Utwór Josepha Conrada pt. "Jądro Ciemności" zaczyna się w momencie, gdy w Gravesend leżącym nad Tamizą regionie Londynu stoi zakotwiczony dwumasztowiec "Nellie".

Bohaterami utworu są Marlow, pewien dyrektor firmy oraz księgowy i prawnik. Są to ludzie, którzy rozwijają w życiu swoje zainteresowania i umiejętności. Chcą przy tym osiągnąć sukces. Mamy tutaj też do czynienia z wszechwiedzącym narratorem, który relacjonuje przebieg wydarzeń. Wspólna dla bohaterów była miłość do morza. Dzięki niej mogli przetrwać bardzo długie i męczące rejsy. Nie zapominali też o sobie nawzajem.

Gdy zaczyna się utwór, każdy z nich siedzi w milczeniu, zajęty własnymi sprawami. W pewnym momencie ich wzrok pada na linię horyzontu. Wszyscy z podziwem oglądają w zadumie zachód słońca nad Tamizą. Tak jakby ten obraz przywoływał ich wrażenia i przeżycia związane z dążeniem do zbadania i poznania nowo odkrytych lądów i krajów. Zachód słońca stanowi też w pewien sposób symbol przemijającego piękna. Marlow rozpoczyna swoją opowieść. Mówi o losach pewnego rzymskiego kapitana okrętu, który niegdyś brał udział w podboju dzikich brzegów Tamizy przez Rzymian. Podobnie jak starożytni rzymscy żołnierze postępują teraz kolonizatorzy, którzy w imię szerzenia cywilizacji opanowują barbarzyńskie dla nich tereny. Tak więc rozważania te tyczą się nie tylko rzymskiego kapitana, ale i Kurtza.

Kolonizacja stała się w czasach, w których dzieje się akcja powieści, formą przejmowania władzy i kontroli nad podbitym terytorium. Wówczas kolonie były przejawem potęgi i wskaźnikiem postępu. Dziś patrzy się na kolonizację przez pryzmat zła, jakie wyrządziła. Joseph Conrad był świadomy okrucieństw, jaki dokonywali brytyjscy kolonizatorzy w dorzeczu Konga. Opisuje nieludzką postawę kolonizatorów, którzy traktowali Murzynów, jako stworzenia gorsze od nich i stworzone do niewolniczej pracy.

Kolonizatorzy rzymscy napotykali niezliczone przeszkody geograficzne, jak mielizny i grzęzawiska, brak wody zdatnej do picia, dzikich mieszkańców podbijanych terenów. Szczególną trudność sprawiały Rzymianom dziesiątkujące ich choroby, na które zapadali z powodu złych warunków klimatycznych. Dlaczego wciąż musieli się liczyć z czyhającą zewsząd śmiercią. Ów rzymski kapitan okrętu jawi się więc, jako człowiek niezwykle mężny. Zmuszony był do przebycia lądem wrogich ziem Galów. Stanął na wysokości zadania, ponieważ skupiał się na pokonywaniu trudności i nie tracił z oczu swojego celu. W aspekcie upartego dążenia do celu, bez względu na liczbę poniesionych ofiar, Kurtza przypomina rzymskiego kapitana statku. Obaj wykazali się ogromną odwagą w chwili zejścia do samego "jądra ciemności", jaki były eksplorowane przez nich lądy.

Jednak koszty niesienia światła tym ciemnym lądom są dla nich tak duże, że trzeba by się zastanowić nad sensem całego przedsięwzięcia. Conrad odsłania prawdziwy, czysto ekonomiczny cel tych wypraw. To ogromne zyski czerpane z czarnego lądu przy wykorzystaniu niewolniczej pracy ich mieszkańców, były przyczyną obecności Brytyjczyków w Afryce. Kolonizatorzy jawią się jako bezwzględni, okrutni ludzie, ślepo posłuszni swoim zwierzchnikom, którzy każdego dnia popełniają ohydne zbrodnie na bezbronnych Murzynach. W imię rozwoju i postępu ginęły codziennie setki niewinnych ludzi, którym obecność Europejczyków nie przyniosła niczego dobrego. Kolonizatorzy okazali się być pozbawieni wszelkich humanitarnych zasad i norm etycznych. Traktowali Murzynów gorzej niż zwierzęta, podczas gdy sami, nie mieli w sobie krzty człowieczeństwa.