Jednocześnie natchniony poeta miał być przywódcą, który dzięki swej pieśni prowadzi ludzi ku realizacji ich zbiorowego marzenia. Poeta taki, obdarzony olbrzymią mocą twórczą, jest niemal równy Bogu, z nim chce też stoczyć walkę o "rząd dusz". Poczucie słuszności własnej misji, w połączeniu z głęboką miłością do narodu i współczuciem dla jego tragicznego losu uprawniają poetę do buntu przeciwko Bogu, który nie wykorzystuje swej mocy, by przynieść cierpiącym i upokorzonym pomoc i ulgę, nie wykorzystuje swej mocy do rozgromienia zła. Idee te znalazły wyraz w I części "Dziadów", dramatu napisanego rękami poety - proroka. Mickiewicz kreuje w tym utworze postać Konrada, poety genialnego, obdarzonego niezwykłym talentem, który czuje się w pełni władny, by udźwignąć na swoich barkach ciężar przewodnictwa narodowi w walce o wolność. Miłość Konrada do narodu jest tak olbrzymia, że gotów on jest na każde poświęcenie, które mogłoby przysłużyć się dobru jego rodaków. Jednocześnie, mimo to, pozostaje osamotniony, niezrozumiany, wyobcowany ze społeczności, która nie rozumie potrzeby radykalnego buntu i zrywu. Konrad ma tego świadomość, czego świadectwo odnajdziemy w słowach rozpoczynających słyną Wielką Improwizację.
"Samotność - cóż po ludziach!
Czym śpiewak dla ludzi?"
Dla Konrada źródłem mocy jest jednak, mimo wszystko miłość i moc twórcza, jego poezja, która jest najpełniejszym odzwierciedleniem jego stanu ducha, samonapędzającym się mechanizmem. Świadectwem tej mocy, jaka przepełnia Konrada, jest właśnie wspomniana Wielka Improwizacja, będąca szczytowym dowodem jego geniuszu poetyckiego, a jednocześnie wyraża desperację wynikłą z dramatycznego położenia jego narodu. W Improwizacji patriotyzm i świętokradcze uniesienie łączą się w iście prometejskim wybuchu mocy słowa poetyckiego, roszczącego sobie prawo do kreowania rzeczywistości.
A zatem poezja romantyczna ma być nośnikiem siły, pozwalającej przełamać wszelkie bariery i trudności. Jednocześnie koncepcja poezji rozszczepiała się na kilka pokrewnych, choć nieco różniących się teorii. Jedną z najbardziej charakterystycznych i ważnych, uwiecznił Mickiewicz w "Konradzie Wallenrodzie" - słynnej powieści poetyckiej. W myśl zawartych w "Konradzie…" koncepcji, poezja jest tym, czym przechowuje się narodowa tradycja i tożsamość. Poezja to "arka", która ocala dziedzictwo, a co za tym idzie, sam naród. To Halban, stary wajdelota, nie pozwolił Konradowi, wychowanemu wśród Krzyżaków, zapomnieć o prawdziwych korzeniach, rozbudzając w nim poczucie narodowej tożsamości i gotowość poświęcenia w imię dobra swoich pobratymców. Także poezja ukierunkowała myślenie Konrada o Zakonie, napawając go nienawiścią do niego i podsuwając mu plan zemsty. Zawarty był on w balladzie Alpuhara, którą Halban bawił zakonników. Jedynie Wallenrod znał jej prawdziwe przesłanie. Kiedy wajdelota mówi: "Z tych pieśni wstanie mściciel naszych kości", tytułowy bohater wie już, że los przypisał mu wyjątkowo odpowiedzialną rolę i że musi zrobić wszystko, by przeznaczenie to wypełnić. Z "Konrada Wallenroda" wzięło się pojęcie "walenrodyzm", czyli takiej postawy, która w imię wyższych celów walki ze złem i krzywdą, dopuszcza posługiwanie się nieetycznymi metodami walki, takimi jak podstęp i zdrada, a także wyrzeczenie się osobistego szczęścia po to, by uczynić siebie narzędziem walki i zemsty. Bez wątpienia na sformułowanie koncepcji walenrodyzm miała wpływ lektura "Księcia", słynnego dzieła Nicollo Machiavellego. To właśnie z tego traktatu o etycznych aspektach władzy zaczerpnięte zostało motto utworu: "Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia... trzeba być lisem i lwem". Wallenrod wiedząc, że jako lew nie zdziałałby nic przeciwko potężnej sile zakonu, decyduje się na walkę lisią, podstępną, z ukrycia.
Romantyczne koncepcje nie przyniosły niestety spodziewanego wyzwolenia, zaś kolejne zrywy powstańcze wykrwawiały naród. Poezja jednakże, choć wyrzekła się swych tyrtejskich ambicji, pozostała wciąż przestrzenią przechowania tradycji narodowej i pozwoliła przetrwać tożsamości. Sytuacja zaboru spowodowała, że literatura, a co za tym idzie poezja, została zdominowana przez tematykę patriotyczną. Wyzwolenie przyniósł dopiero rok 1918. Wraz z odzyskaniem niepodległości zmieniła się także funkcja poety i poezji. O ile dotychczas poeta miał być walczącym słowem bojownikiem, który walczył o siłę duchową narodu i zachowanie tradycji, o tyle nagła euforia wywołana wolnością zdjęła ten obowiązek z jego ramion. Kiedy ojczyzna odzyskała upragnioną wolność, męcząca martyrologia mogła zostać odstawiona najlepiej kąt. Tę postawę najlepiej wyraża słynny wiersz Antoniego Słonimskiego "Czarna Wiosna", w którym pisze on:
"Ojczyzna moja wolna, wolna...
Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada"
Poeta zostaje wreszcie uwolniony od narzuconego przez romantyzm paradygmatu cierpiącego Tyrteusza, uwolniony od etosu natchnionego wieszcza, prowadzącego naród ku walce o świetlaną przyszłość. Teraz poeta może się skupić na sobie, może być wreszcie sobą, bez skrępowania narzucającą obowiązek tradycją. Słonimski nie podaje recepty na to, jaką funkcję w narodzie powinien teraz poeta przyjąć, może oprócz sugestii, że mógłby się zająć sprawami społecznymi. Odpowiedzi na ten dylemat udzielił Kazimierz Wierzyński w "Lewej kieszeni", gdzie poeta staje się po prostu uczestnikiem tłumu, zabieganym, zaabsorbowanym własnymi sprawami, kronikarzem życia codziennego. Nie ma on wyjątkowej roli, nie jest predestynowany do wyższych celów i zadań, nie czuje się też kimś, kto ponad tłum wyrasta. Jakże o radykalnie Ina wizja niż ta, jaką proponowali romantycy!
Motywy patriotyczne w twórczości Skamandrytów powrócą dopiero w poemacie "Kwiaty polskie" Juliana Tuwima, który to poemat powstał na emigracji w Brazylii, w latach 1940-44. "Kwiaty polskie", będące ostatnim dziełem Tuwima, są specyficznym, epicko - lirycznym rozrachunkiem z powojenną, lub ściślej rzecz biorąc, międzywojenną Polską. W "Kwiatach polskich" poezja zostaje jeszcze raz uwznioślona do rangi narzędzia w walce przeciwko ciążącym na zbiorowości zagrożeniom.
"Poezja! Jakie twoje imię?
Tworząca? Cóż ty tworzysz? Siebie [...]
Tak w ciebie wierzę, gdy całuję,
Tak słodko męczę, gdy wątpię."
W poezji, wobec tragedii wojny i okupacji, pozostaje jedyna nadzieja, to ona przechowuje w sobie zniszczoną dumę. To ona pozwala uzewnętrznić tęsknotę za krajem ojczystym, krainą szczęśliwego dzieciństw, pozwala też wyrazić żal z powodu utraty tego wszystkiego, dać upust poczuciu dziejowej niesprawiedliwości.
Niestety, euforia wywołana odzyskaniem wolności nie trwała długo, ledwie dwadzieścia jeden lat. Kiedy w 1939 roku nazistowskie Niemcy najechały i po krótkiej, nierównej walce, rozpoczęły okupację ziem polskich, staje się to znów sygnałem do tego, że tematyka narodowowyzwoleńcza, patriotyczna, znów winna wrócić na piedestał, znów winna stać się priorytetem. Poezja znów staje się areną walki o wolność, choć tym razem jest to walka naznaczona poczuciem spełniającej się apokalipsy. Wyraz tych nastrojów odnajdziemy w twórczości najwybitniejszego przedstawiciela pokolenia wojennego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. W tworze "Pokolenie" skontrastowana zostaje wizja arkadyjskiej rzeczywistości, szczęścia i dostatku z nagle burzącym ten świat okrucieństwem wojny i tym, co następuje później - czasami pożogi, śmierci i poniżenia. Poeta nie może pozostawać biernym rejestratorem zdarzeń, nie może ograniczyć się do ich komentowania, musi, wraz z innymi ludźmi chwycić za broń i walczyć na śmierć i życie, swój talent poetycki wykorzystując do poszerzenia frontu walki o przestrzeń liryczną. Poeta - żołnierz zagląda w oczy śmierci, codziennie widzi jej krwawe żniwo. W tych warunkach rodzi się w nim przeczucie zagłady, obumiera nadzieja, przesłonięta całunem dymu palonych ciał. Służba ojczyźnie niesie ze sobą śmierć, niesie ze sobą wyrzeczenie się osobistego szczęścia, niesie ze sobą obcowanie z bezmiarem nieszczęścia. Jednocześnie poeta nie ma innej możliwości niż w niej uczestniczyć, nie może się wycofać.
Jak widzimy, każda epoka, w zależności od potrzeb, kształtuje swój własny obraz poety, formułuje swoje własne wobec niego wymagania. Czy jest to wymóg prowadzenia działalności edukacyjno - moralizatorskiej, czy też wymóg walki i zagrzewania do tej walki swych rodaków, czy też dawanie świadectwa historycznym zmianom i stanie na straży wartości w czasach upodlenia, jak to było w przypadku Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza w czasach powojennej sowieckiej okupacji politycznej, poeta za każdym razem, gdy czas tego wymaga, staje na wysokości zadania, swoim słowem niosąc bądź nadzieję, bądź wolę walki, zaś w każdym przypadku stając po stronie krzywdzonych i uciśnionych przez historię. Trudno powiedzieć, co by było, gdyby nie było tej poezji, jak potoczyłyby się losy naszego narodu. Jestem przekonana, że możemy mieć pewność, że bez tych piewców tradycji narodowej, bez tych kapłanów naszej tożsamości, zdolnych zmieniać słowa w magiczne zaklęcia wyzwalające w nas to, co najlepsze, dopingujące nas do pięknych poświęceń, nasza rzeczywistość wyglądałaby znacznie gorzej, pełna bierności, pozbawiona ducha, oportunistyczna. Choćby dlatego nie wolno lekceważyć poezji. Ona, gdy tylko jest to konieczne, pokazuje, że tym, co ocala, jest wielkość ducha, która przywołana być może jedynie poprzez jej strofy.