Nie można jednoznacznie powiedzieć, że cierpienie to kara, przekleństwo czy psychiczny skandal. Te określenia nie pasują do wyznaczenia prawdziwego sensu rozumienia cierpienia, bowiem cierpienie zmusza nas do zadumy nad życiem oraz wartościami, którymi się w nim kierujemy. Człowiek, który cierpi jest bliski odnalezieniu prawdy o własnym istnieniu. Jego pytania związane z sensem nieszczęścia sprowadzają się do poszukiwania własnego celu oraz sensu życia. Jednocześnie trudno określić na ile jest zbadany problem cierpienia, które towarzyszy człowiekowi każdego dnia. W tym kontekście jesteśmy skazani na akceptację bolesnych chwil, jako jednych z elementów naszej egzystencji.
Cierpiący człowiek zawsze skłania się do poszukiwania prawdy o własnym nieszczęściu, szuka przyczyn zaistnienia takiej sytuacji. Często obwinia Boga, że zesłał na niego karę za jakieś przewinienia. Jednak nie jest to prawdą. Stwórca nie posługuje się w tym celu cierpieniem. Dzięki wierze w Boga w cierpieniu mamy upatrywać pewną tajemnicę, którą trudno objąć i wyjaśnić naszym rozumem. Stwórca przestrzega nas przed buntem przeciw nieszczęściu, w cierpieniu mamy upatrywać moc uświęcania oraz wzmocnienia człowieka. Cierpienie, któremu towarzyszy wiara w samego Boga nie jest traktowane jako męka, ale w konsekwencji towarzyszy mu spokój pogodzenia się ze swoim losem. Każdy katolik poszukuje w swym nieszczęściu nawiązań do bolesnej śmierci Chrystusa na krzyżu. W tym względzie cierpienie nigdy nie będzie traktowane w kategoriach kary, jednak będzie zawierało w sobie ukryty sens.
Można sądzić, że nieszczęście które nas często spotyka pozwala na głębsze poznanie samego siebie, naszego wnętrza. Ludzie w pogoni za dobrami tego świata często nie są w stanie wygospodarować choć chwili czasu na to, aby zastanowić się nad własnym życiem. Jednak doświadczając cierpienia zostają niejako zmuszeni do głębszej refleksji i zastanowienia się nad postępowaniem oraz sensem istnienia. Zdarza się, że taka "odmiana" w życiu prowadzi do poważnej zmiany dotychczasowego życia.
Z pewnością prawdziwe zrozumienie śmierci ludzki, którzy nie są niczemu winni bywa niezwykle trudne (np. ludzi ginących na wojnach, bezdomnych), często nawet niemożliwe. Doszukujemy się w takich sytuacjach okrucieństwa i niejako zgody samego Boga na taki nieszczęśliwy przebieg zdarzeń, May wręcz pretensje do samego Stwórcy. Jednak Bóg nie jest skory do krzywdzenia człowieka, bowiem obdarzył go wielka miłością. W tym kontekście warto przywołać postać Hioba, bohatera biblijnego, który bezgranicznie zaufał Bogu i nie ugiął się pod ciężarem okrutnego cierpienia. Pomimo tych bolesnych doświadczeń nie zwątpił w kochającego Stwórcę. Postawa Hioba zasługuje w zupełności na naśladowanie oraz ukazuje w jaki sposób winniśmy realizować ideał sługi Bożego.
Z pewnością prawdziwe zrozumienie sensu naszych nieszczęść nie jest możliwe. Jednak musimy pogodzić się z faktem, że cierpienie stanowi istotny element naszej egzystencji i towarzyszy nam aż do śmierci. Bunt przeciw cierpieniu nie przynosi nic dobrego, więc powinniśmy go cierpliwie znosić i z nadzieją spoglądać ku przyszłości.