Grecy posiadali swego Boga miłości. Był nim Eros, syn Afrodyty i Aresa, boga wojny. Być może, ze względu na swe pochodzenie po mieczu przedstawiano go jako młodzieńca ze strzałami i łukiem. Swą miłością obdarzył on Psyche, czyli w tłumaczeniu duszę, która będąc zwykłą śmiertelniczką nie mogła przekroczyć progów Olimpu. Ponieważ jednak to uczucie uwzniośla, Zeus zdecydował się przyjąć ją w poczet bóstw olimpijskich. Do najsławniejszych par kochanków w literaturze należeli: Romeo i Julia, Tristan i Izolda, Orfeusz i Eurydyka, Parys i Helena, Werter i Lotta, Wokulski i panna Izabela, Wacław i Klara… Oczywiście, to nie wszyscy.
Miłość nieszczęśliwa, kończąca się tragedią.
Motyw miłości nieszczęśliwej stanowi kanwę wielu dzieł literackich. Pierwszym z przykładów, jaki się tu nasuwa, jest utwór Goethego "Cierpienia Młodego Wertera". Miłość jest tu postrzegana na sposób platoński. Ożywia ona zarówno duszę człowieka, jak i całą otaczającą go rzeczywistość. Jednocześnie jest to uczucie, które nigdy do końca nie może się spełnić, gdyż na tym świecie jest to niemożliwe. Prawdziwa miłość bytuje bowiem w sferze idealnej, daleko poza możliwościami osiągnięcia jej przez człowieka. W ten sposób Werter postrzega świat. Lotta, kobieta, którą kocha, stanowi dla niego boski odprysk tego nieziemskiej rzeczywistości. Jej piękno zewnętrzne współgra z jej pięknem wewnętrznym. Werter nie może wprost oderwać od niej oczu i myśli, widzi jej wdzięczną postać w każdym liściu, w każdej chmurze na niebie, w każdym ziarnie piasku. Można powiedzieć, że jest wręcz "chory z miłości". Ucieka od ludzi, włóczy się po różnych uroczyskach, śni, marzy, czyta (szczególnie popularne w owy okresie "Pieśni Osjana"), a przede wszystkim tęskni za Lottą. Jego nastroje stają się zmienne i ciążą do jednej skrajności do drugiej, od całkowitej i szalonej afirmacji życia, po bezdenny smutek i myśli samobójcze. Nie potrafi jednak przemienić swej idealnej miłości w miłość ziemską, dlatego też oddaje Lottę bez walki Albertowi. Wszelako, jak się okazuje, kontemplacja z daleka jej osoby również go nie uszczęśliwia, nie widząc zatem dla siebie innego wyjścia popełnia samobójstwo.
Inny przykład na tego rodzaju miłość stanowią dzieje Stanisława Wokulskiego, głównego bohatera powieści Bolesława Prusa, "Lalka". Wokulski był mężczyzną po sporych przejściach, gdy po raz pierwszy zobaczył Izabelę Łęcką w teatrze. Można tu chyba mówić o zakochaniu się od pierwszego spojrzenia. Nie był przygotowany na takie uczucie. Tym bardziej, że zdawało się ono nie mieć żadnych racjonalnych podstaw. Izabela objawiła się mu na sposób niemal mistyczny jako istota, na którą czekał całe swe życie. Okazało się, że pod jego grubym, "pozytywistycznym" płaszczem, bije dusza prawdziwego romantyka. Od tej pory ta miłość stała się czynnikiem decydującym o kierunku wszystkich podejmowanych przezeń działań. Postanowiwszy zdobyć Izabelę, próbuje usunąć wszelkie przeszkody stojące na drodze realizacji tego celu. Nie licząc pomniejszych, zasadniczo istniały takowe dwie. Po pierwsze, arystokratyczne pochodzenie dziewczyny, po drugie, jej charakter. W obydwu przypadkach ponosi klęskę. Arystokracja jest bowiem zbyt skostniała i zbyt wierzy w swe kastowe uprzedzenia, by móc dopuścić do swego grona dorobkiewicza. Natomiast Izabela jest kobietą, która nie może i nie chce, czy to ze względu na swe uprzedzenia, czy też charakter, pokochać takiego mężczyznę jak Wokulski. Zatem jego miłość jest klasycznym przykładem uczucia niespełnionego.
