Szukaniem odpowiedzi na pytanie czym jest miłość ludzie zajmowali się od zarania wieków. Ni zresztą dziwnego, wszakże jest to uczucie, które sprawia, że chce się nam żyć, że świat nas otaczający nabiera kolorów, których dotąd nie dostrzegaliśmy, że twarze innych ludzi nie jawią się nam jako wykrzywione niezbyt przyjemnym grymasem maski, lecz jako sympatyczne oblicza, które zachęcają do zawarcia z ich właścicielami znajomości. I to wszystko zasługa tylko jednego uczucia… Nie dziwi nas zatem, że w utworach literackich rożnych epok bez większego problemu odnajdujemy próby odpowiedzi na powyżej postawione pytanie, a ponieważ miłość wydaje się we wszystkich swych wcieleniach na przestrzeni wieków realizowana nieco inaczej, to owa kwestia wciąż pozostaje otwartą. I dobrze, o czym bowiem ludzie by rozmawiali, gdyby w tej mierze wszystko było już jasne, gdyby nie istniała pewna doza tajemnicy …

W średniowieczu znajdujemy co najmniej jeden znakomity przykład realizacji motywu miłości, która jednocześnie stanowi próbę odpowiedzi na pytanie - czym owo uczucie w istocie jest? Chodzi tu, oczywiście, o sławny romans dworski, mianowicie "Dzieje Tristana i Izoldy". Opowiada on o miłości, która stanowi zaprzeczenie wszelkich norm obyczajowych, do jakich jesteśmy przyzwyczajenie, o miłości która wykracza poza obszar życia doczesnego, będąc silniejszą od śmierci. Tristan był rycerzem króla Kornwalii, Marka. Dostał on zadanie, aby udać się do Irlandii i sprowadzić stamtąd księżniczkę, która miała zostać żona jego suwerena. Była nią Izolda. Początkowo nic nie zapowiadało, że znajomość tych dwojga zaowocuje tak płomiennym romansem. Jednakże podczas podróży statkiem do Kornwalii wypili oni omyłkowo napój miłosny, który był przeznaczony dla Marka i Izoldy. Ich los był przypieczętowany. Nie mogli odtąd właściwie bez siebie żyć, jakkolwiek nie mogli się również ze sobą związać. Wszakże Izolda była narzeczona Marka, a Tristan złożył mu przysięgę wierności, za którą ręczył swym rycerskim słowem. Jednakże mimo tych przeciwności, które piętrzył przed nimi los, nie wyrzekli się swej miłości, jakkolwiek nigdy jej - by tak rzec nieładnie - nie skonsumowali jej. Ich historia to opowieść o tęsknocie do ukochanej osoby, z która nie możemy się z takich czy innych powodów połączyć na tym świecie. Jedynym jej ukojeniem były te nieliczne chwile, gdy para kochanków mogła się spotkać i poprzebywać ze sobą. Dopiero śmierć, co zresztą zostało zapowiedziane na początku tego romansu - "Panowie miłościwi, czy wola wasza usłyszeć piękną opowieść o miłości i śmierci? To rzecz o Tristanie i Izoldzie królowej. Słuchajcie, w jaki sposób w wielkiej radości, w wielkiej żałobie miłowali się, później zasię pomarli w tym samym dniu, on przez nią, ona przez niego. " - pozwala się im połączyć. Na ich dwóch sąsiadujących ze sobą grobach wyrastają krzaki głogu, których pędy łączą się ze sobą. Można zatem powiedzieć, że miłość jest tu swego rodzaju siłą, która łączy dwie zagubione połowy bytu, co jest wyraźnym odwołaniem do Platońskiej "Uczty", w której Arystofanes wyraził w swej opowieści tą do dziś niezwykle popularną koncepcję tego, czy jest miłość.

