Szanowni Państwo!

Spotykamy się dzisiaj w takich okolicznościach, aby osądzić postępowanie Jagny Dominikówny. Wiadomo już, że oskarżona dopuściła się przestępstwa - zdradziła swego męża. Ta osoba nie potrafi poskromić swoich żądz. Niemalże zwierzęcy popęd płciowy stał się przyczyną romansu z Antkiem, a także wójtem i Jasiem. Jagna nie zasługuje na to, aby być pełnoprawnym obywatelem społeczności lipieckiej, ponieważ stanowi zagrożenie dla wszystkich mieszkańców wsi - kobiety nie mogą być spokojne o swoich mężów, zaś mężczyźni zawsze mogą stać się jej kolejną ofiarą. Dalszy pobyt Jagny we wsi doprowadzi do demoralizacji i zepsucia obyczajów.

Oskarżona mimo faktu zawarcia związku małżeńskiego z Maciejem Boryną nie umie zrezygnować z beztroskiego życia na rzecz należytej stateczności. Okazało się, że jeszcze nie dorosła do pełnienia odpowiedzialnych zadań żony. Nie potrafi podporządkować się zasadom obowiązującym we wsi, stale je łamie. Jako niedojrzała emocjonalnie osoba nie może określić swoich realnych planów i zamiarów, przykładem tego może być słyszana od niej kwestia: "taka cichość we mnie rośnie, kieby śmierć przy mnie stojała, a tam mnie cosik porywa, tak ponosi, że tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami poniesła we świat szeroki."

Jako uważana za najpiękniejszą we wsi dziewczynę nie zniża się do jakiejkolwiek pracy fizycznej. Jako ukochana jedynaczka rozpieszczana przez matkę pozwala jej decydować nawet w tak istotnej kwestii jak ślub z Boryną. Na pytanie Paczesiowej o kandydata na męża, powiedziała: "Mnie to wszystko jedno, każecie, to pójdę... wasza w tym głowa, nie moja... - mówiła cicho, wsparła czoło na kądzieli i zapatrzyła się w ogień bezmyślnie i słuchała wesołego trzaskania gałązek. Ten czy tamten, wszystko było jej zarówno...". To matka Jagny podjęła za nią tę ważną decyzję, ponieważ Maciej mógł zapewnić materialną stabilizację. Od początku zatem ich małżeństwo było skazane na klęskę - zabrakło w nim miłości. Jako nieszczęśliwa żona Jagna szukała pocieszenia u innych mężczyzn. Ale takie postępowanie narusza wszelkie normy moralne, które obowiązują w Lipcach - dlatego oskarżona słusznie została ośmieszona i zhańbiona przez pozostałych mieszkańców wsi.

Jagna nie potrafi żyć w wiejskiej społeczności. Stale podkreślała swoją odrębność, nie czuła się związana z innymi mieszkańcami, nie czuła z nimi żadnej jedności. Jako osoba, która nie pracowała fizycznie, nie przystawała do wizerunku typowej kobiety ze wsi, ale też nie robiła nic, aby to przezwyciężyć. Jako samozwańcza artystka wolała poświęcić się szydełkowaniu i kraszankom niż pomóc przy zbieraniu ziemniaków albo kiszeniu kapusty. Była osobą niezorganizowaną - nie potrafiła rozdzielić czasu między obowiązki i przyjemności. Wolała oddać się radosnym aspektom życia niż podjąć poważne obowiązki. Z pewnością nie była osobą dorosłą, dojrzałą do pełnienia ról żony i gospodyni, na które sama się zgodziła.

Uważam, że Jagna sama jest sobie winna - jej zachowanie i brak moralnych hamulców doprowadziły do nieszczęścia i ją, i tych, których krzywdziła. Ale to był jej świadomy wybór. A wystarczyło jedno słowo, aby nie została żoną Boryny - wtedy nie doszłoby do zdrady i jej konsekwencji. Sądzę, że jedyną winną wszystkiemu osobą jest Jagna, dlatego też wymierzona jej przez mieszkańców wsi kara jest adekwatna do popełnionych przewinień. Mam nadzieję, że Państwo nie zmienią jej na łagodniejszą.