Miłość spełniona, lecz mimo to kończąca się tragedią.
Przykład na tego typu miłość możemy odnaleźć na przykład w dramacie Szekspira "Romeo i Julia". Główna bohaterka jest młodą, a nawet bardzo młodą dziewczyną (niedawno skończyła czternaście lat), pełną wdzięku, słodyczy, równocześnie zaś nieświadomą swego piękna i niezbyt doświadczoną. Podczas balu ma obejrzeć kandydata do swej ręki - Parysa, wybranego jej przez rodziców. Jednakże to nie na jego widok jej serce zabiło żywiej, lecz Romea. Uczucie miłość, które ją ogarnia, powoduje ogromne zmiany w jej osobowości, w jej duszy. Przestaje być dziewczynką, zaczyna być kobietą. W pełni świadomie podejmuje decyzję, że chce być z tym oto mężczyzną. Realizacji tego pragnienia podporządkowuje swe wszystkie działania, angażując przy tym w to cały swój spryt, inwencję i odwagę, na jakie ją stać. To ona wychodzi z propozycją małżeństwa, nie czekając w tej mierze na inicjatywę ukochanego.
Romeo, podobnie jak Julia, w początkowych partiach dramatu wydaje się być niezbyt dojrzałym, ale i na niego, co się wkrótce okazuje, wywiera ona ogromny wpływ. Szczęście, jakie odczuwa kochając i będąc kochanym, pozwala mu dojrzeć, czego znakiem jest gotowość do poświęceń dla ukochanej. Z nieco zniewieściałego młodzieńca przemienia się w pełni ukształtowanego mężczyznę, który wie, czego chcę i wie, jak to osiągnąć.
Koleje ich miłości przybierają tragiczny wymiar. Wyznanie, które sobie uczynili po balu, pozwala im się utwierdzić w swych uczuciach, a równocześnie umacnia w nich poczucie dojrzałości, którą właśnie osiągnęli. Teraz już wiedzą, że chcą być ze sobą na wieki. Następuje potajemny ślub, gdyż ich rody - Montekich i Kapuletów - są ze sobą skłócone. Po tym ślubie następuje szereg niefortunnych zdarzeń. Rodzice Julii nalegają coraz mocniej by poślubiła Parysa, natomiast Romeo w awanturze ulicznej zabij Tybalta, kuzyna swej ukochanej, za co zostaje wygnany z Werony. Zrozpaczona dziewczyna zwraca się po radę do ojca Laurentego. Ten daje jej napój, który sprawi, że przez czterdzieści godzin będzie wyglądała na zmarłą, dzięki czemu uniknie niechcianego ślubu. Julia przystaje na to. Niestety posłaniec, który miał o wszystkim zawiadomić Romea, zawiódł. Młodzieniec przybywa do grobu ukochanej i z rozpaczy wypija truciznę. Wkrótce budzi się Julia. Zobaczywszy co się stało, przebija się sztyletem. Ich romans zakończył się tragicznie, ale bez wątpienia nie można powiedzieć, iż ich miłość nie była spełniona.
Do tego typu miłości należy również zaliczyć historię uczucia, które połączyło Konrada ("Konrad Wallenrod" Adam Mickiewicz) i Aldonę. Jako dziecko Alf dostał się do niewoli krzyżackiej, jednakże nigdy nie zapomniał o swym kraju rodzinnym, gdyż bezustannie przypominał mu o tym Wajdelota. Będąc już młodzieńcem zostaje w jakiejś potyczce schwytany przez Litwinów i dostarczony na dwór Kiejstuta. Zdobywa sobie przychylność kniazia oraz jego córki Aldony. Wkrótce młodzi biorą ślub. Ich szczęście nie trwa jednak długo. Zakon z całą swą potęgą uderza na Litwę, a jedyną osobą, która uświadamia sobie w pełni jego potęgę, jest właśnie Wallenrod. Wie, że Litwini są skazani na porażkę. Wraz z Wajdelotą planują, że skoro nie można pokonać Krzyżaków w otwartej walce, to należy spróbować podstępu. Konrad ma na powrót wkraść się pomiędzy zakonników by od wewnątrz spróbować zniszczyć ich potęgę. Jednakże ten plan ma jedną słabość. Jest nią Aldona. Wallenrod waha się czy rzeczywiście kocha bardziej ojczyznę niż ją. W końcu wybiera tą pierwszą, lecz stanowi to z jego strony wielką ofiarę.