Jeśli średniowiecze prezentowało pewien wyidealizowany obraz miłości, to w epoce renesansu dokonały się w tej mierze pewne przesunięcia na rzecz bardziej "przyziemnego" ujmowania jej istoty, jakkolwiek i tu uczuciem pary kochanków rządzi nie do końca sprecyzowana siła, jakieś mgliste fatum. Widać to wyraźnie na przykładzie sztuk Williama Szekspira. W "Hamlecie" jego tytułowy bohater kocha, przynajmniej zdaje się kochać. Ofelię, jednakże ich miłość nie ma żadnych szans na spełnienie, gdyż, po pierwsze, ojciec dziewczyny nie jest zbyt przychylny królewiczowi, po drugie zaś, ten uwikłał się w dziwną rozgrywkę ze swym wujem Klaudiuszem, a to tylko dlatego, że duch ojca powiedziała mu, iż ten jest jego skrytobójcą… Nie wiemy czy Hamlet jest szaleńcem, czy też owa historia ze zjawą jest tylko symbolem, niemniej jednak nasz bohater nie jest w stanie stworzyć ze swą ukochaną normalnego stadła.

Podobny kłopot mieli również Romo i Julia, jakkolwiek ze zupełnie innych przyczyn. Najlepiej ich tragedię streści sonet otwierający ten dramat Szekspira:

"Dwa rody, zacne jednako i sławne -

Tam, gdzie się rzecz ta rozgrywa, w Weronie,

Do nowej zbrodni pchają złości dawne,

Plamiąc szlachetną krwią szlachetne dłonie.

Z łon tych dwu wrogów wzięło bowiem Zycie,

Pod najstraszliwszą z gwiazd, kochanków dwoje;

Po pełnym przygód nieszczęśliwych bycie

Śmierć ich stłumiła rodzicielskie boje."

(Romeo i Julia)

To właśnie nienawiść dzieląca ich dwa rody była przyczyną tego, iż nie mogli połączyć się ze sobą inaczej niż w tajemnicy, a także ich smutnego końca, gdy to w wyniku straszliwej pomyłki popełnili samobójstwo.

Z kolei miłość, która łączyła Makbeta z Lady Makbet uległa erozji na skutek zbrodni, jakie te para popełniła, które wpędziły ich w szaleństwo i tym samym odizolowały od siebie. W pewnym sensie jest to najwyższa kara, jak mogła Makbeta i jego małżonkę spotkać. Cóż, bowiem straszniejszego istnieje na świecie niż utrata miłości ukochanej osoby, do tego w tak przerażających okolicznościach?

Do wzorca idealnej miłości powraca z kolei Petrarka w swych sonetach skierowanych do Laury. Tutaj miłość jest czystym, platonicznym uczuciem, którym mężczyzna obdarza kobietę, niekoniecznie oczekując wzajemności. Dość przewrotną trawestacją literacką obrazu takowego idealnego uczucia stanowi miłość, jaką odczuwał Don Kichot, tytułowy bohater powieści Miguela Cervantesa, do Dulcynei. W jego rojeniach jawiła się ona jako nadobną panna, czci wszelkiej godna a cnotliwa przy tym, która w rzeczywistości jednakże była zwykłą, nie do końca domytą, dziewczyną wiejską.

Oświecenie, a dokładnie rzecz ujmując, jeden z jego nurtów, mianowicie sentymentalizm, przyniósł nam nowa spojrzenie na miłość. Można rzec, że kąpała się ona teraz w łzach, a jej istotę stanowiły tkliwe poruszenia serca. Znakomitym tego przykładem jest utwór napisany przez Franciszka Karpińskiego "LauraFilon". Sytuacja wyjściowa przedstawia się w sposób następujący. Para kochanków umówiła się pod im tylko znanym jaworem, gdy jednakże o omówionej porze dziewczyna nadeszła, to Filona jeszcze tam nie było. Schował się on bowiem w krzakach, aby móc obserwować zachowanie Laury, co miało dać mu odpowiedź na pytanie, jakież to ona uczucia żywi do niego. Kochanka w miarę upływu czasu zaczęła okazywać oznaki zniecierpliwienia połączone z niepokojem. Dlaczego nie przychodzi? Czyżby zapomniał? A może już nie kocha, albo, co gorsza, ma jaką Ina na boku? W końcu dziewczyna zalewa się łzami na taką niewierność ukochanego. Wtedy Filon upewniony co do uczuć Laury wyskakuje z krzaków, po czym następuje czułe pojednanie. Trudno raczej byłoby stwierdzić, iż jest to jakieś głębokie spojrzenie na istotę miłości, raczej nasuwa się tu myśl, o jakiejś błazenadzie, ale cóż, jakie czasy, taka miłość.

