Dziś w rubryce "A to Polska właśnie..." pragnę zaprosić Państwa na podróż po polskich dworach. Podróż niezwykłą bo i miejsca, które odwiedzimy są niecodzienne.
Piękny dwór, bielone ściany, starannie utrzymany ogród. Wchodząc do środka można zobaczyć masę rodzinnych pamiątek i obrazów polskich malarzy. W rogu zabytkowy zegar. Gościmy w Solplicowie. Dwór jest zamieszkiwany przez rodzinę Sopliców już od pokoleń. Na progu wita mnie Sędzia i oprowadza po wnętrzach. Możemy też obejrzeć sad i ogród. Sędzia pokazuje mi także znajdujące się nieopodal dworu ruiny zamku Horeszków. Podczas pobytu w zamku zdradza także związaną z zamkiem historię. Po całodziennym zwiedzaniu wspólna kolacja z gospodarzami. Soplicowo słynie z ogromnej gościnności, ale i z ogromnej dbałości o staropolskie zwyczaje. Stąd należy bardzo uważać aby nie popełnić żadnej gafy i gospodarzy niczym nie urazić. Nawet mimo tego, iż są oni bardzo serdeczni i każde "faux pas" rychło byłoby wybaczone.
Po odwiedzinach w Soplicowie czas na wizytę w Lubiczu. To miejsce, w którym stoi dwór Billewiczów. Dwór Billewiczów nieco przypomina Soplicowo. Jest jednak urządzony z jeszcze większą prostotą i skromnością. Jak tłumaczy mi Oleńka Billewiczówna, gospodyni dworu, dom przede wszystkim spełniać ma funkcję obronną.
Byłem pod dużym urokiem odwiedzonych dworów. Jednak spokojne i szczęśliwe życie jakie wiedli ich mieszkańcy spowodowało, ze zapragnąłem odwiedzić nieco mniej sielankowe miejsce. Wybór padł na zamek Cześnika Raptusiewicza i Rejenta Milczka. Od lat słyszałem o wojnie, którą prowadzą obaj dzielni panowie. Pobyt u Cześnika i Rejenta potwierdził pogłoski i dostarczył mi w istocie wielu wrażeń. Pierwszy problem pojawił się już w chwili mego przybycia na zamek. Otóż poinformowałem listownie obu panów o moim przyjeździe i celu jaki mnie do nich sprowadza. I obaj mężczyźni wysłali swe zaproszeni na zamek, toteż gdy przybyłem każdy z nich starał się mnie przekonać żebym to właśnie u niego zamieszkał. Jak się bowiem okazało obaj mieszkają w jednym zamku , podzielonym na dwie połowy ogromnym murem. To właśnie o ów mur, a dokładniej o jego naprawę toczy się spór między rodem Cześnika i Rejenta. Chcąc załagodzić kolejny spór jaki wywołał mój przyjazd, zaproponowałem, że będę mieszkał kilka dni u Rejenta a kilka u Cześnika. Właściciele zamku przystali na mój pomysł, dzięki czemu spędziłem kilka dni w zamku i od dzieci szlachciców poznałem całą historię sporu. Pobyt ów najbardziej utkwił mi w pamięci. Musiałem bowiem bardzo uważać na swe poczynania, żeby korzystając z gościnności jednego z gospodarzy zamku nie urazić drugiego.
Tu moja podróż dobiegła końca. Polecam wszystkim podróż po rozsypanych po Polsce szlacheckich dworach, tak one jak i ich gospodarze godni są poznania.