Aldona miała nieszczęście pokochać mężczyznę, który został uwikłany, na długo wcześniej niż się poznali, w tryby wielkiej historii, co ukształtowało jego charakter. Dla niego szczęście ogółu było o wiele ważniejsze niż szczęście osobiste. Aldona próbowała się z tym pogodzić, ale przychodziło jej to z trudem. Dlatego tez wyrusza w podróż do Malborka, gdzie zamieszkuje w samotnej wieży. Chce być przy Alfie jak najbliżej, nawet jeśli oznacza to życie pustelnicze. Nie przyjmuje także do wiadomości, że małżonek zwolnił ją z obowiązku dotrzymania przysięgi małżeńskiej. Ich miłość trwa mimo niesprzyjających okoliczności wiele lata. Konrad przychodzi niemalże w każdą noc pod mur jej samotni i to jest jedyny kontakt, jaki mają ze sobą.
Aldona poświęciła się dla swego małżonka, którego pokochała miłością czystą i wierną. Gdy jednak pewnego dnia przychodzi on do niej, aby powiedzieć, że zadanie zostało wykonane, a zatem mogą wrócić do domu, na Litwę, to stwierdza, że teraz, mimo miłości, jaką odczuwa wobec niego, bardziej należy do Boga. Poza tym postarzeli się już, ich wygląd się zmienił, nie da się wrócić do lata młodości. Konrad odchodzi. Jest świadomy faktu, że jego dywersyjne działania nie uszły uwagi zakonników, że śmierć jest już blisko. Wraca zatem następnego dnia do samotni Aldony, aby się pożegnać. Odchodząc, mówi jej, że dopóki będzie żył to lampa na parapecie okna komnaty naprzeciw jej pustelni będzie się palić. Idzie tam i wypija puchar z trucizną. W chwili gdy umiera, ducha oddaje również Aldona. Konrad jest postacią tragiczną, człowiekiem, który poświęcił dla zrealizowania celu wszystko co kochał i za czym tęsknił.
Miłość mistyczna
Miłość mistyczna ma za przedmiot swojego uczucia Boga. Jednym z najpiękniejszych i najwznioślejszych jej przykładów jest "Hymn do miłości" św. Pawła, który zawarty jest w jego "1-ym Liście do Koryntian". Możemy w nim odnaleźć pouczenie, że to dzięki miłości stajemy się ludźmi, że dzięki niej możemy odnaleźć innego człowieka i stworzyć z nim wspólnotę. Sprawia ona, że każda przeszkoda, jaka staje nam na drodze, jest do pokonania, że łatwiej nam się zmierzyć ze złem, które jest w nas i które nas otacza. To ona nadaje sens wszelkim działaniom, jakie podejmujemy, a poprzez swą ponadczasowość pozwala nam uczestniczyć w wieczności Boga. Cechuje ją cierpliwość, łaskawość, skromność, unikanie zazdrości i gniewu, wiara w drugiego człowieka, skłonność do wybaczania. W te sposób Chrystus umiłował świata i w ten sposób my powinniśmy kochać zarówno Jego, jak i swoich bliźnich. I tak jak miłość wobec wszelkiego stworzenia nie może nigdy się wyczerpać ani też odmienić, co sugeruje św. Paweł, tak nasza stanowi dla nas niewyczerpane źródło dobra i wiary, które wraz z nią spajają świat.