Jeżeli chodzi o problem miłości, to ni sposób tu pominąć literaturę romantyczną. Wszakże to w niej niemalże programowo zajmowano się nią. Romantycy w przeważającej swej części wyznawali pogląd na jej istotę podobny do tego, który wyraził Arystofanes w "Uczcie" Platona, o czym już zresztą była mowa podczas omawiania "Dziejów Tristana i Izoldy".

Warto nasze rozważania zacząć od utworu, który co prawda nie należy do tej epoki, jakkolwiek niezwykle silnie na nią oddziałał. Oczywiście, chodzi tu "O cierpienia młodego Wertera", powieść epistolarną napisaną przez Johanna Wolfganga Goethego. Opowiada ona dzieje wrażliwego młodzieńca, właśnie tytułowego Wertera, który zakochał się w pięknej dziewczynie, Lotcie. Na jego nieszczęście była ona już zaręczoną z innym, mianowicie Albertem, i raczej nie zdecydowałaby się na zerwanie z nim, jakkolwiek wydaje się, że była dość przychylna naszemu bohaterowi. Ta nieszczęśliwa miłość jest jedną z głównych z przyczyn cierpienia Werter, jakkolwiek jest on jednostką, która zawsze była nadwrażliwa, człowiekiem, który nie potrafił radzić sobie z okrucieństwem świata. O tym, do jakiego stopnia miłość zapanowała nad jego umysłem, mogą świadczyć następujące zapiski naszego bohatera:

"19 Październik

Ach ta pustka! Ta przeraźliwa pustka, którą tu czuję w mej piersi. Myślę często : gdybyś ja raz tylko, choć raz przycisnąć mógł do serca, cała ta pustka zapełniłaby się.

21 Listopad

"Ona nie widzi, nie czuje, że przygotowuje truciznę, którą zniszczy mnie i ją, a ja z całą rozkoszą wysączam puchar, który podaje mi na mą zgubę.

24 Listopad

"Ona czuje, co cierpię. dziś spojenie jej przeszyło do głębi me serce."

4 Grudnia

"Proszę Cię! Widzisz, koniec ze mną, nie zniosę tego dłużej"

Werter ostatecznie popełnił samobójstwo, w czym znalazł wielu naśladowców i to nie tylko na kartach literatury.

Takim naśladowcą Wertera, stricte literackim, jest Gustaw, bohater czwartej części "Dziadów" Adama Mickiewicza". On również popełnił samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości. Dziewczyna, która kochał i która kochała jego, a przynajmniej tak się wydawało, ostatecznie wybrała innego, zamożniejszego kawalera, który mógł jej zapewnić godziwe życie. Obecnie nasz bohater tuła się po świecie jako zjawa, odpokutowując tym samym swój grzech. Wszystko to, co powyżej zrelacjonowałem, wynika z opowieści, jaką Gustaw uraczył swego dawnego nauczyciela, Pustelnika. Cała ta historia, jak się zdaje, jest po części relacją Mickiewicza z prawdziwego romansu, jaki miał on z Marylą Wereszczakówną. Ona również nie zdecydowała się na wybór ubogiego poety, lecz zamożnego Wawrzyńca Puttkamera. Cóż, wieszczowi pozostało się pocieszać słowami, które sam skreślił w swym dziele, a mówiącymi o dwóch połówkach byt, które mogą stanowią ze sobą ponownie jedność jedynie dzięki miłości (ponownie Platon):

"Ten sam Bóg stworzył miłość, który stworzył wdzięki.

On dusze obie łańcuchem uroku (…)

Wprzód, nim je wyjął ze światłości stoku,

Nim je stworzył i okrył cielesną żałobą,

Wprzódy (…) powiązał ze sobą!"

Podobna koncepcje wyraża historia miłości Giaura i Leili, którą w swej powieści poetyckiej zwarł George Byron. On był młodym Wenecjaninem, który bawił w imperium osmańskim, ona zaś jedną z żon tureckiego możnowładcy Hassana. Zakochali się w sobie miłością płomienną, która nie baczy nic w swym dążeniu do zaspokojenia, tak mogą kochać wyłącznie ludzie, których gwiazdy przeznaczyły sobie. Romans jednak dość szybko został wykryty. Zdradzony mąż wywarł okrutna zemstę na swej niewiernej żonie. Także Giaur miał być zgładzony, ale jakoś udało mu się umknąć z rąk siepaczy Hassana. Teraz z kolei on przygotowywał wendettę, którą w krotce udało mu się uskutecznić. Dokonawszy jej przestał mieć jednak jakikolwiek cel w swym życiu. Zaszył się zatem w klasztorze, gdzie dokonał swych dni tajemniczy, nieodgadniony, zraniony przez świat.

Nieco inaczej wyglądała miłość, która połączyła Konrada Wallenroda z Aldoną, a którą w swej powieści poetyckiej opisał Adam Mickiewicz. Ona również była naznaczona piętnem tragizmu, jednakże przyczyna nieszczęścia, które spotkało tą parę była zupełnie inna ni z dotychczas opisane. Konrad był człowiekiem, który został wychowany przez rycerzy zakonu krzyżackiego jakkolwiek nigdy nie zapomniał o swej prawdziwej ojczyźnie, czyli Litwie, do czego zresztą walnie przyczynił się Wajdelota opowiadając mu wiele o niej. Gdy w końcu udało mu się uciec do swoich i gdy na dworze Kiejstuta spotkał Aldonę, to właśnie wtedy wojska krzyżackie zaatakowały. Konrad, a wtedy właściwie jeszcze Alf - Walter, wiedział, że Litwini nie zdołają przeciwstawić się potędze militarnej zakonu. W przekonaniu tym utwierdza go Wajdelota, który jednocześnie żąda, aby nasz bohater dotrzymał dawno złożonej przysięgi wierności sprawom ojczyzny. Racja stanu wymaga od niego, aby się udał na powrót do państwa zakonnego i spróbował zniszczyć go niejako od środka. Po długich wahaniach Alf - Walter zgadza się. Oznacza to jednak, że będzie musiał rozstać się ze swą ukochaną i to zapewne na zawsze. Cóż, był to jednak z tych ludzi, którzy nie potrafią zaznać spokoju w domu, jeśli go nie ma w ojczyźnie… Smutne dzieje miłości Konrada oraz Aldony kończą się, gdy nasz bohater dokonawszy już swej zemsty, a słysząc zbliżające się kroki rycerzy zakonnych, którzy mają go zabić, popełnia samobójstwo. W tym mniej więcej czasie w położonej nieopodal wierzy dał się słyszeć krzyk - to umarła Aldona…

Oczywiście, w literaturze romantyzmu odnajdujemy nie tylko przykłady miłości tragicznej, wszakże nie tylko taka istnieje na świecie. Tak na przykład "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza przynosi nam opis uczucia, które połączyło Tadeusza z Zosią. Można rzec, że jest to miłość prozaiczna jak samo życie. Ot, po prostu, pewnego razu młodzieniec ujrzał w ogrodzie biegającą po rannej rosie pannę i zakochał się w niej niemalże od pierwszego wejrzenia, a że dziewczyna była mu wcale przychylna, to się szybko pobrali i zapewne żyli długo i szczęśliwie…

Jak zatem widzimy, miłość niejedno ma imię, a każde z nich jest prawdziwe. Cóż, nie pozostaje nam zatem nic innego, jak poszukać dla niej własnego miana.