Miłość spełniona, kończąca się ślubem
Pierwszym z brzegu przykładem na tego typu miłość są dzieje Wacława i Klary, dwójki młodych bohaterów "Zemsty" Aleksandra Fredry. Koleje ich miłości ukazuje Fredro na tle absurdalnego sporu o mur, który rozgrywa się pomiędzy Cześnikiem a Rejentem. Nieokiełznana niczym nienawiść, jaka dzieli obydwu adwersarzy jest tak wielka, że wolą unieszczęśliwić dwojga młodych ludzi niż podać rękę na zgodę. Dodatkowo animozje pomiędzy obu szlachcicami podsyca osoba Postoliny, którą Rejent chciał wydać za Wacława, natomiast Cześnik upatrzył ją sobie na żonę. Początkowo triumfuje ten pierwszy, gdyż jego syn zaręcza się z nią, ale wkrótce chytrym manewrem Cześnik zmienia układ sił w myśl zasady jeśli nie moja, to twoja też nie. Otóż, swata swą wychowanicę, Klarę, z Wacławem. Lepszego obrotu sprawy młodzi nie mogli sobie wymarzyć. Miłość zatem triumfuje, pomimo iż ani Rejent ani Cześnik nie brali jej pod uwagę w swoich knowaniach. Dla nich liczyły się tylko korzyści, jakie mogą wyciągnąć z takiej, a nie innej koligacji, nie zaś uczucia Wacława i Klary. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Następne przykłady na tego typu miłość znajdziemy w "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Istotną rolę w tej powieści odgrywa problem mezaliansu, czyli związku pomiędzy dwiema osobami, które wywodzą się z dwóch różnych grup społecznych. Mamy tutaj także kilka przykładów różnych rodzajów miłości. Emilia jest damą sentymentalną, którą wzrusza jedynie to, co odnajduje na kartach swych francuskich romansów. Na podobne uczucia względem otoczenia zdobyć się nie potrafi. Cała jej osoba, jej och i achy, miłostki, to jeden wielki pozór, za którym nie kryje się nic. Podobnie rzecz ma się ze Zygmuntem i Różewiczem. Obydwaj są w stanie dużo mówić o miłości, ale kochać nie potrafią. Inne natomiast były kolej uczucia Marty i Anzelma. Oni się naprawdę kochali, ale młoda dziewczyna, jaką wtedy była Marta, nie potrafiła się przeciwstawić woli rodziny, która nie chciała takiego mezaliansu. Szczęśliwe i kończące się na ślubnym kobiercu okazały się losy legendarnych Jana i Cecylii oraz jak najbardziej współczesnych i realnych Justyny Orzelskiej i Jana Bohatyrewicza. Gdy pewnego razu Justyna wyszła z przyjęcia urodzinowego, spotkała Jana. Kilka dni wcześniej zetknęli się przed Kościołem, na obydwojgu to spotkanie wywarło olbrzymie wrażenie. Teraz chłopak zaprosił ją na spacer, a później do swej chaty. Justyna jest pod wrażeniem ludzi mieszkających tam, ich uprzejmością, serdecznością i radością życia. Młodzi zaczynają się coraz częściej spotykać. Miłość, jak się rodzi pomiędzy nimi, jest ugruntowana na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Postanawiają się pobrać. Ich uczucie jest przykładem na to, w jaki sposób miłość potrafi znieść podziały społeczne pomiędzy ludźmi.
Jak zatem widać na przykładzie przytoczonych fragmentów dzieł literackich miłość bywa różna. Może być spokojnym i leniwie płynącym strumieniem, ale równocześnie gwałtowną i niczym nieokiełznaną burzą na przestworze oceanu. Nic nie jest w niej stałe, chociaż ona się nie zmienia. To wciąż ta sama siła, która potrafi zniszczyć człowieka, miasto, cywilizację, dlatego też niekiedy nie można tego uczucia odróżnić od jego ciemnej strony, czyli nienawiści, ale równocześnie jest to moc, która nadaje światu ład i porządek, która porusza wszystkie jego tryby, a wreszcie zbawia go (miłość Chrystusa do całego stworzenia). Naszą miłością obdarzamy najbliższych: mamę, tatę, siostrę, brata, babcię, dziadzia i to jest w pełni naturalne, gdyż to są nasi najbliżsi. Jednakże ma ona również pewną cudowną moc, która sprawia, że potrafimy się otworzyć na obcego, na obcych, których spotykamy codziennie i którzy przez nią stają się naszymi przyjaciółmi, lub też współtowarzyszami życia. Równocześnie to ona kieruje nas ku takim najwyższym wartościom, jakie stanowią ojczyzna i Bóg, ku wszelkiej transcendencji, która pozwala nam przekraczać naszą ograniczoną naturę. I nie jest ważne, że czasami musimy płacić za to ogromną cenę. Tego właśnie, w mniejszym, lub większym stopniu, uczą nas dzieje Romea i Julii, Tristana i Izoldy, Orfeusza i Eurydyki, Parysa i Heleny, Wertera i Lotty, Wokulskiego i Izabeli, Wacława i Klary i wielu, wielu innych par.